W tym przypadku pierwszeństwo miał film Martina Scorsese, który
widziałam parokrotnie, acz ostatni raz wiele miesięcy temu. Dopiero teraz nadszedł
czas na książkę. Akcja powieści toczy się w latach 70. XIX wieku głównie w
Nowym Jorku. Środowisko wyższych sfer jest zbulwersowane powrotem z Europy hrabiny
Ellen Olenskiej, która uciekła od swojego męża tyrana. Wolność kobiet była
jednak nie mile widziana, a takie postawy uważane za skandaliczne. Ellen należy
jednak do rodziny Wellandów, z której pochodziła również narzeczona młodego
prawnika Newlanda Archera, niewinna May. Ellen pragnie zupełnej wolności, czyli
rozwodu, ale rodzina pragnie odwieść ją od tego kroku. W związku z tym to Newland
zostaje wytypowany na to, aby wyperswadować jeszcze większy skandal kuzynce
May. Przy okazji spotkań między hrabiną a Archerem rodzi się silna więź
emocjonalna, która niestety z góry jest stracona na przegraną. Środowisko
Nowego Jorku absolutnie nie wybaczyłoby Newlandowi zerwania zaręczyn z May i
związania się z Ellen, tak jak hrabinie nie wybaczyło porzucenie męża.
Powieść opowiadająca o ludziach, których marzenia nigdy nie
maja się spełnić. Mowa jest tu o hipokryzji, wewnętrznych porozumieniach, panujących
konwenansach i aluzjach. W środowisku arystokracji nowojorskiej dominowało
przede wszystkim zachowanie pozorów. Niepozbawione one również było intryg.
Kobieta z góry zdana jest na łaskę i niełaskę męża i powinna to akceptować. O
zdradach i malwersacjach finansowych danej osoby wiedzą wszyscy, acz przymykają
oczy dopóki owa osoba nie zbankrutuje. Wówczas nie wypada utrzymywać z nią
kontaktów, bowiem można narazić na szwank swoja pozycję. Na obiady nie
zapraszano pisarzy czy artystów, do opery nie wypadało przychodzić wcześniej, a
mężczyznom wchodzić do loży po odpowiednim akcie.
Autorka świetnie oddała wiec dziewiętnastowieczne obyczaje panujące
w Nowym Jorku. Edith Wharton znakomicie dokonuje swoistej oceny ówczesnych
towarzyskich konwenansów. Szkoda, że jest to autorka niezbyt doceniana. Powieść o miłości niemożliwej do spełnienia
jak najbardziej należy przeczytać.
Edith Wharton, Wiek niewinności, wydawnictwo Prószyński i S-ka, przełożyła Anna Bańkowska, Warszawa 2010, stron 352.
Rzadko czytam takie książki, ale czasem robię wyjątek od reguły, tak więc jak tylko nadarzy się okazja, to chętnie przeczytam tę pozycje.
OdpowiedzUsuńksiążka opisuje ciekawe czasy, chętnie się z nią zapoznam :)
OdpowiedzUsuńJa kojarzę tę książkę tylko ze względu na "Plotkarę", po obejrzeniu odcinka, gdy robili sztukę na podstawie powieści od razu dodałam do "Chcę przeczytać" :D Jak tylko wpadnie mi w ręce z pewnością się za nią zabiorę! :)
OdpowiedzUsuńJedna z tych książek, których nigdy nie przeczytałam, chociaż szczery zamiar we mnie tkwi od lat. Za dużo jest takich książek i to głównie klasyka.
OdpowiedzUsuńA filmu też nie widziałam... Ajaj, przyjdzie na to czas, mam nadzieję :)
Cieszę się, że mogłam Ci radość sprawić. Z losowaniem trudno, ja też zakręcona, nie spojrzałam na daty,a przecież post z wynikami też był, przeoczyłam go.
OdpowiedzUsuńZdrowia życzę, mam nadzieję, że to nic poważnego.
pozdrawiam
Ach, te czasy, piękne suknie, konwenanse, puder na policzkach, a pod spodem żar uczuć...
OdpowiedzUsuńKsiążkę wrzucam do schowka i dziękuję za recenzję. Trailer też się z przyjemnością ogląda.
Ja uwielbiam XIX wiek, zakochana jestem w powieściach pochodzących z tego okresu, mniej zaś w tych pisanych przez Autorów nam współczesnych a odnoszących się do tych czasów. Mają swój czar:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie