wydawnictwo Czytelnik
seria: Literatura polska - wydania indywidualne
wydanie: I
rok wydania: 2010
oprawa: miękka
format: 125 x 195 mm
strony: 200
ISBN: 978-83-07-03229-0
„Kawa u Doroty” to powieść nostalgiczna, której treść jeszcze czasie czytania oddziałuje na wnętrze czytającego. Tak było przynajmniej w moim przypadku. Bohater powieści to bezimienny czterdziestolatek, który od lat lubi często przesiadywać w jednej z warszawskich knajp. Tam spędza godziny na rozmyślaniu o swojej przeszłości. Mimo, że jest malarzem, to od lat stworzył żadnego dzieła. Aby utrzymać rodzinę przyjmował różne artystyczne fuszerki. Zaabsorbowany jest wychowywaniem dwóch córeczek. Wiele lat temu miał liczne wystawy, a jego obrazy cieszyły się powodzeniem. Teraz można je oglądać jedynie w książkach wydanych z okazji wystaw. Artysta zaniedbał swój talent malarski, a jego życie zrobiło się szare i monotonne.
Podczas takich knajpianych posiadówek nasz bohater często myślami wraca do swojego dzieciństwa, które spędził w Cichej Dolinie i do kochanej babci. Potem ojciec zdecydował o wyprowadzce do miasta. Tam matka nie mogła się zupełnie odnaleźć, a ojciec coraz częściej nie stronił od alkoholu. Mimo to rodzice pragnęli dla niego dobrej przyszłości. Obserwując talent malarski, pozwolili, aby go rozwijał na warsztatach. Z czasem nasz artysta zapragnął dostać się do Akademii. Nasz artysta wraca również do swojej pierwszej miłości i kolejnych ważnych znajomości z kobietami. Rozmyśla również nad swoim małżeństwem. W tym wszystkim nie stroni również od podsumowania czasów, w jakich przyszło mu żyć: komunizm i jego upadek. Nasz bohater snuje rozmyślania bez żadnych emocji. Wydaje się człowiekiem przygaszonym i zobojętniały.
Oprócz naszego bohatera dzięki zapiskom z pamiętnika poznajemy myśli sześćdziesięcioletniej sąsiadki malarza, która sama nie wiedząc, czemu zainteresowała się nim i jego rodziną. Są również w książce fragmenty listów pierwszej dziewczyny malarza.
To wszystko składa się na książkę spokojną, stonowaną i bez żadnych wybuchów, która ma jednak swój urok. To powieść, w której bohater znajduje się na pewnego rodzaju rozdrożu i pragnie odnaleźć przyczyny swego zagubienia. Być może pomoże mu to w rozpoczęciu nowego etapu w życiu. To już czytelnik może jedynie domniemywać.
O matko. Dostałam to w nagrodę za jakąś recenzję, bodajże z Irki - taki nowy portal. I teraz czytam u Ciebie recenzję i już jestem zniechęcona. Bo ja na hasło "nostalgiczna" i "siedzi facet w knajpie i wspomina" chora jestem. Kolejny nieudacznik rozpatrujący swoje niespełnione nadzieje?
OdpowiedzUsuńA może kolejny ze złamanym sercem i niewykorzystanymi szansami?
Dobra, nie będę się nastawiać, po prostu kiedyś tam wezmę i przeczytam.
Ale mam jakieś takie podskórne wrażenie, że nie wiedzieli, co z tą książką zrobić, to w nagrodę rozdali.
Po kilku pozytywnych recenzjach skusiłam się na lekturę, ale niestety rozczarowałam się (więcej tu: http://czytankianki.blogspot.com/2010/07/kawa-u-doroty-wojciech-chmielewski.html)
OdpowiedzUsuńI chyba przyznam rację Joannie, że powieść jest o nieudaczniku;(
Joanno ja tę ksiązkę też otrzymałam od Irki jako nagrodę, ale w odróżnieniu od Ciebie i czytanki.Anki lubie takie klimaty:) To nie jest ksiązka o nieudaczniku, tylko o czlowieku na rozdrożu. Być może w życiu nie mieliście z kimś takim do czynienia, ja osobiście miałam. Nie wiemy czy ów bohater bedzie tkwił w tym maraźmie dalej, być może uda mu się z tego wyrwać i zacząć na nowo. Tak jakby narazie nie miał go kto wyciagnąć z tej ciszy,niestety staruszce sąsiadce się za życia nie udało.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie