Wiedźma to trzecia część cyklu wewnętrznego
Sagi Rodu Montgomerych o nazwie Velvet. Jest styczeń 1502 roku i jesteśmy
na południu Anglii w małym miasteczku Moreton. W jednym z domów mieszka tutaj wraz
z ojcem jurystą, Alyxandria Blackett. Dziewczyna miała 20 lat i była niebywale
szczupła. Nie lubiła swojego wyglądu za to kochała muzykę. Dzięki miejscowemu księdzu rozwijała talent muzyczny
od dziecka. Umiała grać na instrumentach klawiszowych, dętych oraz strunowych,
na bębenkach i na organach. Dzięki staraniom księdza, pewien franciszkański
mnich nauczył ją odczytywania nut, zapisywania pieśni, mszy, litanii. Gdy skończyła
15 lat okazało się, że potrafi również pięknie śpiewać. Mimo talentu, nie była
blisko związana z nikim w miasteczku. Żyła raczej na uboczu. Nawet samotne muzykowanie
na lutni pod starą jabłonią za murami miasta nie dawało jej ukojenia w
samotności.
Tego dnia, gdy
poznajemy dziewczynę, jej granie na lutni i śpiew ballady o pięknej kobiecie szukającej
miłości usłyszeli zbliżający się trzej młodzieńcy. Alyx od razu doszła do
wniosku, że są prawdopodobnie po całonocnej hulance, w dodatku jeszcze pod
wpływem alkoholu. Zaczepił ją jeden z nich, Pagnell, przyszły hrabia Waldenham,
pochodzący z rodziny, której nie darzyła sympatią. Incydent pod jabłonią miał
wpływ na koleje losów Alyx. Pagnell nie miał zamiaru darować dziewczynie, wywiedział
się kim jest i wraz z towarzyszami pojawił się w nocy u jej domu. Nocna,
niespodziewana wizyta doprowadziła do śmierci ojca Alyx i wzniecenia pożaru. Gdy
wstało słońce, mieszkańcy miasteczka dowiedzieli się, że Alyxandria Blackett
została oskarżona o herezję, czarnoksięstwo i złodziejstwo. Hrabia Waldenham w
wystosowanym piśmie twierdził, że użyła głosu danego jej przez diabla, aby uwieść
jego syna, a gdy ten oparł się pokusie, sprofanowała kościół i okradła go.
Jedynie za
sprawą księdza i sługi Pagnella, Alyx nie została zatrzymana. Miejsce dla niej
znaleziono w gęstych lasach pod opieką wyjętego spod prawa lorda Raine’a Montgomery’ego.
Tyle tylko, że Alyx musiała z kobiety przeistoczyć się w chłopca. Udało jej się
to znakomicie, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, że została giermkiem
Montgomery’ego. Powód, dlaczego Raine stracił łaskę króla Henryka VII i musiał
ukrywać się w lasach, odnaleźć można na kartach drugiej części cyklu Velvet, pod tytułem Dziedziczka. Choć tutaj jest to oczywiście wspomniane, więc nie
trzeba się bać, jeśli ktoś nie czytał poprzednich części.
Sprawa Mary ma
dalsze reperkusje. Brian tak łatwo nie wybaczy swojemu bratu hrabiemu Rogerowi
Chatworth’owi. Aby dokonać zemsty użyje podstępu. Wraca też w Wiedźmie przystojny Jocelyn Laing i panicznie
bojąca się go kucharka Blanche (poznani w Obietnicy),
którzy przebywają wśród społecznych wyrzutków.
Jocelyn odegra zresztą niebagatelną rolę, wówczas, gdy z zrozpaczoną Alyx opuszczą
obóz i miesiącami będą wędrować i zarabiać muzyką na strawę i nocleg. Poznajemy
za to uzdrowicielkę, piękną Rosamund, która na lewym policzku miała różowe
znamię. W końcu pojawia się na scenie Elizabeth Chatworth, której spryt i
gadatliwość miała sposobność poznać Alyx i która niestety nie doceniła Pagnella.
Tu mamy już wplecione elementy powieści z części czwartej, które zapowiadają
dość ciekawą relację Elizabeth z czwartym Montgomerym, Milesem. Właściwie należy
zauważyć, że wydarzenia z części trzeciej i czwartej nakładają się na siebie. Niewątpliwie
wzbudza to ciekawość i mobilizuje czytelnika do zaznajomienia się z ostatnią częścią
cyklu Velvet (ale nie ostatnią wchodzącą
w skład cyklu Sagi Rodu Montgomerych).
