Ja tak od przypadku do przypadku. Czytałam drugi
tom z pominięciem pierwszego, teraz przyszedł czas na tom czwarty z pominięciem
trzeciego. Tym razem głównym bohaterem został sześcioletni chłopiec Bertie
oczywiście mieszkaniec kamienicy pod
numerem 44 na Scotland Street w Edynburgu. Mimo, że to jeszcze dziecko, jego świat nie wygląda tak jakby on sam chciał.
Czas ma wypełniony w nadzwyczajny sposób poprzez szkołę, naukę języków obcych,
treningi jogi, spotkania z psychoterapeutą. Chłopiec zdaje sobie również
sprawę, że słodycze są niezdrowe, a posiadanie zwierząt w domu zbyt
niebezpieczne. W dodatku nie powinien utrzymywać kontaktów towarzyskich z tymi,
co chciałby, ale z tymi, z którymi wypada się przyjaźnić. Filozofię takiego
wychowania wyznaje despotyczna matka Bertiego – Irene Pollock. Jej mąż Stuart
to ciekawe indywiduum i zastanawiające jest jak tych dwoje połączyło się w
parę.
Sprawa życia Bertiego nie jest jednak jedynym
tematem poruszonym w powieści. Na kartach książki spotkamy opowieści o Pat,
właścicielu galerii sztuki Matthew, malarzu Angusie, Antonii, Lou oraz Brusie, którzy są lub byli
sąsiadami rodziny Pollocków. Autor świetnie rysuje ich codzienne perypetie i rozterki
życiowe. Każdy z bohaterów to zupełnie odmienny typ pod względem osobowości i
charakteru. W każdym bądź razie można tu znaleźć wiele emocji, które targają
zwykłymi ludźmi. Warto wspomnieć, że mowa jest również o polakach
emigrantach. Autor zresztą znakomicie
zarysowuje zarówno życie codzienne jak i tło polityczne.
Powieść wskutek tego, że była drukowana w prasie w odcinkach, została
podzielona na małe dowcipnie zatytułowane rozdziały, które uzupełnione zostały ciekawymi
ilustracjami. Książka oczywiście będzie miała swoją kontynuację. Przyjemna
lektura.
A na koniec krótki cytat na temat książek[1]:
Domenica nalała sonie następną filiżankę kawy i ciągnęła w myślach dalsze dywagacje na temat rzeczy posiadanych, lecz nigdy nieużywanych. Książek kupionych, a nieprzeczytanych. Istnieją zapewne ludzie, którzy z należytą atencją czytają każdą kupioną przez siebie książkę i dopiero wtedy odstawiają ją na półkę. Wiele jednak książek styka się ze swymi właścicielami tylko wtedy, gdy ci wstawiają je na regał. Nigdy więcej nie biorą ich do ręki.
Czyż nie jest to prawdą?
[1] Alexander
McCall Smith, Świat według Bertiego,
Warszawa 2011, s. 178.
Alexander McCall Smith, Świat według Bertiego, wydawnictwo MUZA, seria: 44 Scotland Street, oprawa miękka, listopad 2011, stron 344.
Ja zawsze czytam książki w narzuconej przez autora kolejności, toteż przeczytała część pierwszą i kiedyś na pewno sięgnę po kolejne.
OdpowiedzUsuńZdarza mi się czytać książki nie po kolei... Pamiętam, że najpierw przeczytałam 3 część Harry'ego Pottera, a dopiero później resztę. Tak samo sagi Nory Roberts...
OdpowiedzUsuńKsiążka "Świat według Bertiego" wydaje się być bardzo ciekawa, dlatego pewnie ją przeczytam :)
Oj,nie wiem.. Raczej nie dla mnie,coś niezbyt mnie do niej ciągnie.
OdpowiedzUsuńA ja się zabieram za część czwartą bez znajomości poprzednich... :P
OdpowiedzUsuńJuż od dawna na mojej półce, tylko nie mam czasu... Właśnie czytam ostatnie części Kobiecej Agencji Detektywistycznej! x
OdpowiedzUsuńoo, to tego nie znam. Pozdrawiam Was serdecznie
Usuń