22 grudnia 2012

Lechosław Herz, Wardęga. Opowieści z pobocza drogi.


Zwolnić. Trudne zadanie do wykonania w tym przedświątecznym czasie, gdy przyśpieszamy sprzątając, gotując, przystrajając mieszkanie, wieszając lampki na drzewkach na zewnątrz, robiąc ostatnie zakupy i prezenty. Gorączka trwa. A mimo to znajduję czas, by odetchnąć, właśnie zwolnić, przystopować, znaleźć się w innym wymiarze. To zasługa mojej lektury autorstwa Lechosława Herza. Dość niedawno polecałam Wam tytuł Klangor i fanfary. Opowieści z Mazowsza. Dziś nadszedł zaś na Wardęgę. Opowieści z pobocza drogi, które ukazały się na rynku księgarskim, jako pierwsze.
 
Na książkę złożyły się krótkie opowieści, które stają się niejako swoistym przewodnikiem po nieznanym wielu ludziom Mazowszu, ale także Małopolski. Niziny i góry. Nie oznacza to jednak, że Autor trzyma się wyznaczonych granic. Niejednokrotnie wkrada się też na Polesie.  Opowieści jednak nie łączą się, ale raczej wplatają w chaotyczny schemat nadrzędnego celu książki, jakim jest ukazanie piękna Polski.  Autor omija jednak wielkie miasta, a swoje kroki wędrowca – włóczęgi - Wardęgi kieruje głównie wiejskimi drogami, aby poznać, a następnie zatrzymać i utrwalić na kartkach papieru to, co nie jest zazwyczaj doceniane, co powoli znika z otoczenia, tradycji i kultury, co jednak jest mimo wszystko wysiłkiem głównie starszego pokolenia ratowane. 


Lechosław Herz zaznajamia czytelnika nie tylko z napotkana roślinnością czy położeniem geograficznym danego miejsca, nawet tego już nieistniejącego, ale również przedstawia tło historyczne z nim związane. Opowieści pełne są zasłyszanych, ale też i prywatnych anegdot (jak choćby ta o początku pasji podróżniczej i poznaniu Eugeniusza Romera) oraz miejscowych legend, wierzeń, podań, zapomnianych zwyczajów. To historie o miejscach i ludziach, którzy są nierozerwalnie z nimi związani. Z drugiej strony w tych krótkich esejach odnaleźć można dość obszerne fragmenty dotyczące opisów dziel malarstwa i tych zaczerpniętych z literatury. Opowieści wybudzają ogromne emocje, potrafią wzruszyć, wywołać uśmiech, ale również zasmucić, gdy mowa jest o przemijaniu. Są to jednak uczucia, które zależny jest jednak od stopnia wrażliwości czytelnika. Autor dzieli się własnymi wrażeniami z podróży, która nabiera tu pewnej rodzaju intymności i prywatności. Wiele w tym wszystkim nostalgii, porównywania przeszłości z teraźniejszością, a przede wszystkim zaangażowania Autora.


Zapewne nie jest to książka dla każdego, a jedynie dla tych, którzy pragną ukojenia, wyciszenia i zwolnienia rytmu. Tu czytelnik nie znajdzie szalonego tempa. Za to jest niespieszne kołysanie, bajanie, gawędzenie. Niech wolno mi będzie uczynić tu prywatę i napisać, że Autor odwiedził również Opinogórę, o której napisał zresztą wspaniale, która niedaleko położona jest od Ciechanowa. 


Książka jest ładnie wydana, choć szkoda, że fotografie są czarno – białe i jedynie niewielkich rozmiarów. Nie umniejsza to jednak w żadnej mierze wartości książki. To lektura, do której chce się powracać, i którą można czytać, jako całość lub podczytywać wybiorczo według wybranych esejów. Warto.
 


Lechosław Herz, Wardęga. Opowieści z pobocza drogi, Wydawnictwo Iskry, wydanie 2011, okładka twarda z obwolutą, stron 322.

12 komentarzy:

  1. od dawna mam tą książkę na liscie do przeczytania. lubię takie gawędzenie ..

