Nakładem wydawnictwa Universitas ku uciesze rzeszy wielbicieli historii sztuki w 2012 roku wznowiona została w serii Klasycy historii i Teorii Sztuki w opracowaniu naukowym Michała Mencfela, traktat estetyczny osiemnastowiecznego niemieckiego teoretyka sztuki, krytyka literackiego i teatralnego, twórcy nowego dramatu niemieckiego, dziennikarza i tłumacza Gottholda Ephraima Lessinga Laokoon czyli o granicach malarstwa i poezji.
Nie jest to książka dla wszystkich, jedynie dla tych, którzy są miłośnikami
sztuki, nie wliczając oczywiście studentów kierunków artystycznych i pokrewnych historii sztuki. Punktem
wyjścia dla swoich rozważań na temat granicy malarstwa i poezji uczynił Lessing
rzeźbę hellenistyczną przedstawiająca śmierć trojańskiego kapłana Laokoona i
jego synów w splotach wężów, które zesłane zostały przez Atenę, jako kara za
próbę ostrzeżenia współmieszkańców przed drewnianym koniem. Rzeźba została
odnaleziona 14 stycznia 1506 roku na rzymskim Eskwilinie, potem zakupiona przez
papieża Juliusza II, by następnie znaleźć się na dziedzińcu belwederskim przy
pałacu na Watykanie. Szybko została zidentyfikowana na podstawie opisu grupy
Laokoona pozostawionego przez Pliniusza w XXXVI księdze Historii naturalnej. Obecnie dzieło datowane jest na ok. 50 rok
przed Chrystusem. Winckelmann datował je na czasy Aleksandra Wielkiego, a
Lessing na okres rządów cesarza Tytusa –lata 79-81 po Chrystusie.
Grupa Laokoona, Muzeum Watykańskie, Rzym // wys. 2,41 m, marmur |
Dla Lessinga Grupa Lakoona jest punktem odniesienia do pism wcześniejszych
teoretyków sztuki z Winckelmannem na czele jak i dzieł literackich autorstwa Wergiliusza
czy chociażby Sofoklesa. Nie chodzi tu jednak o samą rzeźbę, ale o refleksje
nad granicami malarstwa i poezji. Lessing był świadomy odrębności tych sztuk i
wyznaczył niejako nowy tor horacjańskiego ut
pictura poesis (poezja jest niczym malowidło). Lessing jest zdania, że
malowidło poetyckie niekoniecznie daje się zamienić na przedstawienie w sztuce[1].
Sztuki plastyczne są domeną cielesnego piękna. Z kolei poeta ma nieskończone pole wyobraźni i
choć w ostateczności dąży do piękna nie musi wcale pomijać brzydoty. O ile
Wergiliusz opisując w Eneidzie
Laokoona odwołuje się do krzyku, o tyle nie można nic usłyszeć obserwując
rzeźbę. Owe cierpienie i ból widać natomiast na twarzach i w napiętych
mięśniach. Rozwarcie ust nie jest zdaniem Lessinga krzykiem, lecz trwożliwym i
stłumionym westchnieniem[2].
Nic nie zmusza poety, aby koncentrował się na uchwyceniu jednego jedynego
momentu, tak jak to jest w malarstwie czy rzeźbie. Lessing stwierdza, że malarstwo jest obszarem
widzialności i ograniczone do zamkniętego obszaru. Z kolei przedmiotem poezji
są akcje, czyli zdaniem Mencfela przedmioty lub ich części, istniejące w
wielkiej liczbie. Bohaterem jednak zarówno poezji jak i malarstwa jest
człowiek. Osiągnięcie jednak ostatecznego efektu pracy w marmurze jest znacznie
trudniejsze niż osiągnięcie go w słowach[3].
Laokoon jeszcze w XVIII wieku stał się klasycznym tekstem
z zakresu teorii i estetyki sztuki. Warto nadmienić, że pełny tytuł książki
brzmi: Laokoon czyli o granicach
malarstwa i poezji. Z objaśnieniami na marginesie różnych punktów starożytnej
historii sztuki. Część pierwsza. Jak zauważa Mencfel ów dopisek „część
pierwsza” wskazuje, że Lessing miał zamiar w przyszłości napisać kolejne tomy,
które miały być poświęcone muzyce, tańcowi, pantomimie i dramatowi. Plany te
nie zostały zrealizowane. Swoje rozważania Lessing zaopatrzył w bardzo
rozbudowane komentarze. Dodatkowo czytelnik w książce odnajdzie przypisy współczesne.
Niemniej warto podkreślić, że jest to lektura, jak przeczytać można na okładce,
pełna zdecydowanych opinii i śmiałych postulatów, wymagająca od czytelnika
koncentracji i skupienia.
[1] G. E. Lessing, Laokoon, czyli o granicach malarstwa i poezji, Kraków 2012, s. 59.
[2] Tamże, s. 6.
[3] Tamże, s. 49.
Gotthold Ephraim Lessing, Laokoon, czyli o granicach malarstwa i poezji, wydawnictwo Universitas, Kraków 2012, tłumaczenie Henryk Zymon - Dębicki, opracowanie naukowe Michał Mencfel, seria: Klasycy Historii i Teorii Sztuki pod red. Wojciecha Bałusa, stron 192.
Tak, to istotnie rzecz jeno dla amatorów :) Niewątpliwie należy podkreślić, jak cenne wydawnictwa publikuje Universitas. Ja jestem zachwycona książką o Kremerze.
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że bardzo cenne i bardzo wartościowe:)
UsuńInteresujące. Dzięki za informacje o serii. I za to wszystko, czym się dzielisz z wyczytanej analizy Laokoona. O ile śledzenia pism krytycznych o sztuce nie mam we krwi, to czytanie o poszczególnych dziełach mnie przyciąga. Oczywiście, rozumiem, że nadbudowa teoretyczna jest znacząca, ale... Jeśli się zmotywuje czymś własną koncentrację, to jest to tytuł znaczący. Sprawdzę, czy inne tomy idą bardziej w kierunku tekstów teoretycznych (chyba jednak), czy znajdą się takie bliższe konkretnym dziełom. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńTak, to seria skupiająca się wokół pism teoretycznych. Czytam właśnie z tej serii Winckelmanna:)
UsuńPamiętam, że szalenie mnie zachwyciła ta książka, szkoda, że treść już uleciała. Czytałam na początku studiów bodajże:(
OdpowiedzUsuńU mnie w ramach historii doktryn artystycznych, ale szukałam w swoich notatkach ze studiów i albo się nie zachowały, albo nie pamiętam, że był omawiany Lessing:)
UsuńJa z własnej woli czytałam, na fali zainteresowania Lessingiem.
UsuńA to mnie zaskoczyłaś:) Rzadko, kto sięga po taką lekturę jak nie musi oczywiście:)
UsuńTo tylko miłość do Lessinga:)
Usuń