12 grudnia 2012

Alan Hollinghurst, Obce dziecko.

To pierwsza książka Alana Hollinghursta, którą miałam przyjemność przeczytać, choć nie napiszę, że wywarła jakieś na mnie niezatarte wrażenie. Moim skromnym zdaniem jest to głównie powieść traktująca o stosunku społeczeństwa do homoseksualizmu, która przede wszystkim ukazuje związki między mężczyznami w rożnych okresach. Dopiero na drugim miejscu wymieniłabym, że jest to powieść opowiadająca o dwóch rodzinach oraz o zmianach, jakie zachodziły w Anglii w obszarze obyczajowym i społecznym we wskazanych okresach czasowych.

W 1913 roku do posiadłości Dwóch Akrów należącej do rodziny Sawle’ów na pewien weekend przybywa młody poeta, zblazowany i beztroski Cecil Valance, którego rodzina zamieszkuje posiadłość Corley Court. Rodzina sądzi, że jest on kolegą George’a ze studiów w Cambridge, choć w rzeczywistości jest jego kochankiem. W dodatku młodym arystokratą, zresztą też nie bez przyczyny, zafascynowana jest również siostra George’a, szesnastoletnia Daphne. Pozostawionym śladem Cecila jest wiersz dotyczący jednego z zakątków Anglii, wpisany w pamiętniku dziewczyny. Niedługo potem wybucha I wojna światowa i Cecil ginie, a jego dotychczasowe życie obrasta w legendę. Tyle tylko, że biografowie chcą w nim widzieć nie tylko geja, ale również ojca jednego z dzieci Daphne, która notabene poślubiła brata Cecila. Pamiętajmy też o wspomnianym poemacie Dwa Akry, który stanie się niejako bramą do sławy Cecila.

Czytając pierwszą część książki niebotycznie miałam wrażenie, że to już gdzieś było. I tak szybko powędrowałam do swoich półek i wyszperałam Powrót do Brideshead Evelyna Waugh. Rzeczywiście postać Cecila Valance’a ma wiele wspólnego z Sebastianem Flytem, tyle tylko, że ten ostatni pochodził z rodziny średniozamożnej i wkracza w świat arystokratycznego kolegi. Po tejże części, kolejne nawiązania do Cecila ukazane są z punktu widzenia następnych pokoleń i odmiennych czasów. Z tej racji czytelnik, gdy już przyzwyczai się do bohaterów, musi się z nimi rozstać, by poznać kolejnych. Innym bezspornym faktem jest ukazanie kolejnych wcieleń danej postaci przykładowo od nastolatki do staruszki. Zmiany nie omijają również wiktoriańskiej posiadłości Corley Court.

Cecha charakterystyczną powieści Hollinghursta jest fragmentaryczność, pewnego rodzaju mozaika, wycinki zdarzeń i rozciągłość czasu narracji. Wiele, więc czytelnik znajdzie tu niedomówień i niedopowiedzeń, a o samym poecie będzie niezbyt wiele, tym bardziej, że osoby, którym był bliski nie zdradzają wszystkiego, omijają grzeszki, błędy z przeszłości, a ich wspomnienia nie rzadko skutek minionego czasu maja wątpliwą wartość. Zagadki nie zostają, więc rozwiązane, a czytelnik nie zostaje zaspokojony. Trzeba jednak przyznać, że powieść przekazuje obraz przemian społecznych i politycznych w Anglii na przestrzeni niemal stu lat, bowiem czasowo powieść kończy się w roku 2008. To również powieść opowiadająca o prawdzie, ale takiej, która skrywana jest za konwenansami i ogólnie przyjętymi zasadami.  To pewnego rodzaju historia o stosunku społeczeństwa do homoseksualizmu, które zmieniało się na przestrzeni lat.

Może ja jestem dziwna, ale książka okrzyknięta najlepszą powieścią jakoś do mnie nie przemawia, mimo, że rzeczywiście można treść uznać za intrygującą, czasem zabawną i tajemniczą. I nie chodzi tu o styl, który nie będzie odpowiadał każdemu. Denerwowały mnie chyba owe migawki, wyrywki, nierozwiązane zagadki. Zaciekawiło mnie w niej zupełnie, co innego, a mianowicie Autor próbuje pokazać, w jaki sposób może przeciętne życie urosnąć do rozmiarów legendy. Zainteresowanych odsyłam do książki, aby mogli sami wyrobić zdanie.
 


Alan Hollinghurst, Obce dziecko, wydawnictwo MUZA S.A., wrzesień 2012, tłum. Hanna Pawlikowska-Gannon, wiersze i fragm. poetyckie w tł. Katarzyny Bieńkowskiej, oprawa miękka, stron 616.

ALAN HOLLINGHURST (ur. 1954 roku w miasteczku Stroud w angielskim hrabstwie Gloucestershire), studiował literaturę angielską, pracował wiele lat jako nauczyciel akademicki i recenzent w prasie literackiej. Debiutował jako poeta, by zostać w końcu powieściopisarzem, i to zauważonym od razu, gdy w 1988 roku ukazała się jego pierwsza powieść The Swimming-Pool Library (wyd. polskie pt. Klub Koryncki). Napisał kilka powieści, w tym Linię piękna nagrodzoną Bookerem i wydaną przez MUZĘ w 2005 roku. Jest laureatem nagród literackich: Somerset Maugham Award, James Tait Black Memorial Prize, Booker Prize. Mieszka w Londynie.

19 komentarzy:

  1. Mam tę powieść na oku od jakiegoś czasu. I jeśli uda mi się ja zdobyć - przeczytam mimo Twojej niezbyt pochlebnej recenzji. Mnie mimo wszystko intryguje tematyka utworu i być może, że tak jak Ciebie będą mnie denerwować nierozwikłane tajemnice, chciałabym się z tą powieścią zmierzyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem pewna czy jest to aż tak niepochlebna opinia, ale oczywiście warto samemu poznać pisanie Hollinghursta.

      Usuń
    2. Sorki, jeśli źle odczytałam, ale miałam wrażenie, że niezbyt przypadła Ci ta powieść do gustu. Może u mnie jest coś z czytaniem ze zrozumieniem?

      Usuń
    3. A tego to już nie mnie oceniać:)

      Napisałaś, że jest to niezbyt pochlebna recenzja i do tego się odniosłam, nie było mowy o guście:)

      Usuń
  2. Zwykle jestem dość sceptycznie nastawiona wobec książek na tzw. kontrowersyjne tematy. Często bowiem zdarza się, że autor próbuje się wybić już samym poruszaniem np. tematy homoseksualizmu, a nie wartością literacką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hollinghurst akurat jest pisarzem LGBTQ i co jak co, ale postaci homoseksualne czy biseksualne na kartach jego powieści nie mają służyć ani szkowoaniu, ani wybiciu się. BTW nie zgadzam się z autorką posta, że książka jest przede wszystkim o zmieniającym się stosunku społeczeństwa do homoseksualizmu - owszem, jest to jeden z istotnych wątków, ale nie najistotniejszy.

      Usuń
    2. Fabulitas nie pisałam o tym, ponieważ sądziłam, że każdy, kto sięga po jakąkolwiek książkę jest rozeznany w temacie i zna Autora. Zgadza się, że na kartach wszystkich jego powieści są nawiązania do homoseksualizmu.

      Moim celem nie było, tak jakby to sugerowała Zapiekanka kulturalna w swoim wpisie, jakiekolwiek zdyskredytowanie związków homoseksualnych i moim zdaniem książka jak najbardziej posiada wartość literacką. Przepraszam z góry, jeżeli tak to zostało odczytane. Po prostu do mnie jakoś nie przemawia i napisałam dlaczego. Zaznaczam, że bardzo lubię angielską prozę i sagi rodzinne. Pisałam również o innych wątkach w powieści.

      Nie każdemu musi się pisanie Hollinghursta podobać, choć jest to niezwykle utytułowany twórca.

      Dziękuję za wpis. Pozdrawiam

      Usuń
    3. Nie chciałam niczego sugerować, ogólnie poprawność polityczna niespecjalnie mnie interesuje. Interesuje mnie wartość literacka, a z Twojej recenzji zrozumiałam, że książka nie od końca przypadła Ci do gustu. Chyba właśnie dlatego nie przepadam za kontrowersyjnymi tematami i właśnie polityczną poprawnością, bo zamiast potraktować taką książkę jak każdą inną, wielu czuje się zobowiązanych najpierw grzecznie przeprosić, bo a nuż ktoś się obrazi. Tym bardziej nie odebrałabym zarzutów wobec książki jako zarzutów wobec jakiejś grupy.

      Mogłabym przeformułować swój post na pytanie, czy gdyby książka nie dotykała tematu LGBT ciągle byłaby ciekawa? Jeśli tak, to wszystko jest z nią w porządku. :)

      Usuń
    4. Gdyby nie dotykała tematu, a rozwinięte zostałyby pozostałe kwestie, to byłaby nadal ciekawa.

      Ty byś nie odebrała, a kto inny by odebrał:) Kwestia podejścia.

      Pozdrawiam

      Usuń
    5. Montgomerry, absolutnie tak tego nie odczytałam - po prostu chciałam dać znać Zapiekance, że Hollinghurst nie jest osobą próbującą się wybić czy wypromować "kontrowersyjnym" tematem. Li i jednynie.

      A to w czym z Tobą się nie zgadzam - miejsce w powieści wątku o przemianach obyczajowych w kontekście homoseksualizmu - to akurat rzecz indywidualnego odbioru. Tobie ten wątek wydał się ważniejszy, mnie - trochę mniej.

      Pozdrawiam,
      fabulitas

      Usuń
  3. Tematyka jak najbardziej dla mnie, lubię też powieści, których akcja rozgrywa się na początku ubiegłego wieku. No i ta mozaikowa forma i niedopowiedzenia - do mnie akurat taki styl przemawia. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akcja rozpoczyna się na początku XX wieku, ale w całej fabule nie dotyczy tylko wskazanego okresu.Gdyby właśnie dotyczyła, to chyba bardziej by mi się podobała:)

      Usuń
  4. Ta książka to jeden z moich prezentów pod choinkę ode mnie dla mnie - mam na nią ogromną ochotę i, mówiąc szczerze, po przeczytaniu Twojej recenzji ta ochota tylko wzrosła ;) Raz, że chętnie porównam wrażenia (bo masz rację - aby wyrobić sobie własne zdanie na temat czy tej, czy innej książki, trzeba ja po prostu samej przeczytać); a dwa - lubię fragmentaryczność, mozaikowość, patchwork (chociaż jednocześnie kocham wielką narrację dziewiętnastowieczną).
    Na marginesie - polska okładka podoba mi się o wiele bardziej niż angielska, w ogóle to wydanie mnie urzeka: wielki, gruby tom w miękkiej okładce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to nie jest narracja dziewiętnastowieczna, bo to książka pisana współcześnie. Nie powinno się jej wiec rozpatrywać w tych kategoriach. Tak myślę.
      pozdrawiam

      Usuń
    2. Wiem, zupełnie nie to miałam na myśli. Chodzi mi o to, że fascynuje mnie mozaikowość, fragmentaryczność współczesnej narracji - a jednocześnie, przy tym upodobaniu, ciągle zachwyca mnie i przyciąga jej przeciwieństwo, wielka narracja dziewiętnastowieczna, nawet do narratora wszechwiedzącego miewam słabość - ale tylko w dawnych powieściach, we współczesnych wszechwiedzącego raczej nie strawię.
      Tak więc koło Hollionghursta połozyłam Faluberta i nie odbieram tego jako zgrzytu czytelniczego ;)

      Usuń
    3. *Hollinghursta, nieszczęsne nadprogramowe "o" mi się zaplątało na klawiaturze.

      Usuń
    4. A chyba, że tak:)) Po Flauberta sięgnę w 2013:)) Czeka na mnie:) tak samo zresztą jak "Papuga Flauberta" Barensa:)
      do siego Roku!

      Usuń
    5. Życzę świetnych wrażeń :) O "Papudze Flauberta" trochę słyszałam, ale nie znam jej, trzeba będzie się rozejrzeć.
      Wszystkiego najlepszego!

      Usuń
    6. dziękuję:) Tobie również:)

      Usuń

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.