10 grudnia 2013

Franciszek Galiński, Gawędy o Warszawie.


Gawędy o Warszawie Franciszka Galińskigo (1871 -1942) po raz pierwszy zostały wydane w roku 1937. Jeszcze przed wojną książka była dwukrotnie wznawiana i cieszyła się powodzeniem. Niedawno książka została ukazała się nakładem wydawnictwa Zysk i S-ka i zyskała nową, współczesną, bardzo staranną szatę graficzną. Pozycja nie zawiera, co prawda osobnego wstępu od redakcji, ale są przypisy, w których sprawy merytoryczne i ewentualne pomyłki autora zostały wyjaśnione i za które odpowiada Grzegorz Piątek. Najważniejsze chyba jest jednak to, że obecna edycja oparta jest na wydaniu Gawęd o Warszawie z 1937 roku, ale zastosowano uwspółcześnienie pisowni nazw własnych, ortografii i interpunkcji. Ponadto adekwatnie do tekstu wpleciono stare fotografie i grafiki. Całość robi nieziemskie wrażenie zwłaszcza, gdy czytelnik weźmie pod uwagę, że tekst pochodzi z końca lat 30. XX wieku.



Na książkę złożyły się krótkie lub czasami nawet bardzo krótkie gawędy o Warszawie. Franciszek Galiński na początku przedstawia rys historii miasta, potem jednak już nie trzyma się chronologii. Gawędy dotyczą różnych epok historycznych, więc znaleźć w nich można opowieści o królach, posłach, szlachcicach, arystokratach, widmach nawiedzających zamek, artystach pracujących w Warszawie. Nie zapomina o straży ogniowej, kramarzach, handlujących na targowiskach, Żydach, różnego autoramentu rzemieślnikach, biedocie warszawskiej. Mnóstwo tu legend, anegdot i ciekawostek. Franciszek Galiński zapoznaje także czytelnika z położeniem ulic, historią poszczególnych budynków wraz z ich zmianami architektonicznymi. Czytelnik dowie się, że plac Zamkowy odsłonięty został dopiero w 1818 roku i że w dniu 3 maja 1791 roku fasada Zamku nie była z ulicy Świętojańskiej widoczna[1], jak zmieniły swoją postać dawny targ koński, a dziś ulica Królewska, dawny plac Czerwony, dziś ulica Mazowiecka, ulice Niecała i Fredry[2],  że Warszawa z roku 1776, licząca 45 tysięcy ludności, miała 126 browarów[3], że Wisła niejednokrotnie niszczyła podczas powodzi mosty: Adama Ponińskiego z roku 1775, most palowy z roku 1807 na wprost Mariensztatu i takiż most marszałka Davousta z roku 1808 na wprost ulicy Bednarskiej[4] (żelazny most inżyniera Stanisława Kierbedzia powstał w 1864 roku) i że pierwszym budynkiem wywołującym podziw swą wysokością, była dla Warszawy baszta Cedergrena przy ulicy Zielnej[5].


Można przeczytać o redutach i zabawach karnawałowych, organizowanych maskaradach, tańcach i jedzeniu, muzyce, działających teatrach,  tancbudach, restauracjach, kawiarniach, winiarniach, gospodach i traktierniach. Można także zyskać taką wiadomość, że w roku 1844 z rozkazu ówczesnego generał-gubernatora wszystkie prawie szyldy zostały przerobione tak, że obok polskich miały się znajdować i ruskie napisy. Obchodzono jednak przepis, bo obok łokciowych liter polskich drobny napis ruski zaledwie mógł być dopatrzony[6]. Od maja zabawę też dostarczały ogrody: Saski, Krasińskich, Szucha w Alejach Ujazdowskich, Vauxhall (na Foksalu). Franciszek Galiński w swoich gawędach poświęca również uwagę temu, jak spędzano okres świąteczny w Warszawie: Boże Narodzenie, Wielkanoc, Boże Ciało, okres postu i adwentu, Zielone Świątki, Zaduszki. Zimą wielkim powodzeniem cieszyły się ślizgawki na stawach łazienkowskich, w zacisznej kotlinie Doliny Szwajcarskiej, na Koszykowym pierniczku cyklistów lub na niezasypanym jeszcze stawie Dynasów[7].


Autor nie mniejszą uwagę poświęca ówczesnym okolicznym rejonom a dzisiejszym dzielnicom Warszawy. Czytamy krótkie wzmianki między innymi o Powiślu, Wilanowie, Bielanach, Falentach, Woli, Olszynce, Tarchominie, Starej Kępie, Ursynowie, Natolinie. Czytelnik pozna kulisy istnienia takich organizacji jak: Warszawskiego Towarzystwa Łyżwiarskiego, Warszawskiego Towarzystwa Wioślarskiego Yacht Club czy Warszawskiego Towarzystwa Cyklistów. 


Franciszek Galiński miał dar opowiadania. Posługiwał się językiem prostym, zrozumiałym, acz jednocześnie pełnym powagi i elegancji. W naszym odbiorze jest to obecnie styl nieco archaiczny, ale mnie osobiście odpowiada. W swoje opowieści autor wplótł fragmenty dostępnych mu źródeł. Niejednokrotnie też powołuje się na znaną mu literaturę. Gawędy o Warszawie to książka niezwykła i pełna już dziś niespotykanego wdzięku. 



[1] F. Galiński, Gawędy o Warszawie, Warszawa 2013, s. 18. 
[2] Tamże, s 162. 
[3] Tamże, s. 145. 
[4] Tamże, s. 221. 
[5] Tamże, s. 200. 
[6] Tamże, s. 81. 
[7] Tamże, s. 327.

Franciszek Galiński, Gawędy o Warszawie, wydawnictwo Zysk i S-ka, wydanie 2013, oprawa twarda z obwolutą, stron 396.

* na ostatnim zdjęciu książka bez obwoluty, jak czytam to zdejmuje zawsze i niestety zapomniałam dodać

8 komentarzy:

  1. O tak, jak się bardzo chętnie wybiorę w podróż do przedwojennej Warszawy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudna książka i z pewnością warta uwagi. Bardzo cieszę się, że właśnie ukazało się podobne wydawnictwo dotyczące mojego rodzinnego Szczecina :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jakie to wydanie o Szczecinie, bo jeszcze nic nie wiem :) ?

      Usuń
  3. Smakowicie się zapowiada.
    Odwiedziłam po latach, w sierpniu tego roku, Warszawę. I ponownie zakochałam się w Starym Mieście. Z chęcią poczytam opowieści Galińskiego, a że język nieco archaiczny to akurat dla mnie plus. Wolę archaiczną elegancję niż współczesne niedbalstwo językowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to! Jestem podobnego zdania, choć sama - co boleję wielce nad tym - należę do wielkich niedbaluchów językowych. Serdeczności

      Usuń
  4. Też zdejmuję obwolutę do czytania (strasznie szybko się niszczą)... a ona ma przecież chronić "cenniejszą" okładkę :)
    Książka wygląda fantastycznie, ach, gdyby takie coś i o Krakowie... choć oczywiście na brak tego rodzaju cracovianów nie możemy narzekać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dość, że się niszczą to jeszcze w czytaniu przeszkadzają i w ogóle są wówczas niepotrzebne:) O Krakowie pewnie więcej takich pozycji, już Ty sama wiesz doskonale :)

      Usuń

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.