Cieszę się, że w końcu znalazło
się wydawnictwo, którego nakładem na polskim rynku księgarskim pojawiają się książki
dotąd u nas nietłumaczone i niedostępne. Chodzi mianowicie o wydawnictwo MG i
ostatnio wydane powieści sióstr Brontë. Ale wszystko oczywiście jeszcze przed nami,
bowiem jak dotąd i jak wskazuje Eryk Ostrowski, nie ukazały się opowiadania Charlotty, a jest ich ponoć parę
setek. Nie znamy też wierszy Anne, Emily i Charlotte. A jednak kto już sięgnie po
powieści z nazwiskiem Brontë, w dodatku ma za sobą książki Ewy Kraskowskiej Siostry Brontë (Wydawnictwo
Literackie, 2006) oraz Anny Przedpełskiej
– Trzeciakowskiej Na plebanii w Haworth.
Dzieje rodziny Brontë (Świat Książki, 2010), z pewnością powinien przeczytać
pozycję autorstwa Eryka Ostrowskiego Charlotte
Brontë
i jej siostry śpiące. Warto od razu nadmienić, że wielokrotnie
Eryk Ostrowski odwołuje się do badań prowadzonych przez Ewę Kraskowską i Annę
Przedpełską – Trzeciakowską. Wydaje się też, że Charlotte Brontë i jej siostry śpiące jest jakby
dopełnieniem tychże książek.
Eryk Ostrowski pokusił się o zbadanie
i dokonanie dogłębnej analizy życia sióstr Brontë, choć najbardziej jak wskazuje tytuł
interesuje się osobą Charlotty. Bada teorię, jakoby to Charlotta była autorkę
książek przypisywanych Emily i Anne. Rękopisy ich utworów, (czyli Actona i
Ellisa Bellów) nie istnieją, ale przetrwało zdanie ówczesnego wydawcy, który
twierdził, że tekst pisany był jedną ręką. Nie przetrwały także opowieści z
Gondali, o których wspominają Emily i Anne, które jakoby miały być zniszczone przez
Charlotte, aby ukryć ich naiwność[1]. Na
pewno teoria wzbudza trochę kontrowersji i czytelnik w pewnym momencie sam będzie
zadawał sobie pytanie w rodzaju tego, czy to jednak możliwe, aby Charlotta
darząc siostry wielką miłością mogła w ten sposób rozdysponować swoją twórczość
między całą trójkę i w jaki sposób rzeczywiście pomogła w powstaniu legendy o
siostrach Brontë. To ona zresztą podaje opinii publicznej o swojej rodzinie takie
informacje, jakie uznaje za słuszne. Za to Autor książki przedstawia, że na
przykład dokumenty pozostawione przez Emily Brontë wskazują, że sięgała za pióro
jedynie od święta[2].
Autor świadomie rozkłada na czynniki
pierwsze życie Charlotte. W książce odnaleźć można fragmenty listów, liczne
cytaty z dzieł literackich i naukowych, ówczesnych recenzji, odnalezionych
notatek. Oko czytelnika cieszy również grafika wykonana przez siostry Brontë,
reprodukcje starych fotografii, ilustracje do wydanych książek, portrety.
Czytelnik nie odnajdzie w książce chronologii, za to fantastyczny, niemal
poetycki styl, który przeniesie go do klimatu dziewiętnastowiecznej Anglii,
ówczesnej obyczajowości i konwenansów. Eryk Ostrowski przedstawia wygląd
sióstr, rodzinne problemy, niespełnione nadzieje pokładane w Branwellu Brontë, trudny
do zniesienia okres pracy poza plebanią i najgorszy dla Charlotte rok 1848/49. Aby
jak najlepiej zrozumieć Charlottę przywołuje teksty jej dzieł literackich, w których
niewątpliwie znalazły się wątki autobiograficzne. Wszystko to, składa się na przejmujący
portret Charlotte Brontë, pokazujący czytelnikowi osobę zamkniętą,
samotną, pełną lęku i niewiary w siebie, kruchą, z własnej woli separującą się
od innych ludzi, czasami tracąca poczucie więzi z realnym światem (zwłaszcza podczas
tworzenia fabuł angriańskich), czasami będącą w stanie skrajnego wyczerpania psychicznego
i co za tym idzie - fizycznego, popełniającą błędy (drugie wydanie Jane Eyre zadedykowała Williamowi Thackerayowi
nieświadoma, że powieść ma wiele wspólnego z życiem pisarza), ale ze wszech
miar pragnącą spełnienia i miłości. Być może, więc dlatego, książki jej można odczytywać,
jako dzieje jej serca. W Charlotte dominowało, bowiem pragnienie uwiecznienia
swoich uczuć i myśli.
W książce na pewno odnaleźć można liczne
ciekawostki dotyczące rodziny Brontë. Eryk Ostrowski przywołuje między
innymi badania prowadzone przez Michele Carter, która jest zdania, że pastor Brontë miał
problemy alkoholowe, a Charlotte została zgwałcona przez Arthura Nichollsa, a
następnie, aby ukryć hańbę, zatuszowano to małżeństwem[3]. Autor analizuje
też ostatnią chorobę Charlotty.
Na pewno Charlotte Brontë wyprzedzała
swoją epokę. Jej książki z podtekstem psychologicznej analizy osobowości
postaci, były wówczas trudne w odbiorze i często wzbudzały kontrowersje. Autor podkreśla,
że wątki autobiograficzne sióstr Brontë odnaleźć można zarówno w
powieściach, jak i opowiadaniach, ale też utworach poetyckich. Niewątpliwie książka
Eryka Ostrowskiego zainteresuje nie jednego czytelnika i wielbiciela starej angielskiej
literatury. W dodatku na końcu książki można odnaleźć nie tylko kalendarium,
ale również Szkic biograficzny Ellisa i
Actona Bellów autorstwa Charlotty Brontë; wstęp redaktora do nowego wydania Wichrowych Wzgórz autorstwa Currera
Bella; przedmowy do wyborów literackiej spuścizny Ellisa i Actona Bellów.
Oprócz tego mamy też wybór bibliografii, indeks osób, a w całej książce zaznaczone
odmiennym kolorem – przypisy (dla mnie świetny zabieg graficzny). Moim skromnym
zdaniem, jak najbardziej warto przeczytać i zasiać w sobie ziarna kilku wątpliwości,
co do faktów, z życia sióstr Brontë.
Eryk Ostrowski, Charlotte Brontë i jej siostry śpiące, wydawnictwo MG, przekłady: Angelika Witkowska, Anna Przedpełska - Trzeciakowska; przeklady wierszy: Krystyna Lenkowska, Ludmiła Marjańska, Anna Ostrowska - Paton; wydanie 2013, oprawa twarda, stron 622.
Ciągle nie ma mnie w gronie wielbicielek twórczości sióstr, ale to kwestia czasu. "Na plebanii..." czeka w kolejce.
OdpowiedzUsuńA ja jestem od roku 1992, kiedy to oniemiała po raz pierwszy zobaczyłam "Wichrowe Wzgórza" z R. Fiennes i J. Binoche:)
UsuńMuszę Ci powiedzieć, że długo deliberowałam nad tą książką. Podoba mi się szata graficzna, bardzo ucieszyła mnie duża liczba ilustracji. Niestety, mam problem, o którym wyżej wspomina Maria - teoria o autorstwie wydaje mi się bardzo naciągana i pachnie sensacją, co od razu we mnie wzbudziło rezerwę.
OdpowiedzUsuńZaznaczam, że nie czytałam tej pozycji, opieram się wyłącznie na wrażeniach. Szczerze mówiąc wolałabym tradycyjną, porządnie wydaną, obszerną, bogato ilustrowaną biografię Charlotte bez dreszczyku emocji.
Twoja recenzja jest zdecydowanie zachęcająca i kiedyś sięgnę po tę książkę, ale to raczej po powrocie w biblioteczne progi. :)
Osobiście zastanawiałam się bardzo o swój odbiór tej książki, ale jak napisałam wyżej, Ostrowski w swoim domniemywaniu nie jest sam. Dodać jeszcze do tego trzeba badaczy, którzy twierdzą, że "Wichrowe wzgórza" napisane zostały przez Branwella i Charlotte.
UsuńTeorii jest wiele w ksiązce i warto je poznać. Oczywiście, nie chodzi o to, aby ślepo wierzyć wszystkiemu. Poza tym książka jest świetnie opracowana.
Serdeczności
Cieszą mnie ogromnie wszelkie książki i opracowania na temat sióstr Bronte, które teraz przeżywają wręcz renesans za sprawą nowych, ładnych wydań powieści. Wspaniale, że zostały odkurzone.:)
Usuńcieszę się również, ale jest jeszcze nieprzetłumaczonych tyle książek wartych przeczytania z literatury angielskiej czy nawet francuskiej, że to aż wstyd. moim zdaniem cieszyłyby się powodzeniem:)
UsuńSpodobało mi się bardzo wydanie "Na plebanii w Haworth". Grzbiet książki udekorowany ta śliczną miniaturką!
OdpowiedzUsuńSzczerze przyznam, że poznanie dogłębne twórczości sióstr jeszcze na mnie czeka. Mam nadzieję, że życia mi starczy na przeczytanie wszystkich książek, które chciałabym poznać.:))
Ja już przestałam wierzyć w to ostatnie, choć staram się realizować plany czytelnicze konsekwentnie:)
UsuńNa mnie ciągle czeka na Plebanii w Haworth, dlatego wstrzymałam się z kupowaniem tej książki. Ale Twój opis brzmi bardzo kusząco i zaczynam nad sobie nad nią rozmyślać.
OdpowiedzUsuń"Na plebanii w..." jest cytowana we fragmentach w tejże książce, podobnie jak książka Kraskowskiej.
UsuńNazwisko Brontë to dla mnie niemal świętość. Chyba nie ma książek, które kochałabym bardziej od "Jane Eyre" i "Wichrowych wzgórz", a i "Agnes Grey" należy do tych, które kocham całym sercem.
OdpowiedzUsuńNigdy nie zapomnę, jak na studiach namówiłam wykładowcę od analizy literackiej na zabawę z porównywaniem książek Charlotty i Emily - tak nas to wciągnęło, że zagłębialiśmy się w nie przez kilka zajęć. Pamiętam, iż ostatecznie doszliśmy do wniosku, że książek tych nie mogła napisać jedna osoba i do tej pory trzymam się tej teorii, ponieważ nie znalazłam dowodów bardziej skłaniających mnie ku przeciwnemu twierdzeniu.
Książkę, o której piszesz już mam - nie mogłabym przejść obok niej obojętnie. Leży na półce obok ukochanej pozycji Przedpełskiej-Trzeciakowskiej (mam stare wydanie, ale nie mogłam się oprzeć nowemu i teraz mam oba, a to już chyba świadczy o lekkiej obsesji).
W zeszłym roku obiła mi się o uszy obietnica wydawnictwa MG, że wyda książkę Gaskell o Charlotte - teraz jednak o tym cicho, mam jednak ciągle nadzieję, że nie zrezygnowali z projektu.
To zapewne musiały być ciekawe i inspirujące zajęcia:)
OdpowiedzUsuńa o tym o czym piszesz na końcu, to przyznam Ci się, że nie słyszałam. Bardzo mnie to ciekawi:)
Serdeczności
O, tu o tym czytałam (trochę mi zajęło znalezienie tego, ale się udało): http://magnolie.blogspot.com/2012/12/woko-ksiazek-i-wydawnictwa-mg-rozmowa-z.html
UsuńAniu bardzo dziękuję:)
Usuń