Po raz kolejny
wielbiciele klasyki mogą cieszyć się ze wznowienia książki autorstwa Choderlosa
de Laclosa. Niebezpieczne związki są
jedyną powieścią w dorobku tego francuskiego pisarza i mimo, że po raz pierwszy
wydana została ona w roku 1782, to nadal cieszy się popularnością wśród
czytelników. Dodajmy do tego jeszcze, że czytelnik polski ma do czynienia z
niepowtarzalnym przekładem Tadeusza Żeleńskiego (Boya). Za czasów de Laclosa uważana była za powieść
niemoralną, gorszącą, pozbawioną smaku, którą dobre towarzystwo w zasadzie nie
czyta, a raczej unika. To rodzaj powieści epistolarnej, czyli takiej, na którą
składają się listy. To dzięki nim czytelnik poznaje zagmatwaną historię,
głównych i drugoplanowych bohaterów, tych złych i dobrych, a przede wszystkim
intrygi. One są właściwie kanwą całej powieści. Listy pisane są przez kilka
osób, acz wzajemnie się uzupełniają i składają w jedną spójną układankę, a czytelnik ma
możliwość obserwacji sprawy z różnej perspektywy i może samodzielnie dojść do
wniosku, która osoba jest dwulicowa, która chce osiągnąć cel „idąc po trupach”,
która jest cynikiem i której listy podszyte są sarkazmem.
Oto markiza de
Merteuil pragnie dokonać zemsty na swoim kochanku, który miał śmiałość ją
opuścić. Gdy dowiaduje się, że niedługo ma w planach poślubić bardzo młodziutką
i niewinną pannę Cecylię de Volanges, markiza wpada na szatański pomysł.
Pragnie, aby pan młody znalazł w swojej alkowie nie dziewicę, ale już
doświadczoną i wyuzdaną kobietę. Planuje wykorzystać do tego swojego dawnego
kochanka wicehrabiego de Valmont, który zajęty zdobywaniem uczciwej prezydentowej
de Tourvel, jednak odmawia. Nie cieszy go również perspektywa łatwej zdobyczy
dziewczęcia wychowanego w klasztorze. Markiza udając przed towarzystwem
cnotliwą i pobożną damę, jako przyjaciółka matki Cecylii, często widuje dziewczynę,
a gdy zdobywa jej zaufanie zaczyna nią kierować. Dzięki jej podszeptom Cecylia
zakochuje się w kawalerze Dancenym, a markiza wykorzystuje ten fakt i
powiadamia matkę Cecylii panią de Volanges, która natychmiast wyjeżdża z córką
na wieś. Tam Cecylia spotyka Valmonta. To tak na początek.
Sama fabuła
jest nie dość, że zaplątana to oczywiście bardzo ciekawa. Intryga zarysowana
jest w otwarty i dokładny oraz
pozbawiony delikatności sposób. W
dodatku to Francja końca XVIII wieku, wyższe sfery, arystokracja, salonowe
intrygi, chore ambicje, okrucieństwo, egoizm, niedyskrecje, rządza władzy,
dominacji, świat podłości, nikczemności, zdrady i wszechobecnych romansów. Towarzystwo
wyraźnie się wówczas nudziło, jeżeli bezsprzecznie i na tak szeroką skalę
zajmowało się takimi wymyślnymi zabawami. Niewinność w takim świecie po prostu
nie miała szans utrzymania się. Prędzej czy później musiała być pożarta.
Powieść jak
najbardziej zasługująca na uwagę. Można uznać i rozpatrywać ją w aspekcie tych
genialnych. Warstwa psychologiczna zdumiewa współczesnego czytelnika
uniwersalnym ukazaniem relacji damsko – męskich. Nic się przecież w nich nie
zmienia od wieków. To również bardzo dobra charakterystyka ówczesnego okresu:
libertynizm rządzi! Książka napisana jest w sposób mistrzowski, język jest
bogaty, a w niej samej odkryć można szeroką gamę uniwersalnych i trafnych myśli.
Nie ma tu ckliwości i sentymentalizmu, a raczej brutalność, zaś czytelnik
zyskuje świadomość, że autor pragnął przedstawić prawdziwe oblicze francuskiej
arystokracji. Niezaprzeczalnie warto przeczytać.
Choderlos de Laclos, Niebezpieczne związki, Literacki Egmont, wydanie 2014, seria Romans Wszech Czasów, przełożył i wstępem opatrzył Tadeusz (Boy) Żeleński, oprawa miękka, stron 288.
