Akcja powieści rozgrywa się w XIX wieku, a czytelnik ma możliwość wędrować między Paryżem, Turynem i Palermo. Zresztą elementów związanych z historią Francji i Włoch można znaleźć w powieści wiele. Oprócz tego mamy również wiele odniesień do masonów i działalności jezuitów. Głównym bohaterem powieści jest kapitan Simone Simonini, piemontczyk, urodzony z matki francuski, obsesyjny antysemita, wróg kobiet i religii, oszust i fałszerz gotowy pracować za pieniądze dla każdego acz wielbiciel dobrej kuchni. Właściwie jedyna wymyślona postać występująca wśród prawdziwych nazwisk. Żyje po to by jeść, pić i nienawidzić Żydów. Wychowany w takim przeświadczeniu był przez dziadka. To on według Umberto Eco miałby związek z powstaniem fałszywego dokumentu - Protokołów mędrców Syjonu, będącego zapisem fikcyjnego spotkania rabinów na cmentarzu w Pradze i jednym z najsłynniejszych falsyfikatów w historii. Nasz bohater miałby dostarczyć go rosyjskiemu agentowi, jako dowód spisku Żydów przeciw chrześcijaństwu. Simonini to osoba ambitna, wulgarna, obrzydliwa, cyniczna. Jednym słowem szubrawiec.
Powieść ma formę
dziennika pisanego w latach 1897 -1898. Opowieści nawiązują jednak do
przeszłości bohatera. Fabuła powieści jest wielce zawiła, skomplikowana, pełna
różnorodnych zabiegów, dzięki którym można się łatwo pogubić, a język pełen
dygresji. O ile orientowałam się w odniesieniach do historii, o tyle większy
kłopot nastręczały mi nieco wspomnienia pozycji książkowych. Fikcja miesza się
z rzeczywistością, a przede wszystkim wykorzystane zostały dokumenty i plagiaty do
zaprezentowania przed czytelnikiem antyżydowskiej teorii spisku. To historia
kłamstwa przyjmowanego za prawdę. Kolejnym zagmatwaniem jest pojawienie się
drugiego autora pisanych pamiętników: księdza. Ma to związek z rozdwojeniem
osobowości głównego bohatera.
Jest to książka
ponura i smutna. Paryż przedstawiony w powieści jest złowrogi i ciemny, ale
taki raczej jeszcze był w XIX wieku. Nie przepadam za tego rodzaju literaturą i
takim językiem pełnym dwuznaczności i wulgarnych określeń, acz doceniam
pięcioletni wkład pracy Autora nad powstaniem tej powieści. Książka jednak mnie
ani nie wciągnęła, ani nie porwała. Pod koniec byłam wręcz umęczona poglądami
Simoniniego. Jestem więc jednak rozczarowana.
Umberto Eco, Cmentarz w Pradze, Oficyna Literacka Noir sur Blanc, wydanie 2011, stron 602.
***
prof. Janusz Tazbir - artykuł poświęcony Protokołom Mędrców Syjonu
***
prof. Janusz Tazbir - artykuł poświęcony Protokołom Mędrców Syjonu
Książka od dłuższego czasu bardzo mnie intryguje i ciekawi i miałam zamiar ją przeczytać. Po Twojej recenzji jednak sama nie wiem.. Spodziewałam się po niej czegoś znacznie lepszego. No ale zobaczymy,może jednak mimo to się za nią wezmę;)
OdpowiedzUsuńDzięki za tą recenzję, ta książka za mną chodziła, teraz jednak z pięć razy jeszcze się zastanowię nad kupnem...
OdpowiedzUsuńKupiłam ją przed kilkoma dniami i jeszcze nie zaczęłam czytać (na razie: Miłosz, Iwaszkiewicz i Hartwig). Twoją recenzję przeczytam więc w całości dopiero za jakiś czas, na razie spojrzałam tylko na podsumowanie. Szkoda, że poczułaś się rozczarowana...
OdpowiedzUsuńJa ogromnie cenię powieści Umberto Eco, szczególnie "Wahadło" (do niej wracam często z niezmiennym podziwem) i "Wyspę...". Inna znów wydała mi się zdecydowanie słabsza, już nie pamiętam nawet tytułu (cesarz Barbarossa wśród bohaterów :) Tak więc za kilka dni pozwolę sobie tutaj napisać jeszcze parę słów - wrażeń z tej lektury.
Serdeczności :)
Ado wydaje mi się, że nawet jakby Umberto Eco napisał szmirę i tak zostałaby bestsellerem, ponieważ jego nazwisko jest ważne. Nie oznacza to jednak, że książka jest tego rodzaju. Mnie nie przypadła po po prostu do gustu, chociaż bardzo lubię jego eseje czy też książki poświęcone sztuce. Moim zdaniem żadna powieść jednak nie dorówna "Imieniu Róży"."Cmentarz w Pradze" wydaje się troszkę podobny do "Wahadła".
