Strony

26 czerwca 2021

Sarah Penner, Zaginiona apteka.


 

XVIII wiek. W jednym z zaułków Londynu, mieści się ukryta apteka. Kiedyś rzeczywiście pełniła taką rolę, ale od śmierci matki, Nelli przekształciła swoją profesję. W tajemnicy przygotowuje bowiem trucizny na zamówienie. Udostępnia je tylko kobietom, które często nękane przez mężczyzn, pragną w końcu pozbyć się prześladowców. Nell pomaga zdesperowanym kobietom, ale trzyma się pewnych reguł. Trucizny nigdy nie wolno było używać do krzywdzenia innej kobiety, a nazwiska mordercy i jej ofiary muszą być zapisane w prowadzonym przez nią rejestrze aptekarskim.

 


Pewnego zimnego, lutowego wieczoru 1791 roku, Nella czeka na swojego najnowszego klienta. Okazuje się, że to dwunastoletnia Eliza Fanning. Wkrótce narodzi się nieoczekiwana przyjaźń, która uruchamia ciąg nieprzewidzianych wydarzeń. Nelii i kobiety, których imiona zostały zapisane w rejestrze stają w obliczu zagrożenia.

Przenosimy się do współczesnego Londynu, w którym historyczka Caroline Parcewell samotnie spędza swoją dziesiątą rocznicę ślubu. To nie jest szczęśliwy pobyt, bowiem tuż przed wyjazdem kobieta odkryła dowody na niewierność męża. Kiedy znajduje starą, aptekarską fiolkę w pobliżu Tamizy, postanawia podjąć się jej badaniu. Zaczyna zdawać sobie sprawę, że znalazła powiązanie z nierozwiązanymi morderstwami aptekarskimi, które zarejestrowano w Londynie ponad dwa wieki temu. 

Tak zostaje powiązane życie współczesnej nam Caroline z życiem osiemnastowiecznych Nelli i Elizy.

 


Sarah Penner prowadzi narrację dwutorowo: czytelnik raz znajduje się w Londynie końca XVIII wieku, a raz we współczesnym kole czasu. Poznajemy motywy działań podjętych przez Nelli, która wychowała się w aptece, a wszelką wiedzę czerpała od matki. Caroline jest bardzo przywiązana do Jamesa i obecnie rozczarowana jego postawą i swoim wieloletnim zaślepieniem. Świadoma jest tego, że wszystkie jej życiowe decyzje podporządkowane były woli męża. Monotonia zaplanowanego życia i brak spontaniczności wpływa na relacje małżeńskie. Dopiero w Londynie Caroline na nowo odkrywa siebie.

 


To powieść o kobietach i dla kobiet. Mężczyźni odgrywają tu dalszą rolę i nie należą do grupy tych, których należy kochać. Nie rozumiem Caroline, która książki ma spakowane w pudłach i pochowane w piwnicy, bowiem doszła do wniosku, że nic nie dały jej powieści Austen czy Woolf. W czym owe powieści przeszkadzały jej podjąć pracę na rodzinnej farmie, nie mam zupełnie pojęcia. Zainteresowania czytelnicze nie idą przecież w parze koniecznie z pracą. Sytuacja Caroline, jej wiedza dotycząca spraw badawczych są tak samo nierealne, jak Londyn pod koniec XVIII wieku. Brakuje opisów tła obyczajowego i historycznego. Czas przeszły wskazują tylko zastosowane daty graniczne. A mimo to przyznaję, że przeszłość w powieści była dla mnie o wiele bardziej interesująca niż teraźniejszość. Problemy, z którymi boryka się Caroline, ukazane są w sposób powierzchowny i nie wywołują emocji.

 


Mówiąc szczerze, byłam przygotowana na ekscytującą powieść, przygodę i napięcie. Bazując na opisie książki, spodziewałam się tajemnicy i intrygi, mroku, napięcia, pewnego rodzaju magicznego realizmu. Nic takiego mnie nie czekało. A przecież stuprocentową fikcję historyczną można też przedstawić w oszałamiający sposób. Przy zastosowaniu podwójnej osi czasu, zawsze istnieje ewentualność, że jedno z nich może być bardziej przekonujące niż drugie. To zdecydowanie miało miejsce w przypadku debiutanckiej powieści Sarah Penner.

 

 

 

Sarah Penner, Zaginiona apteka, wydawnictwo HarperCollins Polska, wydanie 2021, tytuł oryg.: The Lost Apothecary, tłumaczenie: Artur Ubik, okładka miękka, stron 380.

 

2 komentarze:

  1. Przyznam szczerze, że jak tylko zobaczyłam zapowiedź, od razu zamówiłam ten tytuł. Nawet się za bardzo nie zastanawiałam - opis i okładka mnie od razu ujęły. I mimo różnych opinii wciąż mam nadzieję, że mi się spodoba. Choć te dwie narracje faktycznie wymagają dobrego warsztatu. No nic, zobaczymy, czy mi się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń