Szczerze pisząc, zupełnie nie
tego się spodziewałam. No, ale cóż czasami i rozczarowania należy przyjmować należycie.
Marek Rybarczyk, publicysta Newsweeka i
wieloletni dziennikarz radia BBC oraz korespondent Gazety Wyborczej w Londynie oraz komentator w polskich stacjach
radiowych, wpadł na pomysł, że przekaże polskiemu czytelnikowi w formie książki,
wiadomości dotyczące dynastii Windsorów, o których ów biedny polski czytelnik
jeszcze nie został poinformowany. A dlaczegoż to? Bo nie czyta prasy rodem
przede wszystkim z Wielkiej Brytanii. To tamtejsze gazety rozpisują się od lat
o członkach królewskiej dynastii Windsorów, szukają sensacji, nie opierają się
przed kupowaniem informacji, szpiegowaniem, fotografowaniem w najmniej
spodziewanych okolicznościach, zakładaniem podsłuchów. Może niemal zemdleć od
tychże metod szpiegowskich, które absolutnie nie są z żadnego filmu, ale należą
do rzeczywistości.
Marek Rybarczyk nie zmienia w
ogóle stylu w książce. Posługuje się tym dziennikarskim, nastawionym na szybkie
osiągniecie celu, zainteresowanie czytelnika, zbudowania potrzebnych emocji i wywołania
chęci lub niechęci do członków rodziny królewskiej. Swoje wiadomości czerpie
głównie z tabloidów i zaznacza jednocześnie, która gazeta pisała o tym, albo o
innym wydarzeniu. Poza tym są cytowane słowa głównych biografów członków dynastii.
Książkę czyta się jednak jak artykuł z kolorowej prasy i na tym samym poziomie
ją czytelnik odbiera.
Sensacja goni niebywale tanią sensację.
Autor książki poddaje wiwisekcji i rozkłada na poszczególne elementy związek
Edwarda VIII z Panią Wallis Simpson, ślub i pożycie małżeńskie Elżbiety II i
Filipa oraz Karola i Diany, dramatycznego wypadku tej ostatniej, nie omieszkuje
napisać o rozwodach siostry Elżbiety II – Małgorzaty oraz dzieciach królewskiej
pary. Nie zapomina oczywiście wspomnieć o nagannym zachowaniu się Harrego w
okresie młodości czy zeszłorocznie notowanych wybrykach. Nie pozwala również odetchnąć
Williamowi i Kate, co więcej, jest pewny, że księżna powije latem 2013 roku
córkę (ależ musiał się rozczarować!). Poza tym Autor, co jakiś czas powtarza
to, co już czytelnik wcześniej w książce przeczytał. Rozwody, zdrady, brak
miłości w związkach, kochankowie i kochanki, biseksualizm, nałogi, polityczne
brudne sprawy i knowania, romanse… Błoto, moi kochani, czytając książkę, czułam,
że taplam się błocie. Niektórych może to bawić, bo książkę czyta się błyskawicznie,
ja czuje po jej przeczytaniu niesmak.
Oczywiście, można napisać, że
Marek Rybarczyk pisze o kulisach życia rodziny królewskiej, ale na pewno już nie
napiszę, że jest to dobra książka. Wiedza Autorka o dynastii Windsorów
zasługuje na uwagę, ale w tej książce zagubiła się gdzieś po drodze, dając główne
pole plotkom, bazując na zasłyszanych kulisowych rozgrywkach i artykułach prasowych. Czasami wprowadza historyczne wątki, ale zbytnio ich nie rozwija. Nie mój styl, nie moja bajka.
Marek Rybarczyk, Tajemnice Windsorów, wydawnictwo Marginesy, wydanie 2013, okładka miękka, stron 316.
Mnie się podobało. Zwłaszcza te ciekawostki dotyczące Polski, plotki nie plotki, ale jakieś pomysły w tym kierunku widać musiały istnieć. Poza tym czytałam tę książkę bezpośrednio po lekturze "Królowej" Lady Colin Campbell i o jeśli chodzi o styl, to pan Rybarczyk przynajmniej nie ukrywa, że jest to z dziennikarskiego punktu widzenia i że bazuje na mniej lub bardziej wiarygodnych informacjach i sekretach.
