5 marca 2016

John Galsworthy, Posiadacz.




Posiadacz to pierwszy tom trylogii zatytułowanej Saga rodu Forsyte’ów autorstwa Johna Galswothy’ego (1867-1933). Właściwie wszystkich członków tej szanowanej, bogatej rodziny mieszczańskiej poznajemy 15 czerwca 1886 roku podczas przyjęcia u starego Jolyona Forsyte’a na Stanhope Gate. Byłoby to zapewne jedno z wielu przyjęć rodzinnych, gdyby nie to, że stary Jolyon nie urządzał żadnego od śmierci swojej żony, czyli od ponad 12 lat, oraz że przyczyna jego przygotowania tkwiła w uczczeniu zaręczyn jego niespełna dziewiętnastoletniej wnuczki June i młodego Filipa Bosinney’a.

Forsyte’ów cechowała sztywna wyniosłość, pewność siebie, dostojeństwo i wzgardliwość zachowania. Woleli nie pamiętać, że ojciec starszego pokolenia Forsyte’ów, Jolyon, pochodził z rodziny farmerskiej (jego ojciec również Jolyon był farmerem) i przybył z Dorsetshire w początku XIX wieku. Z zawodu był murarzem i wiadomo było, że gustował w maderze. Dziesięciorgu dzieciom pozostawił do podziału 30 tysięcy funtów. Obecnie w męskiej linii najstarszym Forsyte’em był stary Jolyon mający 80 lat, toteż on był głową rodu. Jego rodzeństwo to: liczący po 75 lat bliźniacy Swithin (grubszy) i James (chudszy), mający około 70 lat Mikołaj, Roger (miał czterech synów), Tymoteusz (najmłodszy) oraz ciotki Anna (najstarsza z rodzeństwa – miała 86 lat), Estera i Jula. Tymoteusz, tak jak i Swithin, był starym kawalerem i jedynym z Forsyte’ów nieobecnym na zaplanowanym przyjęciu. Cechowała go zbytnia ostrożność i dbałość o  swoje zdrowie. Mieszkał w domu przy Bayswater Road, mając pod swoja opieką siostry: stare panny - Annę i Esterę oraz wdowę po Septymusie Smallu, Julę (skrót od Julii). Jedyną siostrą Foryste’ów jeszcze zamężną była pani Hayman. Jeden z bliźniaków, James, miał syna Soamesa, który ożenił się z piękną, acz nieposiadająca posagu Ireną. Córką Jamesa, a żoną Dartiego była Winifreda. Jerzy był z kolei synem Rogera. Wśród młodszego pokolenia należy wymienić jeszcze Archibalda, Mikołaja i Eustachego. Stary Jolyon, też ma syna, ojca June –młodego Jolyona, ale od lat nie utrzymywał z nim kontaktów, kiedy ten opuścił żonę i dziecko, aby uciec z guwernantką córki. Kiedy 6 lat temu zmarła matka June, miał się ożenić z wybranką i nawet miał z nią już dwoje dzieci. 


Trzeba sobie uświadomić, że wszyscy Forsyte’owie pochodzący ze starszego pokolenia zajmowali wysokie stanowiska w rozmaitych przedsiębiorstwach. Tylko Tymoteusz lokował pieniądze w konsolach. Kolekcjonowali obrazy, wspierali instytucje dobroczynne, a jako członkowie kościoła anglikańskiego opłacali ławki w kościele. Ich rezydencje były rozmieszczone dookoła Hyde Parku: stary Jolyon mieszkał na Stanhope Place, Jamesowie na Park Lane, Swithin na Hyde Park Mansions, Soamesowie na Knightsbridge, Rogerowie w Prince’s Gardens, Haymanowie na Camden Hill, Mikołaj w Ladbroke Grove, Tymoteusz (wraz z siostrami) przy wspomnianym już Bayswater Road. Jedynie Soames zapowiedział na przyjęciu, że być może kupi nowy dom. 

