11 maja 2013

Krystyna Jabłońska, Ostygłe emocje.


W książkę Krystyny Jabłońskiej zaopatrzyłam się dzięki Autorce bloga To przeczytałam. I był to rzeczywiście strzał w dziesiątkę. Ostygłe emocje to zbiór czegoś w rodzaju felietonów, ale opartych na bazie źródłowej odwołującej się do wspomnień i zapisków kronikarskich dotyczących przełomu XIX i XX wieku i związanych z Krakowem. Prym wiodą niewątpliwie zapiski z lat 1898-1901 autorstwa Antoniny Domańskiej, żony lekarza neurologa profesora Stanisława Domańskiego, ciotki Lucjana Rydla, która była Autorką takich książek jak: Historia żółtej ciżemki, Paziowie króla Zygmunta, Krysia bezimienna czy Królewska niedola. Nie znaczy to oczywiście, że Krystyna Jabłońska opierała się głownie na wspomnieniach Domańskiej. Wśród źródeł znalazły się listy znanych mieszkańców Karkowa, wspomnienia publikowane i niepublikowane, które można odnaleźć na końcu pozycji oraz artykuły czy też wzmianki o ważnych wydarzeniach z życia miasta umieszczane w gazecie Czas.
 
Owe krótkie felietony ukazują czytelnikowi obraz Krakowa przełomu wieków. Nawiązują do życia codziennego mieszkańców, problemów i bolączek, rozbudowy miasta kosztem terenów zielonych, budowy pomników, spotkań, przyjęć, istnienia rożnych towarzystw (na przykład w 1886 powstało Towarzystwo Upiększania Krakowa i Okolicy, założone w roku 1861 Towarzystwo Ubezpieczeń od Ognia potem przemianowane na Towarzystwo Ubezpieczeń Wzajemnych). Autorka z wnikliwością opisuje ówczesne kłótnie i spory krakowian, dyskusje, wymienia, kto wówczas cieszył się popularnością, a kogo nie lubiano i towarzysko unikano. Przedstawia także doniosłe wydarzenia z życia miasta: strajk piekarzy, pożary, powstanie Straży Ochotniczej Ogniowej, w której służyła także hrabia Andrzej Potocki, jako starszy pompier; wydanie reskryptu ministerialnego w roku 1897 wyrażającego zgodę na wyższe studia kobiet na uniwersytecie Jagiellońskim; pierwszy strajk kobiet żyjących z pracy rąk w lipcu 1897 roku w Fabryce Cygar i Papierosów; powstanie Krakowskiego Ochotniczego Towarzystwa Ratunkowego; budowa wodociągów i kanalizacji; pojawienie się pierwszych automobili; powstanie panoramy „Tatry”, (o której zresztą niedawno czytałam w książce Warszawa na starych pocztówkach Jerzego S. Majewskiego).

W tekstach można odnaleźć mnóstwo historii, ale i anegdot. Z mojej perspektywy ciekawy jest rozdział na temat historii powstania Plant. Może śmieszyć opowieść o tym jak na wykłady Wincentego Pola, kobiety – wytworne damy - przychodziły z lokajami; moda na seanse spirytystyczne. Poza tym Krystyna Jabłońska przedstawia, co takiego poruszało wówczas opinię publiczną i jak szybko roznosiły się plotki. Uśmiech na ustach wywołują zapiski Antoniny Domańskiej, dotyczące jednego z przyjęć, jak to po wejściu do jadalni gospodarzy, goście na wykwintnie zastawionym stole ujrzeli żerującego wśród potraw czarnego kota właścicieli. Ze wspomnień wyłaniają się również te dotyczące domowego ogniska: posiadanej zastawy, obrusów, mebli. Fascynują opowieści związane ze świątecznymi porządkami, podczas których ku zgrozie niejednego mężczyzny, stan domu był wywracany do góry nogami. Panie zresztą były bardzo zajęte:

Mało napiszę, bom bardzo dziś spracowana: ułożyłam całodzienne menu posiłków na tydzień, sprawdziłam ilość produktów, ułożyłam spis sprawunków dla siebie, wykaz zakupów, które muszę zrobić z Wiktą; wydzieliłam kołnierzyki Małżonka do prania, moją osobistą bieliznę do przepierki, sprawdziłam zapas mydła doprawiłam obiad, nade ser zrobiłam strudel; na podwieczorku miałam Antosia Samosiejkę; no i do tego zwykłe codzienne obowiązki – czyż nie wystarczy? – stwierdzała Antonina Domańska w czterostronicowym liście, istotnie krótkim, jak na jej obyczaj.[1]

Antonina Domańska z satysfakcją odnotowywała również gafy arystokracji. Jedna z nich popełnił jeden z najznakomitszych krakowskich pejzażystów w gościnie w Opinogórze.

Utrudzony pracą twórczą wrócił kiedyś do pałacu, rozsiadł się w hallu i huknął na przechodzące akurat dziewczę:
-„Maryśka! Ściągaj panu buty!
Dziewczę kręci się niezdecydowanie, a ten rubasznie:
- Maryśka!!! Zaraz wiedziałem, żeś Maryśka!
- Nie Maryśka, panie profesorze, tylko Maryjka Krasińska…” [2]

Wśród znanych nazwisk można przeczytać między innymi o Stanisławie Wyspiańskim, Wojciechu Kossaku, Kazimierzu Tetmajerze, Irenie Solskiej, Lucynie Ćwierczakiewiczowej, Feliksie Jasińskim, Janie Matejko, W Władysławie Podkowińskim (swoją droga polecam rozdział dotyczący wystawienia „Szału uniesień”). Książka Krystyny Jabłońskiej to perełka, choć czytanie jej wiązało się z palpitacją serca: obecnie mam każda kartkę oddzielnie, po prostu się rozpadła.


[1] K. Jabłońska, Ostygłe emocje, Kraków 1987, s. 93.
[2] Tamże, s. 96-97.
 


Krystyna Jabłońska, Ostygłe emocje, wydawnictwo Krajowa Agencja Wydawnicza, wydanie 1987, okładka miękka, stron 214.

7 komentarzy:

  1. Perełka nad perełkami! Już wczoraj zamówiłam ją sobie na Allegro za niecałe 10zł z przesyłką. Obie z mamą jesteśmy zakochane w Krakowie - będzie to wspaniały prezent na Dzień Matki:) Dziękuję za wynalezienie takiego skarbu - dzięki Tobie się o tej książeczce dowiedziałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To Twoje klimaty, więc na pewno będziesz zadowolona i pewnie mama także:)
      pozdrawiam

      Usuń
  2. Brzmi bardzo interesująco, ja także kocham Kraków. Zaraz zajrzę na allegro, aby zamówić książeczkę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ależ napędzamy koniunkturę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawy wpis. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.