Wydaje mi się, że całkiem niedawno czytałam książkę Tomasza Adama Pruszaka zatytułowaną O ziemiańskim świętowaniu. Tradycje świat Bożego Narodzenia i Wielkiejnocy (recenzja ukazała się dopiero w kwietniu 2012, ponieważ uzależniona byłam od ukazania się pierwotnie opinii na portalu Historia.org). A to już minął calutki rok! Ponownie w grudniu miałam możliwość przeczytać książkę tegoż Autora, która jest kontynuacją wyżej wymienionej. To Ziemiańskie święta i zabawy, które niedawno ukazały się nakładem Wydawnictwa Naukowego PWN.
Tym razem Autor wyszedł naprzeciw
postulatom wysuwanym przez środowiska naukowe i stąd powstała praca badawcza,
oparta na przeprowadzonej szerokiej kwerendzie naukowej, zastosowaniu aparatu
badawczego, podaniem licznych przypisów, biografii i indeksów (osób i nazw
geograficznych). Podobnie jak w pierwszej części Autor umieszcza tabele z
informacjami mającymi ułatwić czytelnikowi identyfikację majątków, rodzin i
okresu, które dotyczą przytaczane w książce relacje.
W
niniejszej książce Autor omawia pominięte w poprzedniej części doroczne święta
religijne, karnawał, dożynki oraz rodzinne uroczystości, takie jak rocznice
urodzin, imieniny, zaręczyny, śluby czy wesela. Jak sam Autor podkreśla
najwięcej miejsca zajmuje tematyka karnawału i ślubów, ponieważ najwięcej przetrwało
źródeł dokumentujących te uroczystości. Autor wykorzystał nie tylko fotografie
publikowane i niepublikowane wcześniej, ale również głównie publikowane
pamiętniki, dzienniki i wspomnienia osób z rodzin ziemiańskich oraz artykuły
prasowe. Zaznacza również, że tym razem nie zajmował się uczestnictwem ziemian w
większości świat i uroczystości państwowych. Za to interesują go tradycje i
sposoby świętowania, zabawy karnawałowe, jakie odbywały się w kręgu polskiego ziemiaństwa
w okresie od drugiej polowy XIX wieku, czyli po powstaniu styczniowych w 1863
roku i w pierwszej połowie XX wieku, czyli do wybuchu wojny w 1939 roku. Po za
tym autor wziął pod badawcza lupę nie tylko wsie, ale i miasta.
Osobiście, tak jak poprzednio, jestem
książką zafascynowana. Wiele w niej ciekawostek z życia warstw wyższych i
przytaczanych anegdot. Najciekawsze dotyczą przede wszystkim organizowanych w
czasie białego karnawału, (czyli od świat Bożego Narodzenia do wtorku przed
Środą Popielcową) zabaw i rodzinnych uroczystości, przede wszystkim ślubów. Podczas białego karnawału odbywało się entrée dans le monde czyli „wejście w świat”
młodych panien[1],
oczywiście takiej pannie musiała towarzyszyć co najmniej jedna przyzwoitka[2]. Autor
opisuje przebieg takich balów, obowiązujące ubiory, tańce, miejsca
organizowania, przedstawia istniejący podział na bale publiczne, charytatywne
oraz prywatne, panujące konwenanse. Przykładowo pannom pod żadnym pozorem nie
wolno było tańczyć wyłącznie z jednym mężczyzną[3]. Dzięki
temu mogła poznać więcej kawalerów i mieć większy wybór w rozpatrywaniu
kandydatów do małżeństwa. Oprócz bali przedstawia innego rodzaju organizowane
spotkania towarzyskie porą zimową jak na przykład na ślizgawce, podczas
polowań, rożnego rodzaju gry.
Z innych tradycyjnie obchodzonych dni Pruszak przedstawia
miedzy innymi prima aprilis, zielony karnawał, rozpoczynający się po świętach
Wielkiejnocy, Zielone Świątki, Boże Ciało, Matki Boskiej Zielnej, dożynki,
dzień Świętego Huberta (patrona myśliwych), andrzejki. Prezentuje również opisy chrztów, podczas
których dzieciom nadawano imiona odnoszące się do przodków lub krewnych i mogło
być ich od jednego do dziesięciu[4] czy przystąpienia
dzieci do Komunii Świętej. Ciekawe są opisy organizowanych przyjęć imieninowych
i urodzinowych, a już z pewnością interesujące są zaręczyny, śluby i wesela. Trudno
sobie wyobrazić, że zdarzało się, że o zawarciu małżeństwa decydowali rodzice i
to często, gdy dzieci były jeszcze małe[5].
Decydowały tu oczywiście koligacje i kwestie majątkowe i dotyczyły mariaży
miedzy kuzynostwem. Najważniejsze też było, aby panna była ładna i zamożna. Więcej
swobody nastąpiło dopiero w okresie dwudziestolecia międzywojennego. Niektórzy
jednak dokonując własnego wyboru musieli zmierzyć się z nie lada czasami
przeciwnym nastawieniem rodziny.
Maria Tarnowska opisała dramatyczną rozmowę swojego ojca Włodzimierza księcia Światopełk -Czetwertyńskiego z przyszłym teściem Sewerynem hrabią Uruskim (na początku lat 70. XIX wieku). Trzeba zaznaczyć, że księcia Włodzimierza i hrabiankę Marię połączyła wielka miłość. Tarnowska relacjonowała: „ do mego dziadka romantyzm sytuacji w ogóle nie przemawiał. Gdy przyszły zięć zjawił się, odziany w surdut i cylinder stosowny do konkurenta, nie został mile przyjęty.- Preferisco morir mille volte! [Po moim trupie] - grzmiał dziadek, który w chwilach wielkiego poruszenia mówił po włosku nawet wówczas, gdy przyszło mu skarcić polskiego kucharza. – Jak pan śmie, młodzieńcze, starać się o rękę mojej córki? O ile mi wiadomo, jest pan bez środków do życia, a pańska przeszłość jest kompromitująca. Nie pozwolę, by poślubiła łowcę posagów, z którym będzie nieszczęśliwa po kres dni[6]./…/ Młoda hrabianka Maria Uruska zakochana w księciu po czterdziestu ośmiu godzinach płaczu i postu udała się do swojej babki Julianny Wandy z hr. Potockich Uruskiej i z jej pomocą, także materialną, postawiła na swoim i doprowadziła do ślubu[7].
Pruszak przytacza liczne szczegółowe
opisy czynionych przygotowań do ślubu i wesela. Nie zapomina o stroju panny
młodej i panna młodego i zaznacza jego ewolucję zmian, jakie następowały na
przestrzeni lat. Przedstawia panujące zwyczaje, otrzymywane przez młodych
prezenty, szczegółowy opis dnia ślubu i liczne ciekawostki. Przykładowo pannę
młodą mogły ubierać tylko panny[8].
W kościele pannie młodej towarzyszył mężczyzna z rodziny, a pana młodego
prowadziła matka albo młoda kobieta z rodziny i dopiero przed ołtarzem się
stykali[9].
Co tu więcej pisać. Mogłabym tak pisać o
książce długo, czy jednak ktoś to będzie czytał? Odsyłam jak najbardziej do książki wydanej w świetnej oprawie graficznej.
Na koniec więc podkreślam raz jeszcze - to pozycja znakomita!
Tomasz Adam Pruszak, Ziemiańskie święta i zabawy. Tradycje karnawałowe, ślubne, dożynkowe i inne, Wydawnictwo Naukowe PWN, wydanie 2012, okładka twarda, stron 392.
* zdjęcia własne
Na pewno godna przeczytania. Mam tę pierwszą "O ziemiańskich świętowaniu", była droga ok. 80 zl. Podejrzewam, że ta też jest cenowo zbliżona. Dlatego, chyba się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńEwa
Niestety cena w tych samych granicach.
UsuńNiedługo świętujemy, balujemy, więc okazja, by się podszkolić. Nie wątpię, że książki świetne (ach! te fotografie!), jednak rzeczywiście ceny zaporowe. Pozdrawiam mikołajkowo:)
OdpowiedzUsuńTak zgadza się. Również pozdrawiam:)
UsuńŚwietna recenzja, luuuubię takie, ach, jak lubię. Książka dla mnie, a nawet bardziej dla mojej Mamy. Trzeba zacząć od tej pierwszej?
OdpowiedzUsuńNiekoniecznie. Można zacząć od drugiej:)
Usuń