Zakład o miłość
to
historia, która mogła mieć miejsce. Sama znam zresztą bardzo podobną. Głównymi
bohaterami powieści są Sylwia i poznany przez nią na dwa tygodnie przed jej ślubem
na klubowej imprezie Aleks. Dziewczyna jest na ostatnim roku studiów historii
sztuki, pochodzi z szanowanej rodziny z tradycjami i przez całe swoje życie
spełniała tylko oczekiwania rodziców. Wszystko się zmienia, gdy poznaje pewnego
siebie Aleksa. Sylwia szybko ulega jego urokowi, acz nie wie, że jej obiekt
westchnień powziął pewien zakład mający na celu uwiedzenie jej i
zdyskredytowanie nielubianego sztywniaka. A żeby było interesujące zakręcenie to zarówno Sylwia,
jak i Aleks nie mają za ciekawych kontaktów z rodzicami. Młoda kobieta to oczko
w głowie i od urodzenia spadkobierczyni dorobku rodziny. Młody mężczyzna z
kolei ma pogmatwane życie rodzinne, a wyniku zaistniałych zdarzeń uznawany jest
w środowisku za zimnego drania. Oboje jednak będą próbowali rozwikłać swoje
problemy i co najważniejsze odszukać swoją prawdziwą drogę.
Nie jest to najlepsza książka Agnieszki
Lingas – Łoniewskiej, choć Autorka konsekwentnie trzyma się swojego stylu podwójnej
narracji. Już w trakcie czytania nasunęło mi się parę wniosków. Miałam
wrażenie, że powieść była pisana szybko, jakby w tempie ekspresowym, bowiem wiele elementów
jest w niej niedopracowanych i potraktowanych pobieżnie. Być może uczucie to
jest potęgowane i wyostrzone przez zbyt wiele jak dla mnie użytych zdań
prostych, wielokropków i bezokoliczników. Z drugiej strony niestety miałam
wrażenie, że niektóre fragmenty zdań są podobne do tych z poprzednich i o niebo
lepszych książek. Po za tym są dwa elementy, z którymi mogłabym dyskutować.
Pierwszy: po historii sztuki nie ma się uprawnień do nauczania historii, chyba,
że coś się zmieniło, o czym nie wiem jak kończyłam oba wskazane kierunki. Nie
czepiam się już, że aby nauczać trzeba mieć ukończone coś w rodzaju studium
pedagogicznego lub chociażby kursu kwalifikacyjnego. Drugi element to taki, że
na jednej stronie czytam wśród słów należących do Aleksa: nigdy nie rozwiodła się z moim ojcem (s.158), a na innej: mąż matki wpuścił mnie bez słowa (s.224). W
kolejnym miejscu ojciec Aleksa stwierdza, że: To
nie tak… Ja miałem dobrych prawników (s.223). Co jednak było pomiędzy tym
wszystkim? Był rozwód czy go nie było?
Oczywiście nie jest to książka zła, ale
na pewno nie jest napisana na tym samym poziomie, co poprzednie powieści
Autorki. To po prostu przyjemne babskie czytadło ze wskazaniem jak ważna jest prawda
i miłość w życiu człowieka, zarówno ta do odmiennej płci jak i do rodziców. Powieść czyta się dobrze, ale tym razem nie zostałam porwana i nie uniosłam nad ziemię Jestem,
więc trochę rozczarowana, acz z niecierpliwością czekam na kolejne pozycje
książkowe nadal wierząc w talent i pomysłową kreatywność Autorki.
Agnieszka Lingas-Łoniewska, Zakład o miłość, wydawnictwo Novae Res, premiera 9 listopad 2011, stron 246.
hm nie będę polemizować, choć uważam że ta książka Agnieszki jest po prostu inna. Co do błędów rzeczowych to o ile się orientuje, książka jest przed ostateczną redakcją. Błędy więc raczej należałoby zgłosić Wydawcy a nie wytykać. Ja po otrzymaniu egzemplarza przedpremierowego zostałam o tym poinformowana...
OdpowiedzUsuńSil ja nic nie "wytykam", takie jest moje zdanie. Korekty się nie czepiam.Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńChciałabym wreszcie zapoznać się z tą autorką i bardzo mnie cieszy, że po 1: przypomniałaś mi o niej, po 2: zasugerowałaś zapoznanie się z innymi jej tytułami. Kiedyś zakupię na pewno, ale faktycznie którąś z poprzednich, wysoko ocenianych książek.
OdpowiedzUsuńKsiążek Agi nie czytałem, ale poluję na nie
OdpowiedzUsuń:-(
Ja chętnie przeczytam i zobaczę, czy także dostrzegę błędy o których mówisz, ale i tak wydaje mi się, że jednak jest to wspaniała książka, ale o tym muszę przekonać się sama.
OdpowiedzUsuńMontgomerry była przynajmniej szczera, to się chwali! Nie będę jednak kierować się jej opinią - od początku nie byłam pewna co do tej pozycji. Jeszcze do końca nie zdecydowałam czy kupię tę książkę czy nie... czas pokaże! x
OdpowiedzUsuńMuszę przeczytać!
OdpowiedzUsuńMam na półce inną książkę tej autorki, 'Bez przebaczenia', więc najpierw przeczytam to, co mam, a później, jeśli mi się spodoba styl pisania pani Łoniewskiej, sięgnę po 'Zakład o miłość' :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za recenzję. Tak jak pisałam Ci na priv, paradoksalnie tę książkę pisałam najdłużej, więc nie wiem co jest na rzeczy:) I miało to być właśnie takie obyczajowe czytadło, które chyba jako jedyne "moje" nie posiada wątków sensacyjnych. Musiałam odpocząć po trylogii "Zakręty losu". Mam nadzieję, że ZL2 Cię nie zawiedzie. Pozdrawiam! Aga
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci Aguś za tak spokojne podejście.
OdpowiedzUsuńNie wiem, ale ja wyczułam jakaś nerwowość i pośpiech, co z kolei mnie denerwowało gdzie tak pędzisz.
Z niecierpliwością czekam po i tak sympatycznym przerywniku na ZL2:)
Wolę jednak z wątkiem kryminalnym:)
ściskam
Evita ja zaczynałam od "Bez przebaczenia" i byłam zafascynowana!Tobie też tego życzę:)
A z książkami Agi warto się zapoznać- wszystkie recenzje są na blogu.
pozdrawiam serdecznie
Ja chyba i tak wpadłam w nałóg czytania książek Agnieszki, więc i tej nie zabraknie na mojej półce :) Ma być inna i chyba jest :)
OdpowiedzUsuńjeszcze nie znam tej autorki, ale chyba zacznę od innych jej książek :)
OdpowiedzUsuń