Źródło można powiększyć

Tak wyglądała rodzina Forsyte’ów. Mimo, że nie byli względem siebie zbyt uczciwi, to troszczyli się o bliskich w ramach pokrewieństwa. Toteż już na przyjęciu wietrzyli niebezpieczeństwo, jakie może wyniknąć z zaręczyn June z Filipem. Dziewczyna poznała narzeczonego w domu Bayensów (Bayens i Bildeboy to spółka architektów), wuja Bosinney’a ze strony matki. Filip był młodym architektem, postrzeleńcem i w dodatku nie posiadał pieniędzy. Stary Jolyon oczywiście postawił warunek, że młodzi nie pobiorą się dopóki Bosinney nie będzie zarabiał, co najmniej 400 funtów rocznie. Szansę dla Fila, June upatrywała w budowie nowego domu Soamesa w Robin Hill.  Soames zdecydował się na kupno ziemi i rzeczywiście powierzył budowę domu Filipowi. Ten coraz częściej przebywał w rezydencji na Knightsbridge, spotykał żonę Soamesa – Irenę i coraz bardziej ulegał jej wdziękom. Irena Heron, córka profesora, poślubiła Soamesa bez miłości, w drodze jego wielokrotnego ponawiania propozycji małżeństwa i z obietnicą, że zwróci jej wolność, jeżeli okaże się, że małżeństwo nie będzie szczęśliwie. Tyle tylko, że Soames nie chciał w ogóle pamiętać obecnie o swoim przyrzeczeniu. Mijały miesiące. 27 września 1887 roku zmarła ciotka Anna, budowa postępowała, ale w kwietniu 1888 roku przekroczono ponownie wydatki, z czego nie był zadowolony Soames. Z kolei fascynacja Filipa Bosinney’a osobą Ireny niepomiernie wzrosła, a całym Londynie huczało od skandalizujących plotek. Nikt nie widział w tym żadnego sensu, bo ani Irena, ani Filip nie posiadali przecież żadnych pieniędzy. Biedna June, nie wiedziała czy jest zaręczona, czy już nie, ale nie zamierzała żebrać o miłość. Z kolei jej dziadek po 15 latach nawiązał kontakt z synem, młodym Jolyonem i poznał swoje wnuczęta: chłopczyka Jolly i dziewczynkę Holly.  


To oczywiście historia June, Filipa, Ireny i Soamesa jest główną kanwą pierwszego tomu Sagi rodu Forsyte’ów. Soames to posiadacz na wielką skalę, który chce osiąść w siedzibie wiejskiej i odseparować od wszystkich żonę. Ma niemal obsesję na jej punkcie. Nie może też zrozumieć, dlaczego Irena zachowuje się tak, a nie inaczej.  Jest chciwy zarówno na pieniądze, jak i miłość. Nie pragnie dobra swojej żony, jest egoistą, w dodatku bezdusznym. Nie lubimy Soamesa, ale jednak go rozumiemy. Irena jednak pozostaje do końca zagadką, bo nie wiedzieć, czemu zdecydowała się na małżeństwo z Soamesem. Jest eteryczna, niemal idealna, w dodatku piękna. Jest też ofiarą, ale przecież dokonała wyboru. Filip i Irena nie mają szans w ówczesnych panujących warunkach na poczynienie desperackich kroków, które miałyby sens zarówno w oczach społeczeństwa jak i nie wpłynęłyby na ich życie. Młody Jolyon już coś o tym wie. 

Posiadacz jest krytyką wymierzoną w średnie mieszczaństwo i niektóre wartości epoki wiktoriańskiej. Kobieta zawsze była tą winną, nie miała praw, nie mogła decydować i podlegała mężowi. John Galsworthy wspaniale odmalował charaktery poszczególnych postaci, subtelnie wtrącił humor i ironię, pokazał burzę namiętności, pasji i różne odcienie miłości. Styl autora jest niemal liryczny i można się w nim niewątpliwie zatracić. To wspaniała książka, którą pochłonęłam. Warto jeszcze nadmienić, że John Galsworthy w 1932 roku otrzymał Nagrodę Nobla za „wielką sztukę prozatorską której szczytem jest „Saga rodu Forsyte’ów”. 

O klasyce można pisać, ale nie oceniać miarą naszej współczesności. Z niecierpliwością będę więc wyczekiwać kolejnych części w nowym wydaniu. Brakowało mi tylko drzewa genealogicznego Forsyte'ów, ale od czego jest internet?



