Strony

28 marca 2016

Stephanie Laurens, Perypetie Lady Hartley.



                Tak, tak, nie szata graficzna zdobi książkę. Perypetie Lady Hartley Stephanie Laurens w polskim wydaniu to przykład tego, jak można zmarnować potencjał autorki i samej książki. Zupełnie inaczej czytałoby się powieść, gdyby otrzymała ona solidną i klimatyczną oprawę graficzną oraz została wydana w normalnej formie książkowej. Pewnie byłaby wówczas dwukrotnie droższa, ale i tak byłaby poszukiwana. Ja przynajmniej spóźniłam się z zakupem w księgarni (tzn. niby kupiłam, ale okazało się, że nie ma już w magazynie) i pozostał tylko serwis aukcyjny i zakup z drugiej ręki. W obecnym tanim, kieszonkowym wydaniu mamy czcionkę małą i mocno ściśniętą. Fakt jest podstawowy, że o takich wydaniach nikt nie pisze.

             
          Perypetie Lady Hartley to trzecia cześć cyklu Regencja. Po śmierci swojego ojca malarza Jamesa Hartleya, osiemnastoletnia Georgina Hartley powraca z Ravello, z Półwyspu Apenińskiego, aby zamieszkać w posiadłości swego wuja Ernesta, brata ojca. Okazuje się jednak, że wuj niedawno zmarł, a ona znalazła się pod opieką jego syna Charlesa. Przebywała w Rezydencji zaledwie tydzień, a już musiała się ukrywać w swoim pokoju przed prostackimi zalotami kuzyna, który wymyślił sobie, że poślubi Georgie. Dzięki wiernym służącym: pokojówce Marii Cruickshank i stangretowi Benowi, dziewczyna ucieka z posiadłości i za namową postanawia znaleźć schronienie w pobliskim majątku Candlewick Hall. Wszyscy troje uważali, że jest tam pani Alton, a nikt w karczmie, a później w posiadłości nawet sam kamerdyner, nie wyprowadzał ich z tego błędu. Wkrótce okazuje się, że w Candlewick Hall mieszka kawaler, Dominic Ridgley, piąty wicehrabia Alton. Usłyszawszy historię Georginy postanawia pomóc dziewczynie i natychmiast wysłać ją z listem polecającym do swojej siostry lady Winsmere na Green Street w Londynie. Dominic chce uchronić dziewczynę przed pracą na stanowisku damy do towarzystwa lub guwernantki i przede wszystkim znaleźć jej męża. Postanawia się trzymać od niej z daleka, jednak nie potrafi zapomnieć dziewczyny. Wkrótce przyjeżdża do Londynu sprawdzić osobiście, co się dzieje. Lady Winsmere okazuje się uroczą, młodą kobietą, która z miłości poślubiła mężczyznę starszego od niej niemal o dwadzieścia lat. Podobają jej się plany brata, przy których realizacji ma zamiar się wyśmienicie bawić.

inne wydania książek Laurens i na tym tle prezentacja Perypetii Lady Hartley

                Nie jest to oczywiście romans historyczny wysokich lotów. Ot, taka sobie miłosna, przyjemna i całkiem zabawna powiastka. Mamy jednak kuzyna nikczemnika, przystojnego i ujmującego szelmę, ładną i impulsywną heroinę oraz ciekawe małżeństwo Windsemere’ów. Georgina czasami jest bardzo naiwnym dziewczęciem, z głową w chmurach, ale owa czystość duszy jest niezaprzeczalnie zachwycająca. Charles nie bez przyczyny dąży do małżeństwa z kuzynką, a Dominic pragnie kupić Rezydencję. Mamy przyjaźń, miłość i moc nieporozumień. Okazało się przy okazji, że Laurens potrafi cudnie opowiadać o miłości, bez zupełnego odwoływania się do spraw łóżkowych. Jej starsze książki (seria Regencja powstawała w latach 90.XX wieku) pokazują, że nie trzeba pisać o seksie, aby powstał romans, który poruszyłby serce i wzbudził emocje. W starych romansach tkwi pewnego rodzaju urokliwa moc, która dodaje skrzydeł. 

wydania anglojęzyczne


Stephanie Laurens, Perypetie Lady Hartley, Harlequin (HarperCollins), wydanie 2015, tytuł oryginalny: Impetuous Innocent, tłumaczenie Krzysztof Dworak, cykl Regency (Regencja), numer 435 w cyklu Romans Historyczny, oprawa miękka, stron 268.  

               
Cykl Regency (Regencja)


  1. Tangled Reins (1992)
  2. Sztuka uwodzenia (Four in Hand, 1993)
  3. Perypetie Lady Hartley (Impetuous Innocent, 1994)  Georgina Hartley + Dominic Ridgley, hrabia Alton
  4. Fair Juno (1994)
  5. A Comfortable Wife (1997)

2 komentarze:

  1. Czemu Pani zaczęła czytać taki chłam?.. Płacą Pani za to?... Kiedys takie ciekawe książki Pani polecała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie płacą :) Nigdy nie płacili. Nie wszystkie książki dostaję. Większość kupuję.
      Czytam to, co lubię, na co mam ochotę, a nie, co jest w modzie i na topie:) A lubię Laurens :) Jakby wydana była przez Wydawnictwo Literackie też byłaby "chłamem"? Wątpię.

      pozdrawiam

      Usuń

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.