Niesamowite historie to książka kryjąca kilka opowieści nurtu grozy
autorstwa Elizabeth Gaskell. Wszystkie są mroczne, w stylu romantycznych
opowieści gotyckich. W zbiorze znaleźć można między innymi Opowieść starej piastunki, w której narratorką jest stara niania
wspominającą historię ze swoich młodzieńczych lat, kiedy to po śmierci swoich
pracodawców nadal sprawowała opiekę nad ich córką panną Rosamond. Obydwie
przenoszą się do starej i mrocznej posiadłości należącej do ciotki panienki
panny Furnivall w Manor House. Jak okazuje się posiadłość kryje mroczne
tajemnice, które szczególnie zimą dają o sobie znać mieszkańcom domostwa. Kolejna
ciekawa opowieść to Szara dama. Poznajemy
młodą pannę, która poślubia mężczyznę trudniącego się niezbyt chwalebną
profesją. Gdy odkrywa tajemnicę męża, kobieta staje w obliczu grożącego jej
niebezpieczeństwa. Opowieść dziedzica przenosi
nas do roku, 1769 kiedy to dżentelmen,
niejaki pan Robinson Higgins wynajął posiadłość Biały Dom w Barford. Wkrótce ożenił się, acz na świecie
nie pojawiły się dzieci. Za to wiele lat później doszło do makabrycznej zbrodni.
Uboga klaryska opowiada o losach
rodziny Starkey’ów i opiekującej się panią Bridget Fitzgerald oraz jej córki. Z
kolei Klątwa rodu Griffithsów dotyczy
starej rodzinnej przepowiedni, która miała się sprawdzić w ósmym pokoleniu.
To klasyka grozy. Mamy
tajemnice, mroczną przeszłość, niedostępne posiadłości, niespotykane odgłosy w
komnatach, szalejący wiatr, pojawiające się duchy i ciemne noce. Serwowane
opowieści traktują o okrucieństwie, bezduszności, egoizmie, morderstwach,
nadprzyrodzonych zjawiskach, które miały przerażać. Dobrze się to jednak czyta.
Pozycja obowiązkowa dla wielbicieli prozy Elizabeth Gaskell.
Elizabeth Gaskell, Niesamowite historie, wydawnictwo C&T, kolekcja: Biblioteka grozy, wydanie 2014, tłumaczenie Ewa Horodyska, okładka miękka, stron 206.
Tylko czy jest to pozycja obowiązkowa dla wielbicieli dziewiętnastowiecznej literatury grozy? Zastanawiam się, czy opowiadania Gaskell utrzymane są jedynie w klimacie złowieszczego horroru psychologicznego, czy też może autorka nasączyła je trochę sentymentalizmem i melodramatyzmem. Byłoby idealnie, gdyby okazało się, że obie warstwy się równoważą.
OdpowiedzUsuńCzytałaś Grabińskiego? to są opowiadania grozy bez sentymentalizmu i melodramatyzmu. opowiadania Gaskell nacechowane są przede wszystkim romantyzmem i tym co było wówczas modne - gotyckimi opowieściami. Wielką rolę odgrywają też w jej opowiadaniach kobiety, a z drugiej strony posiadłości. Przyjemnie się takie zagmatwane historie czyta. Choć oczywiście są stare i przykurzone :)
UsuńCzyli w sam raz dla mnie, zapisuję na książkową listę życzeń!
OdpowiedzUsuńCena też przystępna:)
UsuńBrzmi intrygująco......te wszystkie elementy tej prozy zachęcają do sięgnięcia po książkę dla rozrywki.
OdpowiedzUsuńMuszę kuknąć w bibliotece czy też moje panie zaopatrzyły ja w książki Gaskell.
To ciekawa pozycja na miarę tamtych gaskellowych czasów :)
UsuńNie wiem, czy skuszę się na opowieści grozy, ale te społeczne powieści Gaskell są na pewno warte szerszego spopularyzowania. Jestem świeżo po lekturze "Północy i Południa" i właśnie zabieram się za "Cranford".
OdpowiedzUsuńAch, to zaczęłam zupełnie jak ja od "Północ i Południe" :) tyle, że ja po raz pierwszy czytałam książkę parę lat temu, kiedy to polska wersja właściwie nie była dostępna, dopóki nie wzięły się za nią babki ze znanego mi forum (ukłony ku ich pracy). Dopiero po latach miałam możliwość przeczytania wersji w tłumaczeniu Katarzyny Kwiatkowskiej (o czym jest na blogu) i bardzo dobrze jej to tłumaczenie wypadło :) Poza tym miłość do "N&S" zaczęła się od serialu, który po dziś dzień wielbię i często lubię do niego wracać :) z kolei "Cranford" jest przecudowne zarówno w wersji książkowej jak i serialowej :)
Usuńserdeczności
Przeczytałam najpierw po angielsku, w ramach czytania e-booków z domeny publicznej. Ale książka na tyle mi się spodobała, że chciałam mieć też polski przekład, a Świat Książki tak ślicznie je teraz wydaje, że nie można się oprzeć ;) Co do tłumaczenia, zgadzam się z Tobą. Serial z kolei obejrzałam po lekturze, zamierzam o nim coś też napisać na blogu. A że to serial "kultowy", to już zdążyłam się zorientować :)
UsuńOczywiście próbowałam i w wersji angielskiej "N&S", ale mój angielski jest daleki od poprawności, więc wolę polskość we wszystkich jej aspektach :)
UsuńTak, tak, jest "kultowy", dla mnie obok "D&U" z 1995 roku i teraz "Poldarka".