Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Albatros. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Albatros. Pokaż wszystkie posty

4 stycznia 2013

Stephen Greenblatt, Zwrot: Jak zaczął się Renesans.


Stephen Greenblatt to Autor książki Shakespeare. Stwarzanie świata (jeszcze nie czytałam, ale już jestem skuszona), jak również książki Zwrot. Jak zaczął się renesans, za którą otrzymał Pulitzera i National Book Award. Opowiada w niej historię odnalezienia przez „łowcę manuskryptów” Poggia Braccioliniego w XV wieku poematu Lukrecjusza O rzeczywistości oraz o tym, w jakim stopniu wydarzenie to przyczyniło się do początków nowożytnego życia i myśli. Jest to opowieść o tym jak świat zwrócił się w zupełnie innym kierunku, ale nie poprzez rewolucję i z użyciem siły, lecz w efekcie wówczas niedostrzegalnego i cichego wydarzenia. Bracciolini znalazł, bowiem rękopisy za murami jednego z klasztorów (prawdopodobnie w Fuldzie) w styczniu 1417 roku. Jeden z nich stanowił tekst zatytułowany De rerum natura napisany około 50 roku przed naszą erą przez poetę i filozofa, Tytusa Lukrecjusza Karusa. Bracciolinii polecił skopiować tekst kopii pochodzącej z IX wieku, a następnie udostępnił go. W ten sposób uwolnione zostały radykalne myśli starożytnego filozofa, którego praca w średniowieczu była zapomniana i o którym właściwie niewiele wiadomo.

Greenblatt starannie opowiada o życiu, karierze i znalezisku dokonanym przez Poggia Braccioliniego i o tym, jaki wpływ wywarło ono na zmiany w mentalności ludzi. Na ile to jest możliwe śledzi i odtwarza również życie Lukrecjusza, ukazuje ówczesne tło polityczne, religijne i kulturalne, powraca do myśli starożytnych filozofów i poetów oraz ich dorobku, przedstawia starożytne biblioteki, a przede wszystkim analizuje przetrwały poemat wzorowany na traktacie Epikura i jego wpływ na myśl włoską XV wieku. Jednocześnie czytelnik poznaje pierwszych humanistów oraz tło polityczne Florencji XV wieku.

Greenblatt przyznaje, że poemat O rzeczywistości nie jest łatwą lekturą. Składa się z sześciu ksiąg napisanych heksametrem, w których zawarte są wywody na temat śmierci, religii, przyjemności, atomistycznej budowy świata, zagrożeń wynikających z seksu i chorób. W 1516 roku Synod Florencki zabroniła lektury Lukrecjusza w szkołach, jako lubieżne i występne dzieło. Zresztą owe rewolucyjne poglądy były już tępione w średniowieczu. Mimo to, poemat ów rozpowszechniał się i wywarł wpływ miedzy innymi na myśli Thomasa More, Giordano Bruno,  Montaigne’a, Galileusza. 

Opowieść Greenblatta może zafascynować czytelnika, tym bardziej, że każda postawiona przez niego teza poparta jest kolejno mocnym argumentem. Pokazuje jak odnalezienie starożytnego rękopisu w jednym z klasztorów (tak na marginesie kojarzy mi się to z Imieniem Róży) ma wpływ na intelektualny rozwój nowożytnej myśli. Niewątpliwie Autor jest erudytą, nie posługuje się jednak naukowym językiem, lecz swobodnym stylem, ma dar opowiadania i potrafi zaciekawić czytelnika pasjonującą historią.  Sam zresztą tłumaczy, że zainteresował się tematem, wskutek przypadkowego natknięcia się w jednym z antykwariatów na dzieło Lukrencjusza jeszcze będąc studentem. Warto nadmienić, że samego tekstu w książce jest 300 stron, bowiem pozostałe strony zajmują rozbudowane przypisy, wykaz bibliografii i indeks. Dodatkowo w książce znajdują się ilustracje na papierze kredowym. Warto.



