Strony

24 grudnia 2025

W dzień św. Adama — w Rzymie, 1839 r.

 

Elżbieta z Branickich Krasińska,
Portret Zygmunta Krasińskiego,
1847, Muzeum Romantyzmu w Opinogórze

W dzień św. Adama — w Rzymie, 1839 r.

Mój drogi! Dziś imieniny Twoje. Dziś wigilia — niech Ci się szczęści w życiu — niech wszystko dobre i piękne spada na Ciebie. Z kimże tam opłatek dziś łamać będziesz? Pamiętam, że jedną wigilię odbyliśmy razem — temu lat dwa, jeśli się nie mylę, w Wiedniu, w Kohary Haus. Temu dwa lata dopiero — a od dnia tego wieki upłynęły dla mnie i dla Ciebie. Poślij tylko wspomnienia w przeszłość, pomyśl, jakie myśli Twoje były wtedy, porównaj je z dzisiejszemi, a pewno ogromną zobaczysz różnicę; i tak dobrze jest, bo tak być musi. Inaczej człowiek by się nie rozwijał, ale martwą byłby istotą. Szczęśliwy, kto coraz silniejszym i szlachetniejszym się czuje, kto, patrząc w przeszłość, nie ma do wyrzucenia sobie, że spadł z jej szczytów. Dziwny skądinąd i przyrodzony sercu ludzkiemu żal za przeszłością — bo jużciż ona ma coś matczynego, tkliwego, cudownego nawet, ona była początkiem i już w niej zawartem było, ale pod kształtem snu, wszystko, co później rzeczywistością stać się w nas musi. Źle myślą i rozumują ci, którzy walczą na zabój przeciwko niej. Nie zabijać jej, ale, owszem, nowem ją życiem rozwijać trzeba — przemiana na tym świecie jest tylko dalszym postępem rzeczy. Nie ma morderstwa dla rozumu świata! Lecz, by przeszłość dalej stąpać mogła, trzeba doskonale ją znać i umieć, że tak powiem — umieć, co jest, pochłonąć to w sobie. Kto nie zna przeszłości, ten przyszłości nigdy nie stworzy, o ile więc zdołasz, ucz się jej, a choćbyś ogromne błędy w niej napotkał, nie rozpaczaj. Gdyby w niej ich nie było, gdyby doskonałą była, czyżby mogła iść dalej i żyć dłużej jeszcze? To właśnie życia warunkiem, co nieraz śmierci wydaje się koniecznością. W każdej niedoskonałości masz zakład poprawy na później. W każdym fałszu prawdy zawarta nadzieja — o to chodzi tylko, czy ten sam, który zbłądził, poprawi się. Bo co do błędu jego, to pewna, że kiedyś zniknie i w coś wyższego przejdzie — ale on, ale on sam, ten, który zgrzeszył, ten, który zbłądził, czyż dożyje chwili grzechów zgładzenia? Dożyje jej, jeśli wolę wzbudzi w sobie. Ludzkość cała zbawiana przez opatrzność, lecz indywiduum tylko przez wolę — i naród tylko przez wolę. Trudna to droga, droga woli i czynu — lecz ze wszystkich najwznioślejsza, najpodobniejsza do boskiej. Brak woli był niezawodnie śmiertelnym jadem w żyłach przeszłości; wszystko w niej masz: piękne myśli, wzniosłe uczucia, ale rozsypane, oderwane, nieskupione razem — węzłem ich jest wola. Dopiero całość ducha objawia się w woli — a gdzie całość ducha wystąpi, tam dopiero jest życie. Krzep więc wolę w sobie. Nieustanny to głos mój do Ciebie. Może za często się powtarzam, ale cóż Ci innego mogę powiedzieć, kiedy to, co mówię, jest właśnie najwyższem./.../
 
 

List Zygmunta Krasińskiego do Adama Potockiego [w:] Zygmunt Krasiński, Listy do różnych adresatów, t. 1, zebrał, opracował i wstępem poprzedził Zbigniew Sudolski, Warszawa 1991, Państwowy Instytut Wydawniczy, s. 401-402./Listy do Adama Potockiego, Warszawa, 1922, s. 97-98.

 

Adam Józef Potocki w wieku młodzieńczym (1822-1872), syn Artura i Zofii z Branickich
Kriehuber, Josef (1800-1876), Muzeum Narodowe w Warszawie, 1840 r.  
 

  

21 grudnia 2025

TAK CZYTAM 2025.

 

 


 https://takczytam.com/

 


Co roku w grudniu otrzymuję piękną niespodziankę. Jestem bardzo wdzięczna za życzliwość i pamięć, jaka corocznie okazywana jest mojej Rodzinie z ramienia Księgarni Tak Czytam.

