Jak się okazało to zaledwie w
marcu tego roku - wśród wielkich emocji zaserwowanych przez współczesny świat –
czytałam pierwszą część trylogii autorstwa Nathalie Roy o losach dziennikarki i
pasjonatki gotowania, Charlotte Lavigne. Teraz miałam możliwość przeczytania
drugiej części.
Charlotte przygotowuje się do
swojego ślubu z francuskim dyplomatą Maxou. Nie będzie to jednak zwyczajny
ślub, bowiem kobieta zgodziła się na niebywały pomysł. Jako researcherka
programu telewizyjnego Totalement Roxanne
ma się stać główną bohaterką programu, bowiem prowadząca Roxanne wymyśliła, że
przygotowania do ślubu zostaną sfilmowane. Co za tym idzie, Charlotte będzie
miała taką a nie inną oprawę muzyczną, wynajętą salę a nawet sukienkę, jaką
zdecydują w głosowaniu telefonicznym widzowie.
Super, nie? Mnie to nie
bawiło, ale Charlotte podjęła się tego działania nawet wbrew ukochanego
mężczyzny. Nadal jest szalona, piękna (według niej tak nie jest), zapominalska
(nie rozumiem jak można zapomnieć o wizycie przyszłej teściowej), nadzwyczaj
pomysłowa (zamienia w kurniku kupione jajka, na te, które znalazła w gniazdach),
zazdrosna do granic możliwości i zdolna do wszelkich wydatków, jeśli chodzi o
przygotowanie jedzenia. Owszem jest bardzo zdecydowana, że wyjedzie z Montrealu
i zamieszka z mężem w Paryżu. Życie jednak nie jest ciągłą bajką, a to co ją
spotyka staje się kolejnym wyzwaniem. Co prawda jest zachwycona Paryżem, żyje w
luksusie, praca istnieje na razie w planach i cieszy się poznawaniem nowego
miejsca zamieszkania, ale ileż można to robić w samotności? Przed nią także ułożenie
stosunków z teściową i trzynastoletnią córką Maxou.
Charlotte jest zwariowana, a jej
perypetie autorka stara się ponownie napisać w zabawny sposób, ale to nie całkiem
się udaje, albo inaczej - co dla innych jest śmieszne, dla mnie już nie. Co
prawda płynny styl z pierwszej części został zachowany i powieść szybko się
czyta. Główna bohaterka owszem gotuje świetnie, ale tej kuchni jest jakby
mniej. Nacisk położony jest głównie na związek Charlotte z Maxou, przyjaźń z
Ugo i pośrednio związek Aishy z P-O. Chodzi oczywiście o seks i zdrady.
Charlotte jest tak precyzyjna, że po stosunku z ukochanym punkty ze szczegółami
zapisuje w komórce (sic!). To moda, której nie znałam.
Cóż, cokolwiek nie napiszę to
i tak będzie źle, bowiem dziś należy pisać tylko z poprawnością polityczną. Jedno
jest pewne środowiskom LGBT cała trylogia powinna się bardzo spodobać. W
dodatku druga część jest niczym innym jak afirmacją
homoseksualizmu, oczywiście z chorobowymi ostrzeżeniami w tle. Oprócz tego, że poznaliśmy w pierwszej części
wartościowego i ważnego przyjaciela Charlotte – Ugo, który wplątuje się w
niezbyt udany związek z Justinem, to w drugiej autorka serwuje nam dopatrywanie
się homoseksualnych skłonności u jeszcze dwójki przedstawionych nam bohaterów. Oczywiście
nadal tylko Ugo właściwie mówi otwarcie o swoich skłonnościach w towarzystwie.
Justin niby nadal szuka, Borys to
niby homofob, a Marianne ma niby męża i dwójkę dzieci.
Nie jestem pewna, czy trzecia cześć
mogłaby mnie czymkolwiek zaskoczyć. Chyba za wiele można już przewidzieć. Zdaję
sobie sprawę, że być może jest to jedyna taka opinia o książce, które ma miano bestsellera,
ale oczywiście odbiór książki to rzecz subiektywnych odczuć.
Nathalie Roy, Smaczne życie Charlotte Lavigne. Tom 2. Bąbelki szampana i sucre a la creme, Wydawnictwo Literackie, wydanie 2014, oprawa miękka ze skrzydełkami, stron 432.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.