10 sierpnia 2012

Wolf Serno, Medyczka z Bolonii.

Carla Maria Castagnolo przychodzi na świat w roku 1552 w Bolonii. Nie było w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że jej twarz jest oszpecona przez znamię uważane przez ludzi za znak szatana i wskazanie na praktyki czarownic. Połowa twarzy dziewczyny była koloru rubinowego. Matka, która wychowała ją sama, ukrywa ją przed ludźmi, ale gdy dziewczynka dorasta tłumaczy jej, dlaczego jej znamię na twarzy może przynieść im kłopoty. Szczególnie niebezpieczni mogą być zwłaszcza inkwizytorzy.  Gdy Carla dorasta matka uczy ją fachu krawiectwa. Nie łudzi się jednak, że córka znajdzie męża, a mimo to znajduje się Marco, planujący studia medyczne, który zainteresował się dziewczyną. Co więcej zaszczepia w niej miłość do medycyny i znajduje jej pracę pomocnicy pielęgniarek w szpitalu prowadzonym przez zakonnice. Od tej pory Carla odkrywa swoje prawdziwe powołanie, co więcej zaczyna czerpać wiedzę od doktora Tagliacozzi.

Carla jest dziewczyną skromną, sumienną, zaradną, odważną i upartą w dążeniu do celu, wywodzącą się z ubogiej rodziny. Los nie szczędzi jej upokorzeń. Marzy o wykonywaniu zawodu zarezerwowanego wówczas jedynie dla mężczyzn. Nie mówiąc już o podejmowaniu jakichkolwiek studiów. Rola kobiet w XVI wieku była jasno określona przez społeczeństwo. Autor wyraźnie określa rolę inkwizycji, panującą hipokryzję, ale również opisuje ówczesny styl życia wraz z ubiorem, preferowanym jedzeniem czy sposobami leczenia.

W powieści mamy narrację pierwszoosobową. Carla dyktuje swoje wspomnienia Latifowi mając lat czterdzieści osiem, z czego ostatnich szesnaście spędzonych w odosobnieniu. O tym czytelnik dowiaduje się na samym początku. Książkę czyta się sprawnie dzięki temu, że jest ona oparta głównie na dialogach. Ciekawostką są dołączone cztery drzeworyty przedstawiające rekonstrukcję nosa.



Wolf Serno, Medyczka z Bolonii, wydawnictwo Świat Książki, maj 2012, przełożyły: Eliza Borg, Maria Przybyłowska, okładka miękka, stron 544.

12 komentarzy:

  1. Nie wiem czemu, ale coś pcha mnie w stronę tej książki i to już od dłuższego czasu. Podoba mi się siła z jaką główna bohaterka walczy o swoją pozycję. Lubię silne kobiety.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fabuła przypomina mi serię Noaha Gordona o Medicusie i jego spadkobierczyni. Bardzo lubię takie książki i z wielką chęcią przeczytałabym "Medyczkę z Bolonii" - mam słabość do silnych, zdecydowanych kobiet, które mają odwagę realizować swoje marzenia wbrew przeciwnościom losu:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, ja również takie osobowości podziwiam:)

      Usuń
    2. I ja miałam właśnie takie literackie skojarzenie - kiedyś bardzo lubiłam książki Gordona, Montgomerry, jeśli ich nie czytałaś, to koniecznie ich poszukaj :)

      I chciałam napisać jeszcze wyżej o siostrach z Kossakówki, ale przeczytałam komentarze i wolę napisać tutaj. Bogowie, w jakich czasach przyszło mi żyć i za jakie grzechy. Tutaj wykropkuję parę zdań, które mi przyszły do głowy: ..... Dziękuję Ci za tamtą recenzję, obiektywną ale i ciepłą przy tym. Właśnie bardzo chętnie przeczytałabym sobie teraz o Madzi i Lilce.

      Usuń
    3. Dziękuję za miłe słowa. Ja lubię książki opierające się na wspomnieniach, listach, dokumentach. To świadectwo czasów, których już nie ma, które nie wrócą, a których świadkowie powoli też odchodzą.

      Usuń
  3. I mnie ta książka zainteresowała, ujmę ja w "chcę przeczytać".

    OdpowiedzUsuń
  4. Silna kobieca osobowość w XVI wieku to inspirujący przykład. Chętnie sięgnę po książkę. Przepraszam za nic niewnoszący komentarz, ale prawdę mówiąc ciekawa jestem, czy już można zamieszczać komentarz bez weryfikacji obrazkowej, która skutecznie mnie wykluczyła z komentowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że zmieniłam w ustawieniach należycie:)

      Usuń
  5. Tak, zmieniałaś. Wielkie dzięki. Teraz będę mogła komentować bez przeszkód.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze, bo ja nie byłam do końca pewna:) Dzięki:)

      Usuń
  6. Bardzo lubię taki klimaty :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.