OdpowiedzUsuńKasiek i Miravelle to moje odczucia, może Wam się spodobać:)
Pozdrawiam serdecznie
Jak zauważyłaś, nawet gdyby Eco napisał książkę beznadziejną, uznano by, że trzeba się doszukiwać nie wiadomo czego, bo na pewno coś ukrył. Osobiście nie lubię "popularnego" Eco. Bardziej przekonują mnie jego eseje i książki teoretyczne, choć i w nich to, jak dla mnie, charakter zbyt wybujały, fajerwerk intelektu.
OdpowiedzUsuńHmm, byłam ciekawa tej książki, ale może się jednak wstrzymam z jej lekturą...
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że i ja mam z Eco problem. Eseje lubię bardzo. Dwa tomy o pięknie i brzydocie w sztuce - również. Powieści (poza tą najsłynniejszą) budzą ciekawość, ale nużą.
OdpowiedzUsuńTemat tej, którą recenzujesz, jest arcyciekawy. Póki co cieszę się, że zorientowałam się, czego można oczekiwać.
Przekonuje mnie też czas poświęcony na studiowanie problematyki. Są przecież tacy twórcy, którzy w tym czasie napisaliby pięć "Cmentarzy...". I może nie byłyby one takie złe. Ale jednak zaufaniem obdarzam U.E. (czy to nie masoński spisek, że "ów" pisarz ma inicjały Unii Europejskiej?!).
Pozdrawiam
Faktem jest, że powieść ze względu na temat towarzyszy mały skandal, stąd też jej wielka popularność.
OdpowiedzUsuńz materiałów prasowych Noir sur Blanc:
“Le Monde” 3.12.2010
/.../I tak historyk Anna Foa, bardzo ceniona w żydowskim środowisku we Włoszech pyta się na łamach dziennika „Pagine Ebraiche”: „Czy możemy czynic niewinną zabawę z genezy książki, która stała się dla Hitlera inspiracją do projektu eksterminacji Żydów i która nadal jest uważana przez niektórych za fałszerstwo o cechach prawdopodobieństwa, podobnie jak to było z oskarżeniami heretyków i czarownic w Imieniu róży? Historyk i dziennikarka katolicka Lucetta Scaraffia podziela to zastrzeżenia w watykańskim „L’Osservatore Romano”: „Istnieje ryzyko – pisze - że ciągłe opisywanie perfidii Żydów może wzbudzic podejrzenie o niejednoznaczność, szczególnie co do poglądów autora. Czytając odrażające rzeczy na temat Żydów czytelnik czuje się nimi zarażony i staje się możliwe, że komuś przyjdzie do głowy myśl, że w tym wszystkim jest jednak coś z prawdy.” /.../
Tygodnik „L’Espresso” postanowił skonfrontować pisarza z rabinem Rzymu, Riccardem di Segni. Dla tego ostatniego stało się to okazją to dokładniejszego wyjaśnienia uwag Lucetty Scaraffi: „ Przesłanie Eco jest dwuznaczne – powiedział - ponieważ książka jest powieścią z bardzo przekonującą fabułą i ostatecznie przekonuje czytelnika. W Cmentarzu w Pradze Zydzi, masoni i jezuici są opisywani jako spiskowcy. Opowiadana historia sprawia, że zaczynamy widzieć, że dwie pierwsze grupy nie są specjalnie godne szacunku. W efekcie pojawia się pytanie: czy Żydzi są tylko niewinnymi ofiarami, czy jest może coś z prawdy w opowieściach o ich spiskach? Oto dlaczego gra podjęta przez Eco jest niebezpieczna”.
Co na to mówi Umberto Eco? W rozmowie opublikowanej 28 października 2010 w dzienniku „La Stampa” pisarz wyjaśnia, że ta polemika „wcale mnie nie bawi, chcociaż z pewnością pomaga ona w sprzedaży książki” i, chciałoby się dodać, uprawomocnia jego projekt powieściowy. Pisarz zadowala się przypomnieniem swojej dawnej fascynacji fałszerstwami, które miały wpływ na historię, od Donacji Konstantyna po Protokoły mędrców Syjonu. /.../
Trzeba przeczytać, aby jednak wyrobić sobie własne zdanie:)
pozdrawiam serdecznie
Moje zaintrygowanie wzrosło.
OdpowiedzUsuńEco chyba przecenia skłonność odbiorców do intelektualnej analizy i tworzenia poglądów na wzór postmodernistycznej, wielowarstwowej struktury. Oczywiście, sama wolę być traktowana z takim zaufaniem, ale gorączka tematu jest przecież wyjątkowa.
Masz rację: trzeba by sięgnąć. Trochę mnie tylko wstrzymuje moje jesienne niewygrzebanie czytelnicze...
Twoja recenzja jest dosyć ciekawa i myślę, że oddaje duch zamiaru z jakim Eco pisał powieść. Chciał ukazać lęki i strachy ludzi, ślepą wiarę w spiskową teorię dziejów. Jesteś jak piszesz zmęczona poglądami Simoniniego...jesteś więc zmęczona antysemityzmem, uprzedzeniami i kłamstwem jakie ludzie w sobie budują...Odebrałaś książkę bardzo po ludzku...
OdpowiedzUsuńJak dla mnie to dzieło sztuki na miarę Nobla.
Dziękuję bardzo za słowa:)Serdeczności
Usuń