To bardzo dobra
książka.
Tak uważam z
mojej perspektywy, posiadanych na koncie lat i doświadczeń. Nie pamiętam już,
abym po przeczytaniu jakiejkolwiek książki, po jej zamknięciu, zaczęłabym po
prostu płakać. A tak właśnie było w przypadku Zimowej miłości Elżbiety Rodzeń. Nie mogłam przez jakiś czas opanować
łez, a emocje i powstałe na bazie treści książki wyobrażenia skumulowały się. Zresztą jestem pewna,
że powieść poruszy serce każdego czytającego.
Opowieść
poznajemy z perspektywy Anny, trzydziestopięcioletniej dyrektor poradni
chirurgii plastycznej. Jest konkretna w działaniu, uczciwa, rzetelna i
wymagająca. Wydawałoby się, że jest kobietą spełnioną. Ma dobrze płatną pracę,
mieszkanie, przyjaciółkę Magdę, z którą pracuje, która jest jej powiernicą i
niemal siostrą. Wokół niej brakuje jednak rodziny i najbliższych. Cóż,
szesnaście lat temu zdecydowała nie tylko za siebie. Zarówno taty, jak i
wychowującej ją ciotki nie było pośród żyjących, a kontakt z „wujkiem” Bolkiem
został kilka lat temu utracony. Anna nie
utrzymywała kontaktu z dalszą rodziną. Pozwalała, aby przede wszystkim
absorbowała ją praca. Nie chciała myśleć o przeszłości.
Zbliżały się
święta Bożego Narodzenia i na ostatnią konferencję medyczną miała pojechać
Magda. Kobieta jednak poprosiła Annę, aby zajęła jej miejsce. Przez lata Annie
udało się unikać Michała, obecnie ordynatora oddziału laryngologicznego w
katowickim szpitalu. W końcu jednak młoda kobieta decyduje się, aby zwyciężył zdrowy
rozsądek i odwaga w postępowaniu. Spotkanie po latach wstrząsnęło Anną. Niezaplanowana
wspólna podróż do domu z Michałem i jego siedmioletnią córką Zosią, brzemienne
w skutkach zdarzenie, kilkudniowy pobyt w starym domku odziedziczonym po tacie
w Beskidzie Niskim w ekstremalnych warunkach i kilka innych czynników,
uzmysłowiły Annie, że jej uczucia są nadal silne. Rozmowy zbliżają. Obserwując jego
zachowanie i wypowiedziane przez Michała słowa, w Annie rodzi się cicha nadzieja.
Zdaje sobie sprawę, że winna jest Michałowi wyjaśnienia.
Nie chciałabym
opisywać tu więcej, niż to zrobiłam. Zupełnie nie wiedziałam o czym jest
książka. Owszem, to romans, ale posiadający bardzo dobrze rozbudowane watki
obyczajowe. Blurb na okładce całkowicie tego nie zdradzał (gratulacje dla
osoby, która go pisała). To, co się dzieje od chwili spotkania Anny i Michała
na konferencji, może przyprawić o szybsze bicie serca. Autorka stopniowo wprowadza
czytelnika w skrywane tajemnice. Mimo, że opowieść poznawałam z perspektywy
Anny, to rozumiałam też Michała.
Elżbieta
Rodzeń poruszyła w tej powieści wiele ważnych tematów: samotność, rodzinne
tajemnice, podejmowanie „lepszych” decyzji w imię dobra drugiej osoby,
przebaczenie, miłość odrodzona po latach, śmierć bliskich osób, choroby,
problem związany z akceptacją własnego ciała i wygląd. … „Wybrakowana” czy „kompletna”…
Elementy, które wpływają na życie każdego człowieka w mniejszym bądź większym stopniu.
Powieść nasycona emocjami: bólem, rozdzierającym smutkiem, cierpieniem, tęsknotą.
Nie ma tu bohaterów idealnych, ale niewątpliwie większość z nich wzbudza sympatię.
Wiele z kobiet może utożsamiać się z Anną.
To mądra i
bardzo wartościowa książka. Autorka znakomicie łączy przeszłość z
teraźniejszością. Stopniowo wprowadza czytelnika w zawiłe losy Anny i Michała. Nie
ma w niej namiastki lukru, naiwności, sztuczności, pozerstwa, ale są za to życiowe
prawdy. Zakończenie jak najbardziej prawdziwe i zasłużone dla bohaterów. Dla
każdego zawsze w końcu kiedyś wychodzi słońce zza chmur. To powieść, która
przynosi nadzieję wątpiącym i pociechę strapionym. Przede wszystkim Elżbieta
Rodzeń pokazała, że można mówić w powieści o sprawach trudnych mądrze, z sensem
i logicznie.
Bardzo
wartościowa lektura i niezwykle wiarygodna historia. To jedna z tych książek, o
których tak łatwo się nie zapomina i do których się wraca: po życiowe prawdy,
po nadzieję i po optymizm. WARTO.
Elżbieta Rodzeń, Zimowa miłość, wydawnictwo Zysk i S-ka, okładka miękka ze skrzydełkami, stron 462.
o książce:
Elżbieta Rodzeń
jest pedagogiem terapeutą, pracuje w poradni psychologiczno -
pedagogicznej. Czyta uparcie i nałogowo. Lubi zimowe spacery,
nietuzinkowe filmy i dobrą herbatę. Może godzinami rozmawiać o
książkach, dysleksji i wzornictwie haftów ludowych. Mieszka w małym
domku pod lasem, z mężem - swoim pierwszym czytelnikiem i koneserem jej
wypieków.
Skorzystam z polecenia :)
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam, skoro warto :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za recenzję. :)
OdpowiedzUsuńJeśli tylko będę miała taką okazję, to chętnie sięgnę po tę książkę. Po takiej recenzji myślę, że naprawdę warto.
Od pewnego czasu zastanawiam się nad tą książką - bardzo mnie intryguje. Po Twojej recenzji nie mam już wątpliwości, że powinnam ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńprzypominam jednak, że to moje subiektywne zdanie :)
Usuń