Holandia,
Amsterdam, II połowa XVII wieku, a jeszcze dokładniej połowa października 1686
– pierwsza połowa stycznia 1687 roku. To w tym czasie, bowiem Jessie Burton
umieściła fabułę swojej debiutanckiej powieści. Pewnego październikowego dnia
do Amsterdamu przybywa osiemnastoletnia Petronella Oortman. Zaledwie miesiąc
wcześniej poślubiła amsterdamskiego kupca i zgodnie z umową teraz pojawia się
przed drzwiami jego domu. Zamiast wyczekiwanego męża w holu domu zjawia się
jego siostra, chłodna i stanowcza Marin. Kiedy natomiast po podróży w domu
zjawia się Johannes Brandt, spotkanie młodych małżonków jest znacznie
chłodniejsze niż oczekiwała Nella. Dziewczyna pouczona przez matkę, jakie są powinności
żony i czego powinna spodziewać się ze strony męża, gotowa jest na spełnienie obowiązku
małżeńskiego. Mąż jednak nie nadchodzi, co więcej nie zjawia się u niej w
sypialni przez kolejne noce, a jego zachowanie daleko odbiega od tego, na jaki
Nella była przygotowana.
Pierwsze dni w
nowym domu, są dla Nelli trudne. Mimo tego, że dziewczyna zostaje żoną Brandta,
realną władzę w domu sprawuje Marin. To ona przegląda księgi rachunkowe i
troszczy się o interesy brata. Początkowo sceptycznie na nowa żonę pana domu
zapatrują się również ciemnoskóry Otto i Cornelia, służący, których jednak
zachowanie bardzo zaskakuje Nellę. Wkrótce Johannes w prezencie ślubnym
podaruje Nelli miniaturowy domek, właściwie zmniejszoną replikę kupieckiego
domu, w którym dane było jej zamieszkać. Nella listownie zatrudnia
miniaturzystę, rzemieślnika, który ma za zadanie wykonać miniaturowe rzeczy do
domku. Tylko, że wraz z zamówionymi towarami, miniaturzysta dołącza jeszcze
kilka mebli, które są odwzorowaniem istniejących mebli w domu Johannesa. Potem
przysłane zostaną figurki mieszkańców domu i ludzi, z którymi Nella miała
styczność. Dziewczyna powoli zaczyna zdawać sobie sprawę, że nic nie dzieje się
bez przyczyny. Miniaturzysta ostrzega przed nieuchronnymi wydarzeniami z
przyszłości. W dodatku zaniepokojona jest dziwnym i obezwładniającym ją zachowaniem
nieznajomej kobiety spotykanej na ulicy. Wszystko to zaczyna wpływać na życie
młodej mężatki i deprymować jej zachowania.
Co tak
naprawdę kryje i dzieje się za drzwiami kupieckiego wytwornego domu? Wydaje
się, że Jessie Burton świadomie nie używa tu słowa „tajemnice”, a Nella
wielokrotnie wypowiada słowa „kłamstwa”. Dziewczyna szybko musi dorosnąć,
przeistoczyć się z dziecka w kobietę (wielokrotnie podkreśla, że nie jest już dzieckiem),
udźwignąć ciężar wydarzeń, jaki ją czeka. Musi też zrewidować swoje poglądy
względem tego, co jej wpajano od dzieciństwa i co słyszała na kazaniach w
kalwińskim kościele.
Jessie Burton
przenosi czytelnika do siedemnastowiecznego Amsterdamu, miasta kupców, giełdy,
gdzie chodziło o to, aby kupować i sprzedawać z zyskiem. Podatny grunt w
Holandii spotkała reformacja. Bogatym i uprzywilejowanym szczególnie przypadł
do gustu kalwinizm sankcjonujący bogacenie się i osiąganie zysku z prowizji.
Według surowych zasad żyje Marin, ale co tak naprawdę kryje jej maska?
domek Petronelli Oortman, ok. 1686-ok.1710, twórca nieznany (wood, h 255.0cm × w 190cm × d 78cm) |
Warto
wspomnieć, że wówczas Holandia wchodziła w skład Republiki Zjednoczonych
Prowincji istniejącej w latach 1579 – 1795 (składała się również z Zelandii,
Fryzji, Utrechtu, Geldrii, Overijsel i Groningen). Mimo licznych wojen
prowadzonych z Anglią, wiek XVII w historii Holandii określany jest złotym
wiekiem. Kupcy rozpoczęli działalność kolonialną tworząc dwie spółki akcyjne:
Zjednoczoną Kompanię Wschodnioindyjskiej (Verenigde Oost-Indische Compagnie –
VOC) oraz Kompanię Zachodnioindyjską (West-Indische Compagnie – WIC). Do VOC
należał Johannes Brandt. Zarówno bogaci jak i ubodzy fundowali sobie liczne
obrazy, przedstawiające życie codzienne, widok okolicy i martwą naturę, której
Nella nie znosiła. W aneksach Jessie Burton podaje, że bogaty kupiec, tak jak
Johannes, zarabiał w granicach 40 tysięcy guldenów rocznie. Zupełną ciekawostką
dla czytelnika, oprócz słowniczka, jest aneks podający wydatki domowe zamożnego
Amsterdamczyka pod koniec XVII wieku. Przykładowo pejzażyk albo scenka z Biblii
kosztowała jakieś 4 guldeny, suknia z adamaszku – 95 guldenów, domek dla lalek
wyposażony w meble – około 10 tysięcy guldenów.
