Niezapomniana szkolna lektura, która przenosi nas w świat lat 1860-1870. Są to spisane wspomnienia z lat szkolnych Wiktora Gomulickiego. Tytuł nawiązuje do niebieskich mundurków noszonych wówczas przez uczniów. Akcja powieści dzieje się w Pułtusku. Każdy rozdział opowiada o przygodach, smutkach i radościach, problemach, chorobach, katastrofach, jakie spotykały uczniów tamtejszej męskiej powiatówki. Nakreślone zostały portrety zarówno uczniów jak i nauczycieli. Ciekawie ukazane są lekcje kaligrafii, geografii, historii, przyrody, łaciny, języka francuskiego, polskiego i rosyjskiego. Ciekawe są opowieści o figlach płatanych nauczycielom jak przykładowo historia z chrabąszczami. Śmieszną wydaje się historia o chłopcu, co sypiał w trumnie, choć z drugiej strony, gdy widzimy sytuację materialną jego rodziny uśmiech znika nam z twarzy. Chłopcy pochodzili z różnych kręgów wsi i małych miasteczek i byli w różnym wieku. Większość zamieszkiwała na stancjach.
Autor z sentymentalizmem kreśli przyjaźnie między chłopcami. Ukazuje również szachrajstwa i oszustwa niektórych uczniów. Donosicielstwo było nagminne zwłaszcza wśród tzw. prymusów.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCudowna książka mojego dzieciństwa. Kiedy mój syn przerabiał w szkole "Syzyfowe prace", podrzuciłem mu "Wspomnienia niebieskiego mundurka", żeby mógł sobie porównać sytuację w szkole w Królestwie Polskim przed powstaniem styczniowym i po. Np. nauczyciel rosyjskiego u Gomulickiego to poczciwy dziwak, a rosyjskiego nikt się nie uczy.
OdpowiedzUsuńDziewiętnastowieczne słownictwo może trochę zniechęcić młodego czytelnika, ale cała książka tryska zdrowym humorem. Z całego serca polecam.
Oooooo jakie miłe przypomnienie, pamiętam, pamiętam i pamiętam też, że poznałam w niej wiele pojęć, których teraz już się nie używa, bo komputeryzacja zajrzała również do drukarń. Kto teraz wie co to jest szczotka drukarska? :)))
OdpowiedzUsuńCzytałam. Nie wiem, czy trafia do obecnego przeciętnego młodego czytelnika beez objaśnien.
OdpowiedzUsuńW moim wydaniu są objasnienia zarówno do słów łacińskich jak i tych uż dziś niestosowanych np. Bakalarnia- szkoła podstawowa, adept- uczeń, rejterują-uciekają. Faktycznie jednak trzebabyłoby na "język" slangu chyba przełożyć:)))pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚwietnie:) Dopisuję do listy moich XIX-wiecznych must-readów
OdpowiedzUsuńwzruszająca książka ale ja nie mogłam zrozumieć wielu rzeczy...
OdpowiedzUsuńJulio, bo tam tło historyczne inne:)A tak w ogóle to jakich?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam