21 grudnia 2014

Katarzyna Kwiatkowska, Zobaczyć Sorrento i umrzeć.



Katarzyna Kwiatkowska lubi chyba wyzwania, podwyższa poprzeczkę, ryzykuje i postanawia zaskoczyć czytelników. Niewątpliwie podjęcie go bardzo się opłaciło. Ci, którym wcześniejsze książki tej autorki bardzo spodobały się - Zbrodnia w Błękicie oraz Abel i Kain - zapewne pośpieszą zaopatrzyć się w najnowszą powieść, która ukazała się ostatnio. Dwie poprzednie książki dotyczyły bezpośrednio śledztw prowadzonych na ziemiach polskich (oczywiście pod zaborami) przez Jana Morawskiego i jego kamerdynera Mateusza. Najnowsza powieść Katarzyny Kwiatkowskiej to również kryminał retro, i również nawiązujący do znanego nam bohatera, acz w nieco odmienny sposób. Tym razem to Konstancja Radolińska jest główną bohaterką powieści Zobaczyć Sorrento i umrzeć, a fabuła powieści przeniesiona została na tereny południowych Włoch. 

Akcja rozpoczyna się w ostatni dzień rejsu naszych bohaterów z Genui i do Neapolu na początku września 1900 roku. (Nota bene Zbrodnia w błękicie to koniec XIX wieku, a  Abel i Kain to upalny lipiec 1900 roku). Konstancja płynie ze swoją przyzwoitką do Amalfi, aby spędzić wakacje razem ze swoim bratem Antonim oraz z bliskim jej sercu Janem Morawskim. Podczas spaceru nieopatrzenie młoda kobieta staje się świadkiem rozmowy swojego brata z angielskim pułkownikiem Richardsem. Dowiaduje się, że Jan zdecydował się uparcie podjąć kolejnego zadania, ale niestety w Mediolanie. Oszołomiona Konstancja mimowolnie poznaje kulisy politycznych konotacji w Europie i o podejrzeniach związanych z organizowanymi zamachami na wysoko postawionych ludzi. Gdy docierają również do niej informacje o miłostce Jana do Francuski Eleanor i gdy zdaje sobie sprawę, że Jan tak właściwie unika jej i zwodzi od dłuższego czasu, to wówczas w dziewczynie narasta wewnętrzny bunt. Dość szybko postanawia, że udowodni Janowi, że chce podróżować przy jego boku i że zdolna jest do rozwikłania niejednej zagadki. Podejmuje się więc podążyć śladem spiskowców. Konstancja inteligentnie kieruje poczynaniami swojej przyzwoitki – nieświadomej ciotki Victorii i wyrusza wraz z nią do Sorrento. Kobiety zamieszkują w pięknie położonym Hotelu Royal, gdzie również pojawia się małżeństwo Richards’ów. Oprócz nich dziewczyna poznaje jeszcze różnorodne oblicza osobowościowe, o odmiennych temperamentach, narodowości i zapatrywaniach politycznych. To wszystko tworzy prawdziwą mieszankę wybuchową. Nie dość, że gościem hotelu jest również Eleanor, to jeszcze w parę dni po przybyciu popełniono niewybaczalną zbrodnię. Konstancja oczywiście podejmuje się czynnie uczestniczyć w prowadzonym śledztwie.  

Zobaczyć Sorrento i umrzeć to książka dopracowana w niemal każdym momencie. Styl i język moim zdaniem znakomity. Autorka we właściwych miejscach i świadomie posługuje się słowami zaczerpniętymi z obcych języków. Wówczas zresztą taka panowała moda. Charakterystyka poszczególnych postaci jest również na wysokim poziomie. Żaden z bohaterów nie jest mdły, ale wyrazisty i jego istnienie oraz działalność ma jakiś cel. Wszystko tu wydaje się być spójne i po jakimś czasie zdaje się łączyć, aby doprowadzić do konsensusu. Konstancja dzięki temu, że wewnętrznie podejmuje sprzeciw wobec decyzji Jana i wybucha w niej gniew, to odkrywa w sobie nowe cechy i udowadnia, że zdolna jest do podejmowania  samodzielnych decyzji. Z młodej osóbki wychowanej pod opiekuńczymi skrzydłami rodziny, dojrzewa i zmienia się w kobietę, która przestaje czekać i oczekiwać, a zaczyna działać. Wiele dowiaduje się o sobie samej, a co więcej zdaje sobie sprawę, że jako kobieta może być interesującą nie tylko dla Jana.

To powieść silnie osadzona w epoce. Ówczesna sytuacja polityczna, społeczna i obyczajowa została dość silnie zarysowana. Autorka pokazuje kulturową i mentalną tożsamość rdzennych Włochów oraz kontrastujący z nim świat bogatych, arystokratycznych rodzin, którzy przybywają na półwysep w celach turystycznych. Włosi są biedni, zabobonni, jarmarczni i hałaśliwi. Konstancja wywodząca się z wyższych sfer, ma możliwość poznać ciemne strony ubóstwa. Jako Polka styka się z mentalnością mieszkańców południowych Włoch. Wspaniale ujęte są krajobrazy, ulice, uliczki, skwery, targi, ale również miejsca, gdzie udawali się zwiedzający tak jak Pompeje czy Capri.

To powieść o wielkim nasyceniu barw tworzących spójną gamę kolorów. To wszystko składa się na niespodziankę powoli serwowaną czytelnikowi. O Janie Morawskim nadal jest przecież mowa, ale tym razem bliższa staje nam się Konstancja, której jako kobiecie żyło się w tych czasach znacznie trudniej.  To moim zdaniem znakomity zabieg, który wzbudza w czytelniku ciekawość. Z jednej strony mamy kryminalną zagadkę, która ma swój koniec i początek, a drugiej bohaterów, którzy z książki na książkę coraz bardziej intrygują i o których dowiadujemy się zawsze o drobinkę więcej. Istnieje jednak nadal wrażenie, że wszystkie karty jeszcze nie zostały odkryte, a co więcej, że daleko jeszcze do tego momentu. To moim zdaniem wspaniała wiadomość. Być może w niedługim czasie autorka zaserwuje nam kolejną powieść związaną z poznanymi bohaterami z detektywistyczną aferą w tle. To takie moje życzenie na zbliżające się święta. Na ten moment dla mnie, jedno jest pewne, że czas spędzony z kryminałami w wydaniu  proponowanym przez Katarzynę Kwiatkowską  jest niezapomniany i pełen niespodzianek.
 



Katarzyna Kwiatkowska, Zobaczyć Sorrento i umrzeć, wydawca Rozpisani.pl, wydanie 2014, cykl: Jan Morawski , tom 3, okładka miękka, stron 346.

Książka przeczytana dzięki uprzejmości Autorki.

Zbrodnia w błękicie
Abel i Kain 

8 komentarzy:

  1. Czekam na przesyłkę z tą książką i skręca mnie z zazdrości, że już ją przeczytałaś :) Ale niezmiernie mnie cieszy, że książka trzyma poziom (literacki) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli czytałaś poprzednie, to zapewniam, że również obecna spodoba się Tobie :) Poziom literacki wysoki :)

      Usuń
  2. ale mnie zachecilas, jeszcze nie czytalam nic tej autorki, ale z pewnoscia naprawie ten blad:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Książki nie czytałam, ale tak sobie właśnie pomyślałam (znów!), że jeszcze nie widziałam południa Włoch. Oglądałam zdjęcia znajomych z wyprawy - zaskakująco piękne krajobrazy. Może kiedyś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w ogóle we Włoszech nie byłam, czego się wstydzę oczywiście, bo historyk sztuki powinien tam regularnie bywać, a nie tylko znać wszystko z książek i filmów:) Mam nadzieję, że nadrobimy w przyszłości :)

      Usuń
  4. Kryminały retro raczej nie są dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Brzmi nieźle. Po tytule można sądzić, że to jakiś romans a tu proszę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja po tytule raczej nie wpadłabym w ogóle na pomysł, że to romans! Przecież tam jest wyraźnie "umrzeć" :)

      Usuń

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.