Strony

28 lutego 2011

Sherryl Woods, Smak marzeń.

Liczba stron: 336 
Oprawa: miękka 
ISBN: 978-83-238-6571-1 
Premiera: 25.02.2011 
seria: powieść obyczajowa
 
Powieść „Smak marzeń” otwiera nowy cykl autorstwa Sherryl Woods zatytułowany „Kroniki portowe”. Tym razem poznajemy miasteczko Chesapeake Shores, które zaprojektował wraz z braćmi Mick O’Brien. Niestety podczas budowy doszło do niesnasek na wokół tematów związanych z ochroną środowiska. Bracia poróżnili się i rzadko ze sobą rozmawiali. Dochodziło do spięć nawet przy świątecznym stole. Mick był przekonany, że miasteczko będzie rajem na ziemi. Niestety nie stało się tak dla jego żony i piątki dzieci. Częste wyjazdy, wielomiesięczne pobyty poza domem, brak dostatecznego kontaktu z dziećmi i coraz dalsze oddalanie się małżonków doprowadziły w końcu do wyjazdu ukochanej kobiety Micka. Duma i upór nie pozwoliły mężczyźnie prosić o pozostanie żony w domu. Kobieta zdecydowała się opuścić męża i z obietnicą powrotu po dzieci wyjeżdża do Nowego Jorku. Z upływem czasu decyduje się nie zabierać potomków do siebie, widząc jak i one się od niej oddalają. Do domu wprowadza się babcia, choć wiele spraw spadło wówczas na siedemnastoletnią Abbey. W ciągu 15 lat rodzeństwo rozjechało się po świecie, a Mick unikał domu jak ognia. Jedynie najmłodsza obecnie dwudziestodwuletnia Jess mieszkała nadal z babcią. Gdy kupiła nadmorski pensjonat i zaciągnęła kredyt, a wskutek niespłacania go wisiała nad nią groźba jego utraty, pomoc znalazła u potentatki finansowej pracującej na Wall Street - siostrze Abbey. Ta ostatnia zdecydowała się po latach na przyjazd do rodzinnego miasta wraz ze swoimi pięcioletnimi bliźniaczkami. Postanawia pomoc za wszelką cenę siostrze. Tu też spotyka mężczyznę, któremu kiedyś złamała serce. Nawet Mick decyduje się przyjechać do Chesapeake Shores i popracować nad lepszymi kontaktami z dziećmi. Czy uda się jednak odbudować rodzinne więzi? Czy miłość Mike do żony rzeczywiście wygasła? Czy całe rodzeństwo pojawi się w rodzinnym domu? Czy pracoholiczce Abbey uda się na nowo poukładać swoje życie?

„Smak marzeń” to książka pełna ciepła i miłości. Autorka poprzez wykreowanie życia bohaterów pokazuje ludzkie zakręty losów i porusza bardzo często obecne problemy rodzinne: gonitwę za karierą, pracą, pieniędzmi. A wszystko to kosztem własnej rodziny. Ludzie zaniedbują dzieci, nie interesują się ich sprawami prywatnymi i codziennymi. Czynniki owe nieuchronnie mogą zaważyć na kształtowanie się postaw osobowości dziecka oraz na jego przyszłości. Autorka przypomina nam, co tak naprawdę liczy się w życiu. Pokazuje obraz jednej z rodzin, omawia ich problemy większe i mniejsze, ale z drugiej strony nakazuje czytelnikowi samemu wyciągnąć wnioski. Wskazuje na demony współczesnego świata, które coraz bardziej gnębią społeczeństwo nastawione na konsumpcję. Jednocześnie daje kroplę optymizmu i zaznacza, że po nawet z upływem lat nic nie jest stracone i można naprawić poczynione w przeszłości błędy.

Wartka i ciekawa akcja, interesująco skonstruowane dialogi, akcja osadzona w nadmorskim miasteczku, miłość w rożnych jej aspektach i ważne problemy dotyczące niejednokrotnie nas samych to atuty książki Sherryl Woods. Zachęcam do przeczytania tejże pozycji.
 

27 lutego 2011

Honoriusz Balzac, Blaski i nędze życia kurtyzany.

Warszawski Dom Wydawniczy
Warszawa 1992
przekład Tadeusz Żeleński (Boy)
ISBN 83-85558-09-8
stron 362

Zastanawiające jest to,  że w literaturze francuskiej jest wiele książek poruszających temat paryskich kurtyzan w XIX wieku. Zainteresował się nim również Honoriusz Balzac pisząc kolejne losy Lucjana de Rubempré, którego czytelnik po Lucjan de Rubempré znal w „Straconych złudzeniach”. To młody poeta z prowincji, który próbuje swojego szczęścia w Paryżu, jako dziennikarz. To również w tej powieści Lucjan poznaje tajemniczego księdza, Hiszpana Carlosa Herrerę. Lucjan słuchając się rad oszusta zdobył pewną pozycję towarzyską w Paryżu. Miał jednak wielkie długi, dlatego też jedynym ratunkiem było bogato się ożenić. W międzyczasie poznaje paryską kurtyzanę Esterę Van Gobseck. Młodzi zakochali się w sobie, a Estera postanowiła zmienić tryb życia. Lucjana pilnuje jednak fałszywy ksiądz. Dbając o jego interesy namawia Esterę do wyjazdu i spędzenia kolejnych lat w klasztorze. Tam była kurtyzana uczy się czytać i pisać oraz paryskiej ogłady. Tęskni jednak straszliwie do Lucjana, podobnie jak ten do niej. Po kilkunastu miesiącach Carlos przyznaje się, że uprowadził Esterę. Widząc jednak zły stan Lucjana postanowił, że wynajmie jej mieszkanie do nocnych schadzek Lucjana z dziewczyną. Za dnia Estera nie może absolutnie wyjść na spacer, robi to, więc nocami. Cieszy się swoim szczęściem przez następne cztery lata. Wówczas to niespodziewanie pewnej nocy podczas samotnego spaceru dostrzegł ją właściciel banku, baron de Nucingen. Za wszelką cenę pragnie odnaleźć tajemniczą kobietę. Carlos chce wykorzystać Esterę do wyłudzenia pieniędzy od barona. Lucjan, choć nadal zakochany w Esterze, zgadza się. Pieniądze pozwoliłyby mu, bowiem spłacić długi oraz bez przeszkód na zawarcie związku małżeńskiego z bogata, choć brzydką Klotyldą de Grandlieu. Biedna Estera w imię miłości zgadza się w końcu na związek z baronem, ale cała sprawa kończy się tragicznie. Co więcej po spędzonej nocy z baronem dowiaduje się, że odziedziczyła wielki spadek. Przebiegły ksiądz zdołał jeszcze zafałszować testament dziewczyny, ale Lucjan w końcu załamuje się.

Ponownie mamy do czynienia z nazbyt drobiazgowymi opisami dokonanymi przez Balzaka. Miejscami książka może, więc nudzić. Znów również mamy do czynienia z przedkładaniem pieniędzy i koneksji nad miłość. Ta ostatni jest nic nie warta w porównaniu z milionami nawet brzydkiej kobiety. Ważne, aby tylko ożenić się bogato, uzyskać odpowiedni tytuł, a potem można przecież zawsze wrócić do swawolnego życia i wydawać z rozkoszą pieniądze żony. Lucjan łatwo daje się manipulować Carlosowi. Kocha Esterę, a zarazem poświęca ją dla osiągnięcia własnych celów. Strasznie mi żal Estery.

Namęczyłam się przy tej książce straszliwie. Na dłuższą metę Balzac nuży okrutnie. Wydaje mi się jednak, że powieść ta jest troszkę lepsza od „Eugenii Grandet”, mimo że mnogość drobiazgów i faktów często może czytelnika wprowadzać w błąd. Szybko jednak nie sięgnę po następną pozycję z twórczości wielkiego francuskiego klasyka Honoriusza Balzaka.

26 lutego 2011

Honoriusz Balzac, Eugenia Grandet.