Sięgasz po klasykę... Mam stare wydanie, chyba z Wyd. Literackiego w płóciennej oprawie. Czytałam lata temu...
OdpowiedzUsuńMam stare wydanie odłożone na półce "na potem". Zawsze sięgałam obok, nie wiem czemu.
UsuńKsiążka wydaję mi się naprawdę godna uwagi. Mam nadzieję, że w niedługim czasie uda mi się ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńBardzo ją lubię, choć czytałam dawno temu i część wspomnień już się zatarła. Bardzo się cieszę, że klasyka jest wznawiana, choć akurat w przypadku 'Niebezpiecznych związków' często spotykam się z opiniami, że to nuda, flaki z olejem i kiepścizna. Dobrze, że jeszcze ktoś tego rodzaju prozę docenia :)
OdpowiedzUsuńRaczej użyłabym zupełnie odmiennych określeń :) To chyba też zależy od podejścia i wieku, w którym jest czytana przez osobę. Niegdyś byłam bardzo pruderyjna, więc film mi zupełnie wystarczył na lata całe :) A to błąd.
UsuńKsiążka jak najbardziej dla mnie :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Natalia :3
Klasyka, której nie znam ; > Wstyd się przyznać. Kiedyś chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńTo jedna z moich ulubionych książek. Napisana w świetnym stylu, ponadczasowa, a jednocześnie przekazująca wiedzę o życiu francuskiej arystokracji w XVIII w. W wydaniu, które czytałam zamieszczono świetne słowo wstępne (albo posłowie, już nie pamiętam) T. Boya-Żeleńskiego, które było doskonałym uzupełnieniem lektury. :)
OdpowiedzUsuńTo również jest wydanie z wstępem autorstwa Tadeusza Żeleńskiego o czym zapomniałam wspomnieć :)
UsuńPodpisuję się pod wypowiedzią kaye, słuchałam niedawno audiobooka i z chęcią wrócę ponownie. Książka fantastyczna, podobnie, jak zrobiony na jej podstawie film z Close, Pfeiffer i Malkovich'em.
OdpowiedzUsuńA widzisz, to chyba teraz się skuszę raz jeszcze na audiobooka, przyda się przy haftowaniu. Jestem ciekawa jaki miałabym po literaturze papierowej, odbiór :) Wspomniany przez Ciebie film oczywiście widziałam. Jest jeszcze wersja z Colinem Firthem "Valmont" z 1989 roku.
UsuńJedna z moich ukochanych książek!
OdpowiedzUsuńJest mistrzowska, acz do moich ukochanych to ją raczej nie zaliczę :) Wolę spokojniejsze dawkowanie emocji :)
UsuńWyłamię się: czytałam kilka lat temu i bardzo mi się nie podobała :( Głównie dzięki formie- nie mogłam przyzwyczaić się do tego, że wszystkiego dowiadujemy się z listów bohaterów. Wydawało mi się to takie sztywne, pozbawione życia i emocji.
OdpowiedzUsuńWbrew temu co zawsze twierdzę, że książka lepsza od ekranizacji, to tutaj miałam inne odczucia. I to jeszcze w stosunku do adaptacji uwspółcześnionej. Miała wszystkie te uczucia, których w powieści mi zabrakło i z przyjemnością ją oglądałam.
A mi podpasywała, bo w ogóle lubię tego typu literaturę pisaną z pierwszej ręki. polecam "Listy wybrane" Jane Austen, choć to nie powieść.Zawsze to jednak coś innego od klasycznej powieści.
UsuńFilm oglądałam pewno ze dwa razy. Pod każdym względem świetny.
OdpowiedzUsuńKsiążkę też już mam, jakieś starsze wydanie sobie nabyłam w ubiegłym roku więc jest przede mną, a forma listów mnie nie odstrasza.
Warto wiec zajrzeć, filmy mam na dvd, acz niestety w najbliższych latach na pewno ich sobie nie przypomnę :)
UsuńLubię, choć najpierw oglądałam film i to film chyba bardziej lubię. Potem sięgnęłam po książkę i zaskoczyła mnie forma, pamiętam. Na początku trudno było wgryźć się w specyficzny świat listów.
OdpowiedzUsuńAle jak już... Jedna z książek, które warto mieć na półce.