Stephen Greenblatt, Zwrot: Jak zaczął się Renesans
, wydawnictwo Albatros A. Kuryłowicz, wydanie 2012, tłumaczenie: Magdalena Słysz, oprawa twarda, stron 432.

Stephen Greenblatt (ur. 1943 w Bostonie) - amerykański krytyk i teoretyk literatury, badacz kultury epoki renesansu. Najwybitniejszy, obok Harolda Blooma, amerykański interpretator twórczości Szekspira. Redaktor pełnego wydania jego dzieł (The Norton Shakespeare, 1997) i autor jego biografii. Od 1997 jest profesorem nauk humanistycznych na Harvardzie.

7 sierpnia 2012

Anton Myrer, Obiekt pożądania.

To druga powieść autorstwa Antona Myrera po Ostatnim kabriolecie, jaką miałam przyjemność przeczytać. Obie powieści utrzymane są w podobnej konwencji: to opowieści przekazujące kawałek historii życia kilkoro bohaterów. 

Obiekt pożądania zaczyna się dość niewinnie. Dwaj bracia Ames, których dzieli wiekiem zaledwie piętnaście miesięcy, są jak ogień i woda. Po opuszczeniu rodziny przez ojca, bracia pomagają matce poprzez pracę zarobkową. Pewnego dnia przyjeżdża ciotka Serena, która wskutek niefortunnego małżeństwa siostry oddziedziczyła cały majątek rodziców. Proponuje siostrze, aby chłopcy wyjechali wraz z nią do Bostonu, a tam zapewni im zarówno szkolę jak i pieniądze, a co najważniejsze lepsze perspektywy. O ile starszy Chapin szybko przystał na propozycję, o tyle młodszy Tip odmówił bojąc się zostawić matki samej. Od tej pory życie braci różni się diametralnie. Chapin żyje w dostatku, studiuje, wyjeżdża na wakacje, nie dba o uczucia innych, jest zimny i wyrachowany. Z kolei Tip pracuje ciężko, nie kontynuuje nauki, ale za to ma ciepłe i wspaniałe wnętrze. To Tip przebywając w Bostonie na wakacjach poznaje portugalską dziewczynę kochającą morze i statki - Jophy i zakochuje się w niej. Tyle, że z chwilą poznania przez nią Chapina wszystko się odmienia. Bracia rywalizują o względy Jo, ale o ile Tip ma dobre zamiary, o tyle Chapin niekoniecznie, co nieuchronnie prowadzi do tragedii.

Opowieść rozciągnięta jest w czasie i dzieje się na przestrzeni kilkunastu lat w pierwszej połowie XX wieku. Powieść niezwykle barwna, oddająca emocje, jakie kłębią się w bohaterach, opowiadająca o tym, jak powzięte decyzje mogą zaważyć na dalszym losie.  To książka, w której wkrada się smutek, żal, tęsknota. To wrażenie potęguje się jeszcze wraz z doczytaniem powieści do końca. To książka o niespełnionej miłości, o obsesji miłości, zdradach, protekcjonalnym traktowaniu bliskich osób, nienawiści, chciwości, zawiści, chorej rywalizacji.

Myrer potrafi pisać lekko i kunsztownie komponować dialogi, które dominują w zasadzie w tej książce. To na nich się ona w pełni opiera. Warto przeczytać.



Anton Myrer, Obiekt pożądania, wydawnictwo Albatros, czerwiec 2012, Tytuł oryginału: A GREEN DESIRE, tłumaczenie: Anna Dobrzańska, okładka miękka, stron 648.

20 maja 2012

Lucinda Riley, Dom Orchidei.

