Jeżeli ktoś się spodziewa, że będzie to
czysto obiektywna opinia, to ostrzegam z góry, że absolutnie taka nie będzie.
A to ze względu na moje uwielbienie, zachwyt, miłość (jak zwał tak zwał) do tak zwanej klasyki literatury
popularnej. Na blogu jest mało książek z tego zakresu, a to, dlatego, że
większość pozycji przeczytana została lata cale temu i choć często do nich
zaglądam, czytam ponownie, to nie widzę sensu, aby pisać, że przeczytałam Dumę i uprzedzenie, Jane Eyre, (która
nota bene ukazała się obecnie w nowym wydaniu) czy Wichrowe wzgórza (etc.) po raz kolejny zachwyciwszy się nimi.
Mam obecnie jednak możliwość napisać o
książce pani Elizabeth Gaskell, która w końcu ukazała się na polskim rynku
wydawniczym. Mam nadzieję, że Wives and
daughteres zgodnie z zapowiedzią na okładce będę mogła również niedługo wam
zaprezentować. Z książką Północ i Południe miałam do czynienia po raz
pierwszy lata temu, kiedy ze słownikiem w ręku czytałam w wersji angielskiej.
Potem było wspaniałe tłumaczenie kilku kobiet, które połączyły swe siły w
niemałym trudzie. Aż w końcu przyszła kolej na jednotomowe wydanie ze Świata
Książki w tłumaczeniu Katarzyny Kwiatkowskiej, które nie powiem, ale nawet mi
się podoba. Nie mogę jednakże tego napisać o okładce, która jak na mój gust
jest po prostu badziewiasta i okropna. Chyba gorszej oprawy graficznej sobie
nie przypominam. Po za tym w ogóle porażką wydaje mi się notka na tylnej
okładce, gdzie opowiedziana została z grubsza cała historia.
A cóż to za historia? Oczywiście o
miłości ukazanej na tle życia codziennego dziewiętnastowiecznej Anglii z
położeniem nacisku na różnice społeczno-obyczajowe między jej częścią południową (z dominacją
gospodarki rolniczej) a północną (przemysłową). Reprezentantką Południa jest
Margaret Hale, która wraz z rodzicami opuszcza ukochane Helstone na rzecz
robotniczego Milton. Tam rodzina poznaje zupełnie odmienne życie i obyczaje, a
co za tym idzie przede wszystkim mieszkańców zarówno wielkich przemysłowych potentatów
jak i zwykłych robotników. Poznajemy wiec świat dorobkiewiczów jak i tych,
którzy walczą o swoje prawa socjalne poprzez przynależność do związków
zawodowych i organizowanych strajków. Dobrotliwa i niewinna Margaret zasadniczo
rożni się od twardego, wyznającego prawa ekonomii Johna Thorntona. Trudno jej
także odnaleźć się w świecie industrializacji, biedy, głodu, niskich płac, a mimo to zaprzyjaźnia
się z rodziną Higginsów i zaczyna rozumieć postawę robotników. Z drugiej strony
na początku wrogo nastawiona do postawy przyjaciela jej ojca, z czasem zaczyna
się do jego przekonań przekonywać. Z kolei John dzięki jej postawie podczas
strajku odkrywa w sobie głębokie uczucie do młodej kobiety. Czy jednak połączenie
ich dwojga jest jednak możliwe?
Elizabeth Gaskell stworzyła niezwykła
powieść pełną pasji, namiętności, miłości, zestawiając urocze i rześkie
Południe z dymem i biedą Północy. Fabuła wciąga, a dialogi są bardzo dobrze
skonstruowane. Szkoda tylko, że o tej angielskiej dziewiętnastowiecznej Autorce
w Polsce przypomniano sobie dopiero teraz. Z pewnością jej książki zasługują
natłumaczenie, a co za tym idzie na kupowanie i czytanie. Jestem pewna, że
Gaskell posiada w naszym kraju nie małą rzeszę wiernych czytelników. Po za tym
warto nadmienić, że wspaniała ekranizacja powieści odbiega od treści w małym stopniu,
zapewne na potrzeby serialu i wartkiej akcji. Kto jeszcze nieprzekonany, to proszę
wierzyć warto wydać pieniądze. Trudno mi było rozstać się z bohaterami książki i odwlekałam jak się da ukończenie książki.
Elizabeth Gaskell, Północ i Południe, tłumaczenie Katarzyna Kwiatkowska, Wydawnictwo Świat Książki, Warszawa 2011, stron 575.
polecam stronę Gosi poświęconą Elizabeth Gaskell
Mój egzemplarz od autorki tłumaczenia leży na półce i spokojnie czek na swoją kolej. Myślę jednak, że będę musiała co nieco zamieszać w liście kolejności książek do przeczytania:) i wysunąć ją na prowadzenie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
mam wielka ochotę na tę książkę, lubię klimaty dziewiętnastowiecznej Anglii, dzisiaj gdy byłam w księgarni już miałam kupować, ale się wstrzymałam a teraz widzę, że chyba się jutro wrócę i zakupię w końcu Północ i południe :)
OdpowiedzUsuńOch, ta książka to zdecydowanie coś dla mnie!! Uwielbiam, jak to określiłaś "klasykę literatury popularnej". Zwłaszcza jesienią, kiedy wieczory są coraz dłuższe i można zrobić sobie np. herbatkę karmelową i na długie godziny zaszyć się z książką w fotelu. Bo w moim odczuciu jest to taka właśnie książka, absolutnie nie na podróż autobusem do pracy. Pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńuwielbiam Gaskell i też się cieszę, że wydana w Polsce. Podobno W Cranford też było wydane, ale ja nie mogę nigdzie zdobyć.
OdpowiedzUsuńOkładka tak fatalna, że mnie aż zatkało
Klimat powieści jaki lubię, poszukam tej książki :)
OdpowiedzUsuńPatrząc na okładkę w życiu bym nie powiedziała, że to może być literatura klasyczna.
OdpowiedzUsuńJak ja dawno już nic nie czytałam z klasyki. Zapomniałam już kiedy to było, więc muszę nadrobić te straty i zapoznać się z ,,Północ i Południe''.
OdpowiedzUsuńJa mam za sobą wydanie dwutomowe, ale jakoś nie mogłam nic napisać - ostatnio słabo mi to idzie, a nie chciałam tej świetnej powieści niczego odbierać słabą notką.
OdpowiedzUsuńJednotomowe pewnie dostanę pod choinkę ;) wtedy może coś napiszę.
tak, powieść jest rzeczywiście świetna i nadaje się na spokojne, jesienne wieczory z leżakowaniem pod kocem i herbatką przepyszną blisko nas:)Kasiu Cranford było wydane, ale na allegro bardzo drogie, mam nadzieję, że będzie wznowienie ponowne:)Na razie wystarczy się cieszyć z "Północy i Południa", które ukazało się dwukrotnie w wydaniu jednotomowym i tym dwutomowym.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie