Strony

28 września 2013

Rhys Bowen, Śmierć detektywa.

Uwielbiam Molly Murphy! To kobieta z ikrą, rezolutna, odważna, przedsiębiorcza, biorąca sprawy w swoje ręce, nieoglądająca się na innych, acz świadoma swojego pochodzenia i nieulęgająca konwenansom i przede wszystkim dumna. Mimo swoich dwudziestu trzech lat, została doświadczona już przez życie, które obfituje w dość niezwykłe jak na początek XX wieku przygody. Molly ma swoje ambitne plany i pomysły, które innym wydają się w przypadku ówczesnego zachowania kobiety nie na miejscu. Ci, którzy przeczytali już pierwszą część jej przygód w powieści autorstwa Rhys Brown zatytułowanej Prawo Panny Murphy, koniecznie powinni zaopatrzyć się w kolejny tom, który oczywiście oprócz tego, że jest kontynuacją to oczywiście opowiada o nowych dokonaniach Molly. 

Minęło już kilka miesięcy od czasu, gdy Molly Murphy przybyła statkiem do Nowego Jorku pod przybranym nazwiskiem i mając pod opieką dwoje dzieci. Obecnie mieszka z nimi i ich ojcem w wynajętym lokum. Od miesięcy spotyka się też z przystojnym kapitanem Danielem Sullivanem, który jakoś nie potrafi się Molly wyraźnie zdeklarować, co do swoich intencji. Molly cierpliwie czeka, ima się różnych zajęć, ale pieniądze otrzymane z nagrody po rozwiązaniu kryminalnej zagadki powoli się kończą. Za namową Daniela przyjmuje pracę damy do towarzystwa, ale zupełnie ją to nie interesuje i nie jest po jej myśli, zwłaszcza, gdy dokonuje pewnego odkrycia. Ach, ten kapitan Sullivan! 

Niemniej, Molly postanawia iść własną drogą i przede wszystkim namówić pewnego detektywa na zatrudnienie i przysposobienie jej do zawodu. Jest rok 1901 i nikt nie traktuje takich fanaberii kobiecych na poważnie. Mimo, to Paddy w końcu ulega, a Molly zaczęła zajmować się jego biurem. Gdy w końcu myślała, że wszystko zaczyna się jej układać, Paddy zostaje zamordowany. Jak możecie się domyślać, Molly nie będzie oglądać się na policyjne dochodzenie i sama postanowi przeprowadzić prywatne śledztwo. Przy okazji pozna kilkoro nowych przyjaciół: jak wyzwolone przyjaciółki Sid i Gus czy irlandzkiego dramaturga zagadkowego Ryan O’Hare; zetknie się z grupą anarchistów, ale także niejednokrotnie szukając mordercy znajdzie się w wielkim niebezpieczeństwie. 


Bardzo rzadko się zdarza, aby druga część, jako powieść, będąca kontynuacją, dorównywała pierwszej. Okazało się, że jest to możliwe (nota bene polecam tez kryminały retro Katarzyny Kwiatkowskiej o przygodach Jana). Powieść trzyma w napięciu i czytelnik na pewno nie będzie się nudził. Obraz ówczesnego Nowego Jorku ponownie został odwzorowany z wielką wnikliwością, co więcej Autorka ponownie odwołuje się do wydarzeń historycznych i zręcznie wplata je w fabułę powieści. Chodzi tu między innymi o zamach na prezydenta Williama McKinley’a, jaki miał miejsce 6 września 1901 roku podczas wizyty na Wystawie Panamerykańskiej w Buffalo. 

Nie ma, co tu dużo ukrywać, panna Molly Murphy na pewno zawojowała moje serce i została jej wielką wielbicielką. Z niecierpliwością czekam na wydanie kolejnych jej przygód na polskim rynku (a powstało ich trochę, odsyłam do strony Rhys Bowen). Znakomity jak dla mnie kryminał w stylu retro gwarantujący dobrą zabawę i emocje podczas czytania.



Rhys Bowen, Śmierć detektywa, Oficyna Literacka Noir Sur Blanc, wrzesień 2013, tytuł oryginalu: Death of Riley, przekład Joanna Orłoś - Supeł, okładka miękka, stron 392.

9 komentarzy:

  1. Ciekawie opisałaś, a nawet zachęciłaś.
    Wprawdzie nie przepadam za kryminałami, ale skoro w stylu retro, to kto wie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To raczej swego rodzaju powieść detektywistyczna:) Moim zdaniem świetna. Ja też nie lubię kryminałów za bardzo, no chyba, że tego rodzaju, w klimacie:)

      Usuń
  2. Jeszcze nie znam, ale czuję się zachęcona Twoim ciepłym postem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kusisz, kusisz, więc pewnie przeczytam : )

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja dziewczyna się tym zaczytuje i mówi, że muszę koniecznie spróbować. Tak wsiąkła w świat Molly, że zmusza mnie do zaopatrywania Kindla w tomy po angielsku napisane. Nie ma tego złego, bo przecież dzięki temu szlifuje język obcy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doskonalenie języka jak najbardziej wskazane:) A przy okazji świetna książka. Podejrzałam na stronie autorki, cóż to w następnych tomach i moim zdaniem będzie bardzo ciekawie:)

      Usuń
  5. Chętnie bym poznała tą serię - okładki są boskie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Długi czas nie czytałam ani kryminałów, ani powieści detektywistycznych, powoli zaczynam wracać i nie powiem, że ze wstrętem, choć do zachwytu jeszcze daleka droga, ale skoro chwalisz to postaram się zapamięta. Podobają mi się okładki -może poza zdjęciem- tytułowej bohaterki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wolę kryminały właśnie takie tak te, w określonym stylu, klimacie przeszłości. Współczesność jakoś mnie nie pociąga. Może dlatego, że zbyt wiele tego okrucieństwa, rozlewu krwi, o czym donoszą media. Po narodzeniu dzieci w ogóle podejście do tego typu książek mi się radykalnie zmieniło. A książki Rhys Bowen to naprawdę świetna zabawa i wypoczynek:)

      Usuń

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.