Dziewczę z sadu, książka obecnie wydana przez Literacki Egmont, to tak
naprawdę Kilmeny ze starego sadu bądź
jeszcze ewentualnie Kilmeny z kwitnącego sadu
autorstwa Lucy Maud Montgomery. Książka wydana po raz pierwszy w 1910 roku, znana
jest czytelnikom polskim właśnie pod takimi tytułami.
To cudowna i sentymentalna opowieść
o młodej dziewczynie, w której zakochuje się młody i uczciwy Eric Marshall. Mężczyzna opuszcza rodzinne strony Queenslea i
spełniając życzenie chorego przyjaciela, obejmuje posadę nauczyciela w Lindsay położonej
na wyspie Księcia Edwarda. Eric czeka na miłość, na kobietę dobrą, silną i
autentyczną. Zamieszkuje w domu Williamsonów, a los sprawia, że poznaje piękną
dziewczynę Kilmeny Gordon i oczywiście zakochuje się w niej.
Może jest to kolejna ckliwa,
cukierkowa, słodka opowieść o banalnym, szczęśliwym zakończeniu, ale jakże ta powieść
jest urocza! Kilmeny mimo, że piękna, eteryczna, o wielkim talencie i nieśmiała
to jednak od urodzenia jest niema. Jest samotniczką, mieszkającą z dziwną
rodziną nieutrzymującą kontaktów towarzyskich z mieszkańcami Lindsay. W
chorobie, a raczej w zachowaniu Kilmeny tkwi rodzinna tajemnica.
To powieść romantyczna, delikatna, ale i smutna, i niepozbawiona melancholii. Owa nostalgia i sentymentalizm nadają fabule magii. Trudno to dokładnie określić, ale powieści Montgomery mają to do siebie, że każda z nich po prostu oczarowuje czytelnika. Warto zwrócić uwagę, że historie poznajemy z męskiej perspektywy. Kilmeny jawi nam się niejako z oddali.
To nieskomplikowana historia, obecnie wydana w pięknej serii Romantycznej, w małym formacie, który swobodnie można zabrać do torebki lub w większą kieszeń. Dzięki tej książce, jeden wieczór zostanie w przyjemny czytelniczy sposób zapełniony. Nie ma co tu dywagować, należy po prostu przeczytać.
Lucy Maud Montgomery, Dziewczę z sadu, wydawnictwo Literacki Egmont, wydanie 2014, seria Romantyczna, przekład Magdalena Koziej, oprawa miękka ze skrzydełkami, stron 192.
* Pozostałe książki były oczywiście opiniowane na blogu. wystarczy kliknąć tag Romantyczna.
* Pozostałe książki były oczywiście opiniowane na blogu. wystarczy kliknąć tag Romantyczna.
dziękuję, myślałam, że nic mi już z Montgomery do przeczytania nie zostało, a tu proszę! sięgnę na pewno :)
OdpowiedzUsuńZawsze to jakaś niespodzianka :)
UsuńTa książka interesuje mnie od pewnego czasu, odkąd zaczęłam czytać recenzje blogerów i mam zamiar ją kiedyś przeczytać. Oby szybciej, niż później. Piękna kolekcja :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na konkurs:
http://pasion-libros.blogspot.com/2014/09/konkurs-nr-2-30-day-book-challenge.html
Dziękuję za komentarz, ale proszę już więcej (bo to już drugi raz) nie wklejać linków do konkursów. Nie korzystam.
UsuńRzeczywiście czyta się miło, ale ja byłam mimo to nieco znudzona tymi romantycznymi porywami serca głównego bohatera. Poza tym już sam wątek miłości był troszkę słaby - oboje byli idealni i wszystko układało się po ich myśli. Mimo szczerej sympatii do pani Montgomery, tu jednak autorka przedobrzyła.
OdpowiedzUsuńBo to taki cukierek i w dodatku polany lukrem :)
UsuńCiesze się, że Egmont zdecydował się wznowić tę książkę. Czytałam wydanie Naszej Księgarnii pod tytułem "Kilmeny ze Starego Sadu", bardzo lubię styl Montgomery :)
OdpowiedzUsuńJa mam stare jeszcze zielone wydanie, zniszczone i czytane lata temu:) Zupełnie nie pamiętałam i miło mi było przypomnieć sobie fabułę:)
UsuńJa znam "Dziewczę z sadu" właśnie pod tym tytułem, wydanie prawdopodobnie Naszej Księgarni z ok. 1990 r. (niestety mi zaginęło, więc nie mogę sprawdzić), które czytałam jako dwunastolatka. Ciekawi mnie, czy obecne wydanie to to samo tłumaczenie, czy świeży przekład. Sądząc po tytule, chyba to pierwsze, a szkoda, bo książka dużo by zyskała na uwspółcześnieniu języka. Już sam tytuł jako "Dziewczyna z sadu" brzmiałby dużo mniej pretensjonalnie. Piszę to oczywiście jako fanka L.M.M. (Mnie ostatnio "Ania" przyszła do głowy - orientujesz się może, czy była ostatnio wydawana? Niestety dwa tomy z tej serii też mi zaginęły).
OdpowiedzUsuńNatalia
czytamtoiowo.blogspot.com
Czy to nie taka zielona okładka, aby? :) Bo ja taką stara mam, kupioną przed laty na allegro. Bardzo zniszczona. sprawdziłam, że to 1989 wyd. I lub 1990 wyd. II.
UsuńJeśli chodzi o Anię, to już dwie części są w nowym przekładzie Pawła Beręsewicza i w pięknym wydaniu:
Ania z Zielonego Wzgórza
Ania z Avonlea
serdeczności
Tak, dokładnie taka - zielona okładka :)
UsuńDzięki za linki do Ani, choć prawdę mówiąc, wolę oszczędne ilustracje w starych wydaniach Naszej Księgarni. Nowy przekład zapewne lepiej się czyta, ale szata graficzna jest adresowana raczej do bardzo bardzo młodego czytelnika.
Tak nawiasem mówiąc, to biografia L.M.M. jest bardzo interesująca w kontekście jej twórczości. Twórczyni pełnej optymizmu Ani była nieszczęśliwa właściwie przez całe swoje życie.
To są odmienne tłumaczenia. Obecna jest o wiele lepsza, bardziej subtelna i pelna uroku, moim skromnym zdaniem. Porównałam, a jakże :)
UsuńCzy chodzi Ci o "Maud z Wyspy Świętego Edwarda"? Mam , czytałam parę lat temu (wpis na blogu 5 luty 2009). Powinnam chyba przypomnieć sobie :)
Przyznam, że nie czytałam biografii L.M.M. w formie książkowej (jeszcze), ale sporo się o niej dowiedziałam szperając w Internecie. Istnieją nawet poważne towarzystwa naukowe zajmujące się jej życiem i twórczością.
UsuńA co do tłumaczeń... muszę powiedzieć, że swoim wpisem zainspirowałaś mnie do odnowienia znajomości z Anią i Emilką po ponad dwudziestu latach, ale tym razem w oryginale. Bardzo interesująca lektura, zwłaszcza gdy się porównuje z polskim przekładem. Wkrótce podzielę się wrażeniami na blogu :)
dziękuję Ci bardzo :) Cieszę się, że mogę wpisami inspirować do przeczytania i powrotu do książek. To niezmiernie cieszy :)
Usuń