Warszawski Dom Wydawniczy
Warszawa 1992
przekład Tadeusz Żeleński (Boy)
ISBN 83-85558-06-3
stron 238

Honoriusz Balzac przenosi nas do miejscowości Saumur, małego prowincjonalnego miasteczka nad Loarą. Saumur jest typem miejscowości, gdzie ludzie głownie utrzymują się z handlu. W nim to znajduje się dom, w którym mieszka pan Grandet z żoną i córką. W rodzinie Grandeta od 35 lat służyła Nanon. Niegdyś był on majstrem bednarskim, a w wieku 40 lat ożenił się z córką bogatego handlarza desek. Za uzyskane pieniądze kupił w okolicy winnice, stare opactwo i kilka folwarków. Potem udało mu się jeszcze odziedziczyć trzy spadki. W Saumur był człowiekiem szanowanym i poważanym, toteż przez kilka lat pełnił ważne funkcje urzędnicze w miasteczku. Nikt jednak nie znał dokładnie wysokości jego dochodów, choć podejrzewano, że Grandet posiada sporo pieniędzy. Gospodarz domu nigdy jednak nie podejmował gości na obiad, nie przyjmował zaproszeń, nie wydawał pieniędzy ani na jedzenie ani na remonty ani na ubrania. Codziennie wydzielał świece łojowe, chleb i resztę jedzenia córce i Nanon. W kominku było palone tylko od święta, nawet zimą, toteż dom był nie tylko ponury, zaniedbany, ale wszędzie panowała wilgoć. Był oszczędny do granic możliwości, czyli innymi słowy mamy tu do czynienia z wielkim skąpcem. Pani Grandet była zupełnie podporządkowana mężowi..

Jedynie parę osób miało wstęp do jego domu między innymi: pan C. de Bonfons nominowany na prezydenta bratanek pana rejenta Cruchot, ksiądz, pani de Grassins z synem Adolfem i jej mąż bankier. Istniała zresztą mała rywalizacja pomiędzy tymi rodzinami. Chodziło, bowiem o rękę córki Grandeta – panny Eugenii. W 1819 roku w dniu dwudziestych trzecich urodzin w domu Grandeta zjawili się z życzeniami Cruchotowie i rodzina des Grassins. Niespodziewanie zjawia się z Paryża również syn brata Grandeta – Karol Grandet. Autor przedstawia go, jako typowego dandysa, bawidamka, a mimo to zrobił on wielkie wrażenie na Eugenii. W liście skierowanym do brata, Grandet z Paryża prosił Grandeta z Saumur o opiekę nad Karolem i zapowiadał swoje samobójstwo z powodu bankructwa. Wkrótce dzienniki paryskie doniosły o śmierci Grandeta. Od tej pory Eugenia zaczęła spędzać coraz więcej czasu z zrozpaczonym Karolem, który zaczął dostrzegać w niej kobietę. Spotkania ułatwił wyjazd ojca Eugenii. Stary Grandet obiecał jedynie opłacić Karolowi podróż do Indii, za co Eugenia postanowił mu powierzyć swoje złoto. Przed wyjazdem młodzi wyznają sobie miłość. Czy miała ona jednak szanse w świecie gdzie podstawą egzystencji jest pieniądz?

Powieść czyta się szybko. Balzac szczegółowo przedstawia prowincjonalne życie oraz ówczesne stosunki międzyludzkie. Ważną rolę w tych stosunkach odgrywa pieniądz. Jego wpływ przybiera charakter destrukcyjny. Dla pieniędzy Cruchotowie i rodzina des Grassins walczą o pozyskanie ręki Eugenii, jedynej starego dziedziczki Grandeta. Pomnażanie pieniędzy nawet kosztem zdrowia żony namówienia córki do zrzeczenia się majątku matki na rzecz ojca, jest celem starego Grandeta. Nawet Karol uzależnia swoją przyszłość od pieniędzy. W tym wszystkim jedynie Eugenia wydaje się mieć czyste sumienie i potrafić dzielić się majątkiem z innymi. To również historia dobrej i naiwnej dziewczyny, która przeżywając pierwsze uczucie, na nim chciała oprzeć całe swoje życie.

To oczywiście klasyka literatury, ale na pewno nie jest to żadne arcydzieło. Można tu jednak znaleźć wielką dawkę balzakowskiej ironii. Nie ma tu też baśniowego zakończenia, a charakterystyki postaci są dobitnie zarysowane.

25 lutego 2011

Aleksander Dumas (syn), Dama kameliowa.

Educational Oxford
 seria Klasyka Literatury
Warszawa 2009
stron 180
ISBN 978-83-252-0473-0

Uwielbiam takie książki: klasyka, wielka miłość, XIX wiek. Proza dziwiętnastowieczna jest moim zdaniem niedościgniona.

Akacja powieści rozpoczyna się w dniu 12 marca 1847 roku, kiedy to Autor przechodząc ulicą d'Antin w Paryżu przeczytał afisz informujący o licytacji całego mieszkania wraz z jego umeblowaniem. Zainteresowani kupnem mogli zobaczyć mieszkanie przed wyznaczonym dniem licytacji. Z ciekawości nasz narrator postanowił zajrzeć. Przy okazji dowiedział się, że to bogate lokum należało do kobiety utrzymywanej – Małgorzaty Gautier, a pieniądze uzyskane podczas licytacji będą przeznaczone na spłacenie długów. Autor opowieści postanowił wziąć udział w licytacji. Zainteresował się egzemplarzem książki Manon Luscaut, którą jak się okazało pragnął również posiadać pewien młodzian. Koniec końców Aleksandrowi udało się kupić książkę za niebagatelną kwotę stu franków, a pewnego dnia również poznać rozgorączkowanego młodzieńca Armanda Duvala. Dumas odstąpił książkę Duvalowi w zamian za opowiedzianą historię. Duval zgodził się i w najbliższych dniach nasz Autor towarzyszył młodzianowi w dokonaniu niezwykłej sprawy. Potem od chorego i leżącego w łóżku Duvala poznał historie jego i Małgorzaty Gautier.

biała kamelia
Opowieść, która wzrusza do łez niezależnie od wieku czytającego. Armand zakochał się w Małgorzacie od pierwszego wejrzenia i nawet wiadomość o tym, że jest kurtyzaną nie zmieniła jego uczuć przez lata. Pewne zdarzenia doprowadzają do tego, że kobieta staje się również jego kochanką. Armand nie może jednak znieść myśli o innych mężczyznach w życiu ukochanej. Mimo to miłość jednak coraz bardziej pogłębia się i Małgorzata postanawia porzucić dotychczasowe życie, chociaż niemal tonie w długach, a Armand posiada jedynie osiem tysięcy franków rocznego dochodu. Pieniądze są podstawą w życiu kurtyzany i o nich jest tu wiele mowy. Sama kobieta wie, co to znaczy być kobietą utrzymywaną:

Wszyscy otaczający dziewczynę tak, jak ja, mają w tym interes sądowania najmniejszego ich słówka, wyciągania wniosków z najmniej znaczącego czynu. Nie mamy naturalnie przyjaciół. Mamy kochanków samolubnie wydających swój majątek nie dla nas, jak mówią, ale dla swej próżności. Dla tych ludzi musimy być wesołe, jeśli oni są weseli, zdrowe, kiedy chcą jeść kolację, sceptyczne jak oni sami. Nie wolno nam mieć serca pod karą wygwizdania i zachwiania naszego kredytu. Nie należymy wcale do siebie, nie jesteśmy istotami, ale tylko rzeczami. Zajmujemy pierwsze miejsce w ich miłości własnej, ostatnie w szacunku.

To powieść o sile miłości i poświęceniu się dla drogiej sercu osobie. Miłość owa jest pełna cierpienia i bólu niemającego swoich granic. Nawet w miłości nie można się ustrzec błędów i omyłki we własnych osądach. Dopiero po stracie najbliższych osób potrafimy spojrzeć na pewne sprawy z odmiennej perspektywy. Dla mnie jako wielbicielki XIX wieku jest to nie tylko klasyka literatury. Dzięki specyficznemu językowi, opisom i ukazaniu kawałka świata paryskiego można przenieść się w zupełnie nieznany świat.

Barbara Stenka, Masło przygodowe.

premiera: marzec 2011
stron: 232
oprawa twarda
ilust. Olga Reszelska
ISBN 9788376720951
wiek 6-10 lat



„Masło przygodowe” to fantastyczna książka dla dzieci. Świadczy o tym fakt, że przy czytaniu, co i raz wybuchałam głośnym śmiechem. Za czasów swojego dzieciństwa uwielbiałam tego typu książki.

Główną narratorką jest dziesięcioletnia Kasia Koniec. Napisałam „główną”, bo są rozdziały, gdy pewne wydarzenia poznajemy z perspektywy braci Kasi: bliźniaków Piotrusia i Grzesia. Kasia, pomimo, że jest małą dziewczynką, to jest hipochondryczka. Bez przerwy mierzy sobie temperaturę. Mimo, że rodzina skutecznie ukrywa przed nią termometry, ona zawsze znajdzie sposób, aby kupić sobie nowy. Jest przekonana, że oznaki choroby niedługo się pojawią. Sama przyznaje, że nie ma predyspozycji do zdobywania bardzo dobrych ocen w szkole, ponieważ nie ma czasu na naukę. To, bowiem co ją interesuje, nie opisują w podręcznikach. Rodzice Kasi wydają się na początku niezbyt dobrana parą. Mama spędza czas wolny przed telewizorem modląc się z kobietami z Telewizji Trwam. Tata – Paweł Koniec z kolei ma kilka tatuaży na ciele, nosi długie włosy i od piętnastu lat gra na gitarze w zespole Kids of Death („Dzieci Śmierci”). Paweł fan Ozzyego Osbourne’a spotkał Mariannę i z miejsca się zakochał.


Rodzina opisana przez Barbarę Stenkę, to rodzina, w której przede wszystkim panuje miłość. Mimo wynikających różnic w zainteresowaniach rodziców, udało się im stworzyć dom pełen ciepła, radości i pozytywnych uczuć. Przygody, jakie przedstawia nam Autorka są niepozbawione przepysznego humoru. Opowieści dotyczą spraw rodzinnych, szkolnych czy tez pierwszych zafascynowań odmienną płcią. Bardzo ubawiła mnie biblioteczna nocna przygoda Grzesia i Elizy. Obok wspomnianych bohaterów pojawia się również Jeremi, który zdecyduje się oświadczyć Kasi oraz dziadek ze Szwecji.

Książkę czyta się szybko i z wielką przyjemnością. Warto nadmienić, że za ilustracje odpowiedzialna jest Olga Reszelska. Wspaniała zabawa dla całej rodziny, bowiem opisana historia spodoba się zarówno dzieciom jak i ich rodzicom.

I nagroda w II Konkursie Literackim im. Astrid Lindgren

24 lutego 2011

Olga Masiuk LENKA, FRYDERYK I PODRÓŻE.

ilustr. Agnieszka Żelewska
oprawa twarda
liczba stron: 80
Data premiery: 2011-03-03
ISBN 9788376721088
 rok wydania: 2010
wiek: od 8 lat


Lenka i Fryderyk to przyjaciele, takie bajkowe zwierzaki – mysiaki. Lenka uwielbiała podróżować pociągiem niezależnie czy jest to eksspres, pospieszny czy wlokący się leniwie pociąg osobowy. Lubiła również obmyślać plany swoich podroży, które następnie realizowała. Wiedziała, jakie rzeczy zabrać ze sobą, aby być na wszystko przygotowaną. Skrzętnie notowała wszystko, aby niczego nie zapomnieć. Czasami w głośnym myśleniu pomagał jej Fryderyk, który z kolei był wielkim miłośnikiem książek. Pochłaniał książki nad strumieniem lub w fotelu. Lenka i Fryderyk mieszkali W Dolinie. Tam mieli swoich przyjaciół jak bliźniaczki Euzebię piękną i Euzebię brzydką. 

Pewnego dnia miedzy Lenką i fryderykiem doszło do małego nieporozumienia. Skończyło się na tym, że Lenka napuszona wyruszyła w swoją podroż, a Fryderyk smutny przechadzał się w bibliotece. W dodatku Lenka zmieniła swoje plany podróży i wysiadła w Dziwacznej Dolinie. W końcu  również Fryderyk dochodzi do wniosku, że poza swoją wyobraźnią i Doliną warto poznać inne krainy. Ku wielkiemu zaniepokojeniu bliźniaczek Fryderyk postanowił wyjechać. Lenkę i Fryderyka czekają niezwykle przygody. Jakie wartości przyniosą podróże? O tym musicie się przekonać, sięgając po książkę.

Książka składa się z krótkich rozdziałów bardzo pomysłowo zatytułowanych. Przekaz jest prosty, zdania nie zawierają trudnych i niezrozumiałych dla dziecka słów. Opowieść natomiast sjest pełna ciepła i uroku.  to książka z ważnymi przesłaniami. Olga Masiuk stworzyła wspaniałą historię i nic w tym dziwnego, że została nagrodzona w II konkursie Literackim im. Astrid Lindgren. Jak najbardziej powinna pisać kolejne książki dla dzieci.

II nagroda w II Konkursie Literackim im. Astrid Lindgren.

23 lutego 2011

Moje książki.

Izuś zaprosiła mnie do zabawy, która ma na celu pokazanie swojej biblioteki. Przyznam się od razu, że na nowym mieszkaniu dorobiłam się jak do tej pory jednego mebelka na książki, choć planowane są meble na całą ścianę. Na razie większość książek jest nadal w kartonach lub w szafie, czego nie pokażę. W biblioteczce znalazły się moje ulubione, a jak widać dokładam tu również recenzowane. Po za tym większość książek, jakie otrzymuję do recenzji oddaję do osiedlowej biblioteki. Nie ma tu też książek dla dzieci, które znajdują się już na półkach córci. Po za jednym przypadkiem - i to w połowie ukazanym - nie pokazuję tzw. "tyłów", czyli to co znajduje się za pierwszym widzianym rzędem książek.

Biblioteczka prezentuje się tak:

Pólki sie już wygięły, bowiem na większości z nich są rzędy książek. W przybliżeniu wygląda to następująco:





to fragment mojego zboru biografii, który jest na "tyłach":


Tu widać kilka ksiązek kserowanych w całości, ktorych nie można kiedyś było dostać. Były potrzebne na studiach, do dziś mam do nich wielki sentyment.




 I to koniec prezentacji mojej bibliotecznej półki.


22 lutego 2011

Wojciech Cesarz, Katarzyna Terechowicz, Pamiętnik grzecznego psa.

Wydawnictwo Literatura
il. Joanna Rusinek
seria "To Lubię"
premiera: luty 2011
sugerowany wiek: 8+

Dla małego szczeniaka – rasa alaskan malamut – życie nabiera tempa, gdy zostaje oddzielony od swojej psiej rodziny i wybrany przez Hankę i Henryka. Rodzice spełnili zarówno obietnicę wcześniej daną jak i marzenie swoich dzieci: Alka i Julii. Alek od razu nadal psu imię Winter. W chwili pojawienia się psa w domu, odmieniło się również życie całej rodziny. Winter, jako szczeniak dokonuje swawolnych wyczynów w małym mieszkaniu, gryzie markowe buty i kapcie, naskakuje na szykowne sukienki i garnitury gości, potrafi zbić pamiątkowe przedmioty. Rodzina dba jednak o szczeniaka. Biega z nim do weterynarza, na tresurę, uczestniczy w wystawach i psich zawodach zaprzęgów. Nie dość na tym, czasem pojawi się również kolejny zwierzęcy członek rodziny.

Całą historię poznajemy z perspektywy Wintera, który absolutnie nie sądzi, że jest grzecznym psem, jak go określa nowa rodzina. Wspaniałe ujęcie opowieści, mądry dowcip i wychowawczy przekaz, to atuty tej książki. Autorzy w znakomity sposób uczą dzieci, że pies to nie jest zabawka. Jak każdy zwierzak posiada serce, myśli i czuje. Jest tu mowa o odpowiedzialności za czworonożne zwierzę i o przyjaźni miedzy nim a człowiekiem.

Warto również zwrócić uwagę na ilustracje pojawiające się w książce. Lektura, którą czyta się z przyjemnością.



Książka "Pamiętnik Grzecznego Psa" Katarzyny Terechowicz i Wojciecha Cesarza  (Wydawnictwo Literatura) zdobyła III nagrodę w II Konkursie Literackim im. Astrid Lindgren. Premiera w lutym 2011.


Joanna Papuzińska, Król na wagarach.

il. Artur Gulewicz
premiera 24 lutego 2011
sugerowany wiek 5+
oprawa twarda
stron 44


Wczoraj przed snem czytałam Marysi nowe wierszyki autorstwa profesor Joanny Papuzińskiej. Co prawda moja córka ma dopiero 2 latka i 7 miesięcy i rzeczywiście jak na ten wiek owa dziecięca poezja może być nieco za trudna w odbiorze, ale na pewno odniosła sukces, ponieważ milusińskie przy niej szybko zasnęło.



Wierszyki bawią i wychowują. Dlaczego? Nie dość, że każdy z nich zawiera sporą dawkę humoru to jeszcze uczą prawidłowo wymawiać i pisać między innymi „rz”, „ż”, „sz”, „cz”. Znajdziemy tu także świetny rym, różne łączenia części słów nota bene zaznaczonych na kolor czerwony, przekręcenia czy długie wyrazy. Tekst wspaniale zilustrował Artur Gulewicz.

Koniecznie trzeba zajrzeć!


20 lutego 2011

Gabriel Michalik, Hamlet w stanie spoczynku. Rzecz o Skolimowie.


