48 tygodni to debiut powieściowy Magdaleny Kordel sprzed lat. Książka stanowi
lekturę na jeden wieczór. Opowieść krótka, luźna, nie wymagająca głębszego wysiłku
intelektualnego, pisana w formie dziennika. Za wiele więc nie będę o niej pisać.
Bohaterką jest
dwudziestokilkuletnia Natasza, która zapisuje perypetie dnia codziennego, radości
i smutki, nieporozumienia i pomyłki. Podejrzewam, że niejedna czytelniczka
będzie miała wrażenie, że czyta urywki o swoim życiu. Bohaterka czyni to jednak
ze szczyptą szyderstwa i ironii. Jej wizja przekazu scenek z życia rodziny niejednokrotnie
więc wzbudza uśmiech czytelnika. Krąg osób jakie występują w zapiskach jest
zamknięty. Najważniejszymi osobami jest mąż Sebastian i sześcioletnia
błyskotliwa córka Małgosia, a także teściowie, bliżsi czy dalsi znajomi.
Owe 48 tygodni
to czas najważniejszych zmian w życiu Nataszy. Kobieta decyduje się porzucić
rolę kury domowej, wrócić na studia i pozyskać pracę. Od tej pory jej życie
nabierze jeszcze większego tempa, bo przecież obowiązki domowe, pracę i zajęcia na studiach trzeba ze
sobą w jakiś sposób pogodzić.
To lekkie,
babskie, ale wciągające i relaksujące czytadło. Trochę raziły niekonsekwencje i
sformułowania Nataszy dotyczące wychowania jednego dziecka („wiecznie
umordowana”). Można jednak przeczytać, bo styl Magdaleny Kordel w pełni zasługuje na uwagę.
Magdalena Kordel, 48 tygodni, wydawnictwo Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, wydanie 10 styczeń 2018, wydanie II, okładka miękka, stron 192.
Lubię autorkę, więc przeczytam. A tak na marginesie to dobrze, że mój mąż nie każe mi się przyjaźnić ze swoimi ex. Bo bym oczy wydrapała. Wszystko ma swoje granice.
OdpowiedzUsuńRaczej nie zgodziłabym się na taką przyjaźń :)) Ja tez Autorkę lubię zwłaszcza w jej odsłonie powieści historycznej.
UsuńTak, fanie pisze.
Usuń