Aleksandra Ziółkowska – Bohem napisała książkę, na którą złożyły
się trzy opowieści dotyczące losów rodzin pochodzących z terenów należących
przed II wojną światową do Polski i określanych, jako Kresy Wschodnie. Właściwie
to jedynie dwie z nich zajmują większą część lektury, choć czytana pierwsza krotka
opowieść o tym samym tytule jak książka, niezwykle poraża i wzrusza czytelnika.
Powstała ona na podstawie wspomnień Jolanty Synowiec, osoby w dzieciństwie
ciężko doświadczonej przez los. Wraca do okresu szczęśliwych dni w Szemiotówce
koło Kobrynia na Białorusi, wkroczeniu Rosjan, przymusowego wyjazdu na wschód, śmierci
rodziców i dziecięcej tułaczce wraz z rodzeństwem.
Obszerne miejsce w książce zajmuje historia rodu Wartanowiczów
i Jaxa Bąkowskich. Autorka przedstawia w niej z grubsza historię Ormian i wskazuje
na przyczyny pojawienia się ich w rejonach południowo-wschodniej Polski. Rodzina
była ceniona przez społeczeństwo lokalne i poważana. Miała też rodzinne majątki,
piękne sady i winnice, stadniny koni na Podolu, które zostały utracone wraz z
nastaniem władzy sowieckiej, albo tak jak dwór w Kraśnicy dopiero w styczniu
1945 roku. Autorka przedstawia losy poszczególnych członków rodzin, działalność
konspiracyjną, służbę żołnierską, rodzinne zwyczaje, przymusową w szkołach
naukę rosyjskiego, wywózki w głąb Rosji, głód, ciężką wycieńczającą organizm
pracę, wędrówkę po krajach w poszukiwaniu schronienia.
Trzecia historia dotyczy Romana Rodziewicz o pseudonimie
Roman, który był partyzantem majora Henryka Dobrzańskiego o pseudonimie Hubal.
Rodziewicz urodzony na Kresach, pierwsze lata swojego życia spędził w Mandżurii
i znał Polskę jedynie z opowiadań. Autorka przedstawia jego życie z
uwzględnieniem jego lat dzieciństwa i młodości, kariery żołnierskiej, uczestnictwa
w kampanii wrześniowej, aresztowaniu, torturowaniu podczas śledztwa, pobytach w
hitlerowskich obozach. To opowieść o osobie odważnej, bezkompromisowej, o
niezłomnych cechach charakteru, którą warto poznać.
Książka jest napisana przystępnym językiem i w głównej mierze
oparta na wspomnieniach, listach i pamiętnikach obszernie zresztą cytowanych. Bogaty
jest również materiał ikonograficzny książki. Znaleźć w niej również można przypisy
i indeks osób. Bardzo dobra lektura, pobudzająca
czytelnika do refleksji i momentami wzruszająca. Warto!
Aleksandra Ziółkowska-Boehm, Lepszy dzień nie przyszedł już, wydawnictwo Iskry, marzec 2012, okładka twarda z obwolutą, stron 342.
Bardzo lubię takie rodzinne historie. Koniecznie muszę przeczytać.
OdpowiedzUsuńKsiążka w sam raz dla mnie. Z chęcią przeczytam.
OdpowiedzUsuń