Miejsce wydania: Warszawa 2011
Liczba stron: 324
Format: 125x195
Oprawa: Twarda z obwolutą
ISBN: 978-83-244-0145-1

Gdy sięgałam po lekturę autorstwa Gabriela Michalika spodziewałam się ot takiej sobie książki związanej tematycznie z domem aktorów w Skolimowie. Już po przeczytaniu pierwszych zdań, wiedziałam jednak, że nie będzie to w ogóle zwykła książka. Jej treść ujęła moje serce i na długo pozostanie w pamięci.

Gabriel Michalik powoli wprowadza czytelnika w świat skolimowskiego Domu. Nawiązuje przy tym do swoich powiązań ze Skolimowem. Tu mieszkała ciocia Autora tancerka, a w dwudziestoleciu międzywojennym primabalerina Opery Warszawskiej Sabina Szatkowska – Rostowska; kolejna ciotka – nie ciotka, ale z pewnością aktorka Stanisława z Orzechowskich primo Piastowska, secundo Greczyńska pseudonim Stanisława Zawiszanka oraz ojciec Autora aktor Stanisław Michalik. Z Domem Aktora Weterana Gabriel Michalik ma do czynienia od przeszło trzydziestu lat. Nadal przyjeżdża w to miejsce parę razy w tygodniu. Po śmierci ojca odwiedza pierwszą żonę ojca aktorkę Irenę Miszke.

Autor przez lata obserwował, więc Skolimów, jego rozwój, widzi jego zalety i wady, o których nie boi się pisać. To obiektywny przekaz na temat domu, który powstał z myślą o emerytowanych aktorach. Obecny Skolimów jest pełen komfortowych wygód i różni się od skromnego Domu z czasów dwudziestolecia międzywojennego, kiedy to zamieszkiwało go na początku jedynie jedenaście osób. Wówczas w Skolimowie znajdowali schronienie najbardziej potrzebujący. Reszta śmietanki aktorskiej wybierała pensjonaty. Autor przedstawia początki aktorskiego Domu, pomysłodawców, ludzi wspierających inicjatywę budowy domu aktora, działalność charytatywną podjętą przez aktorów. Mamy możliwość zaznajomić się z rozwojem Skolimowa, powstaniem Szpitaliku, budową Belwederu, Domu Carringtonów czy wystawienie parkanu kosztującego „miliony”. Dowiedzieć się również można o funkcjonowaniu domu w okresie II wojny światowej, pojawieniu się w Skolimowie bezhabitowych sióstr obliczanek ( zostały usunięte przez władze komunistyczne w roku 1968, ale zaledwie rok potniej na wniosek mieszkańców mogły znów powrócić) czy też o działaniu Komisji Skolimowskiej. Michalik nawiązuje również do rozmów przeprowadzonych z Jackiem Bławutem , reżyserem filmu „Jeszcze nie wieczór”, który przyniósł mu wiele nagród. Film nakręcono w Skolimowie, z udziałem mieszkających tu aktorów, z których większość gra samych siebie. Michalik pokusił się nawet o przytoczenie niektórych rozmów toczących się miedzy aktorami, a których był świadkiem.

Skolimów nie jest idealny. Michalik zwraca uwagę, że mieszkańcy domu boją się wykluczenia z grupy, napiętnowania, wychylania się przed szereg. W stosunkach między ludźmi panuje dystans i chód. Zamiast jednego dużego stołu jak na początku istnienia domu, w jadalni znajdują się czteroosobowe stoliki. Nadal jednak w czasie obiadu obowiązują tu stroje koktajlowe. Autor zdradza również ile obecnie kosztuje mniej więcej miesięczny pobyt jednej osoby: cztery tysiące złotych. Jednocześnie Michalik zwraca uwagę, że opieka w Skolimowie nad umierająca osobą jest właściwie doskonała. Siostry odradzają rodzinie umieszczenie chorego w szpitalu. Dba się, aby mieszkańcy Domu umierali godnie, pod troskliwa opieką i otoczeni przez „swoich”.

Warto wspomnieć, że autor dokonał w aneksie wykazu mieszkańców Domu Artystów Weteranów Scen Polskich, choć zaznacza, że jest on niepełny z rożnych wymienionych względów. W wykazie tym wymienieni zostali tylko zmarli. Ponadto jest tu Kronika skolimowska najważniejszych wydarzeń oraz indeks osób. Książka zaopatrzona została również w przypisy i liczne fotografie. Na uwagę zasługuje również fakt, że książka została wydana w twardej oprawie z obwolutą, na bardzo dobrej jakości papierze. Po za tym jest szyta.

Moim zdaniem warto z pewnością przeczytać książkę o Domu w Skolimowie. Dzięki niej poznać można nie tylko mieszkańców domu, ale atmosferę, jaka tam panuje. Ważna lektura.

***
Autor o sobie:
Gabriel Michalik, reporter. Przyszedł na świat w roku 1974 w rodzinie od trzech pokoleń związanej z teatrem.
Konfrontując ciężkie przeżycia i twórcze kryzysy najbliższych z własnym brakiem talentu scenicznego, postanowił trzymać się od aktorstwa na spory dystans. Karierę zawodową rozpoczynał jako obnośny sprzedawca skarpetek, następnie był gońcem. Na początku lat 90. wypił piwo ze znajomym, który szedł w swoich sprawach do „Tygodnika Solidarność”. W ten sposób Michalik został reporterem. Pracował następnie i publikował w kilkunastu polskich periodykach, od prasy kobiecej po główne tygodniki i dzienniki kraju. Realizował materiały dla telewizji, pisał korespondencje z Bośni i Albanii czasów wojny domowej.
W 2000 roku wyniósł się z Warszawy do pałacu w Karnkowie na ziemi dobrzyńskiej, gdzie starał się wskrzesić XIX-wieczne formy życia. Umęczony wskrzeszaniem, sam wskrzeszenia już wymagający, wrócił po siedmiu latach do Warszawy, aby zaraz później wyjechać na tzw. białe niedźwiedzie, do Permu na Uralu. Tam, zapewne w wyniku pomyłki, zaproponowano mu pracę na miejscowym uniwersytecie w charakterze „zagranicznego specjalisty”. Opowiadał studentom o wolnych mediach. Jego kariera wykładowcy akademickiego była tyleż błyskotliwa, co krótka. Rosyjskie blogi podsumowały obecność Michalika w Permie wezwaniem „won zasrany polaczku”. Posłuszny tej dyrektywie, wrócił do Polski i dopisał ostatnie rozdziały książki o Skolimowie Hamlet w stanie spoczynku. Wcześniej ukazały się jego: m.in zbiór reportaży O miłości, śmierci i bitnej piekarzowej (Warszawa, 2002) i W poszukiwaniu własnej drogi (wraz z Marią Szyszkowską, Warszawa 2007). Żonaty, ma syna. 

*** 

18 lutego 2011

Alexander Mccall Smith, Opowieści Przy Kawie.

wydanie 2011
oprawa miękka
ISBN: 978-83-7495-934-6
Stron: 336


Nie, nie czytałam części pierwszej zatytułowanej „44 Scotland Street” i nie mogę wyrazić opinii czy pierwsza cześć jest lepiej napisana, czy autor trzyma się w drugiej części swojej konwencji przedstawionej w pierwszej. Domyślam się jednak, że odpowiedź na powyższe pytania brzmi twierdząco. Książka powiem napisana jest swobodnym i lekkim językiem i pochłania się ją w niespodziewanie szybko.

Drugi tom jest kontynuacją pierwszej części i traktuje o perypetiach mieszkańców pewnej edynburskiej kamienicy przy Scotland Street. Pat po niefortunnym zakochaniu się w ekscentrycznym Bruce nadal poszukuje miłości. Dzięki sąsiadce Domenice poznaje studenta literatury angielskiej – Petera. Pat decyduje się ponad to na podjęcie studiów w Edynburgu. Nadal mieszka z Brucem. Ten traci nie tylko pracę, ale i dziewczynę, postanawia tym razem zadziałać w branży winiarskiej. Matthew w końcu się coś udało – jego galeria zaczęła przynosić zyskowne obroty ku zadowoleniu jego ojca – Gordona znajdującego nową miłość w kwiaciarce. Najbardziej z tego za całego towarzystwa zaintrygowała mnie rodzina Bertiego. Inteligentny sześciolatek jest oczkiem w głowie matki, która chciałaby wychować go na geniusza. Posyła, więc chłopca do prywatnej szkoły, na dodatkowe zajęcia i aby zrozumieć jego zachowania również do psychoanalityka. Po za tym ubiera chłopaka w ogrodniczki koloru zgniłej truskawki, maluje mu pokój na różowo i każe chodzić na zajęcia jogi. Chłopiec, który wyśmienicie czyta, zna język włoski i gra na saksofonie, zaczyna nie znosić swojej matki, tęskni za zabawą i kontaktami z innymi rówieśnikami. Ojciec do pewnego czasu nie będzie zdawał sobie sprawy z nieszczęścia syna. Ciekawe jest również spojrzenie na świat Domeniki, która dzieli się swoimi spostrzeżeniami z Pat.

Wydawałoby się, że zwykła opowieść na temat mieszkańców jednej kamienicy jest nudna. A tu proszę! Autor stworzył powieść pełną energii i błyskotliwych dialogów. Warto wspomnieć, że powieść powstała na podstawie fragmentów drukowanych w prasie brytyjskiej. Ów zlepek opowieści czyta się znakomicie. Warto sięgać po taką literaturę. Dla zainteresowanych warto wspomnieć, że niebawem w Polsce ukaże się trzeci tom.

Barbara Kosmowska, Buba.


ISBN: 978-83-7672-039-5
Seria wydawnicza: POLSKA SEKCJA IBBY
oprawa twarda
stron 256
ilustracje: Marcin Bruchnalski
projekt okładki: Olga Reszelska 

Barbara Kosmowska napisała bardzo sympatyczną i co więcej pełna fantastycznego humoru książkę z przeznaczeniem dla młodzieży. Nic, więc w tym dziwnego, że powieść wygrała konkurs „Uwierz w siłę wyobraźni” i została nominowana do Nagrody Polskiej Sekcji IBBY „Książka Roku 2003”.

Buba to nastolatka, córka sławnych rodziców: ojca znanego z programów telewizyjnych i matki – autorki romansów. Wraz z rodziną mieszka dziadek Buby, który musi być pilnowany przez całą rodzinę, bowiem potrafi wydać całą emeryturę na kupony do lotka. Przy tym zawsze jest pewien wygranej. Co jakiś czas pojawia się również w domu starsza siostra Buby Ola wraz ze swoim synkiem Franciszkiem, a to tylko wtedy, kiedy pokłóci się z Robertem. Ola z kolei za każdym takim pojawieniem się w domu pewna jest, że rozwodzi się z mężem dopóki ten skruszony nie pojawi się u teściów. Rodzinka nieco zwariowana. Matka bardzo dba o swój wygląd i o to, jakie recenzje pojawiają się jej książek w gazetach. Potrafi nie wrócić na noc, iść na wywiadówkę do zupełnie innej szkoły niż uczęszcza Buba. Ojciec jest bardziej przytomny, ale straszliwie zajęty realizacją nowego programu na temat uczuć. Rzecz jasna nie mają czasu na zajmowanie się domem, toteż zatrudniona jest do sprzątania i gotowania pani Bartoszowa. Co jakiś czas niezapowiedziani wpadają przyjaciele domu Mańczakowie i zawsze zostają na obiad lub pożyczają coś z jedzenia. W tym całym zamieszaniu gdzie jest miejsce dla Buby? Dziewczyna daje jednak sobie radę. Chodzi w jeansach i martensach, uczy się, mięknie jej serce na widok Adasia. Jest inteligentna, zdolna i nieprzeciętna. Zycie dla Buby nabiera rumieńców, gdy poznaje nowych znajomych. Rodzinne perypetie nie wydają się zaś takie straszne.

Książka została napisana niebanalnym językiem. Przypomina mi swoim stylem powieści czytywane przeze mnie w nastoletnich czasach: Siesicka, Musierowicz. Napisana z polotem i werwą, co więcej traktuje o sprawach codziennych. Daleka jest od fantazjowania, toteż książkę czyta się szybko i z wielka przyjemnością. Oby więcej takich książek na polskim rynku wydawniczym.

17 lutego 2011

Friedrich Weissensteiner, Habsburgowie. Krwawy ród Europy.

Wydawca: Bellona
EAN 9788311118454
Tłumaczenie: Barbara i Daniel Lulińscy
360 stron
oprawa miękka


Maksymilian I
Już w 2011 r. ukazała się nakładem wydawnictwa Bellona dość interesująca pozycja autorstwa austriackiego historyka Friedricha Weissensteinera zatytułowana Habsburgowie. Krwawy ród Europy. Została ona poświęcona niemieckiej dynastii, której przedstawiciele panowali w krajach niemieckich i włoskich, Świętym Cesarstwie Rzymskim, Czechach, Hiszpanii, Portugalii, Burgundii, na Węgrzech, w Chorwacji i w Siedmiogrodzie, w Niderlandach, na Śląsku oraz hiszpańskich i portugalskich koloniach w Azji i obu Amerykach. Autor w krótkim wstępie prezentuje historię tej dynastii. Czytelnik dowiaduje się, że Habsburgowie w czasach późnego średniowiecza przenieśli swój ośrodek władzy z południowo- zachodnich Niemiec nad Dunaj. W Austrii byli jednak całkowicie obcym rodem. Po śmierci Maksymiliana I ród rozszczepił się na dwie gałęzie: hiszpańska i austriacką. Linia austriacka po wygaśnięciu linii męskiej w roku 1740 i ślubie Marii Teresy Habsburg z Franciszkiem Stefanem I Lotaryńskim, stała się rodem habsbursko – lotaryńskim. Panowała ona w Austrii, Czechach i na Węgrzech do 1918 roku. Od 1438 do 1806 roku Habsburgowie niemal nieprzerwanie stawali się władcami Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego, a od 1804 roku uzyskali godność cesarzy Austrii.

Karol V
W książce odnajdziemy czternaście krótkich rozdziałów dotyczących biogramów wybranych przedstawicieli rodu Habsburgów. Wśród nich będą to: Rudolf Habsburg, Książę Rudolf IV, Fryderyk III, Maksymilian I, Karol V, Rudolf II, Leopold I, Karol VI, Maria Teresa, Jozef II, Leopold II, Franciszek I, Franciszek Józef I i Karol I. Przedstawieni zostali wyłącznie monarchowie z linii austriackiej, z wyjątkiem Karola V, który jako „Hiszpan” został rzymsko – niemieckim cesarzem. Po za tym poszerzono książkę o Józefa II i Leopolda II, dwie postacie które na krotko przerwały ciąg konserwatywnych władców.

Maria Teresa
Zazwyczaj układ każdego z rozdziałów jest podobny: przedstawienie sylwetki danego władcy od chwili objęcia tronu do jego śmierci. Wspominana jest również wcześniejsza droga kariery, odziedziczone po przodkach cechy charakteru, zawierane małżeństwa, dzieci, najważniejsze momenty w okresie panowania, działania wewnątrz kraju i poczynione kroki w polityce zagranicznej, plany i osiągnięte cele w polityce. Wiele tu również można znaleźć ciekawostek. Rudolf Habsburg, aby zadowolić swoich „wyborców”, musiał zaciągnąć pożyczkę i zastawić dobra Rzeszy; Rudolf IV był fanem Wiednia; Fryderyk III uważany był już wówczas za „arcysafandułę Rzeszy”; Maksymilianowi I ciągle brakowało pieniędzy do tego stopnia, że zostawiał swoja drugą małżonkę i jej dwór w jakimś mieście jako „zastaw” nie mogąc opłacić kosztów swego pobytu; Maria Teresa po śmierci swojego męża przez pewien czas chciała się zrzec tronu na rzecz syna Józefa i spędzić resztę życia w klasztorze. Wielu władców miało też swoje zasługi: Maksymilian I uważany jest za twórcę artylerii, Józef II dzięki licznym reformom uważany jest za „rewolucjonistę na cesarskim tronie”; Leopold II z kolei za męża stanu i miłującego sprawiedliwość reformator; cesarz Karol I wprowadził nowy styl rządzenia znosząc obowiązek noszenia fraków podczas audiencji, poluźniając ceremoniał i zmniejszając dystans miedzy władcą a poddanymi.

Leopold II
W recenzowanej pozycji zawarto drzewa genealogiczne Habsburgów z podziałem na wczesne średniowiecze, czasy nowożytne i dynastię habsbursko –lotaryńską. W bibliografii odnaleźć można zestawienie wybranych pozycji i źródeł oraz wyszczególniony wybór literatury do poszczególnych rozdziałów. Głównie jest to literatura w języku niemieckim i czytelnik – laik na pewno nie będzie wiedział, czy jakakolwiek książka ukazała się nakładem w Polsce. Warto wspomnieć, że w tekście zostały umieszczone również mapki, które dotyczą rozwoju terytorialnego rodowych posiadłości. Na początku każdego rozdziału zaprezentowany jest fragment wizerunku omawianego władcy. Niestety brakuje mi nieco kolorowych zdjęć. Po za tym książka została wydana na nienajlepszym jakości papierze, brak jest jakichkolwiek indeksów, a w całości – ilustracje i druk - dominuje kolor brązowy. Zawiedzie się również ten, kto będzie tu szukał przypisów. Jest jedynie parę i to tylko od tłumaczy. A szkoda, bo cytaty są, tylko w większości nie wiadomo z jakich źródeł pochodzą. Warto jednak nadmienić, że Autor niejednokrotnie odwołuje się do oceny danego władcy przez pozostałych historyków. Niestety najczęściej czyni to jednak w sposób ogólnikowy – nie mamy zupełnie pojęcia o jakiego historyka chodzi. Tak jakby miało wystarczyć nam do wiadomości, że „historycy sądzą”.

