15 lipca 2009

Kazuo Ishiguro, Okruchy dnia.


Albatros

Ja, która uwielbiam film pod tym samym tytułem ze wspaniałymi rolami Anthonego Hopkinsa i Emmą Thompson, bałam się troszkę przeczytania tej książki. Jestem wielbicielką tejże ekranizacji i film widziałam parokrotnie. Kto nie przeczytał dotąd książki z tych samych powodów co ja, niech jak najszybciej to uczyni. Zapewniam, że będzie nią zachwycony! Film wiernie, bowiem oddaje atmosferę i klimat, jaki ma miejsce w książce.

Narratorem jest angielski kamerdyner Stevens, który ponad trzydzieści lat służył u lorda Darlingtona. Po jego śmierci prowadzi nadal dom u nowego chlebodawcy Amerykanina pana Farraday’a. Po trzech latach służby dostaje kilkudniowy urlop, samochód do dyspozycji i pieniądze na wydatki. Po dłuższych namysłach postanawia wyruszyć do Kornwalii, aby spotkać dawną gospodynię Darlington House pannę Kenton – obecnie panią Benn i ewentualnie namówić ją do powrotu na pełnioną wcześniej funkcję. Podczas podróży Stevens rozpamiętuje minione lata i wierną służbę u lorda Darlingtona. Zastanawia się też nad funkcjami swojego zawodu i nad jego rolą w swoim życiu. Zadaje też pytanie o znaczenie godności.

Książka napisana jest w rzadko spotykanym pięknym, wyszukanym, stonowanym językiem. To cudowna opowieść, która przenosi czytelnika w świat wielkiej arystokracji, politycznych gier, życia służby i jakże subtelnym relacjom Stevensa z panną Kenton. Dla niego praca była wszystkim. Dla wiernej i doskonałej służby poświęcił całe swoje życie. Nawet nie popełniał błędów w swoim życiu, bo nie miał na to czasu. W relacjach z ludźmi miał jednak pewne problemy. Panna Kenton z kolei jest perfekcyjna w wypełnianiu swoich powinności w pracy, ale nie jest ona dla niej najważniejsza w życiu.

Warto dodać, że Ishiguro za "Okruchy dnia" otrzymał w 1989 roku Nagrodę Bookera.
Świetna książka! Polecam!

8 komentarzy:

  1. Kilkakrotnie przemknęła mi tak książka przed oczami, a teraz ta recenzja to chyba znak, że muszę ją przeczytać.
    Dziękuję za zaproszenie mnie do łańcuszka ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja również najpierw obejrzałam film, a po kilku latach przeczytałam książkę - była ponownie wydana w ubiegłym roku. Bardzo dobra, ale chyba bardziej spodobał mi się jednak film - może dlatego, że panna Kenton nie była w nim tak zmarginalizowana jak w powieści. No i ci aktorzy... Z drugiej strony styl wypowiedzi Stevensa w książce - fantastyczny.

    Lubiącym takie klimaty naprawdę polecam film Roberta Altmana "Gosford Park".

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się - świetna książka!

    OdpowiedzUsuń
  4. Gosford Park również widziałam i również polecam:)
    Pozdrawiam WAS:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie słyszałam ani o filmie, a ni o książce. Jakbym miała z waszych recenzji robić listę książek do przeczytania, to zabrakło by mi papieru :) Jednak część obrazów zapisuje mi się w pamięcie i później w bibliotece jak trafiam to biorę, choć już nie pamiętam o czym jest i kto mi ją polecił.

    OdpowiedzUsuń
  6. Książka też mi się podobała, czas na film;) pozdrawiam anaman
    (nenneke.blox.pl)

    OdpowiedzUsuń
  7. widzialam jeno film ale ksiazke mam, wiec ciekawe czy równie co film mi sie spodoba :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.