Strony

11 sierpnia 2012

Magdalena Samozwaniec, Zalotnica Niebieska.

Zalotnica niebieska to książka, która w sposób właściwie doskonały przeniosła mnie w zupełnie inny wymiar. Nie przeszkadzało mi nawet to, że Magdalena Samozwaniec czasami zbyt mocno idealizowała swoją siostrę, wybielała jej postępowanie, jej krytykowanie uznawała za niewybaczalne, a winą za jej kroki obarczała głównie inne osoby z jej otoczenia. Jest to, bowiem książka, która otwiera przed czytelnikiem tajniki prywatnych spraw córek znanego polskiego malarza, rodziny oraz towarzystwa, w jakim się obracały. Mnóstwo tu faktów i anegdot nie tylko z życia Lilki i Magdy, ale również ich towarzyszy życia, rodziny, krewnych, znajomych, przyjaciół. Samozwaniec ukazuje skandale towarzyskie, zdrady, artystyczną atmosferę domu Kossaków, pisze o flamach, pisarzach, malarzach. To barwna paleta ukazująca panoramę bohemy artystycznej dwudziestolecia międzywojennego.

Ale nie zapominać należy, że jest to głownie książka o Marii Pawlikowskiej – Jasnorzewskiej, bo to jej Samozwaniec poświęca najwięcej miejsca, o niej pisze z miłością, ckliwą czułością i wielką tęsknotą. Autorka powraca do wspomnień z dzieciństwa, lat młodzieńczych, ukazuje kobietę dojrzałą, z wielką troską opisuje zmaganie się Lilki z postępujących skrzywieniem kręgosłupa, jej trzy małżeństwa, romantyczną duszę marzącą o wielkiej miłości, jej strachu przed starością, zainteresowania modą, liczne niedościgłe pomysły, jakie powstawały w jej głowie, cytuje liczne wiersze, jakie powstały spod pióra siostry. Sama dokonuje ich niewielkich analizy i opatruje komentarzami. W książce odnaleźć można również niektóre listy z korespondencji między siostrami.

Książka napisana lekkim piórem, z wielką estymą, urokiem tamtych czasów, barwną i wielowarstwową galerią postaci. Jest to jednak obraz poetki stronniczy, ukazany okiem kochającej siostry. Niemniej książkę bardzo dobrze się czyta, a do licznych cytatów zaczerpniętych z twórczości Marii Pawlikowskiej - Jasnorzewskiej chętnie powraca.



Magdalena Samozwaniec, Zalotnica Niebieska, wydawnictwo Świat Książki, 20 czerwiec 2012, okładka miękka ze skrzydełkami, stron 352.

15 komentarzy:

  1. Szczerze mówiąc, nigdy nie lubiłam Pawlikowskiej-Jasnorzewkiej. Gdy ją czytam, to mi się patos zawarty w tych wierszach wylewa uszami.
    Podsumowując, książka nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak można nie lubić jej wierszy? Ja je w czasach mojej nastoletniej młodości uwielbiałam, nie rozstawałam się z bibliotecznym tomikiem ciągle przez parę miesięcy przedłużając termin przetrzymywania książki:)

      Usuń
  2. Oj, nie, nie. Tym razem spasuję. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj Montgomerry, wpadłam się przywitać, bowiem powróciłam:) Przy okazji super, to książka dla mnie, na teraz:) pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja sięgnę bardzo chętnie. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytalam jako nastolatka.Polecam rowniez "Maria i Magdalena" tej samej autorki.

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja do Samozwaniec wracam bardzo często, lubię się oddać jej urokowi. Pisze barwnie, zabawnie, rozśmiesza. Jako źródło historii swoich czasów jest niezwykła, zaciekawia, bawi :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja lubię Pawlikowską-Jasnorzewską i chętnie przeczytam:) Też dlatego, że w tle pojawia się gdzieś dwudziestolecie międzywojenne:)

    OdpowiedzUsuń
  8. O Lilce z Kossakówki nigdy dość. Lubię:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Książki zupełnie nie znam, myślę, że warto przeczytać po Twoim opisie.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.