1 stycznia 2016

Magdalena Jastrzębska, Listy z Kresów. Opowieść o Józefie z Moszyńskich Szembekowej.




Ostatnią w całości książką przeczytaną w minionym 2015 roku była opowieść biograficzna o Józefie z Moszyńskich Szemebkowej, za która odpowiedzialna jest Magdalena Jastrzębska. To autorka, która od lat odnajduje informacje na temat zapomnianych postaci z przeszłości, skrupulatnie zbiera materiały, segreguje, pracuje na tekstach źródłowych, prowadzi swoiste dochodzenia, poznaje losy danej osoby i najbliższej jej rodziny. Nie inaczej jest tym razem. Dzięki Magdalenie Jastrzębskiej możemy zgłębić koleje życia kobiety pięknej, oddanej i subtelnej. Losy Józefy z Moszyńskich poznajemy dzięki licznej korespondencji, jaka zachowała się do dnia dzisiejszego i skrzętnie skrywana jest w bibliotecznych zbiorach. Jakie skarby kryją nasze Biblioteki Narodowe i muzealne! Ileż jest postaci zapomnianych, uważanych za mało ciekawe, niewybijające się w sferze politycznej i towarzyskiej. Czy trzeba jednak być politykiem i skandalistą, aby móc być przez potomnych docenionym? Czy losy zwykłej kobiety nie mogą być równie ciekawe i interesujące? Magdalena Jastrzębska udowadnia po raz kolejny, że należy zwracać szczególną uwagę właśnie na kobiety, którym w XIX wieku odmawiano prawa do wykształcenia, które były przygotowywane do roli żony i matki, które potem wiernie egzystowały w cieniu swoich mężów, niejednokrotnie prowadzących hulaszczy tryb życia. 


Listy z Kresów prezentują bliżej nieznaną Józefę z Moszyńskich Szembekową. Wraz z upływem stron Józefa staje się czytającemu coraz bliższa. Sprawiają to liczne odniesienia do listów pisanych przez lata jej ręką, głównie do ojca Piotra Moszyńskiego. To w nich pisała o codziennych sprawach, troskach, kłopotach ważnych i błahych, opisywała wydarzenia dnia codziennego. Z biegiem lat listy zaczęły stanowić zapis jej życia od dzieciństwa po starość. Czytelnik obserwuje jak z dziewczynki, Józefa zmienia się w kobietę, żonę, matkę. Można jednak powiedzieć, że urodzoną w 1820 roku w Berszadzie Józefę tak naprawdę życie nie rozpieszczało. Szczęście młodych rodziców Józefy trwało jedynie cztery lata. Los sprawił, że ojciec Józefy – Piotr Moszyński został więźniem politycznym, a następnie został wywieziony na Syberię. Listy szły miesiącami. Józefa z matką zamieszkała w Dolsku, a kilkuletnia rozłąka nie wpłynęła zbyt dobrze na szczęście Moszyńskich. Joanna Moszyńska zdecydowała się na rozwód z mężem i ponownie ułożenie życia z innym mężczyzną. Józia, będąc bardzo majętną jedynaczką, dostała się pod kuratelę ustanowionych opiekunów i wyjechała do majątku Sobańskich, do Ładyżyna. Od tej pory nie miała zbyt dobrego kontaktu z matką, ale stale pisała listy do ojca. Zamieszkała z nim mając już piętnaście lat. Jej młodą towarzyszką została jej równolatka Anna Malinowska, która w parę lat później poślubiła Piotra. Nie wydaje się jednak, że mimo pojawienia się dzieci, było to szczęśliwe małżeństwo. 


Józia, jako młoda, piękna i do tego majętna kobieta miała wielu adoratorów. Korzystając z wolności w wyborze męża, mimo, że duchowo blisko jej było do starszego Romana Sanguszko, poślubiła w 1842 roku Józefa Szembeka.  Józef rzeczywiście był bardzo przystojny, ale uchodził za tak zwanego światowca: wiele podróżował, nie liczył się z wydatkami, bywał na salonach, uprawiał hazard, lubił polowania i nie stronił od towarzystwa kobiet. Efekt był taki, że Józef Szembek nie dbał o powierzony mu poprzez małżeństwo majątek żony. Okazało się, że potrzeba kilkunastu lat, aby przepuścić cały majątek, bezmyślnie stracić fortunę. Józefa nie dbała o sprawy majątkowe, ale odpowiedzialna była za wychowanie synów i pokochała spokojną egzystencję na wsi. Mimo upływu lat wiernie zawsze stała przy boku męża, broniła go w razie potrzeby i nie widziała jego notorycznie powtarzanych błędów. Taka ślepa miłość.  Owszem od czasu do czasu mąż zabierał ją ze sobą. Józia poznała między innymi życie w Paryżu, Odessie, Baden, Krakowie, Warszawie. Bywała na balach i uczestniczyła w spotkaniach towarzyskich; wspierała liczne akcje charytatywne. Nadal utrzymywała kontakty z ojcem i przyrodnim rodzeństwem. Gdy okazało się, że Szembekowie prawie wszystko stracili, nawet ukochane Ujście, Józia nadal wiernie stoi przy boku męża. Umiera w Krakowie w 1897 roku przeżywszy męża o parę lat. 


