21 października 2011

Aleksandra Woldańska-Płocińska, Marchewka z groszkiem.


Czy zdarza się, że wasze pociechy stronią od jedzenia warzyw pełnych życiodajnych witamin? Wydaje się, że bardzo dobrą zachętą, aby zmienić owe nastawienie jest książka Marchewka z groszkiem autorstwa Aleksandry Wołdańskiej – Płocińskiej, która również odpowiada za ilustracje. Stworzyła ona niebanalną opowieść z warzywami w roli głównej i to z wątkiem sensacyjnym. Aby było od początku jasne, kto w całej aferze bierze udział, główni bohaterowie przedstawieni są małemu czytelnikowi na samym początku z podziałem na warzywa lokalne i te pochodzące z zamorskich plantacji a wśród nich: Elpomidor, Che Bula, Kala de Fior, Mr Chevka czy Kim Czos Neck.

Otóż na jednej z grządek pojawia się drewniana skrzynka wyrzucona przez samochód, który wpadł w poślizg. Okazuje się, że są to obcy przybysze. Lokalne warzywa uprawiane w sposób ekologiczny postanowiły udzielić schronienia zagubionym, acz chemicznie nabuzowanym krewniakom. Cała historyjka napisana i zilustrowana została w sposób inteligentny i wielce dowcipny. W tekście natrafić można niejednokrotnie na nowy typ powiedzonek dotyczący warzy takich jak: strzyka mnie w szypułce, niech was o to bulwa nie boli. W sposób przystępny, acz zdecydowany wytłumaczona została podstawowa różnica między zabiegami ekologicznymi a stosowaniem sztucznych używek w uprawach warzyw, których nie chce w opowieści nawet tknąć groźny królik. Trudniejsze słowa zostały w tekście podkreślone grubszą trzcionką, a pod spodem wyjaśnione na sposób słownikowy.  Znalazły się wśród nich takie słowa tak: wegetarianizm, wegetować, pestycydy, nawożenie. Książka ma, więc również wartości edukacyjne. Przede wszystkim uświadamia dzieciom zalety uprawy ekologicznej, ale również przypomina rodzicom, czym mogą być nafaszerowane kupowane warzywa rodem z zagranicy.

Pozycja jak najbardziej godna polecenia.


Aleksandra Woldańska-Płocińska, Marchewka z groszkiemwydawnictwo Czerwony Konik, tekst i il. Aleksandra Woldańska-Płocińska, sugerowany wiek 4+, Kraków 2011.

3 komentarze:

  1. Ciekawa książeczka, choć nie moje klimaty, co nie oznacza, że nie lubię warzyw, wręcz przeciwnie, ale w dzisiejszym świecie ciężko jest dostać ekologiczne uprawy a jeszcze trudniej samemu uprawiać. Na chwilę obecną nie mam chęci się nad tym roztrząsać, choć zdaje sobie sprawę, ze to co jemy jest swego rodzaju trucizną.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla dzieci jest w sam raz:)Tez jestem mało ekologiczna, choć jako karmiąca matka obecnie tak:) pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.