John Galsworthy, Posiadacz, wydawnictwo MG, wydanie 2016, tytuł oryginału: The man of property, przełożyła Róża Centnerszwerowa, seria: Saga rodu Forsyte'ów (tom 1) [The Forsyte Saga], oprawa twarda, stron 400.


 Saga rodu Forsyte'ów (The Forsyte Saga)
  • Posiadacz (The Man of Property, 1906)
  • W matni (In Chancery, 1920)
  • Do wynajęcia (To Let, 1921)

7 komentarzy:

  1. Wszystko fajnie, że wyd. MG tak wznawia klasyczne powieści, ale czcionka, jakiej w książkach używają, doprowadza mnie do szału i nie jestem w stanie ich powieści czytać. Wolę wtedy odkopać w antykwariacie jakieś stare wydania. Swoją drogą niesamowicie o Forsytach się rozpisałaś. Ogrom pracy, a czyta się jak o żywych ludziach :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do czcionki się przyzwyczaiłam, w takcie czytania nie przeszkadza mi właściwie :) Myślę, że w ten sposób też książki wydawane przez mg wyróżniają się, mają swój wewnętrzny, utrzymywany ciągle, styl graficzny.
      Jeśli chodzi o Fosyte'ów, to sobie robiłam notatki podczas czytania, bo pogubiłabym się zupełnie. Miałam stworzyć ich drzewo genealogiczne, ale znalazlam w zasobach wirtualnych już całościowe.
      Galsworthy wspaniale i plastycznie odmalował całą rodzinę. Niesamowita jest ta książka, albo ja ja tak odbieram w drodze fiksacji XIX wieku :)
      serdeczności

      Usuń
  2. "Posiadaczz" to najlepsza, moim zdaniem, część tego całego cyklu. Pierwsza i właściwie zamknięta opowieść. Próbowałam czytać dalsze części parę razy, raz nawet dobrnęłam do "Nowoczesnej komedii", ale poległam.
    "Forsajtowie" to był kultowy serial w PRL, ludzie śledzili losy tej rodziny jak później losy Izaury, czy dzisiaj Sułtana Sulejmana. W tym samym czasie pokazało się nowe wydanie, ale nie do kupienia,a w bibliotekach na zapisy.
    Później oglądałam nową wersję serialową i też mi się podobała, jest mniej statyczna, mniej teatralna, a bardziej dynamiczna, więcej się dzieje.
    Bardzo dobrze, że MG wznawia tą powieść.
    Mogliby też wznowić sage rodu Palliserów wg Trollope'a. Też był serial, a potem KIK wydał skróconą wersję tekstu oryginalnego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To moje pierwsze podejście do sagi, wiec nie wiem jak jest dalej z tymi tomami :) nie widziałam też żadnego z seriali. nastawiam się jednak na tą nowsza wersję, niż starszą. Pewnie Ci chodzi o takie brązowe wydanie;)
      Sagi rodu Palliserów również nie czytałam i dobrze byłoby rzeczywiście ją wznowić, ale całość.

      serdeczności

      Usuń
    2. A co Ci szkodzi sobie porównać obie wersje? ;)))
      Tu jest link do starej:https://www.youtube.com/watch?v=YGKF60F_heg
      A tu do tej nowszej: https://www.youtube.com/watch?v=cLRCl9cvtb4

      Fajne też były inne seriale BBC wg książek Trollope'a, np. "Kroniki Barchesteru", o duchownych anglikańskich i ich rodzinach. Ta powieść Trollope'a nie była tłumaczona na polski, ja znalazłam stare wydanie po angielsku w antykwariacie, ale strasznie trudny język jak dla mnie, jeszcze nie czytałam.
      To są kroniki Barchesteru w wersji filmowej: https://www.youtube.com/watch?v=355TusWksTI

      Usuń
    3. Dzięki wielkie :) Ja nawet mam chyba nową wersję FS gdzieś w zasobach szuflady, muszę poszukać. Na pewno jednak nie widziałam nic z tego, co wrzuciłaś linki. nowsza wersja oczywiście bardziej mi się z tego podoba :)
      serdeczności

      Usuń
  3. Może też się skuszę :) Gdzieś się ta książka przewija, ale jakoś nigdy nie sięgnęłam.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.