Julia Forester to znana pianistka, która po traumatycznych przeżyciach związanych ze śmiercią męża i synka, za sprawa swojej siostry Alicii Howard przyjeżdża z Francji do Anglii i zamieszkuje w wynajmowanym domu w Norfolk. Po siedmiu miesiącach wewnętrznego bólu, jej życie ulega zmianie, kiedy ponownie wkracza w mury posiadłości Wharton Park. To tutaj Julia spędziła wspaniale dzieciństwo i często towarzyszyła swojemu dziadkowi Billowi pracującemu w posiadłości, jako ogrodnik. Dziedzicem posiadłości, która swoje świetniejsze czasy miała niewątpliwie za sobą, jest obecnie Kit Crawford, poznany przez Julię jeszcze w dzieciństwie, który w planach ma jak najszybszą sprzedaż posiadłości. Kit natrafia w swoim remontowanym domu, niegdyś należącym do dziadków Julii, na pamiętnik z czasów wojny. Nie czytając go Julia odwiedzając babcię Elsie, która niegdyś była pokojówką w Wharton Park, dowiaduje się prawdziwej historii dotyczącej dwóch rodzin. Babcia opowiada jej o Oliwii i Harrym Crawfordach oraz przenosi ją do egzotycznej Tajlandii, by nasycić swą opowieść o elementy miłości.

Rodzinne tajemnice, sekret, powrót do przeszłości, niespełniona miłość, ból po stracie bliskich osób, to wszystko można znaleźć w ostatniej powieści jeszcze niezbyt znanej w Polsce Lucindy Riley. Opowieść wielowątkowa napisana w podobnym stylu, co książki Kate Morton. Akcja dzieje się w Anglii, Tajlandii i we Francji. Początek opowiadający o orchideach może bardzo zachęcić. Czytelnik jest w czasach współczesnych, a następnie w latach 30 i 40. XX wieku. Przeszłość ma oczywiście wpływ na teraźniejszość. Niestety muszę przyznać, że tłumaczenie jest kiepskie, suche i sztywne. Choć nie jestem do końca pewna, w jakim stopniu to również wina samej pisarki. Po za tym w kilku momentach historia wydała mi się naciągana, a niektóre wydarzenia mnie irytowały. Im dalej tym gorzej, tak jakby Autorka na siłę próbowała przedłużyć książkę i oddalić dotarcie do nieuniknionego zakończenia. Niemniej powieść zapewne może spodobać się  fascynatom fabuł podobnie kreowanych.


Lucinda Riley, Dom Orchidei, wydawnictwo Albatros, kwiecień 2012, tytuł oryginału: HOTHOUSE FLOWER, tłumaczenie: Anna Dobrzańska, oprawa miękka, stron: 528

18 marca 2012

Anthony Capella, Ulotny urok kawy.

W niemal każdą niedzielę to Nutta zaprasza nas na filiżankę kawy. Pozwólcie, że dziś ja się do niej dołączę wspominając książkę brytyjskiego pisarza i dziennikarza Anthony’ego Capelli. Ulotny urok kawy to lektura, która na wskroś przesiąknięta jest różnorodnymi zapachami i smakami tej używki.

Anthony Capella zaprasza nas do Londynu roku 1897. W jednej z kawiarni poznajemy Roberta Wallisa, niepublikowanego poetę, ówczesnego lowelasa, birbanta, relegowanego z Oksfordu, lubiącego zabawę i kobiety niekoniecznie dobrych obyczajów i będącego na utrzymaniu ojca i co więcej ciągle w długach. Właściwie wbrew sobie zostaje zatrudniony przez Pinkera, handlarza kawą. Jego zadaniem jest stworzenie Przewodnika opisującego aromaty kawy i nadającego im wyszukane określenia. W pracy towarzyszyć ma mu córka Pinkera, Emily wychowana przez ojca podobnie jak jej dwie młodsze siostry w duchu nowoczesności. Emily reprezentuje ówczesne sufrażystki, jest wielką zwolenniczką walki o prawa wyborcze kobiet, co przedkłada się w jej działaniu. Robert oczywiście zakochuje się w Emily, ale nie przeszkadza mu to korzystać z ziemskich uciech seksualnej swawoli. Związkowi przeciwny jest jednak świadomie działający Pinker, który postanawia wysłać na kilka lat Wallisa w sprawie interesów aż do Afryki. Tam kochliwy bohater zafascynuje się niewolnicą o imieniu Fikre i osobiście będzie miał udział w zakładaniu plantacji kawy. Po za tym same niespodzianki, nie koniecznie w pozytywnym sensie tego słowa.  

Bezpośrednio do filiżanki o standardowych rozmiarach wsypuje się dokładnie odmierzoną ilość zmielonych ziaren. Po dodaniu wody należy odczekać równo dwie minuty, po czym docisnąć łyżeczką fusy do dna i spróbować. (s. 43)

Fragmenty, które najbardziej mnie urzekły dotyczą oczywiście kawy i wspomnianego Przewodnika. Autor książki korzystał z podręczników dla testerów kawy, książek o kawie, wiedzy o uprawie kawy w epoce wiktoriańskiej. Wykorzystał również wydarzenia z historii ruchu sufrażystek takich jak strajki głodowe czy relacje z pobytu w więzieniu. Opisuje również niewolnictwo epoki wiktoriańskiej, ówczesny Londyn i konwenanse.

/…/ Zmieliłem ziarna w małym młynku ręcznym – zapach się wzmógł, wzbogacił głęboką basso profundo nutą lukrecji i goździków. Ostrożnie nalałem wody.
Nagle bukiet ożył, stał się tak gęsty i pełny, że niemal go widziałem. /…/ Cale pomieszczenie wypełniło się tym aromatem egzotycznych kwiatów, a w zasadzie nie tylko kwiatów – była w tym woń cytryn, tytoniu, nawet koszonej trawy.(s.84)

Robert Wallis jest narratorem opowieści, którą przekazuje czytelnikom w formie retrospekcji. Jest jednak również narrator – obserwator wydarzeń oraz przekaz listowy. Na uwagę zasługują, bowiem listy Roberta Wallisa z podróży do Afryki oparte na kilku późno wiktoriańskich dziennikach podróży, wśród których Anthony Capella wymienia Gustave Flauberta i Mary Kingsley. Krótkie rozdziały poprzedzone są fragmentami o kawie zaczerpniętymi z cytowanych książek.

/…/ Obróciłem filiżankę: płyn był gęsty i tłusty jak oliwa. Uniosłem ją do ust.
W tej maleńkiej dawce skoncentrowało się wszystko, co stanowi o istocie kawy. Żarzące się ziarna, dym z drewna i gorące płomienie tańczyły mi na języku, by wreszcie trafić na tylną ścianę gardła, a stamtąd natychmiast uderzyć do mózgu… ale nie było to gryzące. Konsystencja przypominała miód bądź melasę o delikatnej, miękkiej słodyczy, która nie znikała, jak posmak ciemnej czekolady lub tytoniu. W dwóch łykach wypiłem kawę, lecz smak w moich ustach jeszcze długo wprost się natężał.(s. 32)

Kawę większość z nas kosztuje codziennie. Książka jest dopełnieniem jej smakowania i ciekawą propozycją lektury.



Anthony Capella, Ulotny urok kawy, wydawnictwo Albatros,  tłumaczenie: Dorota Dziewońska, wydanie 24 lutego 2012, oprawa miękka ze skrzydełkami, stron 488.

17 października 2011

Anton Myrer, Ostatni kabriolet.




Nie bez przyczyny książka Ostatni kabriolet Antonego Myrera zaliczana jest do klasyki amerykańskiej literatury. To, bowiem powieść opowiadająca o pokoleniu, które uważane jest za stracone i tragiczne w historii Stanów Zjednoczonych, na które wielki wpływ wywarła II wojna światowa. Historię poznajemy dzięki jednemu z bohaterów – Georga, który w roku 1976 przymuszony przez swojego chrześniaka chcącego znać prawdę o swojej tożsamości, decyduje się na wspomnieniową opowieść.

Wszystko zaczyna się w roku 1940, kiedy to na Harvardzie spotyka się pięciu zupełnie odmiennych charakterami chłopaków: George, Terry, Russ, Dal i Jean - Jean. Wywodzą się z zupełnie odmiennych środowisk, mają inne zapatrywania na życie, karierę, miłość i kobiety.  Razem zamieszkują dom akademicki, szybko zaprzyjaźniają się i nazywają siebie Fizylierami. Do grona tego dołączają dziewczęta z pobliskich szkół: Chris, Nancy, Liz. Razem będą szaleć na zabawach, słuchać ówczesnej muzyki, dyskutować na temat wojny i polityki, kłócić się i godzić. Wielką rolę odegrała Christabel, bowiem to w niej kochali się Dal i George, a ona sama od dzieciństwa była dziewczyną Russa. Ten z kolei odrzuci ją dla szalonej i ekscentrycznej karierowiczki Key Maden. Chris poszukiwać będzie szczęścia w związku z Dalem, George z Nancy.

Niemym świadkiem tego wszystkiego był tytułowy kabriolet, nazywany przez chłopców Cesarzową. Auto będąc własnością Jean – Jeana z biegiem lat znajdowało kolejnego opiekuna.  Historia przyjaźni mężczyzn z Harvardu została ukazana na przestrzeni lat. Opowieść Georga nie nawiązuje jednak tylko i jedynie do spraw prywatnych, ale w dużej mierze ukazuje obraz społeczny i polityczny lat, w jakich przyszło dorastać młodym ludziom. Mamy tu odcienie muzyki, mody, nocnego życia, studenckich imprez, wspólnych wypadów. Jest nawiązanie do Johna Kennedy'ego i polityki amerykańskiej. Poprzez listy pisane przez chłopców do Georga poznajemy ich losy podczas działań w okresie II wojny światowej, na kontynencie europejskim i afrykańskim, by następnie obserwować jej wpływ na ich dalsze życie. Wspomniana jest również późniejsza wojna w Wietnamie.

To dobra powieść, przede wszystkim wciągająca, opowiadająca szerzej o latach, które najbardziej lubię w historii Stanów Zjednoczonych. Mam tu na myśli lata czterdzieste. Mniej zainteresował mnie wątek dotyczący losów bohaterów w okresie zawirowań wojennych, po ataku na Pearl Harbor, ale Autor wybrnął znakomicie z sytuacji. Gdy George opowiada przeszłość z autopsji, to okres II wojny światowej już zapisany został w listach zatrzymanych przez naszego bohatera. Okres powojenny aż do roku 1976 ponownie opowiada jedynie George. Mimo wielu wątków miałam wrażenie, że powieść tworzy jedną zamkniętą całość. Początek przyjaźni pięciu pełnych marzeń chłopców i koniec, gdy po wielu latach i różnych wydarzeń niekoniecznie szczęśliwych, już nic więcej nie mieli sobie do powiedzenia. W tym wszystkim najbardziej ukochanym i wypieszczonym obiektem pożądania przez wszystkich była Cesarzowa.

Bardzo dobra proza.


Anton Myrer, Ostatni kabriolet, Wydawnictwo Albatros, tłumaczenie: Anna Dobrzańska, data wydania: 5 października 2011, stron 624.

24 września 2011

Kate Morton, Zapomniany ogród.




Zapomniany ogród to kolejna książka Kate Morton, którą miałam możliwość przeczytać tym razem dzięki uprzejmości wydawnictwa Albatros. Po tejże książce stałam się już wielką wielbicielką twórczości australijskiej autorki. Pomysły w niej tkwią nieokiełznane i całkiem przyzwoite. Podobnie jak dwie poprzednie pozycje, powieść czyta się sprawnie, szybko i z wielkim zainteresowaniem. Nie wiadomo, kiedy mija w czytaniu tych ponad pięćset stron.

