Czy ktoś z Was przed przeczytaniem książki
Jacka Hugo- Bader słyszał o Kołymie? Czy ktoś z Was wiedział, z czym i z kim
wiąże się Trakt Kołymski? Czy mogliście powiedzieć, że byliście świadomi, że w
dorzeczu Kołymy mieściły się obozy pracy przymusowej, do których trafiali
ludzie z całego ZSRR i nie tylko właściwie za nic? Czy braliście pod uwagę to,
jak obecnie żyje się na wiecznej zmarzlinie? Mam nadzieję, że większość odpowiedzi
byłaby twierdząca.
Nie bez przyczyny recenzję rozpoczęłam od pytań.
Wielu ludzi żyje, bowiem w ignorancji zarówno dla historii jak i dla panującej
rzeczywistości społecznej i kulturalnej w azjatyckich rejonach Rosji. Dzięki
dziennikarzowi Jackowi Hugo – Baderowi polski czytelnik może bliżej poznać owe
rejony piekła, gdzie ziemia, która nigdy nie odmarza, skrywa nie tylko złoto,
ale również ludzkie szczątki. Przebywali tu więźniowie „szczególnie niebezpieczni”
dla władzy radzieckiej, którzy nie wytrzymywali trudnych warunków bytowych i
klimatu. Według zarządzenia pracę przerywano dopiero przy -54 °C. Autor pisze nie tylko
o mieszkańcach bieguna zimna, ale również wraca do koszmarnych czasów gułagów. Decyduje
się na odbycie dalekiej podróży, by z Magadanu nad Morzem Ochockim wyruszyć na
Trakt Kołymski liczącym 2025 kilometrów do miasta Jakuck w Jakucji. Przez
starych mieszkańców trakt ten określany jest, jako najdłuższy cmentarz świata.
Według Badera nawet jakby położyć obok siebie wszystkie ofiary, które zginęły w
tym rejonie, to i tak nie starczyłoby miejsca.
Zima coraz bliżej. Miał być motor, lecz koniec
końców Hugo – Bader decyduje się na autostop. Jedyne pieniądze, jakie wydaje na
przejazd to te na nielegalną przeprawę przez rzekę Ałdan, która trwała siedem
minut i którą zapewne Autor nigdy nie zapomni. Po drodze zatrzymuje się w
miastach, wsiach, często już w większości wyludnionych. Opowiada o napotkanych
ludziach, rozmowach przy wódce, rejestruje krajobrazy, twarze, niesamowite historie.
Wśród mieszkańców spotyka ludzi, którzy potrafią zarobione przez kilka miesięcy
pieniądze przepić w trzy dni lub przegrać w karty; wielkich bogaczy, mających
kopalnie złota; ludzi, którzy po skończonej karze zdecydowali się pozostać lub
wrócić na Kołymę; uzdrowiciela; szamankę Dorę, która wiedziała już podczas
spotkania jak będzie wyglądała okładka przyszłej książki; córkę oprawcy
sowieckiej bezpieki; ekscentrycznego młodego wynalazcę maszyny
odmładzająco-zmądrzającej, który przy użyciu prądu wykonywał testy na swoim
ojcu.
Napotkanych ludzi różni prawie wszystko: zajmowane pozycje, awanse społeczne,
wykształcenie, zajęcia, zarobki. Jak sam Autor zauważa, to świat ludzi, którzy
się nie uśmiechają. Hugo – Bader poznaje opowieści o napadających na ludzi
niedźwiedziach – szatunach, obserwuje mordobicia i popijawy, w których
niejednokrotnie bierze udział. Opisuje brak wodociągów, kanalizacji (wieczna
zmarzlina), wody; hotele, w których są pokoje wieloosobowe, ale, do których
drzwi jest jeden klucz; opuszczone domostwa i ziemię przekopaną w celu szukania
złota.
