12 maja 2011

Marta Szarejko, Nie ma o czym mówić.

Wydawnictwo AMEA
ISBN: 978-83-929229-5-7
wydanie: I
strony: 118
okładka: miękka

Marta Szarejko wkracza w świat mało dostępny, odpychający, odrzucany, nieakceptowany, spychany na daleki margines, czasami wręcz potępiany przez innych. Czy więc rzeczywiście Nie ma o czym mówić?

Autorka w krótkich migawkach, epizodach, zdaniach ukazuje czytelnikowi świat ludzi bezdomnych, mieszkających w noclegowniach, na dworcach, na ulicy. Nie znajdziemy tu jednego głównego bohatera. Tych jest wielu z natury zagubionych, wędrujących, poszukujących, udręczonych.  Don Iwo myśli, że jest w mafii włoskiej. Chora kloszardka Herta otacza się sztucznymi kwiatami, lisami, perłami, koralami, cukiernicami. Rupert zazwyczaj głośno gestykuluje i nie boi się zaglądać ludziom w oczy, a nawet krzyczeć na policjantów.  Zmieniająca codziennie imiona kobieta wędruje po dworcu: poczekalnia, kwiaciarnia, ksero, perony, kolejka do jadłodajni. Za wszelką cenę unika noclegowni. Marzenka wędruje autobusem numer 106, a Antek na jednej z klatek schodowych zrobił sobie łóżko z reklamówek i gazet. Niektórzy nadużywają alkoholu, tak jak Halinka nosząca na sobie mnóstwo spódnic. Inni tak jak Julia wspominają byłego męża, córki i wnuczki, ale zawstydzają się opuszczeni wieczorami i w święta. Dogłębnie poruszają historie ukazane w rozdziale Księga skarg i zażaleń, gdzie mowa jest o nierzetelnym wykonywaniu zadań przez dyrektora noclegowni i wszelkiej maści awanturach.

Marta Szarejko w swojej debiutanckiej prozie opowiada o świecie ludzi dla nas zupełnie anonimowych, brudnych, otoczonych śmieciami, często z odmrożonymi kończynami i ziejącymi oparami alkoholowymi. Co więcej czyni to w sposób przekonywujący.  Wewnątrz tego świata również bowiem tętni życie. Jan nienawidzi pracy w łazience, a Markiz pracuje w najohydniejszym, zdaniem innych, miejscu noclegowni, gdzie spotkać można najgorszy smród – w pralni. Istnieje też troska o drugiego czy miłość między dwojgiem ludzi. Niektórzy szukają pracy. Mowa jest o sprawach przyziemnych, ale również takich, które mogą bulwersować.

Krótkie, ale jakże ważne wydaje się migawki opowiadające o ludziach, których unikamy, których się nawet boimy. Na uwagę zasługuje język, jakim posługuje się Autorka. Zdania są krótkie, często niedokończone, naturalne, różnorodne pod względem stylistycznym i wzajemnie się uzupełniające. Książkę czyta się szybko, co więcej skłania ona do refleksji. Polecam szczególnie tym, którzy szukają głębszej lektury.

1 komentarz:

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.