    OdpowiedzUsuń
  2. Może to książka nie dla każdego, ale znam co najmniej jedną osobę, która będzie jej zachwyconym czytelnikiem :) Szkoda, że nie mam jej już dziś.
    Nie miałam pojęcia, nie słyszałam o niej dotąd, o autorze również nie, niestety. Tym bardziej dziękuję za recenzję!

    Zdjęcia pewnie w jakiejś mierze archiwalne, pewnie dlatego czarno-białe. Ja takie uwielbiam! Zresztą, to pewnie książka, przy której podróżuje się w wyobraźni, fotografie pewnie nawet nie są konieczne.

    Zwolnić, tak.
    Serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To musi być coś niezwykle sympatycznego! Przyznam się, że mnie kusi od lat idea pieszej wędrówki po Polsce - choćby tylko Małopolsce. Tylko wiek już osiągnęłam taki, że lubi się odrobinę luksusu, nie wspominając o elementarnych wygodach - i pewnie marzenia tego nigdy nie zrealizuję.
    Najlepszego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie jest za późno:) Niezbicie w to wierzę, choć z upływem lat też stałam się "wygodnicka":)

      Usuń
  4. Zaciekawiła mnie ta propozycja książkowa. Może dlatego, że uwielbiam zwiedzac Polske właśnie tak z "pobocza drogi". Od kilku lat z mężem wsiadamy w samochod i przez 2 wakacyjne tygodnie podróżujemy po naszym kraju, co roku w innym regionie.
    I nasuwa się tu stwierdzenie, które padło w Twojej recenzji - Polska jest piękna! Mamy niezwykłą historię, mimo wszystkich dziejowych zniszczeń i kataklizmów wciąż imponujące zabytki, dziś restaurowane i odnawiane, mamy urokliwe miasteczka pełne zaułków, nostalgicznych miejsc...
    Ze wspomnianej tu Opinogóry mam jak najlepsze wspomnienia, byłam 2 lata temu w uroczym Muzeum Romantyzmu podążając śladami rodziny Krasińskich...

    Pozdrawiam. Wśród świątecznej krzątaniny dobrze mimo wszystko znaleźć czas na lekturę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marzymy z mężem o takich wycieczkach, tyle tylko, że to za jakiś czas dopiero jak wyjdziemy na prostą:)
      Kiedyś brałam aparat, wsiadałam na rower i w wakacje poznawałam rejony wokół mojego miasta. Pozostały zdjęcia niezapomnianych zakątków:) Zazwyczaj brałam ze sobą tomiki wierszy, bardzo dobrze mi się czytało w plenerze. Wywoływałam całe klisze, bo jeszcze miałam lustrzankę.Powstawały w ten sposób niezapomniane zapisy.Teraz to już głównie na płytach zdjęcia głównie pozostają...

      Zgadza się, na wszystko jest czas:)Pozdrawiam świątecznie:)

      Usuń
  5. Ta książka jest nieoceniona. Ja mam z nią coś takiego - czasem gdy wchodzę do biblioteki zabieram ją z półki, otwieram byle gdzie i czytam fragment. Ona jest balsamem dla duszy. Uczy dostrzec piękno w rzeczach małych, pozornie niewidocznych dla oczu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja tak mam z książką " Klangor i fanfary" tego samego autora. I teraz po 8 latach dowiaduje się, że była wcześniejsza pozycja utrzymana w równie wzruszającym i ciekawym tonie. Dla mnie samozwańczego krajoznawcy to jak elementarz Falskiego. Elementarz uczy podstaw operowania literami , słowem, językiem, "Klangor i fanfary" a mam nadzieję, że również "Wardęga" uczą elementarnej umiejętności poznawania ojcowizny i ojczyzny. Wątek odkopałem, teraz szukam egzemplarza tej książki w rozsądnej cenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam :) To książki drogi, jak to nazywam, pięknie pokazujące nieznane zakątki Polski, często niedoceniane i omijane podczas krajoznawczych wypraw.
      Dziękuję za wpis :)
      p.s. wszystkie opinie można znaleźć wciskając tag "Lechosław Herz" pod postem.

      Usuń

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.