20 sierpnia 2013

Edith Wharton, Stara panna.



Stara panna Edith Wharton (1862-1937) napisana w roku 1924 traktowana jest raczej, jako opowiadanie. Szkoda jednak, że Autorka nie pokusiła się o rozwinięcie powziętych w niej wątków, być może fabuła byłaby wtedy o wiele ciekawsza i bardziej z podtekstem szukania psychologicznych stron osobowości zarysowanych postaci.  Co prawda mylą się jednak ci, którzy uważają, że jest to książka nudna do szpiku kości, przegadana i przewidywalna. Jak zawsze jest jednak drugie dno. Doszukać się w tym możemy analizy zjawisk poświęcenia w imię sprawy, wyrzeczenia oraz życia w zamkniętych klasowych elitach według przyjętych konwenansów. 

Akcja Starej panny rozgrywa się w Stanach Zjednoczonych, w Nowym Jorku, osadzona została w klimacie XIX wieku i rozgrywa się na przestrzeni kilkunastu lat. Elitę tutejszego społeczeństwa stanowi zamknięte grono rodzin arystokratycznych, w obrębie, których zawierane są małżeństwa i które żyje według określonych zasad. Kobieta w chwili ślubu ma być czysta, cnotliwa i niewinna oraz zdrowa. Mężczyźnie oczywiście wolno jak najbardziej wyhasać się za kawalerskich czasów i ponosić być może konsekwencje swoich szaleństw. Za kilka dni ma się odbyć ślub Charlotty Lovell z jednym z Ralstonów. Przyszła panna młoda niespodziewanie składa wizytę swojej kuzynce Delii Ralston. Powierza jej swoją skrywaną tajemnicę, która zaważy na przyszłości obydwu kobiet. Jak można się domyślić w konsekwencji tej wizyty Charlotta nie wyjdzie za mąż, mimo, że bardzo tego pragnie i chce żyć jak wszystkie. Musi jednak ponieść konsekwencje dawnych decyzji w imię namiętności. Poświęca się dla córki Tiny, którą w ówczesnym świecie konwenansów nie może sama wychowywać.

Tyle bólu, niezawinionego cierpienia i zazdrości w tej książce. Mowa też jest o hipokryzji. Przykładowo Delia, która na początku nieco się buntowała i wprowadzała swoje zasady do domowego ogniska, z biegiem lat zaczęła żyć według starych reguł rodziny Ralstonów. 

Stara panna choć jest książką krótką, pozostawiająca niedosyt, to jednak jest pełna emocji. Warto przeczytać.


Edith Wharton, Stara panna, wydawnictwo Książka i Wiedza, wydanie 1978, seria: Koliber, okładka miękka, stron 120.

16 komentarzy:

  1. Miałam zamiar ja przeczytać w sierpniu, gdyż mam ja w zbiorze i jeszcze druga książkę tej autorki, ale niestety brak czasu. Przeczytam później.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to w jeden wieczór można opanować:) Cienkie i szybko się czyta:)

      Usuń
  2. Nie czytałam niczego tej autorki, ale zawsze chciałam... więc pewnie skorzystam z pomocy Twojej recenzji i sięgnę po tę pozycję :)


    Pozdrawiam, Pandorcia
    (nastąpiły u mnie małe zmiany, jak widać: Zmieniłam adres bloga: http://anty---materia.blogspot.com/)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zazdroszczę ci, że miałaś okazję przeczytać tę książkę. Poluję na allegro od dawna. Może w końcu się uda. Cała seria koliberka jest (była:() świetna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książkę znalazłam na półce z cyklu "do zabrania" w bibliotece osiedlowej:)

      Usuń
  4. Mam tą książkę. Nabyłam za złotówkę na kiermaszu "bibliotecznym". Teraz cierpliwie czeka, na swoją kolej, w mojej biblioteczce.

    OdpowiedzUsuń
  5. Seria - Koliber, jak ja ją lubiłam. Mam w domu jeszcze kilka książek z tej serii, trzymam z sentymentu, choć papier żółty i troszkę się rozlatują.
    Tej książki nie znam, ciekawe czy jest u mnie w bibliotece?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powinna być:) Choć nigdy nic nie wiadomo. Na serię składały się świetne książki:)

      Usuń
  6. Właśnie, emocje. Autorka gra nimi jak wirtuoz. Pamiętam, że chociaż nie dochodzi w tej książce do jakichś wstrząsających wydarzeń, przeżyłam ją bardzo. Świetna rzecz. Szkoda, że tak mało znana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubie takie książki, gdzie właściwie nic się nie dzieje, a jednak coś się dzieje:) Poza tym ilość bohaterów jest znikoma i ograniczone jest terytorium.

      Usuń
    2. To jest taka właśnie kameralna historia. Idealny materiał na adaptację filmową. :)

      Usuń
  7. A mnie zawsze zastanawiała jaka to arystokracja moze byc w Ameryce skoro kolonistami byli ludzie na bakier z prawem lub emigrujacy za chlebem czy wolnoscia.

    OdpowiedzUsuń
  8. Niedawno czytałam ten utwór, bardzo mi przypadł do gustu. :) Po inne dzieła tej autorki na pewno też kiedyś sięgnę.
    Może i całość pozostawia niedosyt, ale mnie się to podoba: nie jest przegadana, ale subtelna i niezwykle wymowna.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.