Tak,
tak, nie szata graficzna zdobi książkę. Perypetie
Lady Hartley Stephanie Laurens w polskim wydaniu to przykład tego, jak można
zmarnować potencjał autorki i samej książki. Zupełnie inaczej czytałoby się powieść,
gdyby otrzymała ona solidną i klimatyczną oprawę graficzną oraz została wydana
w normalnej formie książkowej. Pewnie byłaby wówczas dwukrotnie droższa, ale i tak byłaby poszukiwana. Ja przynajmniej spóźniłam się z
zakupem w księgarni (tzn. niby kupiłam, ale okazało się, że nie ma już w magazynie)
i pozostał tylko serwis aukcyjny i zakup z drugiej ręki. W obecnym tanim, kieszonkowym
wydaniu mamy czcionkę małą i mocno ściśniętą. Fakt jest podstawowy, że o takich wydaniach nikt nie pisze.
Perypetie
Lady Hartley to trzecia cześć cyklu Regencja.
Po śmierci swojego ojca malarza Jamesa Hartleya, osiemnastoletnia Georgina
Hartley powraca z Ravello, z Półwyspu Apenińskiego, aby zamieszkać w posiadłości
swego wuja Ernesta, brata ojca. Okazuje się jednak, że wuj niedawno zmarł, a
ona znalazła się pod opieką jego syna Charlesa. Przebywała w Rezydencji
zaledwie tydzień, a już musiała się ukrywać w swoim pokoju przed prostackimi
zalotami kuzyna, który wymyślił sobie, że poślubi Georgie. Dzięki wiernym służącym:
pokojówce Marii Cruickshank i stangretowi Benowi, dziewczyna ucieka z posiadłości i
za namową postanawia znaleźć schronienie w pobliskim majątku Candlewick Hall. Wszyscy troje uważali,
że jest tam pani Alton, a nikt w karczmie, a później w posiadłości nawet sam kamerdyner, nie wyprowadzał
ich z tego błędu. Wkrótce okazuje się, że w Candlewick Hall mieszka kawaler,
Dominic Ridgley, piąty wicehrabia Alton. Usłyszawszy historię Georginy
postanawia pomóc dziewczynie i natychmiast wysłać ją z listem polecającym do
swojej siostry lady Winsmere na Green Street w Londynie. Dominic chce uchronić dziewczynę
przed pracą na stanowisku damy do towarzystwa lub guwernantki i przede
wszystkim znaleźć jej męża. Postanawia się trzymać od niej z daleka, jednak nie
potrafi zapomnieć dziewczyny. Wkrótce przyjeżdża do Londynu sprawdzić osobiście, co
się dzieje. Lady Winsmere okazuje się uroczą, młodą kobietą, która z miłości poślubiła
mężczyznę starszego od niej niemal o dwadzieścia lat. Podobają jej się plany
brata, przy których realizacji ma zamiar się wyśmienicie bawić.
inne wydania książek Laurens i na tym tle prezentacja Perypetii Lady Hartley |
Nie
jest to oczywiście romans historyczny wysokich lotów. Ot, taka sobie
miłosna, przyjemna i całkiem zabawna powiastka. Mamy jednak kuzyna nikczemnika,
przystojnego i ujmującego szelmę, ładną i impulsywną heroinę oraz ciekawe małżeństwo
Windsemere’ów. Georgina czasami jest bardzo naiwnym dziewczęciem, z głową w
chmurach, ale owa czystość duszy jest niezaprzeczalnie zachwycająca. Charles
nie bez przyczyny dąży do małżeństwa z kuzynką, a Dominic pragnie kupić
Rezydencję. Mamy przyjaźń, miłość i moc nieporozumień. Okazało się przy okazji,
że Laurens potrafi cudnie opowiadać o miłości, bez zupełnego odwoływania się do spraw
łóżkowych. Jej starsze książki (seria Regencja
powstawała w latach 90.XX wieku) pokazują, że nie trzeba pisać o seksie, aby powstał romans, który poruszyłby serce i wzbudził emocje. W starych
romansach tkwi pewnego rodzaju urokliwa moc, która dodaje skrzydeł.
wydania anglojęzyczne |
Stephanie Laurens, Perypetie Lady Hartley, Harlequin (HarperCollins), wydanie 2015, tytuł oryginalny: Impetuous Innocent, tłumaczenie Krzysztof Dworak, cykl Regency (Regencja), numer 435 w cyklu Romans Historyczny, oprawa miękka, stron 268.
Cykl Regency
(Regencja)
- Tangled Reins (1992)
- Sztuka uwodzenia (Four in Hand, 1993)
- Perypetie Lady Hartley (Impetuous Innocent, 1994) Georgina Hartley + Dominic Ridgley, hrabia Alton
- Fair Juno (1994)
- A Comfortable Wife (1997)
Czemu Pani zaczęła czytać taki chłam?.. Płacą Pani za to?... Kiedys takie ciekawe książki Pani polecała.
OdpowiedzUsuńNie, nie płacą :) Nigdy nie płacili. Nie wszystkie książki dostaję. Większość kupuję.
UsuńCzytam to, co lubię, na co mam ochotę, a nie, co jest w modzie i na topie:) A lubię Laurens :) Jakby wydana była przez Wydawnictwo Literackie też byłaby "chłamem"? Wątpię.
pozdrawiam