16 lipca 2009

Witold Gomulicki, Wspomnienia niebieskiego mundurka.



Wydawnictwo Zielona Sowa

Niezapomniana szkolna lektura, która przenosi nas w świat lat 1860-1870. Są to spisane wspomnienia z lat szkolnych Wiktora Gomulickiego. Tytuł nawiązuje do niebieskich mundurków noszonych wówczas przez uczniów. Akcja powieści dzieje się w Pułtusku. Każdy rozdział opowiada o przygodach, smutkach i radościach, problemach, chorobach, katastrofach, jakie spotykały uczniów tamtejszej męskiej powiatówki. Nakreślone zostały portrety zarówno uczniów jak i nauczycieli. Ciekawie ukazane są lekcje kaligrafii, geografii, historii, przyrody, łaciny, języka francuskiego, polskiego i rosyjskiego. Ciekawe są opowieści o figlach płatanych nauczycielom jak przykładowo historia z chrabąszczami. Śmieszną wydaje się historia o chłopcu, co sypiał w trumnie, choć z drugiej strony, gdy widzimy sytuację materialną jego rodziny uśmiech znika nam z twarzy. Chłopcy pochodzili z różnych kręgów wsi i małych miasteczek i byli w różnym wieku. Większość zamieszkiwała na stancjach.

Autor z sentymentalizmem kreśli przyjaźnie między chłopcami. Ukazuje również szachrajstwa i oszustwa niektórych uczniów. Donosicielstwo było nagminne zwłaszcza wśród tzw. prymusów.
Kto lubi dziewietnastowieczne książki, ten nie zawiedzie się.

e-book

8 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowna książka mojego dzieciństwa. Kiedy mój syn przerabiał w szkole "Syzyfowe prace", podrzuciłem mu "Wspomnienia niebieskiego mundurka", żeby mógł sobie porównać sytuację w szkole w Królestwie Polskim przed powstaniem styczniowym i po. Np. nauczyciel rosyjskiego u Gomulickiego to poczciwy dziwak, a rosyjskiego nikt się nie uczy.

    Dziewiętnastowieczne słownictwo może trochę zniechęcić młodego czytelnika, ale cała książka tryska zdrowym humorem. Z całego serca polecam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oooooo jakie miłe przypomnienie, pamiętam, pamiętam i pamiętam też, że poznałam w niej wiele pojęć, których teraz już się nie używa, bo komputeryzacja zajrzała również do drukarń. Kto teraz wie co to jest szczotka drukarska? :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam. Nie wiem, czy trafia do obecnego przeciętnego młodego czytelnika beez objaśnien.

    OdpowiedzUsuń
  5. W moim wydaniu są objasnienia zarówno do słów łacińskich jak i tych uż dziś niestosowanych np. Bakalarnia- szkoła podstawowa, adept- uczeń, rejterują-uciekają. Faktycznie jednak trzebabyłoby na "język" slangu chyba przełożyć:)))pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetnie:) Dopisuję do listy moich XIX-wiecznych must-readów

    OdpowiedzUsuń
  7. wzruszająca książka ale ja nie mogłam zrozumieć wielu rzeczy...

    OdpowiedzUsuń
  8. Julio, bo tam tło historyczne inne:)A tak w ogóle to jakich?

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.