Z Mazowszem kojarzona jest przede wszystkim Warszawa, ale to nie temu
miastu poświęca swoją książkę Lechosław Herz. Swoimi opowieściami uzmysławia czytelnikom, że jest wiele wspaniałych
zakątków tego regionu, o których mało się mówi, mało się pisze i do których
mało się zagląda. A wystarczy tylko wyjechać za granice Warszawy, by znaleźć się
w zupełnie innym krajobrazie, gdzie królują naturalne odgłosy natury, a nie ma
miejskiego szumu i gwaru, a nawet asfaltowych dróg.
Lechosław Herz prowadzi czytelnika właśnie w takie nieznane rejony, bo
przecież małe wsie i miasteczka mają swój klimat i urok. To miejsca cisze,
spokojne, pełne symboli, legend, mające swoją historię i swoich bohaterów.
Położone są nad małymi rzeczkami, źródełkami, w pobliżu stawów, lasów. Autor
opisuje położenie wsi, zabytków, opisuje wygląd miasteczek, występującą
zabudową, sposób budownictwa, architekturę, zagląda do dworów, pałacyków,
kościołów, nie zapomina o kapliczkach i przydrożnych krzyżach. Wiele miejsca
poświęca naturze zwracając uwagę na rezerwaty przyrody, puszcze, gatunki
występujących drzew, roślinności, spotykanych ptaków i zwierząt.
Czytelnik odbywa swoistą wędrówkę po mało znanym Mazowszu. Dowiaduje się,
gdzie bywali między innymi Jarosław Iwaszkiewicz, Karol Szymanowski, żył Stefan
Gołębiewski; gdzie położony jest i z czego słynie Kamieńczyk, Brok, Długosiodło,
Młock, Gołotczyzna, Janisławice; gdzie są najpiękniejsze drewniane mazowieckie
kościółki i dlaczego należy zajrzeć do mojego rodzinnego miasta Ciechanowa.
Książkę nie można absolutnie czytać szybko. Nie ma w niej pośpiechu, sam
tekst woła o chwilę zadumani, zatrzymania, przemyślenia. Tu czas biegnie
zupełnie innymi torami. Książkę można otworzyć na obojętnie, na jakim rozdziale
i już jest się w innym świecie, i już to, co oparte na słowach mocno dociera i
zachęca czytelnika. Można do niej zaglądać i czytać fragmentami, kontemplować i
planować wyprawę w owe mało znane rejony.
W pozycji znajdują się czaro-białe fotografie obrazujące wspominane przez
Autora zabytki, miejsca, zwierzęta, roślinność. Dodatkowo na końcu książki
znajduje się wspólny indeks nazw miejscowości oraz nazwisk. Niejednokrotnie
pisząc o miejscach Autor powołuje się i cytuje źródła, co czyni książkę jeszcze
bardziej wartościową. Lechosław Herz
dotarł do wszystkich omawianych miejscowości, a jego książka zaprasza
czytelnika do odbycia takiej wędrówki po nizinnych rejonach Mazowsza. Osobiście
jestem zachwycona zarówno językiem jak i gawędziarskim stylem Autora. Jak
najbardziej to książka warta uwagi.
Lechosław Herz, Klangor i fanfary. Opowieści z Mazowsza, Wydawnictwo ISKRY, maj 2012, oprawa twarda z obwolutą, stron 482.
* zdjęcia własne
Dobrze, że takie ksiązki powstają. Są naprawdę potrzebne...dzięki nim przetrwa pamięć o miejscach i ludziach, których już fizycznie nie ma...
OdpowiedzUsuńJuż od jakiegoś czasu chodzi za mną ta książka, to rodzinne strony mojej mamy i chyba na Targach zrobię jej prezent pod choinkę. A ty mi jeszcze zaostrzyłaś apetyt!
OdpowiedzUsuńMarto z pewnością będzie to dla mamy miła niespodzianka:)
UsuńTakie wędrówki w przeszłość, ciągnące się zapomnianymi uliczkami, skrawkami ulotnej pamięci, cieniami tych, którzy przemykali w blaksu słońca lub chroniąc się pod parasolem. Ścieżki i miejsca, gdzie pod warstwą kurzu wciąż tętni dawne życie. Dopisana książka do listy :) Pozdrawiam Cię jesiennie i cieplutko :))
OdpowiedzUsuńMałgosiu, zapewniam, że Ci się spodoba:)
UsuńSerdeczności:)
Jestem jak najbardziej za! W szkole męczono mnie historią i różnymi szlakami tożsamości lokalnej. Doceniłam to dopiero po latach. Choć Mazowsze to nie mój rodzinny region, to jednak więcej uwagi mu się należy. Jest zbyt bogate, żeby sprowadzać je tylko do Warszawy.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobała ta książka. Fajne klimaty. Miejsca, gdzie czasem diabeł mówi dobranoc:)
OdpowiedzUsuń