Autorka sprawnie potrafi łączyć powstałe wątki na przestrzeni lat. Czytelnik w jednym rozdziale jest w roku 1900, w następnym w 1913, a potem wkracza w rok 1975, by kolejno poznać wydarzenia mające w roku 2005. Oczywiście zabieg ten nie należy do łatwych, a często lata są pomieszane i nie występuje we wskazanej kolejności. Niemniej nie robi to żadnej różnicy, ponieważ czytelnik na równi zafrapowany jest tym, co dzieje się w przedstawionych latach. Przez co odkrywa wraz z bohaterkami kolejne etapy tajemnicy wiążącej się z pojawieniem się na australijskim nabrzeżu samotnej, niespełna czteroletniej, dziewczynki z białą walizką. Autorka znakomicie kreuje życie dziewczynki, jej dorastanie w nowej rodzinie, poznanie tajemnicy o swoim pochodzeniu i dążenie już dojrzałej kobiety do prawdy. Drogą tą będzie podążać wnuczka naszej bohaterki – Cassandra. Zaprowadzi ją to z australijskiego kontynentu aż do Anglii i kornwalijskiej posiadłości Blackhurst oraz małej chatce na klifie, wokół której rozciąga się tajemniczy ogród. Co wiąże jednak babkę Cassandry z byłymi mieszkańcami majątku? Co mają wspólnego pisarka baśni Eliza Makepeace i malarz portretów Nataniel Walker? Właściwie pytań można tu postawić bardzo dużo.

Książka jak najbardziej godna polecenia. To powieść o poszukiwaniu własnej tożsamości, zdradzie, wypaczonej braterskiej miłości, chorej przyjaźni, zawiści, smutku i nadziei. Będzie to na pewno dobrze spędzony czas. 



Kate Morton, Zapomniany ogród, Wydawnictwo Albatros, wrzesień 2011, tłumaczenie Anna Dobrzańska, stron 536.

30 sierpnia 2011

Tracy Chevalier, Dziewczyna z muszlą.



Moim zdaniem Tracy Chevalier jest poniekąd mistrzynią w kreowaniu na kartach powieści życia ludzi, którzy w jakiś sposób wpłynęli na tok historii w różnych dziedzinach nauki. Tym razem w powieści Dziewczyna z muszlą czytelnik ma możliwość poznać paleontolog Mary Anning, która żyjąc na początku XIX wieku miała niecodzienne zainteresowania. Urodzona w południowej Anglii w Lyme Regis w hrabstwie Dorset, jako niemowlę przeżyła uderzenie pioruna, co nie udało się towarzyszącym jej trzem kobietom. Jej ojciec Richard robił meble, ale uwielbiał zbierać skamieniałości. Swoje hobby zaszczepił córce Mary i synowi Josephowi, na których spadł obowiązek utrzymania rodziny po jego śmierci. rodzina handlowała znaleziskami, ale mimo to była w długach. Mary jeszcze, jako dziewczynka poznała Elizabeth Philpot, która wraz z siostrami Luise i Margaret przeprowadziła się z Londynu do Lyme Regis w 1805 roku. Trzy panny podobnie zresztą jak Mary nigdy nie wyszły za mąż. Elizabeth była zafascynowana znaleziskami młodej dziewczyny i sama zaczęła towarzyszyć jej w wyprawach na plaże stając się wielbicielką rybnych skamieniałości. Między dwiema kobietami pochodzącymi z odmiennych sfer towarzyskich rodzi się przyjaźń, która miała swoje wzloty i upadki.