W tym roku zrealizowałam bony na książki:

 




 

LISTA KSIĘGARŃ STACJONARNYCH.

Realizacja w księgarni TAK CZYTAM (w Warszawie księgarnia jest na Pradze) w ubiegłych latach (podlinkowane posty):


30 września 2025

Gabrielle Zevin, Między książkami.

    Życie A. J. ​​Fikry'ego nie należy do łatwych. Jest cyniczny i zrzędliwy, ale jednocześnie dowcipny, mądry, zabawny i sympatyczny. Mimo, że prowadzi małą, prowincjonalną księgarnię to nie jest zbyt  szczęśliwy. Po śmierci żony stał się samotnikiem i odludkiem, izolując się coraz bardziej od lokalnej społeczności. Świadomy jest tego, że powinien jakoś poskładać swój świat, funkcjonować, nadal zarządzać księgarnią, podczas gdy tak naprawdę chce zapomnieć i zapić swoje problemy. Bliscy i życzliwe mu osoby starają się dbać o porywczego wdowca. Spokój burzy Amelia Loman, przedstawicielka handlowa Knightley Press, która przybywa promem na Alice Island z zamiarem zaoferowania nowej oferty zdziwaczałemu księgarzowi. W dodatku jego najcenniejsza książka, rzadki zbiór wierszy Poego, zostaje skradziona. Mężczyzna nie walczy już nawet z ponuractwem, czarnymi myślami i pesymizmem. Pewnego jednak dnia w księgarni pojawia się mała dziewczynka, która zostanie. To właśnie to niespodziewane przybycie daje A.J. Fikry'emu szansę na zmianę i zdolność spojrzenia na wszystko na nowo. 

    Sercem tej historii jest proces żałoby i odzyskiwania nadziei. Inaczej ujmując: zrzędliwy księgarz, wdowiec, wiedzie smutne i samotne życie niczym Sknerus, dopóki w jego księgarni nie pojawia się pulchne, idealne, elokwentne i piękne dziecko, które uczy go kochać i żyć na nowo. Banał, ale jakże nasycony emocjami. 

    To refleksyjna i pełna odniesień do książek znanych i mniej znanych, powieść, która podkreśla, że droga życia jest pasmem niespodzianek. Mamy tu wątki: kryminalny i miłosny, choć przewidywalne to bardzo urocze. To książka o książkach. Historia opowiada o powieściach, nowelach, opowiadaniach, czytelnikach, pisarzach, księgarniach. Mowa tu o roli małych księgarń i książki papierowej, które w dobie czytników i wirtualnej mody przestają mieć znaczenie. Czy jednak ktokolwiek z nas chciałby, aby książka papierowa odeszła zupełnie do lamusa? Opowieść ma swój powolny rytm, a drobne jej składniki wpływają na odbiór całości. Może wydawać się zbyt ckliwa, kiczowata i melodramatyczna, ale nie w tym tkwi jej urok?



Gabrielle Zevin, Między książkami, wydawnictwo Zysk i S-ka, wydanie 2025, tytuł oryg.: The Storied Life of A.J. Fikry, przekład; Łukasz Witczak, okładka miękka ze skrzydełkami, stron 25.


9 września 2025

Marcin Wilk, Jedyna. Biografia Karoliny Lanckorońskiej.

Wnikliwa, oparta na źródłach biografia arystokratki, kolekcjonerki, profesor Karoliny Lanckorońskiej, którą pochłania się bardzo szybko. Podziwiam jej zapał do wiedzy, szukania niuansów, odkrywania, czytania i studiowania. To jedna z takich osób z którymi czuje sie pewnego rodzaju więź, choć nigdy się w rzeczywistości przecież nie spotkało. Znakomicie o życiu zawodowym Lanckorońskiej, ale również i prywatnym, relacjach z bliskimi, przyjaciółmi i znajomymi, opowiada Marcin Wilk. Przeczytałam podczas długiego, sierpniowego weekendu. Odnotowuję, bo to wartościowa pozycja i oczywiście polecam. 


 

Marcin Wilk, Jedyna. Biografia Karoliny Lanckorońskiej, wydawnictwo Znak, wydanie 2025, okładka twarda, s. 480.


8 września 2025

Lucy Maud Montgomery, Błękitny Zamek.



Przyjemnie było wrócić do Błękitnego Zamku, powieści Lucy Maud Montgomery z 1926 roku, która ukazała się nakładem wydawnictwa Marginesy w nowym, świeżym, łagodnym i subtelnym tłumaczeniu Kai Makowskiej. 

Valancy Jane Stirling ma dwadzieścia dziewięć lat i mieszka z toksyczną matką i ciotką w starym domu w Deerwood w Kanadzie. Wychowywana według starych konserwatywnych zasad nie miała prawa do wyrażania własnego zdania, nawet woli zmiany wystroju pokoju czy podejmowaniem decyzji związanych ze spędzeniem dnia. Od dwudziestego piątego roku życia już otwarcie musiała znosić kpiny, żarty i poniżanie ze względu na swoje staropanieństwo. Młoda kobieta jest cicha, potulna, pokorna i nieśmiała w towarzystwie. Od dzieciństwa jednak pozwala sobie marzyć o mieszkaniu w cudownym miejscu, które nazwała Błękitnym Zamkiem. Położony jest on w Hiszpanii. Jako piękna i młoda dziewczyna  ma licznych adoratorów, których wygląd, charakter i osobowość zmieniały się wraz z upływem lat i jej dojrzewaniem. Bohaterka jest samotna, nieszczęśliwa i należy do rodziny, w której czuje się niewidzialna. W dodatku ma mnóstwo trapiących ją lęków, nie ma przyjaciół i nigdy tak naprawdę nie zaznała szczęścia. 

Pewnego dnia Valancy dowiaduje się, że jej serce jest słabe, a choroba jest nieuleczalna. Postanawia odtąd zmienić swoje życie. Zrzuca swoiste kajdany i zaczyna podejmować z odwagą autonomiczne decyzje. Krewni Valancy uważają ją co prawda za szaloną, ale ona nareszcie czuje się naprawdę wolną. Zaczyna być też otwarta na ludzi, przyjaźń i miłość. Odnajduje bratnią duszę w relacji popartej wzajemnym szacunkiem i przyjaźnią. 

To książka rozczulająca, którą mimo upływu lat ciągle wzrusza. Każdy z nas potrzebuje swojego Błękitnego Zamku, miejsca nierealnego, ale stanowiącego schronienie przed rozczarowaniami, oczekiwaniami, osądami, wymaganiami, a nawet cierpieniem. To miejsce ucieczki od realnego świata i codzienności. Zamek symbolizuje idealny świat, ale także odzwierciedla tęsknotę za miłością, wolnością i odnalezieniem właściwej drogi, a w przypadku bohaterki - również bliskiej jej sercu osoby.


Lucy Maud Montgomery, Błękitny Zamek, wydawnictwo Marginesy, wydanie 2025, przekład: Kaja Makowska, okładka twarda, stron 280.

28 sierpnia 2025

J. R. R. Tolkien, Powrót cienia. Historia "Władcy pierścieni", część 1.

 


To szósta część cyklu zatytułowanego Historia Śródziemia autorstwa Christophera Tolkiena. Podobnie jak inne tomy, zawiera opracowanie materiałów J.R.R. Tolkiena dokonane przez jego syna Christophera. Stanowi też pierwszą z części, opisujących wczesną wersję powieści Władca Pierścieni. Jak wiadomo trylogia składa się z trzech części: Drużyna Pierścienia, Dwie Wieże, Powrót Króla.


Christopher Tolkien odwołując się do najwcześniejszych faz tworzenia notatek, planów i wszelkich odnalezionych zapisków, szkiców narracyjnych swojego ojca, przedstawił pierwsze etapy powstawania Władcy Pierścienia. Nie było to łatwe zadanie, bowiem trudno było ustalić porządek poszczególnych wersji pozostawionych przez J. R. R. Tolkiena. Pracę ojca Christopher podzielił na trzy fazy. Pierwsza doprowadza czytelnika do Rivendall. Wtedy miała wygasnąć wena twórcza Tolkiena. Faza druga rozpoczyna się w chwili, gdy Tolkien zaczyna ponownie od początku. Faza trzecia z kolei obejmuje czas, gdy Tolkien wymyślił nowe elementy narracyjne, nowe imiona, postacie i zachodzące między nimi relacje oraz to, że w różnym czasie wpisywał je we wcześniejsze szkice lub wycinał fragmenty tekstu i wklejał je w innych miejscach.  Już pierwszy rozdział tej książki jest dla czytelnika frapujący, bowiem przywoływanych jest kilka wersji początku Władcy pierścieni, a każda z nich posiada przypisy i objaśnienia. Christopher Tolkien zwraca w tych komentarzach zawsze na wprowadzone przez jego ojca wszelkie zmiany, wątpliwości, niezdecydowanie rodziciela, odrzucone fragmenty i nieudane początki. Bierze też pod uwagę analizę materiału, na którym powstawały zapiski, jego zachowanie, czytelność pisma, zastosowanie atramentu, maszyny do pisania czy ołówka. 

