5 kwietnia 2017

Beryl Evans, Charlie Ciuch - Ciuch.



Pisząc szczerze byłam przekonana, że to rzeczywiście reprint książki dla dzieci z 1942 roku. Gdzieś przeczytałam, że odpowiada za nią Stephen King, ale uznałam to za niewybaczalny błąd (przecież King urodził się w 1947 roku). Ilustracje są stylizowane, a tekst jasny i prosty (nazwy maszyn podobały się bardzo synowi). Dopiero, gdy zaczęłam szukać więcej informacji, dotarłam do sedna sprawy. No cóż, ja w ogóle nie znam twórczości pana Stephena Kinga (to znaczy, wiem jedynie jaki gatunek preferuje) i w żaden sposób nie mogłam wiedzieć, że to akcja promocyjna związana z jedną z jego książek. O szczegółach bardzo dobrze wiedzą wielbiciele twórczości Stephena Kinga. (Historia prawdziwej Beryl Evans jest przerażająca).


Charlie Ciuch - Ciuch to opowieść o przyjaźni maszynisty Boba z lokomotywą o imieniu Charlie, i niewątpliwie od paru dni ulubione czytadło mojego pięciolatka. Ta książka ma coś w sobie czarującego, mimo że wyobrażenie ikonograficzne Charliego w ogóle nie pasuje mi do opisanego w treści jego głosu. Wyobrażenia jednak zawdzięczamy Nedowi Dameronowi, ilustratorowi fantastyki. Ważne, że wszystko podoba się dziecku, a książeczka opowiada prostą historię i uczy wrażliwości. Od strony dziecka gwarantowane mnóstwo pytań związanych z ilustracjami i fragmentami tekstu. Obok smutku jest radość i przyjaźń. Poruszone są tematy odrzucenia, starości, śmierci. Książeczka kończy się optymistycznie. 




Beryl Evans, Charlie Ciuch - Ciuch, wydawnictwo Prószyński i S-ka, wydanie 2017, ilustracje Ned Dameron, tłumaczenie: Maciejka Mazan, okładka twarda, stron 19.

2 komentarze:

  1. Z jednej strony ilustracje są bardzo ładne, ale ta ciuchcia... mnie przeraża. Twój synek nie bał się pociągu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, pytał się jedynie dlaczego ma zęby i dlaczego jest smutna. Dzieci co innego widzą. Mnie też niepokoiły owe ilustracje.

      Usuń

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.