Mary Anning (1799-1847)

Jak najbardziej autentyczna jest Mary Anning, która w 1811 roku odnalazła szkielet ichtiozaura, a potem kolejne „potwory”: w 1821 plezjozaura i w 1828 pterozaura.  Elizabeth rzeczywiście zbierała kopalne ryby. Rzeczywisty był pułkownik Thomas James Birch, który wystawił na sprzedaż swoją kolekcję, a dochód z niej w wysokości około 400 funtów przekazał Mary. Mowa jest również o takich postaciach jak Wiliam Buckland, Charles Lyell, William Conybeare, Henry De la Beche czy dziele Cuviera.  Powieść jak sama autorka przyznaje jest fikcją literacka z wplatanymi w nią wydarzeniami rzeczywistymi. Jak najbardziej dokonania Mary Anning zasłużyły na uznanie i na to, że stała się ona bohaterką powieści. Zmarła w roku 1847.

amonit

Książkę czyta się, więc z wielkim zainteresowaniem, tym bardziej, że o geologii wiemy niezbyt dużo.  Warto przeczytać wobec tego o amonitach, liliowcach czy belemnitach (strzałkach piorunowych) oraz o zajęciu, które absolutnie nie było popularne przez kobiety, które na początku XIX wieku powinny odpowiednio się zachowywać. Powieść napisana jest z perspektywy zarówno Mary jak i Elizabeth. Mamy, więc dwóch narratorów, a rozdziały przez nich opowiadane są umieszczone przemiennie. Jest to bardzo ciekawy zabieg. W książce odnaleźć można notę historyczną oraz zestaw lektur poświęconych Mary Anning niestety w języku angielskim. Powieść jak najbardziej polecam.


Tracy Chevalier, Dziewczyna z muszlą, Tytuł oryginału: REMARKABLE CREATURES, tłumaczenie: Maria Olejniczak-Skarsgård, Wydawnictwo Albatros, sierpień 2011, gatunek: proza historyczna, stron 400.

15 sierpnia 2011

Kate Morton, Milczący zamek.

Przez ostatnich parę miesięcy zastanawiałam się, w czym tkwi popularność książek Kate Morton. Właściwie wszyscy się nimi zachwycają, a ja do tej pory nie przeczytałam ani jednej pozycji. Do tej pory zaznaczam, bo przez ostatnie dni, które spędziłam w szpitalnych pieleszach [jest ok] miałam możliwość przeczytać w spokoju nową pozycję Kate Morton, która na dniach ukazała się nakładem wydawnictwa Albatros. Chodzi oczywiście o Milczący zamek. Dwoma słowami: jestem zachwycona! Fabuła ciągle jest obecna w mojej głowie, a to się rzadko zdarza. Obecnie jestem pewna, że przeczytam inne książki tej australijskiej Autorki.

Wszystko zaczyna się dość niewinnie. Pewnego dnia do rodzinnego domu Edith Burchill dociera do jej matki list. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że list został napisany pięćdziesiąt lat temu, a jego treść doprowadza do głębokiego wzruszenia jego adresata. Edith zdołała jak na razie zauważyć adres zwrotny: Zamek Milderhurst i nadawcę: Juniper Blythe. Trzydziestoletnia Edie, pracująca w wydawnictwie od lat interesowała się książkami, szczególnie tymi osadzonymi w mrocznych czasami realiach XIX wieku. Przypadek sprawia, że dociera do Zamku Milderhurst i na poważnie zaczyna się interesować historiami, które ukrywają mury. Dociera również do niej, że jako mała dziewczynka była tu również z matką, ale nie wiedzieć, czemu ta w końcu zrezygnowała z odwiedzin. Edith dowiaduje się również, że jej mama, jako mała dziewczynka po wybuchu wojny w roku 1939 wraz z rodzeństwem została ewakuowana z Londynu, a czas ów spędziła właśnie w Zamek Milderhurst z pisarzem i jego trzema córkami: Juniper oraz bliźniaczkami Percy i Saffy. Raymond Blythe był autorem klasycznego bestsellera zatytułowanego Prawdziwa historia Człowieka z Błot, którą to książkę mama podsunęła w dzieciństwie do czytania chorej Edie. Zaintrygowana młoda kobieta postanawia poszukać odpowiedzi na dręczące ją pytania, tym bardziej, że wszystkie trzy siostry nadal zamieszkują zamek. Żadna z nich nie wyszła za mąż, a w dodatku bliźniaczki opiekują się najmłodszą Juniper, która po zaginięciu narzeczonego w roku 1941 popadła w obłęd.