Franciszek Józef I
Wydaje się jednak, że książkę warto przeczytać. Zrozumiała jest dla każdego potencjalnego odbiorcy, ponad to obfituje zarówno w ciekawostki dotyczące życia politycznego jak i prywatnego władców. Znajdziemy tu wizerunki zwięźle ujęte, nie ograniczające się jedynie do ich biografii, ale próbujące ukazać historyczny kontekst, panującą wówczas sytuację społeczną i gospodarczą. W rezultacie czytelnik ma możliwość zapoznać się z prezentacją pewnego obrazu Europy od XIII do początków XX wieku. 








16 lutego 2011

Agata Widzowska-Pasiak, Myszka Precelka szuka przyjaciela.

Ilustracje: Aleksandra Michalska-Szwagierczyk
ISBN: 978-83-259-0100-4
Liczba stron: 24
Oprawa: twarda
Data wydania: 2010


Myszka Precelka zamieszkuje wraz z swoją rodziną bibliotekę w małym miasteczku Orzeszkowie. Oprócz wielu tysięcy książek znajduje się tu również mieszkanie bibliotekarki Dody, pająk Pleciuch, kot Animrumru i właśnie myszka Precelka z rodziną – mamą Trajkotką, tatą Trajkotkiem, siostrą Grymaselą, siedmioma braćmi Tuptusiami, dziadkiem Zgryzem i ciocią Klocią. Myszki mieszkały w szufladach.

Myszka Precelka kiedyś chrupała każdą znalezioną książkę. Od czasu, gdy natrafiła na elementarz do klasy pierwszej zaczęła uczyć się literek, a potem czytać. Najbardziej upodobała sobie poezję. Swoja pasję chciała z kimś dzielić, toteż w planach miała zaprzyjaźnienie się z kimś. Na początku chciała bliżej poznać bibliotekarkę, niestety znajomość ta okazała się być niefortunna, bowiem Doda panicznie bała się myszy. Następnego dnia Precelka postanawia wyruszyć poza bibliotekę. Poznaje konia i psa, wiewióreczkę, kózkę.

Precelka to sympatyczna myszka, która wyrusza na wędrówkę, aby poznać przyjaciół. Lubi przygody i rozmyślania. Dochodzi do wniosku, że warto czytać książki, uczyć się języków i warto mieć przyjaciół.

Pomysł na książeczkę i przekazanie małym dzieciom ważnych wartości wspaniały. Tekst znakomicie uzupełniają proste i niebyt wyszukane ilustracje. Książka na pewno spodoba się zarówno dzieciom jak i rodzicom.WARTO!

14 lutego 2011

Eliza Piotrowska, Tupcio Chrupcio. Przedszkolak na medal.

przedział wiekowy od 0 do 6
luty 2011
ilustracje Marco Campanelli
typ okładki: padded
format: 24 x 26 cm
ISBN: 978-83-259-0266-7
stron 26


Właśnie ukazała się nakładem wydawnictwa Wilga kolejna książeczka traktująca o przygodach Tupcia Chrupcia. Tym razem mała myszka absolutnie nie chce iść do przedszkola, mimo że nie wie jak właściwie jest w takim przybytku. Mama postanawia ustąpić, ale zastrzega, że Tupcio pomoże jej w pracach domowych. Przez cały czas gdy mama sprząta, prasuje, rozmawia przez telefon nudzący się okrutnie Tupcio ma nadzieję, że wkrótce się z nim pobawi. Nic bardziej mylnego. Mama myszki zaplanowała bowiem zakupy , a po drodze spotkała jeszcze swoją koleżankę. Zdruzgotany Tupcio Chrupcio zobaczywszy szyld przedszkola postanowił zajrzeć przez okno do wnętrza budynku. Zobaczył tam swoich kolegów i to w dodatku umazanych farbą! Myszka doszła do wniosku, że następnego dnia pójdzie do przedszkola. Co więcej dzień ten okazał się obfitować w przygody, które spodobały się Chrupciowi.

Wspaniała seria mądrze napisana i bardzo dobrze przetłumaczona na język polski przez Elizę Piotrowską. Mądre teksty i cudne ilustracje. Nic zatem dziwnego, że książki zostały odznaczone logo „wychowanie przez czytanie”. Dobry czytelniczy wybór dla małego dziecka. Polecam!

13 lutego 2011

Pamela Wells, Złamane serca.

okładka miękka
luty 2011
ISBN 978-83-259-0239-1
stron 352


„Złamane serca” to ewidentnie powieść przeznaczona dla nastolatków i to w dodatku albo zakochanych albo będących na etapie „odkochiwania się”. Okazuje się, bowiem, że siedemnastolatki przeżywają podobnie rozstanie z ukochanym chłopakiem jak dorosłe osoby, nie chcą być porzucane, marzą o wielkiej miłości i ciągle jej szukają. Znajdują bądź nie. Zastanawiałam się, co ja robiłam mając siedemnaście lat? Odpowiedź nasuwała mi się jedna – miałam siano i marzenia w głowie i absolutnie nie myślałam o tego typu sprawach, o jakich mowa jest w powieści. Cóż dzisiejsza młodzież zapewne ma w tym wieku o wiele większe problemy niż ja miałam wówczas. Świat idzie przecież naprzód mówiąc kolokwialnie.

Raven, Alexia, Kelly i Sydney to przyjaciółki od siódmej klasy. Zawsze nierozłączne, dzielące się tajemnicami i wspierające się w trudnych chwilach. Stosunki ulegały osłabieniu, gdy w życiu dziewczyn pojawiali się chłopcy i randki. Przestają mieć czas na wspólne spotkania i rozmowy. Pewnego jednak dnia wszystko się zmienia: Raven zostaje porzucona przez Caleba, który widzi jak ta całuje się z innym; Drew rzuca po dwóch latach Sydney mając dość zamkniętego związku; Kelly zostaje wystawiona do wiatru przez Willego, który nie myśli o niej jak o swojej dziewczynie. Wszystkie trzy znajduj tego dnia pocieszenie i ukojenie u, Alexi, która jako jedyna nie miała jeszcze chłopaka. Podczas spotkania tworzą kodeks postępowania, mający sprawić, ze żaden chłopak je nie skrzywdzi. Wszystkie zobowiązują się przestrzegać zasady i pilnować się wzajemnie. Oczywiście reguły łamie każda z przyjaciółek. Okazuje się jednak, że kodeks znakomicie odegrał swoje zadanie.

Powieść, która czyta się szybko i z przyjemnością. W końcu została wydana książka, która opowiada o prawdziwych problemach nastoletniego życia bez odnoszenia się do świata wampirów czy aniołów. To zupełnie normalny świat. Książka może spodobać się zarówno nastolatkom jak i dorosłym kobietom. To powieść o miłości, przyjaźni, błędach, zapracowanych rodzicach. Faktem jest, że Pamella Wells stworzyła dobrą powieść o młodzieży z przeznaczeniem dla młodzieży. Nie jedna, bowiem dziewczyna już w tym wieku rozpacza po stracie bliskiej sercu osoby. Kochana nie płacz, tylko koniecznie przeczytaj „Złamane serca”. To może być lekarstwo, prawdziwe antidotum na myśli oscylujące wokół byłego chłopaka.

Maria Ulatowska, Sosnowe dziedzictwo.

okładka miękka
ISBN: 978-83-7648-623-9
Data wydania: 08.02.2011
Liczba stron: 296

Maria Ulatowska w swoim debiucie literackim zabiera nas do magicznego, starego dworku i posiadłości o nazwie Sosnówka. Ową posiadłość odziedziczyła po swojej matce młoda Anna Towiańska. Postanawia na własne oczy poznać swoje dziedzictwo i przyjeżdża na Kujawy. Miejscowy prawnik doprowadza Annę na miejsce. Dziewczyna jest zachwycona widokiem, jaki ujrzała: piękny stary dom otoczony sosnami. W dodatku wkrótce się okazuje, że z tylu jest jezioro, umiłowane przez wędkarzy. Anka postanawia zamieszkać od razu w nowym domu. Szybko znajduje się pomocnica - pani Irenka, która nie dość, że sprząta to i świetnie gotuje. Nie mogłoby zabraknąć i przygarniętego psa, który szybko znajduje sobie miejsce w sercu dziewczyny. To dzięki suczce Szyszce Anna poznaje weterynarza Grzegorza, warszawiaka, który zastępuje w okresie wakacji swojego kolegę. Będzie też mały romansik, ale Anka będąc kobietą po przejściach, ale ciągle ładną i atrakcyjną znajdzie w okolicy niejednego adoratora. W błyskawicznym tempie dzięki pewnej załodze będzie mogła wyremontować dworek i pomyśleć o tym, aby w przyszłości otworzyć tu pensjonat. Tak mniej więcej przedstawia się fabuła.

