Nie pamiętam, abym w młodości swojej
czytała Tajemniczego opiekuna autorstwa
Jean Webster (1876 – 1916). Chyba zapamiętałabym – tak myślę, choć w natłoku
przeczytanych książek to nic nigdy nie wiadomo - bowiem obecnie bardzo mi się książka
podobała. W nastoletnich latach, chybaby szalała za nią. Niemniej, jeżeli nawet
czytałam ją dopiero po raz pierwszy mogę napisać, że pokochałam styl, jaki
zastosowała w powieści Jean Webster. Książka przybiera, bowiem formę
epistolarną, składa się z licznych listów pisanych jednostronnie przez wychowankę
Domu Wychowawczego imienia Johna Griera, Agatę Abbott, do nieznanego z imienia
i nazwiska oraz wyglądu, Opiekuna. Listy pisane są w obrębie czterech lat.
Wszystko zaczyna się w pewną środę, kiedy to raz w miesiącu Opiekunowie
wspierający Dom Wychowawczy, jak co miesiąc robią swój rekonesans. Na zebraniu
deliberują na temat już prawie dorosłej Agaty, a jeden z Opiekunów dostrzegając
jej dar lekkiego wysławiania się poprzez pióro, decyduje się sfinansować jej
kształcenie w college’u. Oczywiście stawia przy tym warunek swej anonimowości,
co więcej życzy sobie otrzymywania comiesięcznych raportów w postaci listów
kierowanych do jego sekretarza. Tak rozpoczyna się owa jednostronna
korespondencja Agaty do Opiekuna, przy czym dziewczyna ma swoje wyobrażenie bogatego,
życzliwego, pełnego ciepła i otoczonego rodziną staruszka. Jak można się
domyśleć, jej imaginacja mało ma wspólnego z rzeczywistością. Z drugiej strony
Aga pisze listy rozwlekłe na kilka stronic, opowiada o codziennych perypetiach
w szkole i poza nią, swoich przyjaciołach, wakacjach, smutkach i radościach. Poza tym słodko zwraca się do nieznanego jej zupełnie pana.
Listy są napisane wspaniałym
stylem z dawką pozytywnego humoru. Autorka świadomie poprzez listy ukazuje
dojrzewanie Agaty. Na początku są to listy pisane przez nieco trzpiotowate
dziewczę, nieobeznane ze światem. W miarę upływu lat, dziewczyna nabiera
pewności siebie, zdobywa wiedzę i przede wszystkim staje się ładną kobietką.
Powieść czyta się migiem, tekst
urozmaicony jest rysunkami oczywiście wykonanymi przez Agatę. To świetna
odskocznia od współczesnych powieści. To klasyka, która spodoba się na pewno
dorastającym dziewczynkom, ale którą można z lubością i sentymentem przeczytać
na nowo po latach. Mimo to, że napisana została ponad sto lat temu (wydana w
1912 roku), to padają w niej mądre słowa:
/…/ otóż ja zamierzam żyć intensywnie. Będę się cieszyła każdą chwilą i będę wiedziała, że się nią cieszę, ciesząc się nią. Większość ludzi nie żyje, tylko goni za czymś przez całe życie. Usiłują osiągnąć cel jakiś, daleko na widnokręgu, i w tej gorączce dążenia tak się zmęczą i zadyszą, że tracą poczucie otaczającego ich spokojnego piękna, obok którego przebiegają pędem.Potem, kiedy ocknąwszy się odzyskują nareszcie trzeźwość sądu, pierwszą rzeczą, jaka ich uderza, jest poczucie, że zdążyli się zestarzeć, znużyć życiem i zobojętnieć już nawet na to, czy osiągnęli swój cel, czy nie. (s. 107)
Czyż nie można tych słów odnieść
do naszych czasów?
Jean Webster, Tajemniczy opiekun, wydawnictwo Nasza Księgarnia, wydanie 1993, okładka miękka, stron 144.
Jedna z moich ulubionych książek :) Wspaniała.
OdpowiedzUsuńAle o co chodzi z okładką? Ja chyba wolę to stare wydanie: http://www.polskaszkolariverhead.com/019lm.gif
A ja mam właśnie z taką okładką. Zabrałam z osiedlowej bibliotecznej półki, gdzie znajdują się książki dla każdego chętnego. Ale - ku memu wielkiemu - zdumieniu - właśnie dzięki Tobie doznałam olśnienia - pamiętam starą okładkę! Musiałam wiec mieć z książką styczność już kiedyś, ale wieki temu:)))
UsuńTa okładka wyżej przedstawiona bardzo fajna (czerwona mi się nie podoba) - ale wyobraźcie sobie, że ja mam jeszcze inną! Próbowałam ją znaleźć w necie, ale nie udało mi się. Będę musiała książkę znów przeczytać i dać swoje zdjęcie :) swoją drogą, też nie czytałam jej jako nastolatka, tylko dopiero w dorosłym życiu :)
UsuńTo w takim razie czekam na zapis wrażeń i okładki:)
UsuńBrzmi ciekawie. Czasami lubię sięgać po książki dla młodszych czytelników, z sentymentu, żeby na chwilę cofnąć się w czasie. :) Poza tym te klasyczne, starsze książki mają w sobie dużo ciepła i humoru.
OdpowiedzUsuńZgadza się :)
UsuńMam w domu to wydanie w czerwonej okładce, czytałam kilka razy i pamiętam, że też bardzo mi się podobała :)
OdpowiedzUsuńJa już swojego wydania nie oddam, będę trzymać dla córki:)
UsuńOdnośnie cytatu. Myślę, że jak najbardziej można go odnieść do naszych cytatów i w wielu przypadkach się by wszystko zgadzało... Ale, ja należę do ludzi mających cele w życiu i z tego czerpiących szczęście. Nie pędzę, nie śpieszy mi się, ale wole iść gdzieś, bo w tej drodze widzę sens. Dlatego ten cytat do mnie nie trafia. Lubię czasem się zatrzymać, ale dla mnie życie bez czegoś co sobie zakładam straciłoby swoją magię.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Kultura
Ale o to właśnie chodzi w przytoczonym cytacie, który zaczyna się "zamierzam żyć intensywnie". nie oznacza to więc, że leniwie i w zwolnionym tempie, czy bez wyznaczonego celu. Wszystko ma swoją miarę.
Usuń