Strony

27 lutego 2011

Honoriusz Balzac, Blaski i nędze życia kurtyzany.

Warszawski Dom Wydawniczy
Warszawa 1992
przekład Tadeusz Żeleński (Boy)
ISBN 83-85558-09-8
stron 362

Zastanawiające jest to,  że w literaturze francuskiej jest wiele książek poruszających temat paryskich kurtyzan w XIX wieku. Zainteresował się nim również Honoriusz Balzac pisząc kolejne losy Lucjana de Rubempré, którego czytelnik po Lucjan de Rubempré znal w „Straconych złudzeniach”. To młody poeta z prowincji, który próbuje swojego szczęścia w Paryżu, jako dziennikarz. To również w tej powieści Lucjan poznaje tajemniczego księdza, Hiszpana Carlosa Herrerę. Lucjan słuchając się rad oszusta zdobył pewną pozycję towarzyską w Paryżu. Miał jednak wielkie długi, dlatego też jedynym ratunkiem było bogato się ożenić. W międzyczasie poznaje paryską kurtyzanę Esterę Van Gobseck. Młodzi zakochali się w sobie, a Estera postanowiła zmienić tryb życia. Lucjana pilnuje jednak fałszywy ksiądz. Dbając o jego interesy namawia Esterę do wyjazdu i spędzenia kolejnych lat w klasztorze. Tam była kurtyzana uczy się czytać i pisać oraz paryskiej ogłady. Tęskni jednak straszliwie do Lucjana, podobnie jak ten do niej. Po kilkunastu miesiącach Carlos przyznaje się, że uprowadził Esterę. Widząc jednak zły stan Lucjana postanowił, że wynajmie jej mieszkanie do nocnych schadzek Lucjana z dziewczyną. Za dnia Estera nie może absolutnie wyjść na spacer, robi to, więc nocami. Cieszy się swoim szczęściem przez następne cztery lata. Wówczas to niespodziewanie pewnej nocy podczas samotnego spaceru dostrzegł ją właściciel banku, baron de Nucingen. Za wszelką cenę pragnie odnaleźć tajemniczą kobietę. Carlos chce wykorzystać Esterę do wyłudzenia pieniędzy od barona. Lucjan, choć nadal zakochany w Esterze, zgadza się. Pieniądze pozwoliłyby mu, bowiem spłacić długi oraz bez przeszkód na zawarcie związku małżeńskiego z bogata, choć brzydką Klotyldą de Grandlieu. Biedna Estera w imię miłości zgadza się w końcu na związek z baronem, ale cała sprawa kończy się tragicznie. Co więcej po spędzonej nocy z baronem dowiaduje się, że odziedziczyła wielki spadek. Przebiegły ksiądz zdołał jeszcze zafałszować testament dziewczyny, ale Lucjan w końcu załamuje się.

Ponownie mamy do czynienia z nazbyt drobiazgowymi opisami dokonanymi przez Balzaka. Miejscami książka może, więc nudzić. Znów również mamy do czynienia z przedkładaniem pieniędzy i koneksji nad miłość. Ta ostatni jest nic nie warta w porównaniu z milionami nawet brzydkiej kobiety. Ważne, aby tylko ożenić się bogato, uzyskać odpowiedni tytuł, a potem można przecież zawsze wrócić do swawolnego życia i wydawać z rozkoszą pieniądze żony. Lucjan łatwo daje się manipulować Carlosowi. Kocha Esterę, a zarazem poświęca ją dla osiągnięcia własnych celów. Strasznie mi żal Estery.

Namęczyłam się przy tej książce straszliwie. Na dłuższą metę Balzac nuży okrutnie. Wydaje mi się jednak, że powieść ta jest troszkę lepsza od „Eugenii Grandet”, mimo że mnogość drobiazgów i faktów często może czytelnika wprowadzać w błąd. Szybko jednak nie sięgnę po następną pozycję z twórczości wielkiego francuskiego klasyka Honoriusza Balzaka.

9 komentarzy:

  1. Mam tę - i poprzednią recenzowaną przez Ciebie - książkę, to samo wydanie. Szczerze mówiąc nieco ostudziłaś mój zapał. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja sama swój ostudziłam po tej książce:)Chyba trzeba czytać na raty powieści Balzaca.Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Pani na okładce jest bliźniaczo podobna do Marty Żmudy Trzebiatowskiej.
    To przykre, że Balzac nie przetrwał jednak próby czasu. :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Opowiesci Balzaca bardzo mi sie spodobaly.. a jak wam?:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja bodajże w liceum miałam jako lekturę "Ojca Goriot" Balzaka właśnie i podobała mi się ta książka jako jednej z nielicznych, bo ja lubię opisy.
    Chyba sięgnę po jeszcze jakiś jego tytuł, żeby się przekonać czy nadal tak mam ;).

    OdpowiedzUsuń
  6. "Ojca Goriot" teraz się już chyba nawet nie przerabia:( dziś pytałam koleżankę polonistkę.
    Faktem jest, że klasykę powinno się czytać:)
    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  7. Balzak jak najbardziej przetrwał próbę czasu, jego analizy społeczeństwa sprawdzaja się i dzisiaj...ja osobiście go uwielbiam od czasów liceum:) styl bywa rzeczywiście nużący, ale mozna się w nim rozsmakować. Jest to wymagająca lektura, nie dla każdego, ale skłania do refleksji nad naturą człowieka.

    OdpowiedzUsuń
  8. Euniko dziękuję Ci za wpis, bardzo ładnie to ujęłaś:)
    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.