Christopher Tolkien podkreślała, że nie jest pewien czy wszystkie zapiski ojca zostały przez niego dobrze rozszyfrowane i odczytane. Celem jego było przedstawienie pewnego rodzaju procesu, relacji z pisania Władcy Pierścienia. To nie jest zbiór odrzuconych, notatek, niedoskonałych szkiców i nieopublikowanego materiału, ale poszerzone spojrzenie na świat tworzony przez Tolkiena. Zawiera opisy tego, jak Tolkien błądził, pisząc kolejne wersje wydarzeń. Zmieniane są zdania i całe fragmenty.  Zauważyć można zupełnie odmienie zarysowane postacie noszące zupełnie inne imiona niż w ostatecznej wersji powieści. Gandalf od początku jednak jest Gandalfem. Christopher Tolkien sugeruje, że początkowo opowieść zapowiadała się być prosta. Dopiero wraz z upływem czasu, powstawania kolejnych zapisków stała się bardziej skomplikowana i powiązana z coraz obszerniejszą serią mitów, obejmujących upadek elfów, konflikt między kosmicznym dobrem a złem oraz wcześniejsze epoki historyczne.


Powrót cienia to książka wymagająca, lektura dokumentująca, która stanowi bazę źródłową i którą można, a w moim przypadku po prostu należy dla lepszego zrozumienia i odbioru, czytać fragmentami. Toteż książka zawsze była przez ostatnie tygodnie ze mną. Jest to bowiem dogłębna analiza procesu twórczego z wieloma przerwynikami, nawiązaniami, wzmiankami, które dotyczą różnych powstałych wersji. Stanowi też bezpośredni kontakt z oryginalnymi rękopisami, notatkami, szkicami oraz mapami, które przedstawiają czytelnikowi, jak skomplikowany był proces powstawania pierwszych rozdziałów trylogii. Nie jest to więc pozycja do przeczytania jednym tchem. Trzeba przyznać, że tego typu pozycja nie jest też łatwa w lekturze, jeśli szuka się spójnej narracji. Warto wspomnieć, że Powrót Cienia była oryginalną nazwą, jaką Tolkien pierwotnie chciał nadać pierwszemu tomowi Władcy Pierścieni. Polecam samodzielnemu studiowaniu i poszerzaniu wiedzy. 

 J. R. R. Tolkien, Powrót cienia. Historia "Władcy pierścieni, część 1, wydawnictwo Zysk i S-ka, wydanie 2025, tytuł oryg.: The Return of the Shadow. The History of The Lord of the Rings. Part One,  oprac. Christopher Tolkien, przekład: Maria Głebicka-Frąc, Cezary Frąc, cykl: Historia Śródziemia, t. 6, okładka twarda z obwolutą, stron 584.



27 lipca 2025

G. K. Chesterton, Latająca gospoda.



Latająca gospoda to powieść z 1914 r., której akcja rozgrywa się w Anglii, w jakieś bliżej nieokreślonej przyszłości, ale wówczas gdy życie społeczne i polityczne jest ograniczone przez restrykcyjne i absurdalne prawo. Istnieje zakaz spożywania alkoholu przez biednych, podczas gdy bogaci mogą go kupować na podstawie odpowiednich regulacji. Co więcej, nie zamknięto pubów, a postanowiono zdjąć jedynie szyldy nad nimi. Nie można było jednak sprzedawać mocnych alkoholi w takim pubie bez szyldu. Zadaniem wszystkich istniejących karczm była sprzedaż niealkoholowego napoju islamu.  

Głównymi bohaterami są irlandzki żołnierz Patrick Dalroy i były karczmarz Humphrey Pump, którzy ponowie spotykają się po latach i  zbuntowani wędrują przez kraj wozem z rumem i szyldem, zakładają gospody w nieoczekiwanych miejscach i wykorzystując luki prawne próbując ominąć obowiązujące zasady prohibicji. Towarzyszą im pies i osioł. Ich przeciwnikiem jest zimy i wyrachowany lord Ivywood, który pod wpływem tureckiego mistyka i pseudonaukowca, stworzył opresyjne prawo, bezrefleksyjnie akceptuje zasady islamskiej religii, nawołuje do nowoczesności w sztuce, filozofii, miłości oraz odrzuca chrześcijańskie zasady. Ważne jest tu sformułowanie Dalroy'a określane jako cztery akty Imperium: Zwycięstwo nad barbarzyńcami. Zatrudnienie barbarzyńców. Sojusz z barbarzyńcami. Podbój przez barbarzyńców. To jednak niższe klasy społeczeństwa muszą zapłacić najwyższą cenę za ten podbój.
 
Czyż Chesterton nie był na swój sposób w pewnych kwestiach prorokiem? Czy powieść nie jest uniwersalna i nie dotyczy spraw nam znanych w wymiarze społecznym i politycznym? Niewątpliwie Chesterton bronił zasad demokracji i chrześcijańskich obyczajów. Podkreślał również role pubów jako integracji społeczności lokalnej, spotykającej się popołudniami od lat w takich miejscach na dyskusjach. Nie chodziło mu bowiem o napisanie pijackiej powieści, jak sugerowano po jej wydaniu. Wstrzemięźliwość to również umiarkowanie w piciu, a nie zupełna abstynencja. Picie to kaprys, którego nie można zabronić obywatelowi, ale można zabronić niewolnikowi. 