Mimo, że
liczba bohaterów jest niewielka, a miejsca akcji wybrane są ze szczególną
dokładnością, autorka powieści potrafiła zainteresować czytelnika. Pisze
surowym, powściągliwym językiem, pełnym mądrych wykładni. Cała opowieść
przekazana jest zresztą w czasie teraźniejszym.
Amsterdam był w
XVII wieku miastem rozwiniętym, a mimo tłumów jego mieszkańców, bohaterowie Burton
świecą najjaśniej. Autorka starała się z wiernym odwzorowaniem przekazać
atmosferę ówczesnego miasta, ubiory i wystrój wewnętrzny domów. I najciekawsze:
Petronella Oortman (1656-1716) istniała i rzeczywiście była żoną
amsterdamskiego kupca Johannesa Brandta, a przede wszystkim miała domek dla
lalek, bogato zdobiony i umeblowany, który przechowywany jest obecnie w
Rijksmuseum (powstał ok. 1687 -1710). Zachęcam jak najbardziej do lektury powieści, tym bardziej, że to odmienna lektura od tych, do których jesteśmy przyzwyczajeni.
Jessie Burton, Miniaturzystka, Wydawnictwo Literackie, wydanie 2014, przekład Anna Sak, okładka miękka ze skrzydełkami, stron 464. PREMIERA 6 LISTOPADA
Jessie Burton - jej debiutancka powieść – Miniaturzystka – była najbardziej
rozchwytywanym tytułem podczas Targów Książki we Frankfurcie. Ukazuje
się w 30 krajach. Jessie, która jest absolwentką Oxford University,
pisała ją potajemnie, ukrywając ten fakt przed rodziną i znajomymi...
Pracowała jako aktorka i menedżerka w londyńskim City, a po pracy
zasiadała do pisania.
Bardzo ciekawe. Zachęciłaś mnie do tej książki, a widziałam ją w księgarni parę razy ale przechodziłam obojętnie i nawet nie przekartkowałam :(
OdpowiedzUsuńA raczej z tą księgarnią to niemożliwe, bo PREMIERA KSIĄŻKI JEST 6 LISTOPADA :)
UsuńOch, jak to możliwe, że przeoczyłam tę książkę? Z przyjemnością przeczytam, kocham takie lektury!
OdpowiedzUsuńWszystko przed Tobą :)
UsuńZapowiada się bardzo ciekawie. Uwielbiam tamten okres i Holandię. Mam nadzieję, że wkrótce książka wpadnie w moje ręce. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci tego :) Znając Twoje zainteresowana jestem pewna, że przypadnie Ci do gustu :)
UsuńChętnie przeczytałabym tę książkę, ale martwi mnie to, że jej akcja opisana jest w czasie teraźniejszym. Nie lubię tego zabiegu.
OdpowiedzUsuńA ja jestem jego zwolenniczką. Zresztą sama go często stosuję :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to, że autorka oddała w tak ciekawy sposób realia tamtych czasów. Chyba to przyciąga mnie do tej historii najbardziej.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że to książka idealnie dla mnie. Bardzo lubię takie klimaty :)
OdpowiedzUsuńTa książka dawno już wpadła mi w oko, a przy okazji Twojej recenzji wyjaśniła się zagadkowa i przyciągająca wzrok okładka:)
OdpowiedzUsuńBrzmi interesująco. Nie przypominam sobie, bym czytała już powieść o Holandii w tamtym okresie. To rzeczywiście może być odmiana :).
OdpowiedzUsuńMniej więcej te czasy: "Dziewczyna z perłą" Tracy Chevalier
UsuńW chwili, w której po raz pierwszy zobaczyłam okładkę tej książki, wiedziałam, że to coś dla mnie, a Ty to teraz tylko potwierdziłaś. Ostatnio bardzo polubiłam powieści, których akcja toczy się w Niderlandach.
OdpowiedzUsuńByć może dlatego, że pomimo amsterdamskich kanałów i mgły, to zupełnie inny klimat jaki przynosi nam Anglia i Londyn.
Usuńserdeczności
zachęcająca recenzja :) tym bardziej cieszę się więc, że posiadam już swój egzemplarz, ciekawe czy mnie tak zachwyci... ;)
OdpowiedzUsuńRzecz gustu i zainteresowań :)
UsuńTo kolejna na liście moich lektur obowiązkowych - nie mogę się doczekać, kiedy pojawi się w księgarniach
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie zaprezentowałaś książkę. Koniecznie się za nią rozglądnę bliżej listopada :P
OdpowiedzUsuńDziękuję za dobre słowo:)
Usuń