To jakby dwie książki w jednej. Z jednej
strony dziennik - relacje wysyłane dla Gazety Wyborczej drogą mailową wtedy,
gdy był dostępny Internet; z drugiej - portrety „paputczików”, towarzyszy
wyprawy dziennikarza. Dobrze się czyta, właściwie jednym tchem, choć język jest
potoczny, bardziej gawędziarski i nacechowany spolszczonymi w większości zwrotami
rosyjskimi. To dobry moim zdaniem reportaż, który przypomina o tym, co działo
się w ubiegłym wieku na Kołymie i opowiada o tym, jak żyje się dzisiaj w
północno - wschodnich rejonach Rosji. Nie biorę tu pod uwagi szerokiej dyskusji
w mediach, w której podkreśla się omyłki Autora w sferze geografii i historii,
bo jednak takowe są. To przede wszystkim zapis osobistych doświadczeń Hugo
–Badera zdobytych podczas odbytej podróży. Tak tą książkę należy przede
wszystkim odbierać.
Jacek Hugo-Bader, Dzienniki kołymskie, wydawnictwo Czarne, oprawa twarda, Wołowiec 2011, stron 256.
zapraszam do dyskusji na temat książki na blogu REPORTERSKIM OKIEM
Ja na szczęście słyszałam/wiedziałam/kojarzyłam. Książki na razie nie będę czytać, ale za jakiś czas pewnie sięgnę.
OdpowiedzUsuńMam w planie czytanie. Liczę na bardzo dobrą lekturę, bo takich spotkań nigdy dość. :)
OdpowiedzUsuńKsiążka dobra lekturą jest:)
UsuńI znowu Jacek Hugo-Bader oddał do rąk czytelniczych dobrą rzecz - jak widzę, podoba się. No ale akurat ten autor jest wart swojej ceny i w zasadzie i bez dodatkowych pochwał można nabywać. Zresztą przeglądałam bardziej niż dogłębnie i miałam podobne wrażenia.
OdpowiedzUsuńTo moje pierwsze spotkanie z Hugo -Baderem. Znalazłam opinie, że Dzienniki Kołymskie po poprzednich książkach niczym nie zaskakują.
UsuńSerdeczności
Wiedzieliście, słyszeliście.;) M. in. Szałamow, Herling-Grudziński i Kapuściński opisywali te rejony. Aż się zimno robi na samo wspomnienie.
OdpowiedzUsuńDo Hugo-Badera jestem uprzedzona, za dużo autora w tych niby-reportażach. Zaczęłam nawet czytać kilka z ww. tomu w GW, ale spasowałam - autor wyskakiwał w każdym zdaniu. Niby to dzienniki, ale... jak to wygląda w Twoim odbiorze?
Do Szałamowa wielokrotnie w ksiązce odwołuje się Hugo -Bader.Ja nie czytałam relacji w Gazecie Wyborczej, a po różnych opiniach i radiowych audycjach byłam książki ciekawa. Tak, to raczej osobista wersja Autora. Pełno tu emocji i wrażeń, mniej obiektywizmu i rzeczowego spojrzenia. Dziennikiem to raczej nie jest, bo przez dwadzieścia parę dni pisany, to cóż to za dziennik? To raczej luźne zapiski doznanych wrażeń i zebranych opowieści.
Usuńserdeczności
A jednak... Szkoda, że to nie reportaż, z chęcią poczytałabym o Rosji, nie autorze.;) Może pora na Wilka.
UsuńJeszcze nic Mariusza wilka nie czytałam. wiem, że teraz "wychodzi" trzecia część jego Dziennika Północnego (Lotem gęsi - Noir sur Blanc.
Usuńja też nie czytałam Wilka, ale może być dobrym kontrapunktem dla H-B.
UsuńZ tego co się zorientowałam to tak jest:)
UsuńA ja Wilka czytałam i pisałam nawet przed rokim (post - Gdzieś jest jeszcze zimniej). Autor mieszkał, nie przejeżdżał mimochodem, więc i refleksje głębokie. Bardzo, bardzo mi się podobało.:)
OdpowiedzUsuńAch, to trzeba spróbować i Wilka:)
UsuńJak się komuś będzie chciało, to o Wilku TU i TU, a o Szałamowie TU :)
OdpowiedzUsuńBazylu dziękuję:)
UsuńKsiążkę kupiłam tacie - jest zachwycony, od razu ją pokochał. Teraz co jakiś czas zarzuca jakimiś historiami z powieści, więc mogę poniekąd uznać ją za przeczytaną. ;) Mimo wszystko sama chyba bym się w tej lekturze nie odnalazła.
OdpowiedzUsuńProponuję samej się przekonać:) pozdrawiam
Usuń