W tej przenikliwej, anegdotycznej i refleksyjnej powieści, mamy liczne sceny komiczne, polemiki, gorzką satyrę. Doczytałam, że autor pisał ją po procesie swego brata Cecila, pozwanego o zniesławienie w związku z politycznym skandalem Marconiego, który wybuchł w połowie 1912 r. Pojawiły się wówczas oskarżenia, że wysoko postawieni członkowie rządu liberalnego pod przewodnictwem premiera H. H. Asquitha czerpali korzyści z niewłaściwego wykorzystania informacji o zamiarach rządu wobec firmy Marconi. Wiedzieli, że rząd zamierzał podpisać lukratywny kontrakt z brytyjską firmą Marconi na dostawę Imperial Wireless Chain i nabyli udziały w amerykańskiej spółce zależnej. Historycy badali rolę antysemityzmu w motywowaniu oskarżeń, które były wystarczająco poważne, by zwrócić na nie uwagę opinii publicznej. Szczególnie aktywny w ataku był New Witness, redagowany przez Cecila Chestertona. Powieść była więc dla Chestertona narzędziem do ataku na skorumpowanych i nieudolnych polityków, którzy nie tylko stracili kontakt ze zwykłymi obywatelami, ale aktywnie odbierali im podstawowe prawa i wolności. 


Przeczytałam w okresie Świąt Wielkanocnych, nawet wówczas zrobiłam zdjęcie :)


G. K. Chesterton, Latająca gospoda, wydawnictwo MG, wydanie 2025, tytuł oryg.: The Flying Inn, przekład: A. Cylkowska, okładka miękka, stron 240.

Louisa May Alcott, Tajemniczy klucz.


To klasyczna, aczkolwiek krótka, powieść Lousy May Alcott, którą autorka rozpoczyna w posiadłości w Warwickshire należącej do ostatniego z Trevlynów. Czterdziestopięcioletni Richard oczekuje wraz z osiemnastoletnią małżonką Alice przyjścia na świat dziecka. Pewnego wieczoru pojawił się w posiadłości tajemniczy gość z czarną brodą, którego wizyta na tyle zirytowała Richarda, że Alice postanowiła podsłuchać rozmowę. Alice zasłabła, a sir Richard zasłabł na tyle, że bezskutecznie czekał przed śmiercią na pożegnanie się z małżonką. Jeszcze tej samej nocy Alice urodziła córeczkę Lilian, a z opłakanego jej stanu, dźwignął ją dopiero list, jaki pozostawił jej mąż. Gdy Lilian stała się dwunastoletnią panienką, w posiadłości pojawił się szesnastoletni chłopiec Paul Jex z listem polecającym. Zostaje zatrudniony i szybo staje się ulubieńcem mieszkańców dworu. Tyle tylko, że przybył do posiadłości mając wytyczony cel.

Tajemnicza historia, choć mimo wszystko pozbawiona wiktoriańskich cech mroku, strachu i gotycyzmu, dotycząca klątwy ciążącej nad rodziną. Nie ma tu też charakterystycznego zwykle dla Alcott moralizatorskiego tonu. Skrzętnie ukryty klucz, rozumiany w sposób dosłowny oraz metaforyczny, jest ważny w rozwiązaniu i poznaniu sekretu. Autorka umiejętnie posługuje się niedomówieniami. Przedstawia zmiany, jakie na przestrzeni czasu zachodzą w bohaterach. To powieść napisana wspaniałym stylem.  

Louisa May Alcott, Tajemniczy klucz, wydawnictwo MG, wydanie 2025, tytuł oryg.: The Mysterious Key and What it Opened, przełożyła: Dorota Tukaj, okładka twarda, stron 116.



25 lipca 2025

Karolina Dzimira-Zarzycka, Własna pracownia. Gdzie tworzyły artystki przełomu wieków.

