11 października 2011

Nora Roberts, Irlandzka krew.


Irlandzka krew Nory Roberts to bardzo przyjemne, acz krótkie czytadło z przeznaczeniem dla kobiet, które chcą nieco wytchnienia od codziennego kieratu. Bohaterką jest młoda Irlandka Adelia Cunnane, która po śmierci wychowującej jej ciotki, decyduje się sprzedać farmę i wyruszyć do Ameryki. Tam ma, bowiem jedynego krewnego stryjka Paddy’ego. Dzięki niemu dostaje pracę w stadninie koni wyścigowych należącej do Travisa Granta. Po za tym dom Paddy’ego mieści się na terenie stadniny, więc zachwyt Małej Dee nad nowym życiem jest wielki. Od zawsze, bowiem marzyła o pracy w stadninie, a harując ciężko na farmie nie boi się podjąć wyzwania. Skromna, niewinna, ufna, o niskim wzroście acz dobrym sercu, temperamencie i twardym charakterze zafascynuje właściciela stadniny, który zasadniczo obstaje zawsze przy swoim zdaniu. Mieszanka wybuchowa?

Książka została wydana w serii Satine, której oprawy graficzne mogą powalić na kolana. Rzekłabym nawet, że są cudnej urody. W fabule obok miłości, w tle oczywiście motyw koni i wyścigów. Po za tym książkę czyta się szybko, przy tym miło spędza czas, a co za tym idzie wypoczywa i regeneruje siły. W obecnym czasie wiem coś o tym.



Nora Roberts, Irlandzka krew, wydawnictwo MIRA/Harlequin, seria: Satine, okładka miękka, premiera; 30.09.2011, stron 224.

6 komentarzy:

  1. Mi Nora Roberts zawsze kojarzy się z takimi tandetnymi historiami i jeszcze nigdy nie miałam ochoty nic jej autorstwa przeczytać.

    Bardzo mi się u Ciebie podoba, dodaję do linków u siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam jakiś czas temu, wspaniały relaks :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi ostatnio przypadły do gustu książki z serii Satine, gdyż są takie lekkie, przyjemne i relaksujące, dlatego chętnie również przeczytam ,,Irlandzką krew''.

    OdpowiedzUsuń
  4. a ja chyba się nie przekonam do tej autorki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziewczyna, ja też byłam sceptycznie nastawiona do tej autorki do momentu kiedy w moje ręce trafiła książka "Dziedzictwo", która mnie oczarowała.
    Powiem więcej - przekonała mnie ona do romansów :)

    A okładki Satine rzeczywiście świetne :)
    Podobnie zapowiadają się okładki Opowieści z pasją jak np. Lawendowe Pola :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytadłamagdaleny - czasami, aby nie zwariować, czytam i owe "tandetne" jak to nazwałaś historie. Dla mnie to rzeczywiście relaks i odpoczynek od ambitniejszej lektury, której w swoim życiu miałam czasami po dziurki w nosie. Może to jednak starość i wiek, że nie czyta się co publika uznaje za stosowne, a tylko to co się lubi, co samemu akceptuje i co się chce według gustu?:)
    Ja uwielbiam Norę Roberts nie tak dawno zupełnie została przeze mnie odkryta.
    Oprawy graficzne w wydawnictwie stanowczo idą w górę:)
    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.