Oprócz historii Józefy, autorka wiele miejsca poświęca losom Piotra Moszyńskiego, jego żony Anny i dzieci. Gdzieś jednak w tym wszystkim zapodział się Józef Szembek. Wielki utracjusz i hulaka, ale przecież mąż Józefy. Co prawda dowiadujemy się, że pisał listy do żony bardzo rzadko i właściwie się ze sobą rozmijali. To ona dostosowywała wszelkie wyjazdy do jego planów. Z nakreślonego obrazu wynika, że nie był dobrym mężem. Nie do końca mogę zrozumieć postawę Józefy wobec niego. Czasami chciałam krzyknąć „ocknij się kobieto!”. Tak jednak była wychowana, w dodatku doświadczona przez los nie chciała powtarzać błędów nieroztropnej matki. Być może to też wpłynęło na jej prezentowaną przed towarzystwem postawę.


Listy z Kresów to wspaniała lektura, która oddaje klimat epoki. Wędrujemy na Kresy, odwiedzamy wielkie europejskie miasta, posiadłości, poznajemy wady i zalety życia towarzyskiego oraz tego w zaciszu wiejskiej przestrzeni. Atutem wydania jest staranna oprawa graficzna, bogate zasoby starych fotografii rodzinnych, listów i odwiedzanych przez autorkę miejsc związanych z Józefą Moszyńską. Warto wspomnieć o rozbudowanych przypisach. Na końcu odnaleźć można bogaty spis bibliograficzny, indeks osób i spis ilustracji. Książka wzbudza wiele emocji w czytelniku i nie sposób się od niej oderwać. Czytanie takich książek daje wiele satysfakcji.





Magdalena Jastrzębska, Listy z Kresów. Opowieść o Józefie z Moszyńskich Szembekowej, wydawnictwo LTW, wydanie 2015, okładka twarda, stron 256.

7 komentarzy:

  1. Nie słyszałam ani o tej książce, ani o Józefie, ale zainteresowałaś mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To powinnaś poszukać jak tematyka bliska Twemu sercu :)

      Usuń
  2. Lubię spoglądać na losy polskich rodzin, na które tak wielki wpływ niejednokrotnie miała nasza historia, oczami kobiet. Ta historia jest mi bliższa.
    To prawda, postawa Józefy wobec męża - w kontekście traconego majątku - zastanawia, zadziwia, irytuje nawet. Patrząc na to z boku, dziś. Jednak wychowanie kobiet w tamtych czasach - jak zauważyłaś - wyznaczało im miejsce aktywności życiowej. Zarządzanie majątkiem nie wchodziło w sferę aktywności kobiet. Czasem przejmowały ster, ale już jako wdowy i to niejednokrotnie z ogromnym powodzeniem.

    Mam ogromny sentyment do tej książki, samo zbieranie materiałów, kompletowanie ilustracji, życzliwość wielu osób, dzięki którym zgromadziłam tak bogaty materiał, wszystko to złożyło się po kawałeczku na całą tą pracę, która ostatecznie nabrała kształtu jako "Listy z Kresów".
    Dziękuję pięknie za ciekawą recenzję i posyłam najlepsze noworoczne życzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewne każda książka przynosi Tobie inne wrażenia, inne doświadczenia i zupełnie inne spotkania z ludźmi. Odwiedzanie miejsc związanych z dana postacią jest dopełnieniem zbierania materiałów. W tym przypadku praca nad listami jawi mi się jako bardzo szczególna.
      Dziękuję za takie wybory postaci z przeszłości.
      pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  3. Jestem po lekturze "Damy w jedwabnej sukni", która to książka już mnie przekonała do twórczości Magdaleny Jastrzębskiej. Na czekanie czeka "Pani na Złotym Potoku" i na tym nie poprzestanę. Tym bardziej, że Twoja świetna opinia spotęgowała chęć posiadania i poznania tej książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście miało być na czytanie a nie "czekanie".

      Usuń
    2. Wobec tego czas przyjdzie i na "Listy z Kresów". U mnie też trochę czasu minęło zanim je zakupiłam. Potem jednak już szybko przyszło z czytaniem :)

      Usuń

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.