Pragnąć nieco wypocząć przy lżejszej lekturze szybko zabrałam
się za czytanie powieści historycznej amerykańskiej pisarki, nota bene
obsypanej wieloma prestiżowymi nagrodami, Mary Jo Putney zatytułowanej Dżentelmen nie w każdym calu. Traf
chciał, że powieść okazała się pomieszaniem romansu z wątkiem kryminalno –sensacyjnym
i rzeczywiście milo spędziłam czas.
Akcja powieści umiejscowiona została w Anglii w roku 1812.
Poznajemy lady Kiri Lawford, która jest pół Angielką po nieżyjącym ojcu i pół
Hinduską po matce. Młoda dziewczyna z niebywałym posagiem i książęcymi
powiązaniami była mile widziana, jako przyszła żona Godfreya. Gardzono jednak
jej hinduskimi korzeniami. Gdy niechcący
lady Kiri dowiaduje się o opinii na swój temat swej niedoszłej teściowej,
postanawia jak najszybciej opuścić gościny dom. Podczas samotnej konnej
eskapady wpada jednak w sidła przemytników, z których pomaga wydostać się jej przystojniak
Damian Mackenzie. W ten sposób ich losy splatają się ze sobą na nieco dłużej. Wkrótce,
bowiem okazuje się, że Damian mimo, że niechlubiący się pochodzeniem, jest
jednak prawdziwym bohaterem działającym Kiri za zgodą rodziny, jako
specjalistka od zapachów zostaje zwerbowana do siatki agentów. A dalej mamy
strzelaniny, zamachy, porwania, intrygi, tajemnice i oczywiście miłość, która
rozkwita między lady Kiri a Damianem.
Książkę czyta się szybko. Denerwował mnie jednak nieco współczesny
język. Zamiast o „dziewczynie” ciągle czytałam o „dziewuszce”. Nie wiem czy to
wina Autorki czy tłumacza. Jak na powieść historyczną przystało, treść
nawiązuje do panowania Jerzego IV Hanowerskiego, który był regentem od 1811 do 1820,
a potem królem Wielkiej Brytanii i Hanoweru.
Toczył spór ze swoją żoną Karoliną Brunszwicką o córkę księżniczkę
Charlottę, która uważana była z natury za buntowniczkę. Swoją drogą zmarła
będąc już żoną księcia Leopolda z dynastii sasko - koburskiej (późniejszego króla
Belgów) w wieku 21 lat w połogu dzień po tym jak urodziła martwego syna.
Charlotta rzeczywiście była w Anglii bardziej lubiana od swego ojca. Warto również
wspomnieć, że rzeczywiście w 1812 roku miało miejsce uroczyste otwarcie
parlamentu angielskiego, podczas którego księżniczka była obecna.
Mary Jo Putney, Dżentelmen nie w każdym calu, wydawnictwo Amber, październik 2011, wydanie pierwsze, przekład: Maria Wójtowicz, okładka miękka, stron 352.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.