Wszystko piękne, uładzone, przesłodzone do granic możliwości. Niestety miałam wrażenie, że czytam pewnego rodzaju powtórkę z rozrywki, taki miszmasz książek Małgorzaty Kalicińskiej i wielokrotnie powtarzanego serialu „Ranczo”. Jest odziedziczona ziemia, cudny domek, atrakcyjna kobieta, o którą wszyscy zabiegają, pomysł na pensjonat, a okoliczni mieszkańcy są przemili, uczynni i przesympatyczni. Oczywiście powinni też mieć swoje rodzinne problemy, a więc mają. Anna jest od razu przybyszem akceptowanym i lubianym przez okoliczną społeczność Towian. Co prawda sama Autorka w udzielonym wywiadzie oznajmiła, że wszystko miało być takie idealne, jak napisała. Mnie jednak to się absolutnie nie podoba. Tak jakby książka powstała na bazie już dobrze znanych pomysłów, co więcej dobrze się sprzedających. Nie ma, bowiem co się oszukiwać, większość czytelniczek marzy o stworzonej powieściowej baśniowej krainie. 

Na uwagę zasługuje jednak opisana przeszłość rodzinna Anki Towiańskiej. Między rozdziały mające miejsce  w XXI wieku, znajdują się te dotyczące okresu wojennego i lat 90. XX wieku. To nawet się nieźle czyta i może zainteresować czytelnika. Nie przeczę jednak, że Autorka stworzyła powieść pełną ciepła, która przyciągnie zwłaszcza czytelniczki chcące oderwać się od codzienności i marzące o odziedziczeniu właśnie takiej ziemi z właśnie takim dworkiem. Oprawa graficzna bardzo mi się podobała. Niestety samą powieścią byłam mocno rozczarowana. Dla zainteresowanych, warto nadmienić, że książka będzie miała swoją kontynuację.

12 lutego 2011

Richard Paul Evans, Szukając Noel.

Tłumaczenie: Bartosz Gostkowski
oprawa twarda
ISBN: 978-83-240-1616-7
wydanie 2011
stron 320


Richard Paul Evans jest specem od pisania książek w sposób prosty, klarowny i wartościowy o uczuciach, które nurtują niejednego człowieka. Co więcej potrafi grać na emocjach czytelnika i wzruszyć do łez. Po „Stokrotkach w śniegu” miałam możliwość dzięki wydawnictwu Znak przeczytać kolejną powieść tego autora „Szukając Noel”. Po raz kolejny mamy jednak czas wydarzeń w okolicach Bożego Narodzenia.

Mark Smart to młody chłopak, który nie widzi już dla siebie sensu życia i pewnego zimowego dnia postanawia popełnić samobójstwo. Nie mając pieniędzy na kontynuowanie studiów rzuca je i zostaje woźnym w szkole. Jest w dodatku w trudnych stosunkach ze swoim ojcem Stu, ale za to bezgranicznie kocha matkę. Przed rodziną nadal udaje, że wszystko jest w porządku. Tajemnica wychodzi na jaw, gdy w obliczu śmiertelnego wypadku matki, nikt nie mógł się do niego dodzwonić. W rezultacie Mark dowiaduje się o śmierci matki dwa dni po pogrzebie. Zrozpaczony i u kresu sił spotyka na swojej drodze Macy Wood, sympatyczną i czarującą dziewczynę. Macy ma za sobą trudne dzieciństwo: ojciec narkoman po śmierci matki zrzekł się praw rodzicielskich do dwóch córek, które wówczas miały 5 i 4 latka. Na podstawie orzeczeń psychologów zostały nakazem sądu rozdzielone i trafiły do innych domów. Dla Macy nowy dom nie był taki wspaniały, więc mając zaledwie piętnaście lat ucieka i pomieszkuje na ulicach. W końcu pewnego dnia zaopiekuje się nią Joette, z która będzie dla Macy jak prawdziwa matka. Dziewczyna mimo tak traumatycznych przeżyć jest życzliwa i uczynna. Szybko też podbija serce Marka. Chłopak postanawia pomóc jej odnaleźć młodszą siostrę. Droga poszukiwań nie jest łatwa, bowiem akta Noel zostały utajnione, a Macy na początku w ogóle nie pamiętała imienia siostry.

Autor napisał książkę z przeznaczeniem dla masowego odbiorcy i na pewno odniesie sukces na rynku księgarskim. To jedna z tych książek, którą można kupić komuś na prezent, niezależnie, jakie kto ma zainteresowania. Każdy z bohaterów boryka się z własnymi problemami mniejszymi lub większymi. Evans dokonuje swoistej analizy i znakomicie potrafi zainteresować czytelnika. Po raz kolejny Evans udowadnia nam, że najważniejsza jest miłość. Znajdziemy tu także wiele sentencji i myśli zawierającymi życiowe porady. Powieść czyta się lekko i z przyjemnością. Ci, którzy jednak stronią od takiej lektury, zapewne i tak po nią nie sięgną. Osobiście miło spędziłam czas. 

10 lutego 2011

Agnieszka Lis, Jutro będzie normalnie.

styczeń 2011
okładka miękka
ISBN 978-83-7674-089-8
stron 244

Bohaterką jest Małgosia, która nie wyróżnia się niczym innym od przeciętnej Polki. Ma męża, synka w wieku przedszkolnym, na głowie całe mieszkanie i obowiązki, wredną teściową, pracę, którą nie lubi i marzy o własnym domu z ogródkiem. Na razie jednak mieszka w maleńkim dwupokojowym mieszkanku, w którym notorycznie i codziennie aż do późnego wieczora przesiadują teściowie. Teściowa to taka herszt babka, przewrotna i dająca się we znaki. Nic tej kobiecie nie pasuje. Podziwiałam bohaterkę za to, że tak cierpliwie znosiła wywody i pytania „mamy”. Owe „spokojne” życie szybko się jednak zmienia, gdy okazuje się, że mąż Zbyszek coraz częściej wraca do domu zbyt późno lub po postu nie wraca tłumacząc się nawałem pracy. W dodatku Małgosia w pracy dostaje awans na stanowisko kierownicze, a wcale tego nie chce. Dołki kopie, bowiem jej koleżanka po fachu zawistna Jola. Małgosia wychowana po śmierci rodziców w domu dziecka, jest jednak zadowolona z tego, co ma. Nie może uwierzyć, że gdzieś tam w Anglii jakaś ciotka przepisała jej majątek. W końcu postanawia się zając tym na własną rękę. Zakłada osobne konta, w dodatku okazuje się, że mąż w razie rozwodu nie ma prawa do spadku. Zbyszek odchodzi, ale po jakimś czasie wraca. Ten typ tak ma i zawita u boku Małgosi znowu na jakiś czas. Teściowie nie opuszczają Małgosi. Pomagają jej zawzięcie czy tego chce czy nie. Koniec końców okazuje się, że Małgosia musi w końcu wziąć sprawy w swoje ręce. Zająć się przyszłością swoją i syna, a jak się wkrótce okaże jeszcze jednego dziecka. Dojdzie również do tragicznych wydarzeń życiu Małgosi, co bardziej zbliży ją do teściowej.

Małgosia zdaje sobie, bowiem sprawę z tego, że własnej matki nie pamięta, a od wielu lat rolę biologicznej matki, spełniała teściowa. Lekko napisana, ale traktująca o sprawach poważnych, które gnębią niejedną  kobietę. Książka do poduszki dla każdej kobiety, która marzy o tym, aby jutro w końcu było normalnie.