Taki zabieg wewnętrznych powiązań kilku części cyklu poprzez wydarzenia i
bohaterów zawsze zyskuje u mnie poklask. Uprzedzając pytanie czytającego ten
post, odpowiadam, że: nie, nie drażniły mnie wzmianki o tym, co dzieje się w części
czwartej. Raczej podziałały pobudzająco na wyobraźnię. Zdaję sobie jednak
sprawę, że nie każdy z czytelników tak do tego podchodzi.
Z
historycznego punktu widzenia prawidłowo wpleciona została śmierć syna Henryka
VIII, Artura (2 kwietnia 1502 roku) oraz w kilka miesięcy potem śmierć królowej
Elżbiety z Yorku po narodzinach ostatniego dziecka (11 luty 1503 roku). Rzeczywiście
też król owe nieszczęścia przeżył głęboko i nie potrafił się z nimi pogodzić.
Powróćmy
jednak na chwilę do relacji Raine’a z Alyx. Na początku dziewczyna traktuje go przez
pryzmat Pagnella i jego rodziny. Przecież Montgomery jest szlachetnie urodzony,
więc zapewne gnębił swoich poddanych (w czasie przeszłym, bo król zabrał mu
ziemie). Była więc do niego uprzedzona i nie bała się korzystać z ciętych
ripost. Alyx oczywiście w obozie uchodziła za chłopca i już pierwszego dnia wypełniając
rolę giermka Raine’a, od razu odczuła ową mistyfikację. Musiała wysłuchiwać, że
jest słaba(y), chuderlawa(y) i nie ma potrzebnych każdemu mężczyźnie mięśni i siły.
Wypracowanie ich zajmie trochę czasu, ale Montgomery od razu narzucił ostre
tempo. Alyx pragnie się przystosować do nowych warunków i nie pozwolić nikomu odkryć
swojej tożsamości. Nie jest to łatwe zwłaszcza, że od pierwszego spotkania jej
myśli zaprząta Raine. Z drugiej strony, dziewczyna oderwana jest właściwie od
rzeczywistości. Kocha muzykę, ale przez to zatracenie w sztuce, niestety nie
wie jak postępować z ludźmi. Wewnętrzne dojrzewanie zajmie jej więc trochę czasu.
Tak jak w poprzednich częściach, Devereux nakreśliła wizerunki pełne
sprzecznych stanów charakterologicznych, ale jak wiadomo przeciwieństwa przyciągają
się. Zarówno Alyx jak i Raine momentami postępują nierozsądnie. Raine, taki
wielki i silny mężczyzna, ciągle ucieka i obraża się. Alyx go z kolei goni i
nakłania do kompromisów. Ciągle marudzą i ciągle się kłócą.
Pisząc szczerze,
perypetie Raine’go zarysowane w powieści Wiedźma
trochę mnie rozczarowały. Jego postać dość nieźle została zarysowana w
poprzednich dwóch częściach. To, co zostało wcześniej objawione, niebywale
intrygowało. Był takim dobrym duchem, który więcej rozumiał i rozpoznawał z
tego, co się wokół dzieje, niż jego uparci bracia. W tej z kolei książce otrzymał
wizerunek mężczyzny nadąsanego raczej niż dumnego, który zaniedbuje swoją
rodzinę. Gdy doczytacie Wiedźmę do
momentu, kiedy pojawi się Stephen, zrozumiecie, co mam na myśli. Autorka
wyrządziła wielka krzywdę wielbicielkom Raine’a.
Moim zdaniem
June Deveraux jest na pewno lepszą pisarką, niż ta książka pokazuje. Cała
historia nie jest zgrabnie napisana, nie ma zbyt dobrej fabuły i wiarygodnego
romansu, choć niewątpliwie w niektórych wątkach mieści się niezły potencjał.
Jude Deveraux, Wiedźma, wydawnictwo BIS, wydanie 2016, tytuł oryginalny: Velvet Song, tłumaczenie: Magdalena Bałus, cykl: Saga Rodu Montgomerych (tom 3), cykl wewnętrzny: Velvet (tom 3), okładka miękka, stron 320.
Cykl Velvet (to cztery pierwsze książki Sagi Rodu Montgomerych)
- Obietnica (Velvet Promise, 1981)
- Dziedziczka (Highland Velvet, 1982)
- Wiedźma (Velvet Song, 1983)
- Anioł (Velvet Angel, 1983)
Rzadko sięgam po powieści tego typu, ale właściwie mogłabym spróbować z tą serią... zapewne tytuł "Wiedźma" mnie przyciągnął :D
OdpowiedzUsuńBookeaterreality