Pisałam Wam już parokrotnie, że podobają
mi się książki, w których akcja zawężona praktycznie do jednego miejsca i tylko
do kilku bohaterów. Przepraszam, powtarzam się, ale to również tyczy się
powieści Jezioro szczęścia autorstwa Lisy Wingate. Obok tego, kolejnym atutem
tejże książki jest to, że nie ma w niej pośpiechu, Autorka powoli buduje
napięcie. Niby wszystko jest dobrze, wydarzenia idą prawidłowym torem, ale w
pewnym momencie czytelnik czuje po skorą, że coś niedobrego jeszcze będzie
miało miejsce. Znakomitym zabiegiem okazało opowiedzenie historii z punktu
widzenia dwóch osób. Chodzi o trzydziestoośmioletnią Andreę Henderson i mniej
więcej w tym samym wieku Marta McClendona. Nie chodzi tu jednak o to, że
poznajemy te same ujęcia, ale z innej perspektywy. Wcale nie. Opowieść Marta
jest kontynuacją opowieści Andrei, a po niej znów do głosu dochodzi Mart. Tak
się dzieje naprzemiennie poprzez zastosowanie podziału na rozdziały. Czytelnik
poznaje ich myśli, uczucia, skrywane problemy, wątpliwości, obawy. Ogólnie świetnie to wyszło. To też książka, w
której Autorka z szacunkiem i wyczuciem pokazuje stronę wiary człowieka w Boga.
Jezioro szczęścia jest pierwszą
powieścią Lisy Wingate, która została wydana w Polsce i jednocześnie pierwszą,
która rozpoczyna cykl Moses Lake. To senne, nadbrzeżne miasteczko w Teksasie, do
którego po rozwodzie z mężem wróciła wraz z synem Andrea Henderson. To jej
rodzinne okolice, w których mieszkają jej rodzice i siostra Meg z rodziną. To
oni okazali się dla niej niewątpliwym wsparciem w trudnych chwilach po
rozczarowaniu, jaki przyniósł szesnastoletni związek z Karlem. Wraz z synem
zamieszkała w domku należącym do jej rodziców, a leżącym bezpośrednio nad
jeziorem i rozpoczęła pracę w Służbach Ochrony Dziecka, która polegała na
kontroli sytuacji dzieci zamieszkujących po drugiej stronie jeziora. Już pierwszego
dnia nie dość, że ubrała się nieodpowiednio, to złapała gumę i a na
niebezpiecznym odcinku drogi jedynym samochodem okazała się ciężarówka z
podejrzanym typem w środku i małą, umorusaną dziewczynką siedzącą po stronie
pasażera. W dodatku jej czternastolatek wpadł w niebagatelne kłopoty, a rankiem
wizytę w domu złożył strażnik łowiecki Mart McClendon. Mimo mało sprzyjających okoliczności
poznania, to Mart pomoże Andrei bliżej poznać nieznajomego z ciężarówki i
rozwikłać sprawę dziewczynki.
Powieść jest pełna uroku, ale i
rzeczywistości. To chyba dzięki plastycznym, żywym opisom przyrody oraz znakomicie
przyciągającej uwagę czytelnika fabule. Lisa Wingate to kolejna Autorka, która należy
do tej grupy pisarzy, którzy potrafią skromnymi środkami wyrazu pokazać rodzące
się między dwojgiem ludzi uczucie. Rzadka
to obecnie przypadłość, bo znaczna większość autorów, miłość łączy jedynie z seksem.
Tu emocje wibrują, ale Autorka nie mówi o wszystkim wprost, skupia się na myślach
i odczuciach Andrei i Mata. W powieści znakomicie ujęty został również wątek
Lena, samotnika, weterana wojny w Wietnamie, którego mieszkańcy darzą
szacunkiem, ale z powodu mało humanitarnego prowadzenia się unikają jak mogą, i połączony z nim wątek małej Bridie. Jeżeli chcielibyśmy się szczegółowo doszukiwać tematów
poruszonych w powieści to jest ich mnóstwo: rodzinna tragedia, o której nie można
ot tak sobie zapomnieć; samotne macierzyństwo; okres buntu nastolatka; trudne
relacje rodziców z dzieckiem po rozwodzie; problemy dzieci wychowywanych przez
nieodpowiedzialnych rodziców. Trzeba również napisać, że to książka również o
mieszkańcach miasteczka Moses Lake, którzy potrafią się wpierać, pomagać i
jednoczyć w trudnych chwilach.
To dobra książka, która potrafi zmobilizować
nasz umysł do myślenia o takich sprawach, które w codziennym biegu stały się
mało ważne i powszednie. Czytelnik znajdzie w powieści wiele mądrych zdań. Nie
dość, że przed każdym rozdziałem umieszczony jest cytat pochodzący z napisów
pozostawionych w miejscowym barze (np.: Wiedza
przychodzi szybko, ale mądrość zawsze marudzi. Alfred Tennyson /s. 128/);,
to jeszcze w ich treści, można wychwycić życiowe prawdy (np.; Przestań patrzeć w przeszłość. Przestań spoglądać
do tyłu, Przestań. Rozejrzyj się wkoło. /s. 260/).
Lisa Wingate, Jezioro szczęścia, wydawnictwo Replika, sierpień 2013, tytuł oryginału: Larkspur Cove, przekład: Katarzyna Karpińska, okładka miękka ze skrzydełkami, stron 372.
Przyznam szczerze, że przeczytałam tylko początek Twojej recenzji, bo niedługo sama dostanę tę książkę i zżera mnie ciekawość :) a nie chcę zawczasu jej poznać :)
OdpowiedzUsuńJa w ogóle nie czytam recenzji książki, którą mam czytać. Daje to mylny obraz:)
UsuńW takich chwilach zazdroszczę tym osobom, które dostają takie książki do recenzji, ale tylko zazdroszczę i oczywiście chętnie bym przeczytała.
OdpowiedzUsuńJa dostaję oczywiście od wydawnictw, ale też bardzo dobrze wybieram:) Choć oczywiście są też wyjątki:)
UsuńOpis rodzącego się uczucia nie wprost, z wibrującymi emocjami to jest to, co lubię. Zapisałam tytuł.
OdpowiedzUsuńOdpoczynek będzie murowany:)
UsuńZaraz wysyłam maila w związku z konkursem na Najlepszy Blog Książkowy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Widziałam ją gdzieś w zapowiedziach i wiesz, w pierwszym momencie pomyślałam, że będzie to historia jakich wiele, a nawet płytka. Na szczęście wyprowadziłaś mnie z błędu, rozejrzę się za nią. Miłego wieczoru :)
OdpowiedzUsuńNie, nie ma nic tu płytkiego. Dosłownie wszystko, co jest w ksiązce mogłoby się wydarzyć.
UsuńZ wygranej bardzo się cieszę i już czekam na lekturę "Jeziora szczęścia" :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!