 


Książka, która sprawiła mi wielką przyjemność czytelniczą. Motywem przewodnim jest pracownia kobiety-artystki żyjącej i działającej w XIX lub na przełomie XIX i XX wieku. Każda z tych kobiet marzyła o własnym kątku, pokoju, odpowiedniej przestrzeni do pracy, stabilności finansowej i możliwością dysponowania własnym czasem. Autorka przedstawia miejsca, gdzie tworzyły malarki, rzeźbiarki oraz artystki zajmujące się sztukę dekoracyjną. Przez poznanie pracowni można bliżej poznać daną artystkę. Więcej bowiem mówią one o osobowości niż o twórczości. Często bowiem spełniają różne funkcje: salonu, atelier, a nawet sypialni. Panowała tam zazwyczaj oryginalna atmosfera. Pracownia była obszarem działań zawodowych, które pełniło funkcje miejsca spotkań. Było swego rodzaju wizytówką twórcy, która odzwierciedlała jego status, zainteresowania oraz tematykę dzieł. Malarki interesują przede wszystkim portrety, kameralne sceny rodzajowe, martwe natury. Warto również zaznaczyć, że artystki musiały dbać o swoja reputację, toteż pracowni poszukiwano w przyzwoitym miejscu. wiele artystek w pracowniach urządzało tez szkoły lub dawało lekcje.

Autorka opierając się na źródłach (zachowanej korespondencji, wzmiankach a prasie, dziennikach, pamiętnikach, dokonując analizy zdjęć pracowni) oraz literaturze pięknej (do której podchodzi krytycznie) przełomu XIX i XX wieku, odtwarza wygląd pracowni działających w tym czasie artystek. W książce znaleźć można rozdziały opowiadające o funkcjonowaniu różnych pracowni oraz rozdziały poświęcone pracowniom prowadzonym przez konkretne postacie. Malarka powinna mieć pracownię wysoką, obszerną, z równomiernym światłem najlepiej północnym lub północno - wschodnim. Często szukano na poddaszu i w dobrej dzielnicy miasta. Emilia Dukszta-Duksztyńska w Warszawie, podobnie jak Anna Blińska w Paryżu, prowadziła pracownię salonową. W lutym 1890 r. zorganizowała w niej raut na część Wojciecha Gersona. Maria Dulębianka miała wiele pracowni od Lwowa, przez Florencję, Wiedeń, Monachium, Zurich, po Żarnowiec. Ciekawe są losy Anieli Pająkówny, wychowanki Heleny z Dzieduszyckich Pawlikowskiej; nieszczęśliwej w małżeństwie Bronisławy Richter - Janowskiej; zajmującej się sztuką dekoracyjną Bronisławy Poświkowej (matki Ireny Solskiej).


Z kolei pracownie rzeźbiarskie powinny znajdować się na parterze, z jakimś placykiem lub komórką do składania materiału. Rzeźbiarz nie powinien tez spać w pracowni ze względu na wilgoć i brud. Autorka przedstawia pracownię pierwszej polskiej rzeźbiarki Heleny Skirmutt, która ze względu na utratę wzroku, zamiast malować zaczęła wykorzystywać swój zmysł dotyku tworząc rzeźby. Poznać można też pracę i losy rzeźbiarek: Toli Certowiczówny, Natalii z Tarnowskich Androlli, Marii Gerson (córki Wojciecha Gersona), Janiny Broniewskiej, Jadwigi Łubieńskiej. 

Autorka zwraca też uwagę na pracownie artystek wywodzących się z wyższych sfer. Wśród nich wymieniane są m.in.: Pia Górska, Zofia Szymanowska (żona Teofila Lenartowicza), Aniela Biernacka, Olga Malinowska. Mowa jest o artystkach-kopistkach, pejzażystkach, artystycznych plenerowych wyjazdach, romansach, małżeństwach i rozwodach, samotności, życiu w biedzie i dostatku. Dla znających biografie wymienianych artystek, nie ma tu nic odkrywczego. Książka stanowi bowiem kompilacje wybranych wiadomości mających głównie związek z istniejącymi pracowniami, wydzielonymi miejscami do tworzenia.

To ciekawa pozycja, w której narracja jest poprowadzona w sposób lekki i zajmujący odbiorcę. Świetna pozycja do czytania podczas urlopu, bowiem napisana bez naukowego zadęcia i współczesnej modnej i wszędzie obecnej genderowej nowomowy. W dodatku szeroka baza ikonograficzna, która uzupełnia tekst, staje się dodatkowych atutem książki.


Karolina Dzimira-Zarzycka, Własna pracownia. Gdzie tworzyły artystki przełomu wieków, wydawnictwo Marginesy, wydanie 2025, oprawa twarda, stron 415.

4 maja 2025

Katarzyna Jasiołek, Dom Mody Telimena.

