Zaraz
po pierwszej części trylogii Niepokornych Agnieszki Wojdowicz, nabrałam ochoty, aby jeszcze choć trochę pozostać w dziewiętnastowiecznym Krakowie.
Dobry do tego powód dała mi książka, na którą wysupłałam pieniądze parę tygodni
temu, a potem, gdy przyszła, odłożyłam na półkę. Teodora, moja miłość. Życie codzienne Jana i Teodory Matejków to lektura, którą się pochłania. Mimo, że to tylko 128 stron, to każda z nich
osobliwie radowała moją duszę. Na książkę złożył się, bowiem nie tylko tekst, ale ponad
140 ilustracji (dodajmy bardzo dobrej jakościowo) w formie grafik, zdjęć,
obrazów, czytelnych (!) przedruków z czasopism. w dodatku owa baza ikonograficzna została oprawiona kolejnymi rzetelnie opracowanymi wiadomościami.
Książka
poświęcona została żonie Jana Matejki, Teodorze z Giebułtowskich (1846 -1896) i
ich małżeństwu. Przy okazji poznajemy członków ich rodzin, a także trawiące te rodziny radości i smutki. Jan i Teodora znali
się od dzieciństwa. Jan przyjaźnił się najpierw z braćmi Teodory, a potem
zakochał się w Teodorze. Dziewczyna, gdy wychodziła za niego za mąż, była bardzo piękna,
żywa, otwarta, a mimo to wydaje się, że bardzo kochała spokojnego Jana. Urodziła mu pięcioro
dzieci: Tadeusza, Helenkę, Beatkę, Jerzego oraz najmłodszą Reginę, która zmarła
po paru tygodniach.
Matejkowie nie prowadzili otwartego domu i praktycznie nigdzie
nie bywali. Jan nie przedstawiał żony nawet swoim kolegom – malarzom. Teodora
była piękną kobietą, toteż szybko wokół niej zaczęły krążyć plotki. Podsycał je
w dodatku Marian Gorzkowski, który od 1876 roku był bliskim współpracownikiem
malarza, a w swoich zapiskach bardzo niepochlebnie wypowiadał się o Teodorze: a
to, że trwoniła majątek Jana; a to, że ciągle mu przeszkadzała w pracy; a
to, że jej zachowanie oscylowało wokół obłędu. No cóż, nie mogło być inaczej,
bowiem Teodora od lat chorowała na cukrzycę. Nie znano wówczas insuliny, a na
chorobę lekarze polecali wyjazdy do wód oraz … morfinę. Dora z biegiem lat
bardzo przytyła, a ból coraz mocniej ją dręczył. Dziś wiemy, że dziwne jej
zachowanie mogło być spowodowane nie tylko chorobą, ale uzależnieniem od
morfiny. Swoje niewątpliwie przeszła, bowiem kilka lat spędziła w szpitalu dla
obłąkanych.
Jan
i Teodora, para może mało dobrana, ale przez pewien czas na pewno szczęśliwa. Teodora
na pewno łaknęła życia, podróżowała z Janem po Europie, godziła się na to, aby
to sztuka, a nie ona, była u męża na pierwszym miejscu oraz pilnowała, aby malarz
nie zatracał się zupełnie w pracy. Była na pewno kobietą z porywczym temperamentem. Kłóciła
się z mężem, ale żyła również w niezgodzie z siostrą Joanną Serafińską. Jak to w rodzinie. Były dobre chwile, ale i złe.
Przede
wszystkim była inspiracją i modelką do wielu obrazów autorstwa Jana Matejki. Po
wszystkie te szczegóły odsyłam do pięknie wydanej książki, w której autorki
wykorzystały fragmenty rzeczywistych wspomnień i listów.
Jolanta Antecka
– absolwentka historii sztuki na Uniwersytecie Jagiellońskim; wybitna dziennikarka, doskonałe pióro „Dziennika Polskiego”; popularyzatorka sztuki nowoczesnej, miłośniczka rzeczy pięknych.