Milczący zamek to powieść, która może zafascynować potencjalnego czytelnika od pierwszej do ostatniej strony. Kate Morton znakomicie potrafi kreować napięcie i powoli odkrywa karty. Edith staje przed zadaniem rozwikłania nie tylko tajemnic swojej matki, ale również tych, które od lat skrywane są w starej posiadłości Milderhurst. To trudne i zarazem odpowiedzialne zdanie, tym bardziej, że obok faktów są również plotki. Tajemnice, romans, gotycki nastrój potęgowany przez niesprzyjająca pogodę i wspaniale nakreślona fabuła składają się niezaprzeczalnie na wielkie atuty tej książki. Podoba mi się również zabieg Autorki, gdzie to, co się dzieje w roku 1992 przeplata się z wydarzeniami roku 1939 i 1941. Wyobraźnia i pomysłowość Autorki jest wielka. Powieść trzyma w napięciu stopniowo uwalnianym niemal od pierwszej do ostatniej stronicy. Książkę czyta się bardzo szybko mimo tylu stron i długo po jej przeczytaniu jej treść tkwi w czytelniku powodując różne rozmyślania. Plastyczne opisy również robią swoje. Milczący zamek trzeba po prostu przeczytać.


Kate Morton, Milczący zamek, Wydawnictwo Albatros, sierpień 2011, okładka miękka, tłum. Izabela Matuszewska, stron 560.

STRONA AUTORKI



15 lipca 2009

Kazuo Ishiguro, Okruchy dnia.


Albatros

Ja, która uwielbiam film pod tym samym tytułem ze wspaniałymi rolami Anthonego Hopkinsa i Emmą Thompson, bałam się troszkę przeczytania tej książki. Jestem wielbicielką tejże ekranizacji i film widziałam parokrotnie. Kto nie przeczytał dotąd książki z tych samych powodów co ja, niech jak najszybciej to uczyni. Zapewniam, że będzie nią zachwycony! Film wiernie, bowiem oddaje atmosferę i klimat, jaki ma miejsce w książce.

Narratorem jest angielski kamerdyner Stevens, który ponad trzydzieści lat służył u lorda Darlingtona. Po jego śmierci prowadzi nadal dom u nowego chlebodawcy Amerykanina pana Farraday’a. Po trzech latach służby dostaje kilkudniowy urlop, samochód do dyspozycji i pieniądze na wydatki. Po dłuższych namysłach postanawia wyruszyć do Kornwalii, aby spotkać dawną gospodynię Darlington House pannę Kenton – obecnie panią Benn i ewentualnie namówić ją do powrotu na pełnioną wcześniej funkcję. Podczas podróży Stevens rozpamiętuje minione lata i wierną służbę u lorda Darlingtona. Zastanawia się też nad funkcjami swojego zawodu i nad jego rolą w swoim życiu. Zadaje też pytanie o znaczenie godności.

Książka napisana jest w rzadko spotykanym pięknym, wyszukanym, stonowanym językiem. To cudowna opowieść, która przenosi czytelnika w świat wielkiej arystokracji, politycznych gier, życia służby i jakże subtelnym relacjom Stevensa z panną Kenton. Dla niego praca była wszystkim. Dla wiernej i doskonałej służby poświęcił całe swoje życie. Nawet nie popełniał błędów w swoim życiu, bo nie miał na to czasu. W relacjach z ludźmi miał jednak pewne problemy. Panna Kenton z kolei jest perfekcyjna w wypełnianiu swoich powinności w pracy, ale nie jest ona dla niej najważniejsza w życiu.

Warto dodać, że Ishiguro za "Okruchy dnia" otrzymał w 1989 roku Nagrodę Bookera.
Świetna książka! Polecam!