 


Cóż to za książka! Dziś niełatwo jest młodym wytłumaczyć, że w sklepach ubrania były trudno dostępne, nosiło się rzeczy przekazywane z pokolenia na pokolenie, szukało się krawcowych, studiowało różne modowe gazetowe. Sama w swojej młodości nosiłam sukienkę, którą mama uszyła sobie z zasłon, a na studiach docierałam kurtkę skórzaną taty. Pierwsze prawdziwe jeansy z kurtką kupiłam sobie dopiero w drugiej klasie liceum za uzbierane zresztą pieniądze. Jestem z tego pokolenia, które nie było rozpieszczane w dzieciństwie. Daleko było również moim ubiorom do luksusowych ubrań zarezerwowanych w okresie PRL-u dla nielicznych: żon i dzieci ówczesnych polityków czy lekarzy i gwiazd. Uwielbiałam jednak chodzić do sklepu Mody Polskiej, choć nigdy wówczas nie było mnie stać na zakup stamtąd czegokolwiek. Mam nadal wielki sentyment do starych gazet, książek, a moda? Zawsze wraca.

Katarzyna Jasiołek napisała książkę poświęconą Domowi Mody Przemysłu Odzieżowego „Telimena”, który został utworzony przez ministerstwo na początku 1957 r. jako Łódzkie Zakłady Odzieży Luksusowej. Nazwa nawiązywała do doskonale ubranej bohaterki "Pana Tadeusza". Przedsiębiorstwo umieszczono w kamienicy przy ulicy Jaracza 52, a początkowo oprócz ubiorów damskich miało produkować również potrzebne do kolekcji tkaniny. Zapowiadano, że przedsiębiorstwo będzie szyło luksusową odzież w tak zwanych krótkich seriach, czyli nie wypuszczano sukienek jednego fasonu więcej jak 50-150. Chciano produkować szybko i w zgodzie z aktualnymi trendami. Projektantki Telimeny to były głównie absolwentki Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych w Łodzi. Przygotowywano komplety plażowe, płaszcze, sukienki letnie przedpołudniowe, popołudniowe, cocktailowe, płaszcze i sukienki z tej samej tkaniny,  kostiumy. Pracowano na wełnie, bawełnie i lnie. Bluzki szyto z tkanin, którymi zostały podbite żakiety. Opierano się na najmodniejszych liniach lansowanych przez Paryż, kolorach: beżu, kremu i bieli oraz polecanymi na popołudnie - ciemnej szarości i czerni. Stawiano na komplety: suknia z płaszczem, płaszcz z kostiumem, korsarki (spodnie trzy czwarte) ze spódnicą, opalaczem i wdziankiem. Promowano suknie z szarfami, draperiami i krynolinami obowiązkowo noszone na halkach. Z czasem zaczęto z resztek produkować luksusowe ubranka dziecięce z kolorowego drelichu i dzianiny. Pojawiły się też modele futer nylonowych i dynelowych oraz płaszcze z flauszu i wełny. Pokazywano modne nowości: korale, sztuczne kwiaty przy płaszczu, kostiumie, w talii u paska, przy kapeluszu, lamówki, kieszonki, patki, kapelusze, woalki, paski. Na przestrzeni lat  kolekcje "Telimeny" były prezentowane na łamach różnych gazet, a tych wycinków w tej książce jest bardzo dużo. To one budują klimat i specjalną jej aurę.


Niewątpliwie moda kreowana przez "Telimenę" w okresie PRL-u dawała możliwość wyróżniania się i bycia bliżej zachodniego świata. Nie chciano poddawać się komunistycznej szarzyźnie. Mimo to była krytykowana za ubrania zbyt drogie i mało praktyczne. Po latach popularności nadeszły jednak lata kryzysu. Największy nastąpił między 1977 a 1984 rokiem, kiedy brakowało tkanin, a półki w sklepach były zazwyczaj puste. Kolejny kryzys nastąpił po transformacji w roku 1989 r., gdy okazało się, że "Telimena" nie jest w stanie konkurować z zachodnimi markami, które masowo zaczęły pojawiać się na polskim rynku. Dziś nadal można znaleźć ubrania "Telimeny" już tylko w serwisach używanych ubrań. 

Autorka starannie zajęła się historia "Telimeny". Mnóstwo tu cytatów z artykułów, zachowanych wspomnień pracowników i dokumentów. Wspaniała, sentymentalna i wartościowa pozycja książkowa, do której będę wracać.

 

Katarzyna Jasiołek, Dom Mody Telimena. Co nosiły Polki, wydawnictwo Marginesy, wydanie 2025, okładka usztywniana ze skrzydełkami, stron 416. 

Louisa May Alcott, Nastroje.


Mimo, że książka powstała w 1864 r., to jednak wydaje się, że jej przesłanie jest uniwersalne. Warto jednak od razu wspomnieć, że w 1882 r. Alcott poprawiła i ponownie wydrukowała powieść. To opowieść o nastoletniej, dorastającej Sylvii Yale, a tytułowe nastroje odnoszą się do jej emocji. To dorastająca chłopczyca, która uwielbia przygody. Podobnie jak w przypadku współczesnej nastolatki, dziewczyna miewa zmienne humory. Raz otacza ją atmosfera pełna nostalgii i melancholii, a innym razem porywczości, nadmiernego temperamentu i ekscytacji. Dobrze czuła się w towarzystwie chłopców. Gdy jednak wyrusza z bratem i jego dwoma przyjaciółmi nad rzekę, nie wie do czego może to prowadzić. Obydwaj zakochują się bowiem w dziewczynie, co z kolei wiedzie do rywalizacji. Sylvii musi dokonać wyboru, ale nie do końca potrafi rozeznać się we własnych uczuciach i prawidłowo je rozpoznać. Pozbawiona matki nie ma z kim porozmawiać na tematy związane z targającymi ją emocjami, dotyczącymi relacji damsko - męskich, wyboru męża, odczytywania dróg własnego serca i słuchania głosu rozsądku. Przypadek młodej dziewczyny z powieści to przykład wyborów dokonywanych pod wpływem impulsu.

Jak to bywa w przypadku wszystkich powieści Alcott, powieść przybiera ton moralizatorski. Podkreśla, jak ważne jest kierowanie się w swoim życiu zasadami. Mowa jest o dobrych i złych wyborach, jakie mają wpływ na dalsze życie. Autorka ostrzega młode dziewczęta przed podejmowaniem nierozważnych decyzji. Pamiętać trzeba, że pozycja kobiety w przeszłości nie należała do łatwych i szybko mogła być wykluczona z towarzystwa, jeżeli zrobiła coś wbrew obowiązującym i przyjętym konwenansom. Powieść z ponadczasowym przekazem.


Louisa May Alcott, Nastroje, wydawnictwo MG, wydanie 2025, Ilustrowana Klasyka, tytuł oryg.: Moods, przekład: Dorota Tukaj, okładka twarda, s.  384.



1 marca 2025

Susie Hodge, Skradzione dzieła sztuki.


Cóż za wspaniały pomysł na książkę! Całkowicie pochłaniają bowiem historie o 50 dziełach sztuki, które zostały skradzione i w większości nigdy nieodnalezione. Autorka wskazuje, że po handlu narkotykami, praniu brudnych pieniędzy i handlu bronią, kradzież dzieł sztuki, jest jedną z najpopularniejszych przestępstw.  Posiadanie artefaktów wiąże się  z bogactwem, demonstracją dobrego gustu, luksusem, statusem i prestiżem oraz modą. W przypadku kradzieży dzieła sztuki głównymi motywami są wartość oraz łatwość dokonania przestępstwa i wyniesienia z danego miejsca. Skradzione dzieła sztuki figurują w specjalnym rejestrze, a domy aukcyjne są bacznie obserwowane przez śledczych. Działają specjalne agencje policyjne mające na celu odzyskanie zaginionego dzieła i zwrócenie ich prawowitym właścicielom. Mimo to, skradziony obraz bądź rzeźba pozostają w ukryciu, a liczne tropy, prowadzą na manowce. Jeżeli dzieło sztuki zyskuje na kradzieży poprzez rozgłos, złodzieje mają niewielkie szanse, aby go sprzedać. 



Autorka przedstawia intrygujące śledztwa, oparte na przypuszczeniach i poszlakach, dzieł sztuki, które zostały utracone i których nigdzie nie można już zobaczyć. Przedstawia grabieże nazistów, a następnie skupia się szerzej na najcenniejszych skradzionych dziełach sztuki. Wśród nich znalazły się: Ołtarz Gandawski, Maska Fauna Michała Anioła, Narodziny Jezusa Chrystusa ze świętym Wawrzyńcem i Franciszkiem Caravaggia, obrazy Rembrandta, Renoira, Paula Cezanne’a, Picassa, Vincentego van Gogha, Claude Moneta, monumentalna rzeźba Henry’ego Moore’a, rzeźba Barbary Hepworth, sitodruki Warhola. W drugiej części książki przedstawione zostały słynne kradzieże dzieł, które udało się odnaleźć. Wśród nich są historie m.in. Mony Lisy Leonarda da Vinci i obrazu Krzyk Edwarda Muncha.

Książka fascynująca i wciągająca, ale zarazem przygnębiająca. Opowiada historie napadów, które miały miejsce na przestrzeni lat i z których wiele nie zostało rozwiązanych na podstawie przeprowadzonych śledztw. W wielu muzeach wiszą puste ramy, które przypominają o utraconych dziełach sztuki. 

Susie Hodge, Skradzione dzieła sztuki. 50 dzieł sztuki, których nigdy nie zobaczysz, wydawnictwo Alma-Press, wydanie 2025, tytuł oryg.: Art Heist. 50 Stolen Artworks You Will Never See, tłumaczenie: Jerzy Jarosław Malinowski, okładka miękka, stron 176. 

https://www.susiehodge.com/