7 lutego 2011

J. H. Shennan, Burbonowie. Dzieje dynastii.

Wydawnictwo Bellona
Rok wydania: 2009
Seria: dynastie i wielkie rody
ISBN: 978-83-11-11458-6
Oprawa: twarda
Ilość stron: 248
Wymiary: 170 x 240

Burbonowie to dynastia mająca wiele odgałęzień rodowych. Burbonowie. Dzieje dynastii to opowieść o linii francuskiej, panującej we Francji w latach 1589-1830, z przerwą w okresie rewolucji francuskiej i napoleońskim. Warto zaznaczyć, że książka obejmuje jedynie następujących władców: Henryka IV (1589-1610), Ludwika XIII (1610-1643), Ludwika XIV (1643-1715), Ludwika XV (1715-1774) i Ludwika XVI (1774-1792). W czasie swego panowania na tronie francuskim Burbonowie dążyli do przywrócenia prestiżu monarchii oraz do utrzymania władzy w rękach dynastii. Odnieśli sukces, lecz w krótkim czasie utracili siły. W książce znajdziemy, więc historię o wzlotach i upadkach królewskiej dynastii Francji.


Henryk IV Burbon
 J. H. Shennan rozpoczyna swoją opowieść od zapoznania potencjalnego czytelnika z dorobkiem poprzedników Burbonów zasiadających na tronie francuskim. Mowa jest o Kapetyngach i Walezjuszach. Autor wyjaśnia źródła traktowania królestwa Francji przez władców jako rodzaj rodzinnej własności. Wspomina o ważnym roku 1328, kiedy to zadecydowano, że królowie Francji powoływani będą na tron według prawa funkcjonującego od Hugona Kapeta, z bezpośredniej linii zstępnej i spośród najstarszych męskich następców. Prawo to przetrwało do Rewolucji Francuskiej. Istniał jednak zwyczaj wydzielania parceli z domeny królewskiej dla młodszych braci, synów i wnuków pochodzących z dynastii królewskich. Autor w krótkim rozdziale wspomina o dokonaniach Kapetyngów i Walezjuszy, prowadzonych wojnach, nakładaniu nowych podatków, omawia rolę parlamentu w uprawomocnieniu praw zwyczajowych, drogę legislacyjną, kompetencje książąt, markizów, hrabiów, awanturnictwo militarne władców, strukturę armii, kupowanie urzędów, stosunki z papiestwem, wkładu władców jako mecenasów sztuki i kultury.


Ludwik XIII

Biorąc pod uwagę wszystkich zaprezentowanych w książce władców z dynastii Burbońskiej, autor trzyma się tej samej konwencji. Czytelnik poznaje okoliczności wstąpienia danego władcy na tron, jego predyspozycje rządzenia krajem lub ich brak, główne osoby mające wpływ na danego władcę, małżonki i metresy, dzieci z prawego i nieprawego łoża, zamiłowania do miłosnych podbojów, etykietę dworską, toczone konflikty wojenne i ich przyczyny i skutki dla kraju, tło religijne, cechy osobowości, zainteresowania sztuką i kulturą, sytuację gospodarczą kraju, okoliczności śmierci.



Maria Antonina
 Dopiero w drugim rozdziale przedstawiony został początek znaczenia dynastii Burbonów. Ważnym rokiem w dziejach domu Burbonów jest 1527, kiedy to zostało zawarte małżeństwo siostry króla Franciszka I, Małgorzaty d’Angoulême i króla Nawarry, Henryka d’Albert. Jej wnukiem, a synem przekonanej hugenotki Joanny d’Albert i Antoniego de Burbon był, bowiem pierwszy król z dynastii Burbonów, Henryk IV. Czytelnik poznaje postać Henryka IV, który wielokrotnie zmieniał wiarę przechodząc z protestantyzmu na katolicyzm i odwrotnie, po to tylko, aby osiągnąć cel. Priorytetem Henryka było, bowiem skupienie całego kraju wokół idei Francji, co oznaczało pogodzenie obu religii i podporządkowanie ich interesowi narodowemu. Autor podkreśla, że nie ma dowodu, aby Henryk kiedykolwiek wypowiedział słowa, że Paryż wart jest mszy. To jemu Francja zawdzięcza wydanie edyktu nantejskiego w roku 1589 i rozbudowę Paryża. Za jego panowania nastąpiło rozróżnienie na szlachtę rodową i szlachtę urzędniczą. Po unieważnieniu bezdzietnego małżeństwa z Małgorzatą de Valois, zawiera ślub w 1600 roku z Marią Medycejską. W rok później na świat przychodzi delfin Ludwik. Miał też wiele kochanek, z których jedną z nich chciał nawet poślubić. Dzieci z prawego i nieprawego łoża kazał umieścić w zamku Saint-Germain-en-Laye pod Paryżem. Król nieustannie narażony był na zamachy, a królobójcą, któremu się w końcu udało w dniu 14 maja 1610 roku okazał się katolik Francois Ravaillac.


Ludwik XIV
 Ludwik miał wówczas osiem lat, wobec tego została ustanowiona regencja w osobie wdowy po Henryku IV. To Ludwik XIII zaczął stosować ustalony ceremoniał dworski dla podkreślenia swego najwyższego statusu delfina. Musiał jednak walczyć ze swoją matką i jej faworytem o władzę po dojściu do pełnoletności. To za jego panowania wielką rolę w historii Francji odegrał kardynał Richelieu jako główny minister króla. Powstają wówczas urzędy zarządców prowincji – intendentów, a urząd sekretarza stanu i intendenta finansów zyskały na znaczeniu. Ludwik XIII jako ostatni z dynastii prowadził swoich żołnierzy do walki. Ze związku z Anną Austyjaczką 5 września 1638 roku urodził im się syn. Ludwik XIII umiera w roku 1643, a Anna Austyjaczka zostaje regentką.


Markiza de Montespan

Ludwik XV
 Ludwik XIV samodzielnie objął władzę w roku 1651. Jego podporą był kardynał Mazanin, po jego śmierci nie mianował już żadnego pierwszego ministra. Autor podkreśla rolę Jeana- Babtiste Colberta. Z ciekawostek warto zaznaczyć, że Ludwik XIV był królem, który pisał pamiętnik – instruktaż dla delfina. Z jego rozkazu rozbudowano Wersal i powstawały liczne akademie. To on, odwołał edykt nantejski i walczył z jansenizmem. Był kochliwym mężczyzną toteż w jego życiu było wiele kochanek. Montespan dała Ludwikowi siedmioro dzieci. Gdy umierał w 1715 roku, jego następcą został pięcioletni wnuk Ludwik XV, w imieniu, którego regencję sprawował ostatni siostrzeniec króla Filip, książę Orleanu. Dla młodego króla wybrano żonę w osobie Marii Leszczyńskiej, w której Ludwik zakochał się od razu, a delfin urodził się w roku 1729. Pomiędzy 1727 a 1737 królewskiej parze urodziło się dwóch synów i osiem córek. Nie oznacza to jednak, że król stronił od kobiet. Madame de Pompadour wywarła duży wpływ dworze jako metresa króla. Inną ważną kobietą w życiu króla była Madame du Barry. Ludwik XV zmarł na ospę wietrzną w 1774 roku, a jego następcą został dziewiętnastoletni Ludwik XVI, który poślubia w tymże roku młodziutką Austriaczkę Marię Antoninę. Przez kilka lat jej mąż nie był w stanie skonsumować małżeństwa. Miałoby to jakoby nastąpić po przejściu przez niego operacji chirurgicznej. Maria Antonina miała swój własny dom, słabość do diamentów, zabawy i zbytków. Autor przedstawia nam upadek ostatniego króla, jego nieudolna politykę zarówno w prawach wewnętrznych jak i zewnętrznych i jego drogę na szafot.


Madame Pompadour
 Rewolucyjny terror zgładził większą część rodziny królewskiej i wiele osób, które były ściśle z nią powiązane. Końcowy rozdział autor poświęca powrotowi na tron francuski Burbonów w osobie Ludwika XVIII. Nigdy nie został koronowany ani konsekrowany jak jego poprzednicy. Krótko omawia następców tego króla i zaznacza datę końcową panowania Burbonów. Myli się jednak ten, kto myśli, że odnajdzie w tej książce większe podsumowanie.


Ludwik XVIII
 Książka została wydana w twardej oprawie i jest szyta. Znajdziemy w niej tablicę genealogiczną Burbonów, kolorową wkładkę z ilustracjami, zebraną bibliografię, ale tylko w języku angielskim i francuskim, więc czytelnik nie dowie się czy dana książka została wydana również w Polsce. Całość zasługuje na uznanie, choć warto podkreślić, że brak tu oceny i uwag od autora, który przedstawia czytelnikowi suche fakty połączone z interesującymi ciekawostkami z życia prywatnego władców. Wydaje się, że zbyt mało jest nawet cytatów pochodzących z dokumentów omawianych epok. Książka stanowi dobre kompendium wiedzy na temat panowania Burbonów na tronie francuskim. Zrozumiała może być nie tylko przez miłośników historii Francji, ale również przez zwykłych laików. Zastosowany został, bowiem układ chronologiczny i Autor nie dokonuje w treści żadnych przeskoków.