OdpowiedzUsuńSprawy zaczerpnięte z historii są mi dobrze znane, wiec za mocno się tym nie przejęłam.oczywiście to dobrze, że nie ukrywa, ale dla mnie niepotrzebnie utrzymuje identyczny styl tabloidów.
UsuńCzytając inne recenzje miałam podobne wrażenie: autor nastawił się na wzbudzenie taniej sensacji, nie na rzetelną i wnikliwą informację, a czegoś takiego oczekiwałam. Raczej nie sięgnę, wolę poczekać na coś, co spełni moje oczekiwania :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Dziękuję, będę (w razie czego) wiedziała, czego się spodziewać.
OdpowiedzUsuńZaniepokoił mnie już tytuł - kojarzy mi się właśnie z tabloidami. Dzięki za ostrzeżenie, bo temat jest mi bliski, a widzę, że to raczej strata czasu. W każdym razie w wersji książkowej, bo może w czasopiśmie te teksty są atrakcyjniejsze.
OdpowiedzUsuńLubię historię Anglii czy też Wielkiej Brytanii, ta książka nie stanowi jednak bazy do poznania historii Windsorów, jedynie ogranicza się do plotkarskiego ujęcia życia prywatnego jej członków.
UsuńSzkoda, że tak po najmniejszej linii oporu. :(
UsuńJestem pasjonatem Windsorów, zapraszam do mnie na imperium lektur i historii, pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńdziękuję:)
UsuńSzkoda ze tak wyszło. nawet przez chwile zastanawiałam się nad tym tytułem, ale po tym co napisałaś mi przeszło ;)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam i ja, i w sumie się zgadzam - miałam wrażenie, że czytam artykuły z tabloidów, częste powtórzenia podanych wcześniej wiadomości.
OdpowiedzUsuńNiestety.
Usuńczytam tę książkę dopiero teraz (niby lepiej późno niż wcale...)
OdpowiedzUsuńwłaśnie przeglądam wpisy na różnych blogach i jestem ..... przerażony !!!
"literatura faktu" "świetnie napisane" " wiele informacji" i takie tam bzdety - postanowiłem napisać ten komentarz tutaj bo przynajmniej ten wpis ma coś prawdziwego do powiedzenia -
wygląda na to że od kilku miesięcy tę książkę ludzie czytają i komentują - ja kupiłem ją wczoraj jako e-book więc nic się nie zmieniło - a co miało się zmienić ?
dam cytat z pierwszego rozdziału:
"...kiedy rodziła Maria Beatrycze z Modeny, żona Jakuba II Stuarta (...) Narodziny okazały się wiekopomne: wywołały rewoltę wrogów Jakuba. Władzę przejął protestant Wilhelm Orański, a mały synek Marii Jakub Edward, popularnie nazwany Bonnie Prince Charlie (śliczny książę Karolek) bezskutecznie pretendował potem do korony jako Karol III ..."
problem jest taki że Bonnie Prince Charlie to WNUK Marii z Modeny a nie jej syn - autor, wieloletni dziennikarz, pomylił Karola III - syna Marii Klementyny Sobieskiej (prawnuka Jana III Sobieskiego) z jego ojcem Jakubem III ...
Nikt tego nie zauważył ? Zabrakło korekty ? przez kilka miesięcy ???
.........
pozdrawiam i dzięki za przynajmniej jeden prawdziwy wpis w necie na temat tej książki ....
Robert
Dzień dobry, bardzo dziękuję za wpis. Podejrzewam, że większość piszących takie opinie albo nie przeczytała książki. albo dostała ją od wydawnictwa. Co nie znaczy, że ja jej nie dostałam:) Różnica jednak jest w tym, że niezależnie od źródła posiadania książki, nie mam zamiaru nikogo oszukiwać i pleść wierutnych bzdur na temat czegoś, co w ogóle mi się nie podoba. Poza tym nie wiem czy zbyt wiele osób jest w ogóle świadoma, co kryje się pod pojęciem "literatura faktu". Ta książka absolutnie do tego wybranego grona nie należy.
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam :)