24 października 2010

Małgorzata Warda, Nikt nie widział, nikt nie słyszał ...

Warszawa 2010
ISBN: 978-83-274-1869-6
okładka: miękka ze skrzydełkami
stron: 392


"Nikt nie widział, nikt nie słyszał..." to książka, po przeczytaniu, której musiałam ochłonąć. Rzadko zdarza się, bowiem natrafić na tak można w swym wyrazie książkę, która porusza serca, wywołuje przygnębienie i wielkie pokłady smutku, zmusza do myślenia i gra na naszych uczuciach. Nie można tu znaleźć, bowiem ani krztyny ciepła, chłód przenika czytelnika do głębi. To jednak powieść, od której nie sposób się oderwać.

Poznajcie Lenę, obecnie studentkę historii sztuki, która zarabia na swoje utrzymanie jako modelka na ASP. Oprócz tego robi inne rzeczy, z których nie jest wcale dumna. Lena była szczęśliwa w dzieciństwie, gdy miała u swojego boku młodszą siostrę. Po odejściu matki dziewczynki wychowywał ojciec. Wiele razy zmieniali miejsce zamieszkania, aż przybyli do Trójmiasta. Tylko, że pewnego dnia siedmioletnia Sara zniknęła sprzed bloku w Gdyni. Od tej pory życie ojca dziewczynek i samej Leny radykalnie się zmienia. Podporządkowane jest jedynie jednemu celowi: odnalezieniu i odkryciu prawdy o zaginionej Sarze. Wywiady, ogłoszenia, udział w programach telewizyjnych, przesłuchania. Czy kiedykolwiek dowiedzą się, co stało się z Sarą?

Poznajcie Agnieszkę, mieszkającą we Francji, która została oddana przez matkę na wychowanie do francuskiej rodziny. Pewnego dnia matka jednak zjawia się nieoczekiwanie w życiu już nastolatki i zabiera ją do siebie. Agens buntuje się, porzuca szkołę, realizuje swoje marzenia. Jednocześnie próbuje się dowiedzieć czegoś więcej o swojej przeszłości, o swoim ojcu, a przede wszystkim o swojej matce. Powoli elementy układanki składają się w jedną całość. Jaka jest, więc prawdziwa tożsamość Agnes?

Poznajcie Monikę, której po wielu latach udaje się uciec od porywacza przetrzymującego ją w domu w Łebie. Po latach zamknięcia, życia w odosobnieniu nie potrafi nawiązać nawet właściwego kontaktu z ludźmi. Po za tym cierpi na syndrom sztokhlmski, często nazywany też wiedeńskim (historia Natashy Campush), stan psychiczny, który pojawia się u ofiar porwania lub u zakładników, wyrażający się odczuwaniem sympatii i solidarności z osobami je przetrzymującymi.

Myli się ten, kto twierdzi, że po takim opisie wie już, jakie będzie zakończenie. Powieść porusza poważny temat dzieci zaginionych oraz losy ich rodzin. Bliscy czekają na odnalezienie swoich pociech nie rok, nie dwa, ale całe życie. Autorka w przejmujący sposób ukazuje tragedię tych ludzi. Nie boi się zadawać trudnych pytań i szukać na nie odpowiedzi. Bardzo zachęcam do lektury.

7 komentarzy:

  1. Dla mnie lektura obowiązkowa.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Boję się, ze po przeczytaniu tej książki długo nie będę mogła sie otrząsnąć ... A mimo to przeczytam ją, mimo iż jesli czytamy o tragedii innych sami jestesmy jej uczestnikami, co najmniej emocjonalnymi.
    PS Montgomery dzieki twojemu blogowi zrobiłam spis pozycji na gwiazdkowe prezenty ... każdy dostanie książkę. ach masz moze cos ciekawego do polecenia dla 4 latka? Jakaś niebanalna bajka ... jakaś ksiązkowo- literkowa zabawa? Będę ogromnie wdzięczna.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam serdecznie bardzo milo mi poznac:) zostaje...ksiazki to jest cos co kocham:):)

    OdpowiedzUsuń
  4. Edi i Kerry Marto czasami trzeba takiego wstrząsu, aby sie obudzić i być bardziej spotrzegawczym i zatroskanym o swoje dziecko.Rokrocznie w Polsce ginie ponad sto dzieci...

    Bellisimo witaj! Jest mi bardzo miło:)

    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. Chętnie przeczytam, zaciekawiła mnie, czy mogłabym ja pożyczyc od Ciebie?
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. wpisałam na listę książek do przeczytania, choć uważam że będę musiała znaleźć dobry czas na przeczytanie tej książki

    OdpowiedzUsuń
  7. Deilephila chętnie pożyczę, jak wróci od mojej mamy to dam znać
    :)

    Madziula przygnębiająca jesień jest w sam raz:)

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.