Małgorzata
Buyko – absolwentka
historii sztuki na Uniwersytecie Jagiellońskim; autorka kilkunastu publikacji i kilkudziesięciu wystaw popularyzujących Jana Matejkę i jego DOM; emerytowany starszy kustosz Muzeum Narodowego w Krakowie. Do 2008 roku (przez 20 lat z przerwami) kierowała Domem Jana Matejki, co umożliwiało jej dostęp do zgromadzonych tam dokumentów i dzieł artysty. Na tej podstawie prowadziła badania m.in. nad biografią Jana Matejki i jego rodziny, przyjaciół i sąsiadów, związkami artysty ze Szkołą Sztuk Pięknych w Krakowie, kontaktami Jana Matejki ze Lwowem.
Barbara Ciciora – kustosz Muzeum
Narodowego w Krakowie, doktor historii sztuki, autorka wystaw i publikacji o
twórczości Jana Matejki, m.in. rozprawy doktorskiej pt. Matejko a średniowiecze
oraz albumu wydawnictwa BOSZ poświęconego dziełom Jana Matejki w zbiorach
Muzeum Narodowego w Krakowie.
Książkę zakupiłam sobie na krakowskich Targach Książki. Nie mogłam sobie jej odmówić z kilku powodów, dotyczy XIX stulecia, naszego wielkiego malarza i jego rodziny i wreszcie mego ukochanego Krakowa.
OdpowiedzUsuńWyd. Bosz stanęło na wysokości zadania i pięknie ją wydało.
ponoć dofinansowanie było z Ministerstwa Kultury :) Książka jest wspaniale wydana. Jestem nią oczarowana.
UsuńMuszę się rozejrzeć za tą pozycją. Przyznam, że malarstwo Matejki nie przemawiało do mnie, a oglądałam chyba większość namalowanych przez niego obrazów (w zbiorach warszawskich i krakowskich, a także Sobieskiego pod Wiedniem w Watykanie). Ale im częściej oglądam jego obrazy, wędruję jego ścieżkami w Krakowie, tym bardziej zaczyna mnie interesować. Podczas ostatniej podróży zakupiłam niewielką książeczkę Wszystkie podróże Jana Matejki i ze zdziwieniem dowiaduję się, jak wiele podróżował. O żonie słyszałam jedynie, że ciężka była we współżyciu, zresztą z namalowanego przez Jana jej wizerunku wygląda kobieta stanowcza, apodyktyczna i uparta. Z chęcią dowiedziałabym się coś więcej.
OdpowiedzUsuńWiesz, raczej te wizerunki przemawiają za tym, że była chora, otępiała i z biegiem lat miała coraz smutniejsze oczy. Nawet na fotografiach taka jest. Usta rzeczywiście zaciśnięte, takie wściekłe. Porywcza była, bo swój obraz slubny zniszczyła, gdy dowiedziała się, że Matejce do "Kasztelanki" pozowała jej siostrzenica. Ten drugi obraz ślubny wg wspomnień córki Joanny, już nie był taki sam, już nie było żywego wzroku i młodej twarzy.
UsuńBardzo lubię Matejkę. Wszystkie jego obrazy są "ku pokrzepieniu".
Ciekawa książka. Tylko jak mało musi być w niej tekstu, żeby na 128 stronach zmieściło się 148 ilustracji?!
OdpowiedzUsuńwww.rozdzial5.blogspot.com
Kobieto, puścisz mnie z torbami!!! No przecież muszę to mieć :) Przy okazji może książka ta zdopinguje mnie do przeczytania wreszcie "Jana Matejki" z serii LUDZIE ŻYWI.
OdpowiedzUsuńWarto, warto mieć :) Mam jedną książkę chyba o Matejce, bodajże Kobylińskiego. Jutro aż sprawdzę :)
UsuńJa jeszcze poleciłabym książkę-album Witkiewicza 'Matejko". Trudno dostępna, bo wydana we Lwowie w 1908 roku, ale jest w bibliotekach cyfrowych. Cenna choćby z faktu, że prezentuje obrazy (szczególnie portrety), dziś już nieistniejące, unicestwione w czasie I i II wojny światowej.
UsuńSporo naczytałam się już o tej parze. Bardzo chętnie sięgnę po książkę Anteckiej:)
OdpowiedzUsuńBardzo bym chciała przeczytać. Może biblioteka się zaopatrzy w te książkę.
OdpowiedzUsuń